Są dni, kiedy czujemy się straszliwie samotni, wydaje nam
się, że idziemy przez życie solo, bez wsparcia, bez miłości…
Często bywa tak, że gubimy swoją świadomość, albo nie
wiemy jak ją zachować.
Jak zachować świadomość? – Obdarzjamy nią innych, nie nawracając,
ale dając przykład. Bądźmy w ich życiu źródłem miłości, jaką jest Bóg. Ponieważ
to, czego użyczysz drugiemu, użyczasz sobie, gdyż wszyscy jesteśmy jednym.
„Czyń drugiemu tak, jakbyś chciał, żeby Tobie czyniono”
Był czas, kiedy bardzo potrzebowałam Bożego wsparcia.
Uwikłana w niezbyt kolorową rzeczywistość, szukałam drogi…Dokąd? Szukałam
odpowiedzi na wiele pytań…Czułam samotność, mimo, że wokół mnie kłębiły się
tabuny ludzi. Jakaś taka przygnębiająca codzienność, sprawiała, że jedyne co
odczuwałam, to bezsens życia, bezsens istnienia- zerowa motywacja do
czegokolwiek…Marazm…A w głowie nieustanie wypisywałam natarczywą myśl – „Po co
to wszystko?”, „Po co to wszystko?”
Gdy nad ranem otworzyłam oczy i bezsensownie
rozejrzałam się dokoła zrozumiałam, że w dalszym ciągu jest do dupy i ani
odrobinę lepiej…W ciszy wypowiadałam słowa: – Boże, jeśli naprawdę jesteś,
uczyń coś, abym mogła Ciebie poczuć, abym mogła uwierzyć, że naprawdę jesteś… Po twarzy spływały mi łzy, łzy bezradnosci i bezsilności...
Po
chwili poczułam wszechogarniające ciepło i jasność, które otuliły mnie jakby szalem…Ktoś…może coś przytulało
mnie do siebie. Czułam jak wtapiam się w to „ciało”, jak dopasowuję się do
jego ciepła i miękkości. Po chwili dominowała jedność, połączona z radością,
spokojem, przyjaźnią, zaufaniem…Błogość, przecudowna błogość – wszystkie najwspanialsze
uczucia tego i nie tego świata... Pragnęłam aby ta chwila trwała wiecznie, bo
czegoś równie pięknego nie przeżyłam jeszcze nigdy. Nigdy dotąd nie czułam się
tak bezpiecznie i tak dobrze.
Co to było? Nie
śmiem nawet tego wypowiedzieć, bo i po co? W każdym razie było to coś, co
sprawiło, że chce mi się żyć… Ilekroć wracam myślami do tego „czegoś” to czuję
ciepło, ktore rozlewa się w moim sercu…
Wiem... Teraz wiem, że Bóg przytula mnie nieustannie, jest obok, o krok…W
każdej chwili, kiedy się uśmiecham…Tak zwyczajnie jest ze mną… I nie mają sensu nawoływania, bo nie ma takiej potrzeby, On zawsze jest blisko...
Dzisiaj wlasnie mialem taki dzien , pomimo tego ,ze wiem ,ze nie jestem sam , bo gdyby nie jego obecnosc juz by mnie dawno nie bylo. Przed chwila otworzylem prezent , ktory na mnie czekal od bliskiej kiedys mi osoby , ktora niestety dalej kocham. Czekal w kacie na mnie od momentu mojego powrotu z przymusowych wakacji . Balem sie go otworzyc , nie wiem czemu . moze dlatego ,ze chce zamknac pewien rozdzial zycia i nie moge . Sam nie wiem . Otworzylem i znalazlem maly kamien z napisem Z Bogiem wszystko jest mozliwe. Wstawilem do na moj blog i nie widzialem co na napisac i co pomyslec .
OdpowiedzUsuńI wlasnie tutaj znalazlem odpowiedz w tym komentarzu na twoim blogu.
Cieszę się, że moje przemyślenia mogły posłużyć Ci jako drogowskaz. fajnie, że tu zagladasz, pozdrawiam
UsuńNajważniejsze jest naprawdę wierzyć. Wierzyć i całym sercem ufać. Pozdrawiam serdecznie-;)
OdpowiedzUsuńWierzę mocno, w to co piszesz ponieważ sama przeżyłam, coś podobnego w czasie spaceru po parku i od tamtej pory wiem wiecej Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSzczęściara! Serdeczności.
OdpowiedzUsuń