wtorek, 29 września 2015

Powidła BEZ MIESZANIA W GARZE od Agness... przyjemny szoczek...

W nawiązaniu do mojego przedostatniego posta, mogę spokojnie powiedzieć, że jednak przygotowałam małe co nie co na zimę... 
Stało się to za sprawą jednej z blogerek, która udostępniła chyba najłatwiejszy na świecie przepis... 
Mowa o powidłach śliwkowych. 
Sprawa jest szybka, łatwa i chyba mogę nawet dopowiedzieć, że i przyjemna... 
Wszyscy przecież wiemy ile czasu i nieustannego mieszania w garze zabiera przygotowanie tegoż smakołyku. 

A zatem podaję przepis: 
3 kg śliwek
1/2 kg cukru
3 łyżki octu ( ja dodałam ocet winny)



Wykonanie: 
Do garnka włożyć obrane z pestek śliwki, zasypać cukrem, wlać ocet, Wszystko wymieszać i odstawić na 24 godziny. Następnie ( nie mieszać!!!) postawić odkryty garnek na średnim ogniu. ( kuchenka elektryczna na 4), gotować 3 godziny. Nie mieszać!!! 
Od tej chwili powidła same się robią, no i co najważniejsze są przepyszne!!!
Dzięki Agness! 

Dokładny przepis znajduje się na blogu Klimaty Agnes POWIDŁA ŚLIWKOWE BEZ MIESZANIA



niedziela, 27 września 2015

Ja cież pierdzielesz...

Ja cież pierdzielesz... 

Gdzie nie spojrzysz, wszyscy robią przetwory na zimę... 
Mam wrażenie, że tylko ja nie robię... 

Chyba pora się poprawić...

piątek, 25 września 2015

Poznaj swoje korzenie...


Otwórz oczy...
Obudź się...
I  przypomnij sobie kim jesteś...
Przypomnij sobie po co tu jesteś...
Przypomnij sobie dlaczego tu jesteś...
Odzyskaj swoją tożsamość...
Poznaj swoje korzenie...
Przypomnij sobie... 


Otwórz oczy...
Obudź się...

Myślę, że warto poświęcić chwilkę, aby zobaczyć ten materiał filmowy... 
Spokojnego i słonecznego weekendu życzę...


środa, 23 września 2015

Wylewa się z nas rzeka nienawiści...

Czy nie macie wrażenia, że przy okazji tematu syryjskich uchodźców, wylewa się z nas Polaków rzeka nienawiści? 

Przecież przeszło 20 mln naszych rodaków żyje na emigracji. A teraz gdy role się odwracają, demonstrujemy jak niewiele mamy w sobie empatii i jak szybko zapomnieliśmy, że do nas tez kiedyś ktoś wyciągnął pomocną dłoń. 
Czy naprawdę los uchodźców jest nam tak bardzo obojętny??? 

Niektórzy podkreślają, że są katolikami, a jednocześnie demonstrują niechęć i pogardę dla człowieka będącego w potrzebie...
Myślę, ze nie powinniśmy hodować w sobie ogólnego przekonania, że Islam to agresywna i krwawa religia, gdyż podążając tym tokiem myślenia każdy Muzułmanin dyszy chęcią mordowania niewiernych. A to przecież mija się z prawdą. 
Więc dlaczego z taką łatwością stawiamy znak równości między Islamem i terroryzmem? A co z  chrześcijanami - katolikami, którzy przecież też potrafią organizować terrorystyczne zamachy (IRA, ETA) Hmm... Upraszczamy z niewiedzy ?… 
Pamiętajmy ze Syryjczycy w niebywale desperacki sposób, często z narażeniem życia, uciekają przed wojną i terrorem. 
Uciekają bo szukają bezpieczeństwa i  lepszego życia dla siebie i swoich rodzin. 
Zapominamy, że Bóg przychodzi do nas przez drugiego człowieka, może tym razem przez uchodźcę proszącego o pomoc u granic Europy…
 Ew. Mateusza 25: 35-40
 „Albowiem łaknąłem, a daliście mi jeść, pragnąłem, a daliście mi pić., byłem przychodniem, a przyjęliście mnie”, „Zaprawdę powiadam wam, cokolwiek uczyniliście jednemu z najmniejszych moich braci, mnie uczyniliście”
Jeśli nie potrafimy w takiej sytuacji okazać empatii, to kim tak naprawdę jesteśmy? 

niedziela, 20 września 2015

Herbaciarnia z klimatem...


