czwartek, 23 kwietnia 2020

Raz na zawsze!

Właśnie wysłuchałam na Youtube kazania 
o. Szustaka na temat: „Jak się wyspowiadać bez księdza” 
I co? Jakie wnioski? 
Ano takie, że jestem zdruzgotana! 
Sparafrazuję kazanie o. Szustaka, żeby było wiadomo o czym mowa: 
Dzisiaj w swoim domu, usiądź przed Panem Jezusem i wzbudź w sobie żal doskonały. Jeśli ktoś wzbudzi w sobie żal doskonały, to doznaje takiego miłosierdzia, jak przy spowiedzi. Żal doskonały jest na potrzebny wtedy, gdy nie ma dostępu do kapłana (tak, jak teraz w czasie pandemii) Czyli usiądź przed Jezusem, wyznaj swoje grzechy. Połóż to całe błoto na swojej twarzy (błoto w rozumieniu -grzechy) Powiedz: Jezu, ja Ciebie tak bardzo kocham i żałuję tego, że Ciebie obraziłem, że zniszczyłem naszą relację. Dotknie Cię wtedy Boże miłosierdzie, tak samo jak w czasie spowiedzi. Jezus zmyje z twojej twarzy to całe błoto. Potem, gdy będzie taka możliwość i okazja do spowiedzi, to należy do spowiedzi pójść, aby kapłanowi wyznać te grzechy.” 
Ja nie wierzę! 
Czy naprawdę tak działa wiara katolicka? 
Poprawcie mnie, jeśli się mylę. 
A może by tak odwołać się do zdrowego rozsądku? 
W moim rozumieniu, jeśli Jezus przychodzi i zmywa z twarzy to całe błoto (grzechy), to logika podpowiada, że zostały one zmyte. 
Po jakie licho trzeba potem pójść do spowiedzi i jeszcze raz wyznać te same grzechy  kapłanowi? 
Przecież one zostały zmyte przez samego Jezusa. 
Ja tego nie rozumiem. 
Musisz pójść do spowiedzi, żeby zmyć je kolejny raz? 
To co? Niby spowiedź przed kapłanem ma większą moc? 
Kapłan zrobi to lepiej, gdyż wszelkie rytuały zostaną zachowane? 
To, że sam Pan Jezus Ci wybaczył nie wystarcza? 
Ja już nawet nie chcę się zagłębiać w praktykowanie spowiedzi, gdyż wiara w konieczność cotygodniowego, czy nawet codziennego obmywania się z grzechów nie jest biblijna. 
Raczej przypomina mi starotestamentowe rytuały, gdzie ciągle i ciągle krew kozłów i baranów na pewien czas zakrywała grzechy ludu izraelskiego. 
I dzisiaj, ponownie ludzka tradycja bierze górę, a kościelne rytuały przeczą prostej prawdzie biblijnej? 
A co z Jezusem? 
Co Jego ofiarą za nas? 
Przecież Pismo podaje, że była wystarczająca i że wykonała się raz na zawsze! 
Raz na zawsze!!! 
Hebr. 10: 9-10 „Oto idę, abym spełniał wolę Twoją. Usuwa jedną [ofiarę], aby ustanowić inną. Na mocy tej woli uświęceni jesteśmy przez ofiarę ciała Jezusa Chrystusa raz na zawsze".
Hebr. 10:16-18 „Takie jest przymierze, które zawrę z nimi w owych dniach, mówi Pan: dając prawa moje w ich serca, także w umyśle ich wypiszę je. A grzechów ich oraz ich nieprawości więcej już wspominać nie będę. Gdzie zaś jest ich odpuszczenie, tam już więcej nie zachodzi potrzeba ofiary za grzechy
Link do kazania o. Szustaka, zamieszczam specjalnie dla Leszka. Mowa na temat spowiedzi zaczyna się od 16"40
https://www.youtube.com/watch?v=bkAx-qQrPp4


70 komentarzy:

  1. Olimpio, przeszłaś już samą siebie (albo ja widziałem w Tobie dobro, którego nie ma?) - odwołujesz się do homilii o. Szustaka, ale nawet nie dajesz linka do tej homilii. Wyraźnie boisz się, że ktoś się zachwyci tą homilią, zachwyci główną jej myślą o tworzeniu osobistej relacji z Bogiem, zachwyci się tym, że to powinna być relacja wzajemnej miłości, lecz wybierasz jakiś fragment, który Tobie się nie podoba (bo dla Ciebie jedyny sakrament to chrzest) i tylko o tym piszesz.
    Zastanów się nad tym, czyją służebnicą jesteś - Jezusa, czy szatana?
    (ja już do Ciebie nie będę przychodził)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Leszku, czy napisałam nieprawdę? Odniosłam się do słow Szustaka, które mnie poirytowały, gdyż są idiotyczne, mało tego, są obraźliwe w odniesieniu do Pana Jezusa. Powiedział co powiedział, przez Youtuba trafiło to sporej liczby ludzi. Jeśli takie nauki są dla Ciebie wartością samą w sobie, to gratuluje. A może po prostu podzielasz jego zdanie, stąd ten bulwers...

      Usuń
    2. Olimpio, naiwnie sądziłem, że jesteś osobą prawdziwie wierzącą w Jezusa Chrystusa, Pana naszego. A tymczasem Ty jesteś jedynie wyznawczynią Kościoła Zielonoświątkowego – i tylko tego dotyczy Twoja wiara. Po raz pierwszy wykazałaś to ani razu nie przystępując do komunii duchowej – bałaś się całkowicie powierzyć Jezusowi, aby przypadkiem nie okazało się, że po tym zawierzeniu zapragniesz Jego Ciała i Krwi (a to by się kłóciło z dogmatyką KZ).
      A teraz zapoznałaś się z homilią o. Szustaka (co charakterystyczne dla wszystkich najgorszych propagandzistów – nie podając linka do źródła), której główną myślą było to, by tworzyć osobistą relację z Jezusem, opartą na wzajemnej miłości – o czym nawet nie wspomniałaś! Wybrałaś za to fragment sprzeczny z dogmatyką KZ i całą relację zawęziłaś tylko do tego punktu. A więc znowu okazało się, że budowanie relacji z Jezusem jest dla Ciebie nieważne – ważne jest jedynie podkreślanie różnic dogmatycznych. A więc znowu że Twój Kościół jest dla Ciebie ważniejszy niż sam Jezus.
      Oczywiście nie mogę od Ciebie wymagać, by Jezus był dla Ciebie najważniejszy – ale to przykre patrzeć, jak każdego dnia, dzień po dniu, sama musisz się przekonywać, że podjęłaś słuszną decyzję odchodząc od KK. Zupełnie się zatrzymałaś w swoim rozwoju duchowym (wręcz się teraz uwsteczniasz) – a ja naiwnie wierzyłem, że w KZ są ludzie prawdziwie rozkochani w Jezusie (może tak jest w Stanach, ale w Polsce główny problem wiernych KZ, to udowadnianie sobie, że się dokonało słusznego wyboru).
      (to już ostatnia moja wypowiedź u Ciebie)

