piątek, 14 lutego 2014

KOMERCYJNY KICZ, CZYLI WALENTYNKI...

Tak…Machina Walentynkowego Szału ruszyła…Ja także dołożyłam odrobinkę siebie do tego wszechogarniającego bzika.
Zaopatrzyłam się w odpowiednie na tą okazję gadżety, którymi pospiesznie obdarowałam swoich najbliższych.

Wracając wieczorową porą do domu, co krok wpadałam na zakochane, wpatrzone w siebie pary młodych ludzi, z takimi czy innymi walentynkowymi podarunkami w dłoniach. Z troską pomyślałam: - Całe szczęście, ze pogoda w miarę znośna i mróz jakoś nie dokazuje, mimo  że to przecież luty...

Corocznie jednak prześladuje mnie myśl, ze coś gubimy bezpowrotnie. Coś nam umyka, odchodzi do lamusa…A to całe walentynkowe zamieszanie to najzwyklejszy, komercyjny kicz…

„…Św. Walenty był biskupem w starożytnym Rzymie, lekarzem i męczennikiem za wiarę, straconym 14 lutego 269 r. Podobno Walenty złamał rozkaz cesarza i pobłogosławił śluby młodych legionistów, którym nie wolno było zakładać rodzin. Został za to wtrącony do więzienia, gdzie zakochał się w niewidomej córce strażnika. Legenda głosi, że pod wpływem tej miłości dziewczyna odzyskała wzrok. W  przeddzień egzekucji Walenty napisał list do swojej ukochanej, który podpisał: „Od Twojego Walentego” I tak kult Św. Walentego zaczął się rozprzestrzeniać. Wzmianki o nim znaleźć można miedzy innymi w „Hamlecie” Williama Shekespearea. Kartki z podpisem „Twój Walenty” zaczęto drukować w połowie XVIII w Anglii, a już za chwilę rozwinęła się ich masowa produkcja.

Zastanawiam się dlaczego my Polacy tak bezkrytycznie i w pełnym biegu kupiliśmy to całe walentynkowe święto. Przecież tak naprawdę nijak to się nie wpisuje w naszą tradycję. Nota bene, nasz Św. Walenty był patronem chorych i opiekunem w czasie zarazy. Gdzież tu zatem analogia?


Kochani, przecież my od jakichś 2000 lat mamy swoje starosłowiańskie  Święto Zakochanych…Noc zwiastującą  początek lata…
Noc Świętojańska ( Noc Kupały, Sobótka) obchodzona przeważnie z 23 na 24 czerwca (najkrótsza noc w roku), związana z letnim przesileniem Słońca. W tradycji słowiańskiej święto wody i ognia, miłości i płodności, Słońca i Księżyca, młodości i radości. Zwyczaje i obrzędy kultywowane w Noc Kupały, miały na celu zapewnienie zdrowia i urodzaju. W tym dniu dokonywano oczyszczenia, skacząc przez ognisko czy dokonując obrzędu kąpieli. Młode dziewczęta plotły wianki z kwiatów i czarodziejskich ziół     ( bylicy, szałwii, łopianu, dziewanny, ruty i dziurawca), a następnie wpinały w nie płonące łuczywo i rzucały na wodę. Ze śpiewem i tańcem powierzały je falom rzek i strumieni. Chłopcy za wszelką cenę usiłowali je wyłowić. Dziewczęta wróżyły sobie o zamążpójściu. Ważne było, aby wianek wyłowił samotny chłopak, w przeciwnym razie pannie wróżono, że nie znajdzie miłości przez kolejny rok. Podobnie chłopak, jak nie złowi wianka, to też będzie samotny. Młode pary „spacerowały” po lesie w poszukiwaniu kwiatu paproci, który podobno zakwita raz w roku, a odnalezienie go wróżyło szczęście. Tańczono, śpiewano, uprawiano zaloty do białego rana. 

Moim skromnym zdaniem, takie świętowanie ma jakiś taki głębszy wymiar i nie chcę nawet tworzyć porównań z  nachalnymi, napuszonymi, skomercjalizowanymi Walentynkami. Sztuczny twór naszej współczesności, ot co…
Czasami bywa, że gdzieniegdzie organizowane są imprezy z okazji Nocy Kupały, warto w nich uczestniczyć. Dla mnie jest to za każdym razem piękne, radosne przeżycie. A i czas jakby ciekawszy, bo zaczyna się lato, ciepłe dni i noce, a dookoła wszystko kwitnie i cieszy oczy kolorami tęczy.  Aaaa…i  za moment wyczekiwanie przez kazdego wakacje. Hmm…Sama radość!!!
Młode pokolenie może odnowić tradycję Nocy Świętojańskiej, trzeba tylko zacząć świętować, nic więcej…


14 komentarzy:

  1. A ja jakoś jestem bardzo odporna wobec tego swięta, nie żebym torpedowała, czy coś takiego, ale trochę mnie ten komercjonalizm i wrzawa wokół niego meczy, choc co terz nie jest komercyjne! idąc moja logika wypadałoby i Bożego Narodzenia nie obchodzić:) pozdrawiam cieplutko i mam nadzieję, że walentynki milo minęły :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agnieszko, właśnie o tym pisałam. Komercjalizm potrafi "wysadzić w powietrze" każdą, nawet najbardziej osobiście celebrowaną imprezę, uroczystość, święto...Jedno jest pewne, nie musimy się na to godzić, a już na pewno nie mamy obowiązku w tym komercjalnym szale uczestniczyć. Pozdrawiam prawie wiosennie

      Usuń
    2. Kiedys w podobnym klimacie pisałam o skomercializowaniu Mikołajek i świąt Bożego Narodzenia. Komercyjna wrzawa zaczyna się już - żenująco - po święcie zmarłych. uczę tej odporności swego syna, zeby komercyjny kicz, jak sie słusznie wyraziłaś nie przeslonił mu istoty świąt. I chyba z dobrym skutkiem:) Nie dajmy sie zwariować :) Pozdrawiam bardzo wiosennie, zwłaszcza, że u mnie tej zimy nie było ani krzty śniegu :)

      Usuń
  2. masz rację, trzeba zacząć po prostu świętować po naszemu i nie dać się wciągać w obce tradycje. w związku z tym muszę sobie dobrze zapamiętać i 23 czerwca cos na ten temat napisać :)
    pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że nie tylko ja podzielam taki punkt widzenia. "Noc Świętojańska" - to nawet brzmi piękniej ... :) Pozdrawiam

      Usuń
  3. Co z tą komercją? Czy na walentynki koniecznie trzeba kupić coś w sklepie? Totalna bzdura i brak wyobraźni. A gdzie własna kreatywność?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie do konca chodziło mi o kupowanie walentynkowych gadżetów, raczej o poddawanie się obcym tradycjom, mimo ze mamy rodzime rownie piekne. Pozdrawiam

      Usuń
  4. Dla mnie te całe walentynki to zwykła dziecinada i przereklamowane "święto" Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. A może by tak przeciągnąć te czułości na całość? czyli jak najdłużej- bo w wieczną miłość raczej nie wierzę.:))))) ps.zarabiać można na każdej głupocie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Kochana- a może dałoby się wyłączyć kodowanie ? to trochę utrudnia pisanie komentarzy. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń