Tłusty czwartek
rozpoczyna ostatni tydzień karnawału i oczywiście
zaprasza nas na pączkowe święto. Pączki w pracy, pączki w domu, wszędzie
pączki, a jak nie pączki to faworki. Tyle
różnych wariacji nadzienia i polewy, ale moje ulubione, to te z różą, lukrem i
skórką pomarańczową… Pochłonęłam już cztery sztuki i chyba raczej na tym
poprzestanę. Pozdrowienia dla wszystkich pączkowych łasuchów. ..
Mam do nich słabość. Tak mniej więcej 10 słabości :)
OdpowiedzUsuń...Ok , masz miejse na pudle... :)
UsuńNooo! Trzydzieści sztuk zeszło w czterech ;) I tak jak zmuszam się do jednego kupnego od najlepszego cukiernika, tak własnej roboty popłynęłam... i pewnie więcej bym wciągnęła, ale skończyły się :/ Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWow, no to naprawdę podziwiam i pozdrawiam sedecznie
UsuńPrzystąpiłam i teraz dieta ścisła!
OdpowiedzUsuńDieta piszesz...No tak, wiosna idzie, trzeba trochę powalczyć ze zbędnymi kilogramami. Ja mam taką moją doraźną metodę, która mi pomaga. I nie jest to żdadna dieta dud, nic z tych rzeczy. Po prostu odstawiam wszystkie słodycze, rano jedynie kawa, po pracy obiad, po obiedzie już tylko woda i to ta gazowana, bąbelki sprawiają, że czuję się pełna. Tydzień, dwa i jest ok. Pozdrawiam
UsuńPączkom mówię już stop, zjadłam co można było , a teraz dość :)
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, że tradycji stało się zadość :)
Usuń