      Usuń
    3. @Leszku, wielokrotnie już pisałam, że moja denominacja nie ma tu znaczenia, gdyż każdy biblijnie wierzący kościół mógłby mi zastąpić ten zielonoświątkowy. Każdy! Chodzi o kwestię nauczania, która jest spójna ze Słowem Bożym i naukami samego Pana Jezusa.
      Może napiszę tak: Być może Ty Leszku jesteś jednym z tych Katolików, którzy prawdziwie umieścili swoją wiarę w Jezusie. Być może jesteś osobą wierzącą, a tym samym kochającą Pana Jezusa miłością ogronmą, pomimo tego, czego naucza KRK.
      Odwołałam sie do wypowiedzi o. Szustaka, gdyż jego słowa stawiają Pana Jezusa na drugim miejscu, na pierwszym jest kapłan w swoim konfesjonale. Ja tego zaakceptować nie mogę i nie chcę. Dla mnie Pan Jezus jest najważniejszy, On jest moim Zbawicielem, On wykupił mnie z więzienia grzechu raz na zawsze. Pan Jezus mnie rozgrzeszył, a nie ksiądz.
      Rozumiesz to Leszku?
      Sam Bóg mnie rozgrzeszył, a nie ksiądz-człowiek.

      Usuń
    4. Olimpio, niemal po dwóch latach Pan mnie przyprowadził znowu w to miejsce. Jestem ciekawy, czy dziś również napisałabyś ten tekst?
      Spośród wielu sakramentów jest tylko jeden, który wierni udzielają sobie wzajemnie - to sakrament małżeństwa; w pozostałych pośrednikiem jest kapłan. Sakrament, to jedynie widoczny znak tego, co się wydarza między Jezusem, a wiernym. Kapłan jest tylko pośrednikiem. W spowiedzi, to nie kapłan udziela rozgrzeszenia - rozgrzeszenia udziela Jezus; kapłan pod działaniem Ducha Świętego wypowiada słowa rozgrzeszenia - ale samego rozgrzeszenia udziela Jezus Chrystus (oczywiście tylko wtedy, gdy do rozgrzeszenia dochodzi).
      O. Adam Szustak przywołał naukę o żalu doskonałym. Opisał żal doskonały i zachęcał, by korzystać z tego, aby doznawać od Jezusa uwolnienia z grzechów, by nie czekać na czasy, gdy dopiero minie pandemia... Sens jak najbardziej słuszny.
      A po co powtórne wyznanie tych grzechów już przed kapłanem w przyszłej spowiedzi? - to oczywiste, bo przecież w żalu doskonałym nie usłyszymy potwierdzenia, że ten żal był naprawdę doskonały - nie usłyszymy rozgrzeszenia. Ten ksiądz, któremu wyznamy jeszcze raz te grzechy, pod wpływem Ducha Świętego powie nam słowa rozgrzeszenia (o ile wówczes rzeczywiście dostąpiliśmy rozgrzeszenia); jeśli jednak nasz żal za grzechy nie był doskonały, to tych słów nie usłyszymy.
      Wszystko jest proste i jasne - ksiądz-człowiek przemawia w imieniu Chrystusa, ale nie on decyduje (i mogę Ci powiedzieć, że w swoim życiu miałem już takie spowiedzi, w których byłem przekonany, że rozgrzeszenia nie dostanę. Oceniałem to na podstawie słów usłyszanych od spowiednika. Ale później ksiądz oddawał się w modlitwie Duchowi Świętemu i okazywało się, że otrzymywałem rozgrzeszenie. A więc to nie jest jakaś abstrakcja - to się dzieje naprawdę (dokładnie miałem dwa takie zdarzenia): po ludzku ksiądz rozgrzeszenia by mi nie dał, ale to nie on daje - on jest jedynie pośrednikiem - w obu przypadkach rozgrzeszenie otrzymałem).
      * * *
      Widzisz, nieco wcześniej byłem przekonany, że Ci pomogłem to wszystko lepiej zrozumieć. Nie to, bym miał Ciebie "wyrwać" z Kościoła Zielonoświątkowców (nie miałem takich intencji); liczyłem jednak na to, że choć Twoje doświadczenia z KK nie doprowadziły Ciebie do prawdziwej wiary (co zyskałaś dopiero w KZ), to jednak dostrzeżesz, że Twoje ataki na KK wynikają jedynie z prania mózgu, któremu zostałaś poddana (no i miałem nadzieję, że te ataki ustaną). Ten atak (w tej notce) dowodził, że na nic się Panu nie zdałem - sądziłem bowiem, że tę wrogość w Tobie rozbroiłem, a tak jednak się nie stało. To była ostatnia notka, w której się wpisałem. Przekonałem się, że do nikogo nie trafiam - byłaś ostatnią osobą, której starałem się przybliżyć spojrzenie katolickie.

      Usuń
    5. Leszku, nie będę komentowała Twojego wpisu.
      Szkoda, że na swoim blogu wyłączyłeś możliwość zamieszczania komentarzy. Odsłuchałam kazanie "Znak z Kany Galilejskiej" - ciekawa interpretacja, chociaż znam też inne. Z resztą pisałam o jednej z nich na moim blogu. Pozdrawiam :)

      Usuń
    6. Nigdy nie wyłączałem komentowania.

      Usuń
  2. Pan Jezus nikogo nie spowiadał, w czasie swojej obecności na Ziemi.