Powiem tak… 
Pożegnaliśmy wystawę Witkacego i ruszyliśmy do pobliskiego zabytkowego spichlerza, w którym to mieści się, jak dla mnie jedyna w swoim rodzaju herbaciarnia. 
Za każdym razem, gdy odwiedzamy Słupsk, nie może jej zabraknąć na naszej trasie. 
Sceneria miejsca cudowna... Otwierasz drzwi i za chwilę niczym zaproszenie, dochodzą do Ciebie wspaniałe zapachy aromatycznej herbaty, kawy, czekolady. 
Wnętrze kameralne z ciekawym wystrojem, wyposażone w stare meble jakby rodem z pchlego targu. Na stolikach, stoliczkach i ławach oko cieszą jednobarwne obrusy i ażurowe serwety. 
Tak myślę sobie, że fajnie by było zanurzyć się w jednym z foteli i pochłaniać ciekawą lekturę, popijając gorąca herbatkę, czy kawę... Mmm. 
Nie słychać gwaru... ludzie porozumiewają się półgłosem, jakby nie chcieli zakłócać spokoju pozostałych gości..
Przytulnie, ciepło...
Tym razem, zamiast herbaty zamawiam małą czarną z mlekiem, a małżonek czekoladę naturalną. Do tego przepyszny jabłecznik, czy jak kto woli szarlotka.  
Za każdym razem spotykamy tu jakaś nową wystawę prac malarskich i nie tylko malarskich.
Uwielbiam takie klimaty...
Na odchodne zaopatrujemy się jeszcze tylko w syrop z owoców pigwy ( na jesienne wieczory do herbaty, jak znalazł) i opuszczamy  słupską herbaciarnię na jakiś czas... Wrócimy tu na pewno...

piątek, 18 września 2015

W drodze powrotnej z Ustki, zahaczyliśmy o Słupsk....


 W drodze powrotnej z Ustki, zahaczyliśmy o Słupsk, gdzie nie mogliśmy sobie odpuścić odwiedzin w Muzeum Pomorza Środkowego, a tam jedynej w Polsce i na świecie stałej wystawy prac Stanisława Ignacego Witkiewicza. 
Hmm… Niejednokrotnie zastanawiałam się, jak to się stało, że wystawa mieści się w Słupsku… 
Z tego, co mi wiadomo, Witkacy nigdy nawet chyba nie odwiedził tego miasta. 
Hmm…Jego dzieła to w znakomitej większości portrety malowane pastelami  suchymi. 

