sobota, 18 kwietnia 2020

Nie pozwól sobie wmówić, że jest inaczej...

Kiedyś tam...
Wtedy, gdy jeszcze należałam do społeczności KK, nigdy nie oglądałam w moim życiu manifestacji mocy i zwycięstwa. Nie wiedziałam, że człowiek to duch, dusza i ciało. Może dlatego, że mi tego nigdy w taki sposób nie głoszono. 
Dopiero gdy, świadomie przyjęłam zbawienie przez wiarę z łaski, dotarło do mnie, że jedna trzecia mnie jest już w pełni doskonała, gdyż mój duch został na nowo stworzony, stworzony w sprawiedliwości i prawdziwej świętości. Zmiana zaszła w moim duchu, nie w sferze fizycznej. 
Teraz, gdy zaczęłam odnawiać mój umysł, odkrywam to wszystko, co Bóg już włożył do mojego wnętrza. Kiedy zaczęłam przyjmować, to, co on już zrobił, Jego obecność i moc zaczęła się manifestować w moim życiu. Zaczęłam też oglądać zmiany w życiu ludzi, którym głosiłam Jezusa, a oni przyjęli Go do swojego życia. 

Większość Chrześcijan wierzy, że Bóg może zrobić wszystko, ale doświadczają bardzo niewiele. 
Dlaczego tak się dzieje? 
Dlatego, że uważają, iż Bóg może uwolnić swoją moc, patrząc na ich zachowanie. Myślą, że Boża moc jest gdzieś tam i muszą zasłużyć, żeby ją zdobyć. Ich uwaga skupia się na tym, co oni powinni zrobić, zamiast na tym, co Chrystus już zrobił. 
Musisz sobie uświadomić, że kiedy rodzimy się na nowo, Bóg wkłada moc, namaszczenie, zwycięstwo, radość i pokój do naszego wnętrza w niebywałej obfitości. Stajemy się w jednej trzeciej całkowicie zbawieni, a nasz nowy duch jest tak święty i mocny, jak będzie przez całą resztę wieczności. 
Kiedyś dostaniemy nowe ciała i nową duszę do kompletu z nowym duchem. Do tego czasu to Twoja dusza i ciało  przechodzą proces przemiany. Do tego czasu Twoje chrześcijańskie życie, to odnawianie umysłu i uznanie tej doskonałości, jaka już jest w Twoim duchu po to, żeby Twoja dusza i ciało fizyczne mogły doświadczać dobrodziejstw płynących z faktu zbawienia. 
Przemiana umysłu, to transformacja, metamorfoza z osoby zgorzkniałej, poranionej, chorej, pokonanej – w osobę kochającą, uzdrowioną, zwycięską, radosną i pełną pokoju. 
Musisz uwierzyć, że w Chrystusie taki właśnie jesteś, o czym tak pięknie mówi Słowo Boże. Czytaj Biblię i umacniaj w sobie to przekonanie, a zobaczysz jak bardzo Cię przemieni. Zobaczysz, jak to wszystko, co zostało zdeponowane w Twoim nowym duchu, zamanifestuje się w Twojej duszy i ciele. 
Pamiętaj, że Jezus stał się tym, czym byłeś, abyś mógł stać się tym, kim On jest. 
Pamiętaj, że On zabrał Twój grzech i dał Ci swoją sprawiedliwość (świętość) 
Jesteś przez Boga całkowicie zaakceptowany, On widzi Ciebie w duchu. 
Pamiętaj, że gdy narodziłeś się na nowo, stałeś się całkiem nowym stworzeniem, na które Bóg patrzy z miłością i zadowoleniem. 
Nie pozwól sobie wmówić, że jest inaczej.

84 komentarze:

  1. Pamiętaj, że gdy narodziłeś się na nowo, stałeś się całkiem nowym stworzeniem, na które Bóg patrzy z miłością i zadowoleniem.
    To nieprawda – On kocha każdego, nie ma żadnych wykluczeń. Nawet największego łotra kocha. I tylko czeka, aż my Go pokochamy (a od tego wszystko się zaczyna).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Potwierdziłeś Leszku to co napisała Olimpia (Bóg patrzy z miłością na swoje stworzenie) i zarzuciłeś nieprawdę. Gdzie logika?

      Gdy się rodzimy na nowo stajemy się nowym stworzeniem.
      Łotr też musi się nawrócić (narodzić na nowo), żeby stać się nowym stworzeniem. Zgoda?

      Usuń
    2. Zacytowałem Olimpię (niestety nie wstawiłem kursywy) i to skomentowałem.

      Usuń
    3. Pamiętaj, że gdy narodziłeś się na nowo, stałeś się całkiem nowym stworzeniem, na które Bóg patrzy z miłością i zadowoleniem.
      To nieprawda – On kocha każdego, nie ma żadnych wykluczeń. Nawet największego łotra kocha. I tylko czeka, aż my Go pokochamy (a od tego wszystko się zaczyna).