    OdpowiedzUsuń
  3. Niektórzy próbują obchodzić nauki Pana Jezusa z wiadomych powodów...
    Żadna religia nie powinna sobie uzurpować prawa do nauczania Jezusa, Jego nauczanie jest dla wszystkich, nawet dla niewierzących - bo i tacy na pewno znajdą w nich coś dla siebie.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzień dobry
    Ale co w tym dziwnego (oczywiście z wyjątkiem powtórnej spowiedzi u księdza)?
    Jezus WYRAŹNIE powiedział, że obecność kapłanów, świątyń, ceremoniału itp. nadbudowy jest NIEPOTRZEBNA do kontaktu z Bogiem. Wystarczy że człowiek szczerze wyzna swoje grzechy (czyli to, co subiektywnie za grzech uważa) obieca szczerą poprawę, w miarę możności naprawi wyrządzone zło i już! It's all
    Spowiedź na ucho (księdzu) to ściema niezgodna z Biblią, co zapewne wiesz...
    Osoba wierząca mogła tak robić od zawsze (spowiedź duchowa) bez wyrzutów sumienia, że popełniła tzw "grzech" bo j.w.
    Jedyne, co jest bulwersujące to życzenie pana księdza, żeby wyspowiadane wcześniej grzechy ponownie wyznawać! Albo jest spowiedź i oczyszczenie albo nie!
    Reasumując (jak już kiedyś napisałem) cała religia KRK jest jedną wielką ŚCIEMĄ dla ciemnego luda co pan ksiądz właśnie potwierdził (spowiedź duchowa jest ale jej nie ma - zupełnie jak dialektyka marksistowska)!

    Pozdrawiam

    Krzysztof z Gdańska

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podpisuję się Krzysztofie pod Twoim komentarzem. Dla mnie najsmutniejsze jest to, że KRK odwodzi wielu ludzi od prawdziwej relacji z Bogiem, proponując w zamian rytuały i wyssane z palca nauki.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  5. Obrzęd, który towarzyszy sakramentom, nie jest szczegółowo, od A do Z, opisany w Biblii, ale wynika z adaptacji doktryny Kościoła do życia wiernych.

    Kościół nigdy nie kwestionował sakramentalnego charakteru odpuszczenia grzechów, ale zmieniała się z czasem formuła obrzędu. W Starym Testamencie mamy do czynienia z publicznym wyznaniem win (zob. Ps 32,5; 38,19), a najbardziej obrazowym sposobem „rozgrzeszania” Izraelitów był Dzień Przebłagania (hebr. Jom Kippur), w którym winy Izraelitów były składane na kozła wypędzanego na pustynię (Kpł 16,21).

    Nowy Testament wiąże odpuszczenie grzechów z działalnością Jezusa Chrystusa, w którym działa Ojciec. Dlatego może On odpuszczać grzechy ludzi i przywracać ich do życia, którego pozbawiają ich przewinienia (Mt 9,2; Mk 2,9; Łk 5,20). W tej misji udział mają uczniowie, którzy wsparci Duchem Świętym mają za zadanie odpuszczać grzechy, bądź zatrzymywać w nich wierzących (J 20,23).

    OdpowiedzUsuń
  6. Spowiedź jest ważną sprawą higieny duchowej, sposobem oczyszczania duszy z grzechów. Chrystus Pan miał Boski przywilej i prawo odpuszczania grzechów i często z tego prawa korzystał (Łuk. 5,20.24). To prawo przekazał Jezus ludziom działającym w Jego imieniu w Kościele (Mat. 16,19; 18,18). Udzielając prawa odpuszczania grzechów Piotrowi, Jezus wyraził się obrazowo: "I dam ci klucze Królestwa Niebios; i cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane i w niebie, a cokolwiek rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane i w niebie". Kto ma prawo odpuszczania grzechów, tym samym otwiera drzwi do Królestwa Niebios. Dlatego prawo odpuszczania i zatrzymania grzechów zostało w Katechizmie określone jako władza kluczów. Piotrowe pełnomocnictwo zostało rozciągnięte na wszystkich uczniów Jezusa : "Którymkolwięk grzechy odpuścicie, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są zatrzymane" ( Jan 20,23 ) . Przedstawiciele Kościoła w chwili spowiedzi nie działają wobec nas w swoim własnym imieniu, lecz w imieniu Jezusa Chrystusa. "Dlatego w miejsce Chrystusa poselstwo sprawujemy, jak gdyby Bóg przez nas upominał; w miejsce Chrystusa prosimy: Pojednajcie się z Bogiem" (II Kor. 5,20).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Łuk. 5,20
      On widząc ich wiarę rzekł: «Człowieku, odpuszczają ci się twoje grzechy»

      Odpuszczenie grzechów to jednak nie to samo co spowiedź

      Usuń
    2. A kto tak rzekł :"Człowieku, odpuszczają ci się twoje grzechy"?
      Czy nie Jezus; Człowiek-Bóg? ON znał delikwenta lepiej niż
      delikwent sam siebie.
      Wykonywanie władzy odpuszczania grzechów powierzył Chrystus władzy apostolskiej, której została zlecona "posługa jednania" (2 Kor 5,18). Apostoł jest posłany "w imię Chrystusa", przez niego "sam Bóg" wzywa i prosi: "Pojednajcie się z Bogiem!" (2 Kor 5, 20).
      "W odpuszczaniu grzechów kapłani i sakramenty są tylko narzędziami, którymi chce posługiwać się nasz Pan, Jezus Chrystus, jedyny sprawca i dawca naszego zbawienia, by zgładzić nasze nieprawości i udzielić nam laski usprawiedliwienia"
      Nie każdy może posłużyć się słowami Jezusa;
      "Człowieku, odpuszczają ci się twoje grzechy"
      tylko ci, którzy zostali do tego upoważnieni;
      Weźmijcie Ducha Świętego..." [J 20,19–23]

      Usuń
    3. 2Kor 5,20
      Wszystko zaś to pochodzi od Boga, który pojednał nas z sobą przez Chrystusa i zlecił na posługę jednania.