Dziwny, a zarazem ciekawy człowiek był z tego Witkacego… 
Wszystkie swoje obrazy opisywał z niebywałą dokładnością, przywiązując najwięcej uwagi adnotacjom o zażytych „specyfikach” 
Podobno sprawdzał w ten sposób, jaki jest wpływ środków odurzających na jego artystyczne postrzeganie otaczającego świata.  
No cóż miały one zapewne stymulujące działanie na wyobraźnię…
Witkacemu przyszywano,  albo może przyszyto na stałe łatkę narkomana, o czym mają świadczyć owe sygnatury na portretach, za pomocą których notował, co zażywał lub wypił, zabierając się do malowania (herbata, kawa, piwo, alkohol, kokaina, morfina  czy też syrop na kaszel, albo krople do nosa) 
Z dzisiejszej perspektywy nieco inaczej to wygląda, biorąc pod uwagę naszą wiedzę o bezsprzecznej szkodliwości narkotyków i świadomości, że są zakazane. Jednak trzeba sobie powiedzieć jasno, że w czasach Witkacego takowe zakazy nie obowiązywały.  Handel narkotykami odbywał się oficjalnie.
Hmm…Witkacy… 
Artysta żyjący w atmosferze tajemnicy i skandalu… 
Pesymista i  jednocześnie facet, który naruszał tabu i dławił konwenanse…
Dziwak i prześmiewca …
Hulaka…narkoman… alkoholik…ekscentryk...
Ktoś z poczuciem humoru i autoironii…
Czy naprawdę taki był? 
Co nosił w głębi swojej duszy? 
Popełnił samobójstwo następnego dnia po wkroczeniu do Polski Armii Radzieckiej (17 września 1939) 
Hmm…Jak wiadomo Witkacy miał doświadczenia z komunizmem w czasie swojego pobytu w Rosji…
Może miał przeczucie nadciągającej groźby totalitaryzmu?... 
Tego nie wiemy, możemy się jedynie domyślać…
Jego prace w jakiś taki dziwny sposób zastanawiają, może nawet odrobinę budzą grozę, inne śmieszą... ale co by nie mówić sprawiają, że zadaję sobie pytanie: Jacy jesteśmy my wszyscy ludzie? Jacy jesteśmy tak naprawdę? 

środa, 16 września 2015

Czy nie jesteśmy jak faryzeusze?


           Kilka dni temu miałam możliwość wysłuchania naprawdę fajnego kazania. Kapłan przepięknie wyjaśniał pojęcie grzechu, które często, w zasadzie nieświadomie aczkolwiek mylnie interpretujemy (Może nie wszyscy, żeby nie uogólniać)
A zatem czym jest grzech? 
- Przekroczeniem Bożego prawa, tak właśnie definiuje to Biblia. 
Odbieramy grzech poprzez pryzmat zasad. Nasuwa się wniosek, że chyba jednak jest to myślenie faryzeuszy, dla których najważniejsze były zasady, przykazania, przepisy i nakazy. 
No bo czy kradzież to grzech? 
Nic prostszego, wystarczy sprawdzić w dekalogu, ósme przykazanie i już wiadomo, że to grzech. 
Własnie w taki sposób faryzeusz widzi świat… Heh… Czyli myśli sobie że, Pan Bóg trzyma gdzieś w niebie listę dobrych i złych uczynków, którą objawił  w Biblii, aby każdy człowiek mógł się z nią zapoznać i oczywiście oczekuje dostosowania się do niej. 
Faryzeusz myśli według zasad i one są najważniejsze w jego życiu( znamy to doskonale z NT) ale Biblia pokazuje nam także coś zupełnie innego, inny sposób patrzenia na sprawę (List do Rzymian 13:9-10) „Przykazania bowiem nie kradnij, nie zabijaj, nie cudzołóż i wszelkie inne w tym słowie się streszczają -  „Miłuj bliźniego swego, jak siebie samego” Wypełnieniem więc dekalogu jest miłość, bo miłość bliźniemu krzywdy nie wyrządza. Treścią zasadniczą jest tu miłość.  
Czyli co jest grzechem? 
Grzechem jest krzywdzenie drugiego człowieka. Każdy kto krzywdzi drugiego człowieka, obraża Boga, bo Bóg nie jest zainteresowany zasadami, ale człowiekiem. Bóg kocha człowieka, chce go chronić. Dlatego pewne rzeczy są grzechem, ponieważ sprzeciwiają się Bożej naturze, jaką jest miłość do ludzi. 
Jezus nie umarł na krzyżu za zasady, ale umarł za ludzi. A więc kradzież nie jest grzechem dlatego, że w dekalogu zapisano „Nie kradnij” Odwrotnie! Dlatego w dekalogu zapisano „Nie kradnij”, ponieważ to krzywdzi drugiego człowieka (odbiera mu coś) 
Zasady nie są celem same w sobie, ale są jedynie drogowskazem i o tym należy  pamiętać.
Eliminujmy ze swojego życia sposób myślenia faryzeuszy, a przyjmujmy sposób myślenia Jezusa. On pokazuje, że zawsze najważniejszy jest człowiek. Nie zasady, ale człowiek! Dlatego zastanawiajmy się, czemu dana zasada służy, czemu służy dekalog … 
Trzeba zapomnieć o szufladkach, w które wkładamy różne sytuacje i ludzi. Starajmy się patrzeć i myśleć sercem…

piątek, 11 września 2015

Nie jestem świadkiem Jehowy DD...

