Dobre rady są po to, żeby dawać je innym…
Coś w nas jest takiego, że czujemy jakąś taką niechęć
do rad udzielanych nam przez innych.
Bywa też tak, iż sami prosimy o radę i
najczęściej słyszymy: - Ty rób, co chcesz, ale ja na twoim miejscu, zrobiłabym
to i tamto… (co oznacza: - Decyzję musisz podjąć sama, ale pamiętaj jak ci
radziłam…)
Tak naprawdę udzielając dobrych rad, uwzględniamy swój światopogląd,
przekonania i doświadczenia. Czasami rozsądek okazujemy tylko i wyłącznie w
odniesieniu do problemów innych ludzi. Doradzając drugiemu, sami nie
zrobilibyśmy tak samo.
Hmm…
Hmm…
Sama byłam świadkiem takiej sytuacji, gdy moja
znajoma udzielała dobrych rad swojej zamężnej córce, z rozwodem na czele, a
sama od lat tkwi w toksycznym i popapranym związku…No comment…
Celem dobrej rady jest pomaganie (tak przynajmniej
zakładam), jednak zdecydowanie łatwiej słucha się rad ludzi, którzy nie stawiają
wymagań i raczej promują łatwe
rozwiązania. Mądrość i rozwaga to zdecydowanie pojęcia przeterminowane. Zamiast
szukać rozwiązań mądrych i rozsądnych, my idziemy zwyczajnie na wagary…
Dopiero gdy grunt nam się wali pod nogami, szukamy pomysłu, przesiewamy przez nasze wewnętrzne sito wszystkie zasłyszane dobre rady. W rezultacie korzystamy tylko z tych banalnie prostych: żeby się nie narazić, aby nie daj Boże nie stracić, żeby się nie napracować. Skutek: Zazwyczaj jest gorzej niż było…
Dopiero gdy grunt nam się wali pod nogami, szukamy pomysłu, przesiewamy przez nasze wewnętrzne sito wszystkie zasłyszane dobre rady. W rezultacie korzystamy tylko z tych banalnie prostych: żeby się nie narazić, aby nie daj Boże nie stracić, żeby się nie napracować. Skutek: Zazwyczaj jest gorzej niż było…
O co chodzi z tymi dobrymi radami? Czy
ktoś kiedyś z takowych korzysta?
„Sobieradek” J
korzystam z dobrych rad, kiedy udzielają mi ich ludzie, do których mam zaufanie i wiem, że chcą dla mnie dobrze. źle natomiast czuję się, kiedy chcę komuś dobrze doradzić, a ten ktoś to neguje bez żadnego logicznego uzasadnienia. tylko dlatego, że nie lubi być pouczany. dlatego staram się wycofywać, kiedy widzę, że zbyt dużo mnie kosztuje troska o kogoś. na siłę nic nie można osiągnąć.
OdpowiedzUsuńMam podobnie, czasami faktycznie lepiej odpuścić. Nic na siłę. A z dobrych rad jak najbardziej korzystam, Pozdrawiam
UsuńDobrej rady moze udzielic calkiem obca, pierwszy raz spotkana osoba...
OdpowiedzUsuńJ.
Jak widać masz szczęście spotykać na swojej życiowej drodze wspaniałych, otwartych, zatroskanych o Ciebie ludzi. Gratuluę i pozdrawiam
UsuńKiedys przeczytalam cos takiego: " Gdy nie miałam dzieci, posiadałam sześć teorii na temat ich wychowywania, teraz mam sześcioro dzieci i żadnej teorii"! Cos w tym jest, że w stosunku do siebie jesteśmy mniej krytyczni, za to innym wytykamy ich wady i mamy gotowe recepty na ich szczęście, związki, wychowywanie dzieci... :)
OdpowiedzUsuńOtóż to Agnieszko, mam podobnie. O wiele łatwiej jest radzić innym, krytykować. Nasze własne wady trudniej dostrzec, albo może wcale ich nie posiadamy :) Pozdrawiam
UsuńA żebyś wiedziała! Szkoda,że samemu człowie nie stosuje się do swoich dobrych rad. Może miałby mniej komplikacji??????
OdpowiedzUsuńStara zasada drzazgi i belki.
OdpowiedzUsuńNie stosuje sie rad, nie pytam o rady, analizuje sama, z prostej przyczyny: kazdy ocenia/radzi w wlasnej prespektywy nosa czy tam urzadzenia do siedzenia, a po prostu dla mnie jedno jest pewne: 'tyle wiemy o sobie na ile nas sprawdzono"!
Nie wiem, czy to madre czy glupie. to moje:)