      Pojednać się -przeprosić jeden drugiego
      -doprowadzić poróżnionych do zgody
      (słownik języka polskiego)
      -

      Usuń
    4. @Aisab, duchowni wmówili wam Katolikom, że oni mają specjalne błogosławieństo , specyficzne namaszczenie, że tylko do nich Duch Święty przychodzi i prowadzi w posłudze. To jest totalna bzdura! Kłamstwo! Duch Święty przychodzi do wszystkich, którzy oddali swoje życie Jezusowi - Tak naucza Pismo Św.
      Duchowieństwo przez swoje kłamliwe nauki, odsuwa wiernych od bezpośredniej, prawdziwej relacji z Bogiem.
      Mat.23:13 "Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy, bo zamykacie królestwo niebieskie przed ludźmi. Wy sami nie wchodzicie i nie pozwalacie wejść tym, którzy do niego idą."
      Magda

      Usuń
  7. Bzdurą jet, że Sobór Laterański IV w 1215 roku wprowadził spowiedź uszną. Ona istniała od co najmniej V wieku w Kościele iro-szkockim. Stamtąd przedostała się na Kontynent. Wcześniej bowiem praktykowano pokutę tylko raz w życiu i też o tym nic nie ma w Piśmie Świętym. Dopiero od II wieku pojawiła się praktyka, że pokutę można przyjąć tylko raz w życiu, gdyż traktowano ją jako drugi chrzest. Tego rodzaju pokuta była zadawana tylko za bardzo ciężkie grzechy: zabójstwo, odstępstwo od wiary i cudzołóstwo (w sensie zdrady małżeńskiej). Dopiero od V wieku ten rodzaj pokuty wyparty został przez pokutę wielorazową z wyznawaniem grzechów.
    Są też dokumenty z pierwszych wieków chrześcijaństwa, Didache z pierwszego wieku, ( XIV. 1. W dniu Pana, w niedzielę, gromadźcie się razem, by łamać chleb i składać dziękczynienie, a wyznawajcie ponadto wasze grzechy, aby ofiara wasza była czysta), św. Ireneusz w roku 180, Orygenes i św. Cyprian w trzecim wieku i wiele innych pokazujących, że sakramentalna spowiedź była częścią naszej wiary od samego początku.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  9. RENESANS SPOWIEDZI USZNEJ;
    Wbrew utartym wyobrażeniom spowiedź nie została zniesiona w Kościołach ewangelickich. W teologii luterańskiej podkreślana jest władza kluczy ordynowanego duchownego, który w miejsce Chrystusa zwiastuje wszystkim pokutującym łaskę i odpuszczenie grzechów. Jeszcze długo po Reformacji ks. dr. Marcina Lutra spowiedź uszna praktykowana była bez większych zmian. Dopiero po oświeceniu spowiedź prywatna (lub tzw. uszna) zostaje sukcesywnie zastępowana spowiedzią powszechną przed ołtarzem podczas nabożeństw połączonych z Komunią Świętą.
    http://www.kosciol.pl/article.php/2003112109551050?query=luter

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja Też nie rozumiem, dlaczego trzeba się spowiadać dwa razy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "dlaczego trzeba się spowiadać dwa razy"
      tyle razy ile, razy się zgrzeszyło ;
      bo każdy grzech oddala nas od Jezusa;
      "nie siedem ale siedemdziesiąt siedem"

      Usuń
    2. @Haniu, oczywiście! Jeśli Jezus nas rozgrzeszył, to po co nam ksiądz w konfesjonale? KRK ubezwłasnowolnił swoich wiernych. Uzależnił ich zbawienie od działalności o obecności księży. Słowo Boże naucza, że dzięki ofierze Pana Jezusa mamy bezpośredni i nieskrępowany dostęp do Boga. Jeśli On nam wybaczył nasze przewinienia raz na zawsze, to kapłan w swoim konfesjonale nie ma racji bytu, jest zbędny. No i tu pojawia się problem, ponieważ księża za wszelką cenę chcą być niezbędni, gdyż w przeciwnym razie straciliby intratną posadkę, gdzie człowiek się nie narobi, a całkiem nieźle zarobi.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  11. Ja spowiedzi nie uznaję.Pamiętam z dzieciństwa ,że zawsze to było dla mnie wydarzenie traumatyczne. Wymyślanie dziecinnych "grzechów" na potrzeby spowiedzi.

    Nie widzę natomiast nic złego w wyznawaniu swoich przewinień Bogu.

    Jeżeli Jezus "zmył" grzechy to nie daje to niejako powodu do ich popełniania.Bo przecież cokolwiek człowiek złego uczyni już zostało mu odpuszczone.Tak?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. SUPER! "hulaj dusza piekła nie ma".
      Jezus "zmył" grzechy...
      "cokolwiek człowiek złego uczyni już zostało mu odpuszczone".
      czyli cokolwiek uczynię złego jest mi to i tak odpuszczone?.
      Tak za "friko" [na piękne oczy] zostanie mi to wszystko
      odpuszczone RAZ NA ZAWSZE; a gdzie warunek;
      "idź i więcej nie grzesz".
      póki człowiek żyje, póty popełnia różne grzechy i grzeszki;
      bowiem "całe życie się uczy, a głupi umiera".

      Usuń
    3. Piekła nie ma to fakt.

      Czynisz zło,spowiadasz się.Po czym czynisz zło i spowiadasz się.Wygodne to trzeba przyznać.

      Usuń
    4. Czynisz zło - nie spowiadasz się; po czym czynisz zło [dodajesz grosz do grosza- zło do zł i zbierze się z tego zła kokosza];
      bez żadnej refleksji, bez naprawy pierwszego zła; bez postanowienia poprawy, bez skrupułów, i... tak bez końca pławić się w tym "piekiełku", to dopiero [trzeba przyznać] wygodne. Po co pobudzać swe sumienie, a niechaj sobie drzemie :)

      Usuń
    5. Grzeszysz,masz postanowienie poprawy ,spowiadasz się .I tak raz za razem.
      I tak bez końca pławisz się w tym chwilowym zadowoleniu win odpuszczenia.

      A może trzeba by się zastanowić,żeby zła nie czynić.

      Usuń
    6. @Asenato, zastanowić się? To co proponujesz chyba jest zbyt trudne :)

      Przestałam się spowiadać jako nastolatka, bo duchowni byli nastawieni na rodzinne patole. Jak raz zmyśliłam, że palę papierosy, to zaraz a czy piję, a czy się narkotyzuję. W ich mniemanologii stosowanej nie było takiej możliwości, żebym nie paliła i prowadziła się dobrze. Ten system wprowadzał w moje życie element kłamstwa, płaszczenia się, patologicznego mentoringu jakiejś persony, która zachowywała się gorzej ode mnie - na dłuższą metę to nie miało sensu.