Oto Twój komentarz DD i moja odpowiedź, sorki że piszę tutaj, ale trochę tego sporo...

Hm.... mam wrażenie ,że przystąpiłaś do Świadków Jehowy. Taaa - jedyne słuszne interpretowanie Biblii w ich rozumowaniu. Przypomnę, że ruch ten został zapoczątkowany przez Charlesa T. Russella dopiero w 1870 roku, a zreorganizowany w 1917. Świadkowie Jehowy nie są religią, zaliczani są do sekt relgijnych. 
Hm.... dziwne,że to właśnie ONI uzurpowali sobie prawo do "jedynej" interpretacji Biblii. 
Olimpia, dla mnie nie są przekonywujący. A co do Maryi : "Maryję mają błogosławić wszyscy ludzie (Łk 1,48)- A zatem jest fragment!
Na zakończenie dodam,że "Chrystus głosił Ewangelię ­Dobrą Nowinę (Łk 4,43)" - a ŚJ wiele razy zapowiadali koniec świata, który , jak widać wciąz trwa! W dalszy ciągu masz "łuski na oczach"! Serdeczności.

DD bardzo mnie rozbawił Twój komentarz do mojego posta… Myślę sobie, że Twoje podejście do tematu świadczy jedynie o nieznajomości Pisma Świętego, a także chociażby pobieżnych założeń (nie wiem jak to nazwać: sekty czy związku wyznaniowego  świadków Jehowy) 
Dla Ciebie człowiek, który sprawnie porusza się w biblijnych wersetach, z pewnością musi być świadkiem Jehowy, czyli totalne uproszczenie nie idące w parze z rzeczywistością ( a tak nota bene ŚJ wcale nie są tak dokładnie oblatani w Piśmie Świętym, oni znają jedynie wyrwane z kontekstu wersety, które wykuwają na blaszkę, aby zrobić na ciemnych owieczkach wrażenie. Nieustannie biegają i podpierają się zeszycikiem-instrukcją, bez którego ani rusz... (Wiem coś o tym, ponieważ niejednokrotnie wdawałam się z nimi w dyskusję)  Z tego, co mi wiadomo, Świadkowie Jehowy nie są kościołem, są organizacją. Nie wiem czy nawet mogłabym nazwać ich chrześcijanami, ponieważ nie uznają Trójcy Świętej i boskości Syna Bożego –Jezusa. Posiadają swój przedziwny, nierzetelny,  zmanipulowany przekład Biblii. Kontrowersyjną sprawą jest głoszenie przez ŚJ, że ci którzy spożywają pokarmy zawierające krew, jak i poddający się transfuzji popełniają grzech równy bałwochwalstwu. Faktem jest, że Stary Testament nakazywał powstrzymywać się od spożywania krwi, co wiązało się między innymi z jej przeznaczeniem ofiarniczym (Hbr 9,7; 13,11; Kpł 17,11).  Krew i powstrzymywanie się od niej, jak i jej wartość kultyczna utraciły znaczenie z chwilą przelania krwi ofiarniczej Jezusa (por. 1J 1,7), a tego nie biorą oni pod uwagę. Ich nauki podważają autorytet Pisma Świętego. 