      Usuń
    4. Jezus nie wstawia wymagania gdy narodziłeś się na nowo

      Usuń
    5. Ale powiedz Leszku, czy ten łotr powinien się nawrócić, a więc narodzić na nowo i stać się nowym stworzeniem czy niekoniecznie? Żeby się Panu bardziej spodobać? Albo chociaż sobie? Czy to jest bez znaczenia?
      Czy łotr może być dalej łotrem, a Panu Jezusowi będzie to obojętne, bo i tak go kocha?

      Usuń
    6. @Leszku,
      Potwierdziłeś jedynie, to co już napisałam. Jezus kocha wszystkich ludzi, wszak życie swoje oddał za grzechy całego świata. To jest oczywista oczywistość. Jednak to od człowieka zależy, czy odpowie na tę wielką miłość.
      Pomyśl: Jeśli człowiek nie zawoła do Niego, nie uczyni Go swoim Panem i Zbawicielem, to czy owo zbawienie będzie jego udziałem???
      Czy bedzie udziałem kogoś, kto nie zna Boga, w nosie ma opowieści o Jezusie, o zbawieniu, o krzyżu...Czy bedziesz mógł Leszku o nim powiedzieć, że jest zbawiony, że Jego duch odrodził się, że jego duch jest tożsamy z duchem Jezusa?
      Jezus nas kocha i właśnie dlatego przyprowadził nas spowrotem do Ojca. Otworzył nam bezpośrednią drogę do Niego. Sprawił, że na nowo jesteśmy ukryci w Bogu, bo gdy narodzimy się na nowo, wracamy do miejsca, gdzie człowiek już kiedyś był (zanim zgrzeszył pierwszy raz w Edenie)
      Każdy, kto nie uczynił Jezusa swoim Panem, ma martwego ducha, nie przeżył duchowego odrodzenia, czyli nie narodził się na nowo.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
    7. Zareagowałem na fałsz - być może to było nieświadome, być może sama nie zauważyłaś, jak szatan podpowiedział Ci fałszywe słowa, ale podpowiedział. I na to trzeba było reagować.
      Przeczytaj może u mnie homilię ks. Piotra Celejewskiego, bo własnie ona mówi i o ramach, jakie były na ciele zmartwychwstałego Jezusa i o czym one świadczyły.

      Usuń
    8. O czym Ty Leszku do mnie mówisz? Coś tam zarzucasz mi...Niby jakiś fałsz....Niby coś tam...Konkretów nie podajesz... Trudno się z Tobą rozmawia

      Usuń
    9. Napisałaś, że kocha, gdy narodziłeś się na nowo? - napisałaś. A tak nie wolno pisać (choćby samemu się myślało, że kocha wszystkich). Jezus nie wyróżnia tych, którzy się narodzili na nowo - kocha ich dokładnie tak samo, jak i np. bezpożników!

      Usuń
    10. I przeczytaj może tę homilię u mnie na blogu, skoro nie rozumiesz tej różnicy.

      Usuń
    11. Kłamiesz Leszku - Olimpia nie stawiała takiego warunku, że kocha, "gdy narodziłeś się na nowo". Napisała: "gdy narodziłeś się na nowo, stałeś się całkiem nowym stworzeniem". Uzupełniając, że na takie właśnie nowe stworzenie Bóg patrzy z miłością i zadowoleniem.

      Obawiam się, że na nienawróconego łotra z taką samą "miłością i zadowoleniem" Bóg jednak nie patrzy. Jak to usiłowałeś sugerować celowo "gubiąc" to zadowolenie i wypaczając tym samym sens całej wypowiedzi.

      Usuń
    12. Mario, tak też można zrozumieć - i chodzi o to, by jak się pisze o miłości Jezusa, nie można było takiego zdania interpretować, że miłość Jezusa zależy od tego, czy ktoś się stał całkiem nowym stworzeniem. Nie obwiniam Olimpii - reaguję jedynie na takie sformułowania, które można opacznie zrozumieć. Przecież od samego początku uważam, że Olimpia całkiem nieświadomie uległa podszeptom szatana, nie zarzucam jej świadomego działania - ale takie niezręczności należy od razu prostować.

      Usuń
    13. @Leszku,
      Jezus kocha wszystkich i z utęsknieniem czeka na nawrócenie bezbożnych. Człowiek zbawiony czyli także narodzony na nowo, przez to, że ma od chwili zbawienia nowego, żywego ducha ( sprawiedliwego, świętego, bezgrzesznego) w swoim wnętrzu. Ma na nowo utraconą w Edenie relację z Ojcem. Ojciec patrzy na zbawionego przez pryzmat dzieła Jezusa. Patrzy na Ciebie i widzi Jezusa. Jezus nas odkupił, Jezus za nas zapłacił, Jezus nas przyprowadził do Ojca. Bóg jest święty i sprawiedliwy i dzięki Jezusowi widzi nas też świętych i sprawiedliwych, gdyż patrzy na naszego nowego, odrodzonego, żywego ducha.
      Nie wiem czy Bóg patrzy z taką samą miłością na nienawróconego łotra. Śmiem twierdzić, że jednak nie. Dlaczego? Ano dlatego, że jest tylko jeden grzech (jeden jedyny), który oddziela nas od Boga Ojca. Tym grzechem jest niewiara w Jezusa i Jego dzieło krzyża.
      1 List Jana 5:10-12 "10 Kto wierzy w Syna Bożego, ten ma w sobie świadectwo Boga, kto nie wierzy Bogu, uczynił Go kłamcą, bo nie uwierzył świadectwu, jakie Bóg dał o swoim Synu.
      A świadectwo jest takie: że Bóg dał nam życie wieczne, a to życie jest w Jego Synu. Ten, kto ma Syna, ma życie, a kto nie ma Syna Bożego, nie ma też i życia."
      Pozdrawiam :)