      Usuń
    7. @Asenato,
      oczywiście, że nasze grzechy zostały nam odpuszczone. Wszystkie grzechy: przeszłe, przyszłe i teraźniejsze, bo przecież dwa tysiące lat temu, gdy Jezus umierał na krzyżu Golgoty, aby uczynić nas wolnymi od grzechów, nas nie było jeszcze na świecie, więc wszystkie nasze grzechy były przyszłe. On nas odkupił, zapłacił za nas swoją krwią. Ale czy to oznacza, że będziemy teraz grzeszyć na potęgę, jak to pisze Aisab "Hulaj dusza, piekła nie ma"? Będziemy w dalszym ciągu upadać, bo póki co taką mamy naturę, ale za sprawą naszego nowego ducha upadków bedzie coraz mniej. Nie wiem jak to działa u Aisab, ale mnie się wydaje, że w chwili gdy grzeszymy, sami dla siebie jesteśmy najbardziej surowymi sedziami, oskarżycielami. Czy grzeszymy więcej, bo Jezus nas usprawiedliwił, więc konsekwencji nie poniesiemy? Takie myślenie jest niepoważne.

      Usuń
    8. Zabójstwo jest grzechem,czy też już zabójcy zostały odpuszczone?

      Usuń
    9. @Asenato,
      jak można przeczytać w Słowie Bożym, dla Boga każdy grzech jest równie obrzydliwy, a zapłatą za grzech jest śmierć (za każdy grzech) Natomiast KRK dokonał sztucznego podziału na grzechy śmiertelne, lekkie i jakieś tam może jeszcze inne.
      Pytasz, czy zabójcy zabójstwo też jest odpuszczone... A ja Ci odpowiem, że jest to kwestia postawy zabójcy. Jeśli szczerze pożałuje swojego czynu i zwróci się do Jezusa, zostanie mu odpuszczone, jak każdemu, kto do Niego przychodzi. Spójrz na apostoła Pawła. Przecież na sumieniu miał dziesiątki tych, którzy poszli za Jezusem. Jeszcze jako Saul z Tarsu mordował pierwszych chrześcijan z zimną krwią i niesamowitą gorliwością. Dopiero, spotkanie z Jezusem zupełnie przewartościowało jego życie. Zaszła w nim przemiana. Wiemy przecież, że szczerze głosił Ewangelię, stał się gorliwym apostołem Słowa Bożego.
      Paweł był wcześniej zabójcą, czyż nie? Ja się w takim razie Ciebie teraz zapytam, czy zostało mu przebaczone?
      Serdeczności przesyłam :)

      Usuń
    10. "W moim rozumieniu, jeśli Jezus przychodzi i zmywa z twarzy to całe błoto (grzechy), to logika podpowiada, że zostały one zmyte"

      Jeżeli grzechy zostały podobno zmyte,jednak ktoś dokonuje zabójstwa to
      " szczerze pożałuje swojego czynu i zwróci się do Jezusa, zostanie mu odpuszczone"

      To znaczy,że zmycie grzechów jest jednak uwarunkowane przez postawę grzesznika

      Usuń
    11. @Asenato,
      spotkanie z Panem Jezusem, to wyzwolenie od grzechów, jednak postawa grzesznika jest jak najbardziej istotna. Wzbudzenie żalu za popełnione grzechy jest istotne. Bóg przyjął śmierć Chrystusa za grzechy wierzącego i nie wypomina ich już nigdy więcej. Zatem, gdy wierzący popełnia jakiś grzech, to przebaczenie Boże w Chrystusie jest już zapewnione i chociaż wierzący może doświadczyć konsekwencji własnych czynów tu i teraz, to jednak Boża miłość i przebaczenie nie są utracone. W Rzymian 7:14-25 Paweł w jasny sposób stwierdza, że wierzący będzie się zmagał z grzechem przez całe życie, ale nie ma potępienia dla tych, którzy przyjęli ofiarę Jezusa i chcą żyć poprzez siłę Ducha Świętego w świecie Chrystusa i zwyciężąć grzechy dokonane świadomię czy też niechcący. Walczymy przecież mocą samego Boga, a więc naszych grzechów coraz będzie mniej i mniej.

      Usuń
    12. Zapytam jeszcze raz jeżeli wierzący kogoś zabije to "przebaczenie Boże w Chrystusie jest już zapewnione" .Obojętnie czy swojego czynu żałuje ,czy nie.

      Wszystko odnosi się do tytułu wpisu -Raz na zawsze!

      Usuń
    13. @Asenato,
      Hebr. 10:1-4 przeczytamy, że Jezus swoją własną krwią zyskał dla nas wieczne odkupienie, ponieważ Jego krew jest skuteczna na zawsze.
      Tak Asenato, raz na zawsze.
      Jeśli ten ktoś jest prawdziwie wierzący, to nie zabije, gdyż Duch Boży pracuje w nim. A jeśli jednak zabije, będzie to oznaczało, że być może z jego psychiką jest coś nie tak.
      Wiesz, poza tym nie napisałaś nic o okolicznościach, w jakich dokonuje tego czynu. Robi to z premedytacją? Czy może w obronie własnej lub kogoś bliskiego?

      Usuń
    14. "gdy wierzący popełnia jakiś grzech, to przebaczenie Boże w Chrystusie jest już zapewnione"

      Dwóch mężczyzn,jeden wierzący  drugi nie.Obaj wsiadają do samochodu.Przez swoją lekkomyślność (nadmierna prędkość)na przejściu dla pieszych zabijają ludzi.Obaj tego bardzo żałują.

      I jak rozumiem według Ciebie wierzący ma "zmyte" swoje winy tylko dlatego,że wierzy w Boga?

      Usuń
    15. @Asenato
      Dokładnie tak jak piszesz, wierzący został przez Jezusa usprawiedliwiony, Jezus za jego czyn zapłacił swoją krwią. Natomiast jeden i drugi nie są zwolnieni od konsekwencji swojego czynu wedle prawa karnego.
      Jęli pytasz o niewierzącego, to pomyśl, jak może być usprawiedliwiony przez Jezusa, ktoś kto Go nie zna? Życie niewierzącego toczy się w innej przestrzeni, przestrzeni bez Boga. Jak można oczekiwać zmycia grzechów, przez Boga, skoro według niewierzącego po prostu Go nie ma?