Myślę sobie, że Twój problem z oceną mojej przynależności religijnej, jest problemem wszystkich katolików, którzy wyznają zasadę: „Krytykujesz papieża, nie uznajesz kultu Marii, a zatem jesteś świadkiem Jehowy” Jakie to krótkowzroczne… 
A zatem jednoznacznie stwierdzam, że nie jestem świadkiem Jehowy. Wierzę w jedynie słuszny przekaz biblijny, będący Słowem Bożym. 
Nie przyjmuję do wiadomości nauk kościoła katolickiego, które są w dużej mierze naukami sztucznie tworzonymi przez człowieka. Analfabetyzm biblijny przeciętnego katolika zezwolił klerowi na wprowadzenie katechizmu zamiast Biblii. ( No wiesz... tak naprawdę nie ma takiej opcji aby dokonać zmiany w samym Piśmie Świętym) No to podarujmy wiernym katechizm! Super pomysł! Owieczki i tak nie czytają Biblii więc nawet się nie zorientują, że coś tu jest nie halo... (No owieczki faktycznie okazały się jedynie ślepo wierzącymi owieczkami)  W myśl stwierdzenia, że tylko duchowni maja  wystarczająca wiedzę biblijna i tylko oni rozumieją jej przekaz,  w uproszczonej formie przekazują ja wiernym w  katechizmie. Dlatego w każdej katolickiej rodzinie biblia kurzy się na półce… wystarczy katechizm, bo tak jest łatwiej i prościej…po co się przemęczać? 
I tak wędrują w niewiedzy do dnia dzisiejszego z klapkami na oczach w stronę zbawienia, które nie może być ich udziałem.  
A szkoda, bo Biblia naprawdę otwiera oczy...  Dla mnie ważniejsze od Katechizmu Kościoła Katolickiego jest Pismo Święte. A od nauk Jana Pawła II czy innego, kolejnego papieża ważniejsze są nauki Jezusa Chrystusa…
W co wierzę? 
Wierzę, że Pismo Święte jest Słowem Bożym, stanowiącym jedyną normę wiary i życia. Wierzę w Boga w Trójcy Świętej, w osobach Ojca, Syna i Ducha Świętego. 
Wierzę w synostwo Boże Jezusa, poczętego z Ducha Świętego, narodzonego z Marii dziewicy, w jego śmierć na krzyżu za grzechy świata i jego zmartwychwstanie w ciele, wniebowstąpienie i powtórne przyjście w chwale. 
Wierzę, że tylko wiara, a nie dobre uczynki, są podstawą do usprawiedliwienia człowieka przed Bogiem. 
Wierzę, że zbawienie jest z łaski, która jest niezasłużonym darem bożym.  
Wierzę, ze tylko Jezus jest pośrednikiem miedzy ludźmi a Bogiem. 
Wierzę, że tylko Bogu należy się chwała. 
Wierzę w zmartwychwstanie i życie wieczne. 
Niestety nauki kościoła katolickiego w dużej mierze stoją w sprzeczności do Pisma Świętego i nauczania Jezusa  (kwestia władzy w kościele, liturgii, Marii , czyśćca, zmienionego dekalogu, spowiedzi czy zbawienia) Dokąd taki kościół prowadzi ludzi? Hmm… Czyż nie na manowce? A dzieje się tak, ponieważ katolik jest na tyle leniwy iż studiowanie Pisma Świętego jest dla niego niepotrzebną stratą czasu, dzięki czemu tak łatwo mu wciskać ciemnotę…
To smutne, dlatego może warto sobie uświadomić, że Biblia jest cudownym przekazem, listem miłosnym do nas od kochającego Boga, który pragnie abyśmy go osobiście, indywidualnie poznali. Jaki może być lepszy sposób poznania naszego Stwórcy?  