      Usuń
    16. Jezus zapłacił swoją krwią za to,że człowiek zabija drugiego człowieka.Przyznam ,ze nie za bardo to do mnie przemawia.
      Zdejmuje to z człowieka poniekąd odpowiedzialności za własne słowa i czyny.Wiara w Boga nie czyni człowieka lepszym od innych

      Usuń
    17. I jeszcze jeżeli chodzi o podany przypadek.
      Gdzie w tym wszystkim są ofiary.Sprawca nie jest w stanie im zadośćuczynić.

      "Jak można oczekiwać zmycia grzechów, przez Boga, skoro według niewierzącego po prostu Go nie ma?"
      Ale według Ciebie jest,a niezbadane są ścieżki (postanowienia) Pana.

      Usuń
    18. Asenato, chciałem do dręczących Cię pytań, dodać odpowiedź katolika (bo pewne drobne różnice są). Ale odpowiedź zrobiła się tak wielka, że wyszła z tego cała notka - zapraszam Ciebie do jej przeczytania http://listy-o-milosci-ps.lerus.pl/2020/04/odpowiedz-dla-asenaty/

      Usuń
    19. @Asenato
      Tak zastanawiam się czego Ty nie rozumiesz... Jezus zapłacił za grzechy wszystkich ludzi, uczynił to aby nas zbawić, abyśmy mieli zapewnione życie wieczne. Człowiek jak widać niestety, chociaż nie wiem jak by się starał, nieustannie upada. Asenato, nie wiem jakich Ty ludzi spotykasz w swoim życiu, ale zastanawiam się czy aby nie traktujesz ich przedmiotowo. Czy wszyscy ludzie grzeszą, bo lubią grzeszyć? Przecież mamy sumienie, które daje znać o sobie, gdy tylko popełnimy grzech, gdy zrobimy coś przeciw drugiemu człowiekowi. Konsekwencje swojego czynu poniesie osoba wierząca, a także niewierząca, pojawią się także wyrzuty sumienia, współczucie dla ofiar i ich rodzin, chęć zadośćuczynienia, ale to nie zwalnia ludzi od poniesienia kary np. pozbawienia wolności. Wierzący, który kroczy drogą Pana Jezusa, stosuje w swoim życiu Jego nauki jest zbawiony od śmierci, gdyż Jezus zapłacił Jego dług.

      Usuń
    20. Ależ ja wszystko rozumiem,tylko pogadać chciałam.Bardziej uszczegółowić ;)

      W swoim życiu spotykam różnych ludzi,ale NIGDY nikogo nie traktuje przedmiotowo.

      Wyrzuty sumienia nie zawsze się pojawiają.

      Usuń
    21. @Asenato,
      dociekliwość to zaleta...
      A co do wyrzutów sumienia, to masz rację - nie zawsze się pojawiają. Zaryzykuję stwierdzenie, iż pojawiają się u ludzi o czystym, dobrym sercu, którzy już poznali Jezusa, a jeśli jeszcze Go nie znają, to poznają Go na pewno, a chociażby dopiero na łożu śmierci.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
    22. Jeżeli nie przeszkadza Ci moja upierdliwość ;) to

      Wracając do wypadku ,powtórzę
      I jeszcze jeżeli chodzi o podany przypadek.
      Gdzie w tym wszystkim są ofiary.Sprawca nie jest w stanie im zadośćuczynić.

      Sprawca jest wierzący (Jezus za jego winę zapłacił własną krwią).Sprawca odpowie tylko przed sądem ,że tak napisze ziemskim.
      Wracam jednak do ofiary,komplikując sprawę będzie to osoba niewierząca.
      Jak sprawca odpłaci,zadośćuczyni ofierze-nie jest w stanie bo ofiara zmarła.Nawet jeżeli sprawa żałuje,to pozostanie w nim ta skaza.
      Jeżeli ktoś ukradnie ,może oddać i przeprosić.Jak przeprosić jeżeli nie ma takiej możliwości.Chodzi tu o relację człowiek-człowiek.

      Usuń
  12. Cytuję słowa papieża Franciszka, które wygłosił tuż przed Wielkanocą tego roku:

    "Jeśli nie znajdziesz kapłana, aby się wyspowiadać, powiedz Bogu, On jest twoim ojcem i powiedz mu prawdę: «Panie, popełniłem to, i to, i tamto… Wybacz mi» i proś Go o przebaczenie całym sercem, z aktem żalu i obiecaj Jemu: «Później się wyspowiadam, ale przebacz mi już teraz». I od razu powrócisz do łaski Bożej. Sam możesz przystąpić, jak uczy nas Katechizm, do przebaczenia Boga, nie mając w pobliżu kapłana. Pomyślcie o tym: nadszedł czas! To jest właściwa chwila, odpowiedni czas. Dobrze dokonany akt żalu, dzięki czemu nasza dusza stanie się biała jak śnieg".

    Coś tu chyba nie gra, a kościół katolicki sam gubi się jeśli chodzi o spowiedź i obiera kierunek w zależności od okoliczności. Akurat w przypadku wypowiedzi papieża popieram go, bo przecież tylko Bóg może odpuszczać nasze grzechy za jedynym i wyłącznym pośrednictwem Jezusa Chrystusa. Na pewno takich kompetencji nie posiada kapłan-człowiek. Olimpio zapewne pamiętasz mój post dotyczący spowiedzi.
    Spowiedź uszna oficjalnie została zatwierdzona na soborze Laterańskim w 1215 r. i nawet jeśli propagowano ją wcześniej, to z całą pewnością uczniowie Jezusa oraz pierwsi chrześcijanie żyjący parę wieków po nim nie wyznawali swoich grzechów nikomu innemu poza Bogiem.
    Dla zainteresowanych podaję link do mojego posta:
    http://milerzeczy.blogspot.com/2017/01/i-odpusc-nam-nasze-winy.html
    Serdecznie Cię pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Mario, co ja mam napisać w słowach komentarza? Chyba jedynie to, że zgadzam się z Twoim tokiem myślenia. Z resztą czytałam Twój w pis na temat spowiedzi i moje odczucia są spójne z tym, co napisałaś.
      Najsmutniejsze jest jednak to, że teraz w czasie pandemii, gdy dostęp do kościoła i konfesjonału, a także do eucharystii Katolicy maja wręcz niemożliwy -błąkaja się jak dzieci we mgle. Słyszą tu i tam o komunii duchowej, o spowiedzi niby bez księdza, przed Jezusem, ale jednak w efekcie muszą i tak pognać do konfesjonału za miesiąc, czy za dwa, aby uwierzytelnić swoją spowiedz po katolicku, tak jak ich nauczono w konfesjonale przed człowiekiem- księdzem. To jest smutne, gdyż spycha Jezusa na drugi plan. Bardzo nad tym ubolewam.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  13. Wiele zależy od owych okoliczności;
    także okoliczności popełnianie grzechu.
    Zaś wypowiedź papieża Franciszka zaczyna się od;
    "JEŚLI nie znajdziesz kapłana..."
    podobnie jest z warunkiem odpuszczenia grzechów;
    "idź i więcej nie grzesz...".
    JEŚLI grzeszysz, to spowiedź potrzebna.

    OdpowiedzUsuń
  14. wielu ludzi /choć nie wszyscy/ ma tak, że potrzebują się wygadać komuś ze swoich problemów, takich, czy innych, sprawia im to ulgę, gdy zwalą z przysłowiowej wątroby to, co im na niej leży... mam jakąś taką intuicje, że Jezus /mityczny, czy historyczny, to teraz jest bez znaczenia/ potrafił takich ludzi wysłuchać, pogadać z nimi, tak po prostu... można to nazwać rodzajem psychoterapii, nie mylić z psychoterapią prowadzoną obecnie przez fachowców...
    natomiast obecną spowiedź w rozumieniu chrześcijańskim /zwłaszcza w wersji rzymskokatolickiej/ postrzegam jako pewną zmutowaną i nie do końca zdrową /to eufemizm/ formę takiej "psychoterapii", która skupiona jest głównie na kwestii poczucia winy, którego pielęgnowanie jest dość istotną sprawą w chrześcijaństwie, mniej lub bardziej, zależnie od jego odłamu... czy to jest jakoś zrytualizowane, czy nie, to już ma drugorzędne znaczenie moim zdaniem... tak to widzę z zewnątrz, jako niewyznawca żadnej religii, a w tym przypadku akurat chrześcijaństwa...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślisz, że to jest kwestia tego, iż Katolicy biegną do konfesjonału, ponieważ muszą się wygadać, zrzucić ciężar? Nie wiem, czy faktycznie rozmowa z obcą bądź, co badź osobą, zasiadajacą w konfesjonale pozwoliłaby mi tak naprawdę się otworzyć. Kiedy jeszcze należałam do społeczności KRK, każda spowiedź była dla mnie traumatycznym przeżyciem. Zdecydowanie wolę rozmowę z Jezusem, sam na sam... No ale może ja pojmuję to inaczej.
      Co do poczucia winy, myślę że każdy człowiek, bez względu na to, czy jest wierzący czy też nie, ma wyrzuty sumienia, gdy czyni coś nie tak. Myślę, że my sami jesteśmy dla siebie najbardziej surowymi sędziami.

      Usuń
    2. PKanalia

      Poczucie winy i uwalnianie od grzechu przez drugiego człowieka ,jest interesującym sposobem na zdobyciem władzy nad wiernymi.

      Usuń
    3. ależ okay... ja już nie rozwijałem dalej tematu i nie wspomniałem jaki konkretny użytek robi kościół (rzymskokatolicki) z instytucji spowiedzi...
      wspomniałem tylko o wybiorczości spowiedzi, ograniczeniu jedynie do spojrzenia na siebie jako na obiekt moralnej oceny, która to ocena jest akurat szalenie płytkim podejściem do człowieka jako takiego...

      Usuń
    4. @Asenato, według wielu, chodzi właśnie o zdobywanie władzy nad wiernymi. Bo cóż by się stało z tymi tysiącami, czy nawet setkami tysięcy duchownych, gdyby wierni zrozumieli, że mają taką samą władzę i mają identyczne upoważnienie jak owi pasterze. Tu nie ma mowy żadnym specjalnym powołaniu. Jezus powołał nas wszystkich. Biblia dobitnie o tym mówi słowami samego Pana Jezusa. Powołani jesteśmy wszyscy, aby głosić Ewangelię, chrzcić i uzdrawiać.
      Ew. Marka 16:15-18 " I rzekł do nich: «Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu! 16 Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony. 17 Tym zaś, którzy uwierzą, te znaki towarzyszyć będą: w imię moje złe duchy będą wyrzucać, nowymi językami mówić będą; 18 węże brać będą do rąk, i jeśliby co zatrutego wypili, nie będzie im szkodzić. Na chorych ręce kłaść będą, i ci odzyskają zdrowie."

      Usuń
    5. @Olimpia...
      jeśli ktoś do mnie przychodzi się wygadać, wyzwierzać, to automatycznie mam nad tą osobą jakąś władzę, mniejszą lub większą, ale to nie ja tą władzę tworzę, tylko ta osoba ufając mi...
      za to osobną sprawą jest, jak ja tej władzy użyję, czy z korzyścią dla tej osoby, czy tylko dla siebie, do tego jeszcze jej kosztem... moim zdaniem kościół /rzymskokatolicki/ używa tej władzy jako instrumentu kontroli nad swoimi wiernymi, także na poziomie finansowym... znam przykłady, gdy ktoś po odejściu od konfesjonału sięgał do portfela i wpłacał jakąś sumę na remont dachu kościoła, bo jak wiadomo dachy kościołów rzymskokatolickich zawsze są dziurawe :)

      Usuń
    6. @PKanalia, uważam podobnie, dlatego spowiedź w konfesjonale jakoś nigdy mi nie leżała, nawet czasie mojego katolicyzmu.