Paweł pisze do Tymoteusza (2 Tymoteusza 3.14-17) (14) „Ale ty trwaj w tym, czegoś się nauczył i czego pewny jesteś, wiedząc, od kogoś się tego nauczył. (15) I ponieważ od dzieciństwa znasz Pisma Święte, które cię mogą obdarzyć mądrością ku zbawieniu przez wiarę w Jezusa Chrystusa. (16) Całe Pismo przez Boga jest natchnione i pożyteczne do nauki, do wykrywania błędów, do poprawy, do wychowywania w sprawiedliwości, (17) aby człowiek Boży był doskonały, do wszelkiego dobrego dzieła przygotowany”

Podpierasz sie DD wersetem z Biblii- Łukasz 1:47-48 , który dokładnie brzmi tak "I rozradował się duch mój w Bogu, Zbawicielu moim. Bo wejrzał na uniżoność służebnicy swojej. Oto bowiem odtąd blogosławioną zwać mnie bedą wszystkie pokolenia" 
To tyle, wspomnę jedynie, że wypowiada to sama Maria (Maria-człowiek) Nigdy podobne slowa nie padły z ust Jezusa. Niegdy nie mowił: Módlcie się do Marii, ona wyjedna wam Bożą przychylność, nigdy nie powiedział: Oto błogosławiona matka moja... Nigdy! 
Jezus nikogo nie wyróżnia, kocha wszystkich ludzi, bez wyjątku, a zwłaszcza tych, którzy w swoim ubóstwie duchowym przychodzą do Jego stóp. A On daje im błogosławieństwo i bogactwo zbawienia. Oni właśnie usłyszeli Jego pełne miłości i współczucia słowa: "Ten odszedł usprawiedliwiony do domu swego, tamten zaś nie; bo każdy, kto się wywyższa. będzie poniżony, a każdy, kto się poniża, będzie wywyższony". "Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem ich jest Królestwo Niebios" Mat.5,3

    

niedziela, 6 września 2015

Jeśli jest jakieś "ale" to ja pozostaję przy Biblii...


Pani Barbaro, odpowiadam w poście na Pani komentarz, który zamieszczam poniżej: ( do posta "Jeśli o co będziecie prosić w imieniu moim, spełnię to" )

Zarówno Pani jak i jej rozmówczyni nie rozumiecie istoty modlitwy różańcowej, która jest jak najbardziej skierowana do Boga, bo jest kontemplacją opisanych w Biblii wydarzeń z życia Jezusa, począwszy od zwiastowania aż do zmartwychwstania. Słowa "Zdrowaś Maryjo" są cytatem z NT- pozdrowieniem Anioła Gabriela, zaś następny akapit - prośba "módl się za na mi grzesznymi..." też nie jest absolutnie sprzeczna ze słowami Biblii. Sprzeczność natomiast zauważyłam w Pani słowach bo skoro tak ufa Pani Jezusowi to jak się to ma do dziwnych praktyk opisanych obok...
Barbara