      Usuń
  15. Pan Jezus pokazał nam wszystko to, czego potrzebujemy do naszego chrześcijańskiego życia. Sam niezliczoną ilość razy odwoływał się do Słowa Bożego, aby nam pokazać, skąd możemy czerpać rzetelną wiedzę o Nim, o Ojcu i o Duchu Świętym, skąd mamy czerpać wiedzę o nas samych, o tym także jak widzi nas Bóg i kim dla Niego jesteśmy.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Zastanawiam się czy twoje doswiadczenia związane z KRK pomogły Ci w odnalezieniu obecnej duchowości? W moim przypadku protestantyzm wyssłałam z mlekiem matki, więc moja duchowa perspektywa nie zakłada czegoś innego w sferze wiary ponad to co już znam. Niewiele wiem o katolikach, a jeśli coś tam słyszę to przeważnie nie jest to nic z czego warto byłoby czerpać. Nie rozumiem dlaczego, po co katolicy spowiadaja się duchownym, Jezus przecież przyszedł na Ziemię w konkretnym celu, aby zapłacić za nas cenę. On to zrobił,zapłacił WYKONAŁO SIĘ
    Filip

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Filipie, moje doświadczenia z KRK sprawiły, że w zasadzie moja wiara była martwa. Nie doświadczyłam tam nigdy prawdziwej duchowości. Bóg był dla mnie kimś, kto jest gdzieś tam, daleko w niebie. Był kimś kogo trzeba się bać, przed kim wypada drzeć... Dodatkowo ta cała katolicka mowa o nieustajacym potępieniu, sprawiała że jedynie odsuwałam się od religijnych praktyk, aż wreszcie nadszedł czas w moim życiu, że zupełnie nie uznawałam istnienia Boga. Na szczeście to się zmieniło. Chwała Panu za to!
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  17. Już poeta renesansu miał wątpliwości:
    skoro nie grzeszysz, jako mi powiadasz,
    to czemu się miła tak często spowiadasz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oto idzie... :)
      Pozdrawiam :)

      Usuń
    2. miałem znajomą, która często chodziła do spowiedzi, ale tylko do konkretnego księdza, bo jej się podobał i w końcu skończyło się... powiedzmy oględnie, że prodzinnie się skończyło, stali się fajną parą, tyle że musieli desantować się do innego miasta :)

      Usuń
    3. No cóż i takie sytuacje się zdarzają, wszak jesteśmy tyko ludźmi. W sumie to znam wiele tego typu historii. Moja rodzina była blisko zaprzyjaźniona z pewnym księdzem. Był naprawdę wartościowym, życiowym człowiekiem. W czasach mojego liceum gromadził wokół siebie, kościoła wielu młodych ludzi. Pamiętam spotkania młodzieży w jednej salek (tzw. salce kominkowej), gdzie gromadziliśmy się popołudniami, tak po po prostu z potrzeby serca, z potrzeby chociażby rozmów właściwie o wszystkim, o pierwszej miłości, zauroczeniu, także o seksie. Przy czym było to o tyle interesujące i potrzebne nam młodym wtedy ludziom, że tego typu tematy były w naszych domach właściwie tematami tabu. Wiadomo przecież, że takie tematy z rodzicami właściwie nie były poruszane. A jeśli już były, to towarzyszyło im skrępowanie i w sumie brak szczerości i otwartości. Ksiądz, nazwijmy go Mateusz pozwalał nam się wygadać, swoją osobą sprawiał, że umieliśmy się otworzyć, mówić o tym co czujemy i myślimy. Mile wspominam tamten czas. Jednak jak poźniej się okazało Mateusz, mimo tego iż wokół niego toczyło się życie i oblegali go młodzi ludzie był niebywale samotny. Brakowało mu zwyczajnych ludzkich więzi. Brakowało mu kogoś z kim byłby blisko, może wsparcia rodziny, może czułości, pewnie i seksu. Po kilku latach dowiedziałam się, ze porzucił kapłański stan, ożenił się i zamieszkał gdzieś na wsi, urodziły mu się dzieci. Nie miałam okazji nigdy więcej się z nim spotkać, ale wiem, że moi koledzy jeszcze przez jakiś czas odwiedzali go w miejscu jego zamieszkania. Z tego, co opowiadali, wydawał się być szczęśliwy. Jak było naprawdę? Kto to może wiedzieć.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  18. Wiara katolicka każe zmywać to błoto raz po raz, regularnie, często. W tej religii nie ma pewności zbawienia, jest w kółko odnawialny grzech. Smutne, że odbiera się wiernym tę łaskę.
    p.s. wierszyk od jotki trafiony w punkt. ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Blog powoli nabiena charakteru [czy niezamierzenie?] humorystyczno-turpistyczngo.
    - Ktoś bierze Szustaka na poważne... - A to już element czarnego humoru...
    - Ktoś - naiwny lub cyniczny - tak nisko ocenia czytających, że posądza ich o możliwość zachwytu "homimliami" Szustaka [teraz nawet początkujący wikary jak otworzy zsakraalizowane usta to wyskakuje mu z nich HOMILIA, a nie żeby choć "kazanie"...
    - Ktoś stosuje stylistykę "Kali, którego chcieć być w "Pustyni się puszcza" ["dlaczego są powiedzieć...aby była spowiadać ludzi]...
    - Ktoś radzi spowiadać się tyle razy, ile razy się "zgrzeszyło"...Nawet 77. Czemu nie 666? Też znacząca liczba!
    - Wszyscy tokują o "grzechach" - cudzych najchętniej, o "odbieraniu wiernym łaski" [A bez łaski!] i powołują się na Jezusa... Biedny pechowiec... Gdyby to przewidział...Zapewne założyłby Towarzystwo Krzewienia Ateizmu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo widzisz, cały pic polega na tym, żeby uwielbiać Boga, tak jak On tego chce, a nie tak jak nam się wydaje ,że chce.
      Pozdrawiam:

      Usuń
  20. Słucham o.Szustaka regularnie, ale tego też jakoś pojąć nie potrafię. W ogóle nie rozumiem, dlaczego księża nas muszą spowiadać, jakby nie wystarczył sam żal za grzechy, zadośćuczynienie i pokuta, którą daje nam życie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spowiedz w konfesjonale jest niebiblijna. Apostołowie tego nie czynili. Oni wiedzieli, że mamy bezpośredni dostęp do Boga i żaden pośrednik (ksiądz) nie jest nam potrzebny. A poza tym Jezus oddał życie aby oczyścić nas z grzechów.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
    2. Masz rację - w pierwotnym kościele nie było spowiedzi w konfesjonale - była za to spowiedź przed całym Kościołem. To dopiero dużo później inni wierni tego kościoła nie uczestniczyli w spowiedzi innych członków kościoła.
      Ale wtedy taka spowiedź dotyczyła całego życia i nie była regularnie powtarzana.

      Usuń