Odp:
Ma Pani rację, ja faktycznie nie rozumiem istoty modlitwy skierowanej do Marii, wszak jest to sprzeczne z Biblią, która zabrania czcić stworzenie czyli człowieka i nie pokazuje w tym względzie wyjątków.  Bóg nazywa to grzechem bałwochwalstwa, bo jak można modlić się do człowieka???  
Maria była tylko człowiekiem. Jest opisana w Piśmie Świętym jako osoba niezwykle pokorna i posłuszna Bogu i w tym powinniśmy przede wszystkim ją naśladować, bo właśnie z tego powodu Bóg okazał jej łaskę i sprawił, że dała ciało Mesjaszowi. Poza tym niewiele jest o niej napisane w Ewangeliach i Dziejach Apostolskich. 
Pan Jezus także publicznie nigdy nie wyróżniał swojej matki i nie podkreślał jej roli. Stawiał ją wręcz na równi z innymi ludźmi.  
Ewangelia Łukasza 8:19:21 „I przyszła do niego [Jezusa] matka z braćmi jego, ale nie mogli dotrzeć do niego z powodu tłumu. I doniesiono mu: matka twoja i bracia twoi stoją na dworze i chcą widzieć się z tobą. On zaś odpowiedział im: Matką moją i braćmi moimi są ci, którzy słuchają Słowa Bożego i wypełniają je" 
Ewangelia Łukasza 11:27-28  „A gdy On to mówił, pewna niewiasta z tłumu, podniósłszy swój głos, rzekła do niego: Błogosławione łono, które cię nosiło, i piersi, które ssałeś. 28. On zaś rzekł: Błogosławieni są raczej ci, którzy słuchają Słowa Bożego i strzegą go. 
Nie ma w Biblii ani jednego fragmentu, który wskazywałby na to, że Maria była traktowana przez apostołów, jako ktoś wyjątkowy lub, że oddawana jej była jakakolwiek cześć. Fragment, którym się Pani podpiera oznacza jedynie anielskie pozdrowienie skierowane bezpośrednio do Marii, a brzmi tak: 
Łukasz 1:28 „Bądź pozdrowiona, łaską obdarzona, Pan z tobą, błogosławionaś ty między niewiastami” 
Drugą cześć znajdujemy w słowach Elżbiety: Ew. Łukasza 1:42 „ Błogosławionaś ty między niewiastami i błogosławiony owoc żywota twojego”. 
I na tym koniec! Reszta, to słowa ludzkie. Reszta, czyli: “Święta Maryjo, Matko Boża, módl się za nami grzesznymi, teraz i w godzinę śmierci naszej. Amen” 
Słowa te przypisują Marii boskie atrybuty. Zakładają bowiem, że jest ona wszechobecna i wszechwiedząca (skoro słyszy modlitwy wszystkich ludzi, w każdym czasie, w każdym miejscu) To zdecydowanie niebiblijne założenie. Biblia naucza, że wszystkie modlitwy powinny być kierowane bezpośrednio do Boga. 
Pyta Pani o moje wcześniejsze dziwne praktyki i o moją obecną relację z Jezusem… Hmm… Proszę prześledzić moje ostatnie posty, a wszystko będzie jasne. Prawda jest taka, że zanim zaprosiłam Jezusa do mojego życia, bardzo błądziłam. 
Zastanawiałam się nawet nad usunięciem wcześniej pisanych przeze mnie tekstów na blogu… Jednak nie wiem czy byłoby to uczciwe… są one bowiem historią duchowej drogi, którą kroczyłam. Nie da się tego wszystkiego wykreślić z kart mojego kalendarza. 
Jestem tylko człowiekiem, który błądził, co nad wyraz wybrzmiewa na stronach mojego bloga. 
Na szczęście Jezus dał mi moc do zmiany życia. Ta moc pochodzi od Ducha Świętego, którego przysłał on tym wszystkim, którzy w niego uwierzyli. O tym Duchu Biblia mówi, że „wspiera nas w niemocy naszej" (1Rz 8:26), jest „pocieszycielem" (J 16:7), a poddawanie się Jego zasadom uwalnia od zasad „grzechu i śmierci" (1Rz 8:2) Duch Święty to cudowny nauczyciel, który otwiera oczy i serce na Słowo Boże zapisane w Biblii. 
Pozdrawiam



piątek, 4 września 2015

"Jeśli o co będziecie prosić w imieniu moim, spełnię to"



-   Czy nie zastanawiało ciebie nigdy, że wierni kościoła katolickiego używają różańca, aby
    modlić  się  głównie do Marii?

-   No ale co usiłujesz powiedzieć?

-   Zobacz...na jedno „Ojcze nasz” przypada 10 razy „Zdrowaś Mario” 

-   No tak, ale ja za pośrednictwem Marii modlą się do Boga. 

-   Hmm… Tylko czy Biblia czasami nie mówi, że „…Jedynym pośrednikiem między 
    Bogiem i  ludźmi jest Jezus…”? (Ew. Jana 14:6, Dz. Apost. 4:12 )

-   Czyli co ?...Sugerujesz, że modlitwa do Marii jest niewłaściwa ?

-   Tak właśnie twierdzę.

-   Bzdura! Sama Maria wielokrotnie ukazywała się ludziom i zachęcała do codziennej 
     modlitwy różańcowej. 

-   Zaskakuje mnie takie podejście do sprawy. 

-   Dlaczego?  

-   Może dlatego, że Pismo Święte nie podaje ani jednego słowa na temat przyszłych 
    objawień Marii. Pan Jezus nigdy nie powiedział „ Ześlę wam Marię, ona wam powie co 
     robić". Powiedział  natomiast „Ześlę wam Ducha Świętego”. Nakazał kierować się 
     w życiu słowem Bożym, które jest ponadczasowe i niezmienne, a modlić się do 
    Ojca jedynie za jego pośrednictwem. Jezus przekazał uczniom modlitwę „Ojcze Nasz”
     ale  nigdy nie nakazywał modlić się „Zdrowaś Mario” 

-   No ale przecież nawet papież Jan Paweł II całkowicie zawierzył Matce Boskiej, co
    podkreśla  także motto jego pontyfikatu "Totus Tuus - Cały Twój" To motto z modlitwy do 
    Najświętszej Marii Panny było także jego zawołaniem biskupim już w czasach
     krakowskich:
    "Totus Tuus ego sum et omnia mea Tua sunt. Accipio Te in mea omnia. Praebe mihi
     co Tuum, Maria"
     "Jestem cały Twój i wszystko, co moje do Ciebie należy. Przyjmuję 
     Ciebie całym sobą. Daj mi swoje serce, Maryjo" 
   
-   Hmm... Jezus podkreśla niejednokrotnie, że my wszyscy jesteśmy stworzeniem, wszyscy
    jesteśmy dla niego równi. Nikogo nie wywyższa, każdego człowieka kocha i traktuje tak
    samo. Papież jest tylko człowiekiem, dlatego błądzi, tak samo jak każdy z nas...

-   Przestań!... Papież jest głową kościoła, przedstawicielem Boga na ziemi i w 
    sprawach wiary jest nieomylny.

-   Papież jest człowiekiem, jak my wszyscy... ale jemu także oddawana jest cześć. 
    Papież na to pozwala, podaje swój pierścień do całowania, przyjmuje hołdy, 
    pozwala ludziom klękać przed sobą. Cóż, nie tacy byli pierwsi apostołowie. Gdy 
    Korneliusz padł na kolana przed Piotrem, ten kazał mu wstać i powiedział; "Nie czyń 
    tego, bo jestem tylko człowiekiem". Czyż nie tak powinien postępować sługa Boży?
    Pan Jezus powiedział:"Ja jestem drogą, prawdą i życiem i nikt nie przychodzi do Ojca,
    jak tylko przeze mnie" (Ew. Jana 14:6) Tak więc tylko przez Jezusa można przyjść do
    Boga. Biblia nie daje nam innych pośredników. Jest tylko jedno imię Jezus. Nie Maryja 
    ani inni święci.

-   Nie wiem... Nie wiem co myśleć... Niby masz rację, ale... To chyba nie tak...

-   Zobacz... W Polsce 80% Sanktuariów, to sanktuaria Maryjne, a jedynie 20% Jezusa. 
    Czy to nie oznacza, że Maria jest bardziej czczona niż Jezus ?

-   Biorąc pod uwagę liczby, można tak myśleć...

-    No właśnie, wygląda to tak jakby Maria nas zbawiła. Zamiast oddawać cześć Bogu,
     oddajemy cześć nie tylko Marii, ale także figurkom i obrazom ją przedstawiającym, tak
     jak np. obraz w Częstochowie. Łamane jest tu drugie przykazanie, które jak wiadomo
     wykreślone zostało z nauczania kościoła katolickiego. Nie ma go w katechizmach i nie
     jest nauczane, ale nadal na szczęście jest we wszystkich Bibliach. (II przykazanie,
     II Księga Mojżeszowa - Wyjścia 20:4-5)

-   ...

-   Każdy ma dostęp do Biblii, każdy na jej stronicach powinien szukać prawdy. 
     Przemyśl to i sprawdź niektóre fakty... Spróbujesz? 

-   ... ( cisza)


***

Jezus powiedział:"Jeśli o co będziecie prosić w imieniu moim, spełnię to. (Ew. Jana 14:14) Hmm... Czyż trzeba nam kogokolwiek więcej ?