      Usuń
    14. Tylko On jest drogą i nie ma innej - to oczywiste, ale z tym różnicowaniem miłości kompletnie się nie zgadzam. Czy Ty sądzisz, że Jezus bardziej kocha Ciebie, czy mnie, niż Asmodeusza? Teraz nie wierzy - stara się nawet wmówić Ci, że Ty tylko sobie wmawiasz, że On jest... Ale może gdy już będzie po tamtej stronie i poczuje na sobie Jego miłość, pomyśli sobie Jaki to ja byłem przemądrzały - a to Olimpia miała rację, a nie ja! i czym prędzej do Niego pobiegnie...
      Skąd wiesz, czy nie będzie tak?
      Gdyby było tak, jak Ty mówisz, to Asmodeusz nie odczułby Jego miłości, a wówczas jedynie utwierdziłby się w swoich przekonaniach.
      To niemożliwe, by Jezus kochał mnie, lub Ciebie bardziej niż Asmodeusza (mimo, iż wyborem swego imienia, chce się przypodchlebić szatanowi); On każdego kocha tak samo.

      Usuń
    15. @Leszku, niezbadane są drogi Pańskie, tak naprawdę nie wiemy wszystkiego. Kiedyś słuchałam wykładu, na temat głoszenia Ewangelii o Jezusie niewierzacym na łożu śmierci, w chwili gdy w zasadzie nie było już z nimi żadnego kontaktu. Głoszący tłumaczył, że w takim przypadku, gdy tak naprawdę ciało i dusza są już praktycznie wyłączone - wtedy nasz duch może słyszeć Ewangelię. I w takiej sytuacji jest możliwe nawrócenie, gdyż nawracamy się tak naprawdę w duchu, to nasz duch reaguje na Słowo Boże.

      Usuń
    16. Ty wolisz mówić Słowo, a ja wolę mówić miłość (ale myślimy o tym samym). Ale wyobraź sobie doskonale czarne pomieszczenie, bez jakiegokolwiek światła. I tam siedzi ktoś, kogo Ty kochasz, a on kocha Ciebie. I Ty wchodzisz do tego pomieszczenia - kompletnie nic nie widzisz, bo tam nie da się niczego widzieć. Nie wiesz więc, że tam jest ten, kogo Ty kochasz - a jednak to czujesz!
      Tak to jest z miłością.
      Asmodeusz pierwsze co poczuje, to to, że jest kochany. Nie padnie jeszcze żadne słowo, a on już to poczuje. I wszystkie jego przemądrzałem teorie rozsypią się, jak domek z kart - bo tyle będą warte. Wystarczy, że poczuje się kochany...
      (ale oczywiście będą i tacy, którzy będą tak skupieni na sobie, że nawet wtedy niczego nie poczują - cały czas będą się przeglądać we własnych myślach)

      Usuń
    17. No i tutaj Leszku mamy pełną zgodność :)

      Usuń
  2. Bądźcie jak strusie! W obliczu niebezpieczeństwa chowajcie głowy w piasek i nie pozwólcie sobie wmówić, że istnieje świat zewnętrzny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Cielesny człowiek nie pojmuje tych rzeczy, które są z Ducha" 1Kor. 2:14 (Przy czym cielesny - oznacza ten , który posiada jedynie ciało i duszę, duch jest martwy)
      Jak mniemam nie narodziłeś się na nowo, a zatem Twój duch jest w dalszym ciągu martwy, nieczynny, więc jak możesz pojąc sprawy duchowe? Jesteś oddzielony od Bożych spraw. Możesz jedynie opierając się na swojej mądrości próbować coś tam skumać, ale najprawdopodobniej nie uda Ci się nawet tego usłyszeć. Na obecną chwilę Bóg pokazuje Ci tylko tyle ile jesteś w stanie unieść , zrozumieć - czyli nie pokazuje Ci nic. Tak mówi Słowo Boże.

      Usuń
    2. Projekcja osobowości innego człowieka na podstawie wyimaginowanych "danych" czyniona z zamiarem zdyskredytowania go cechuje osoby z konkretnym upośledzeniem psychicznymi; nie chcę być niemiły i nie nazwę dokładne owego upośledzenia; na swoim terytorium nazwałbym to bez chwili wahania... Znaleźć jego opis można w każdym - podstawowym - kompendium zajmującym się psychiatrią. Nie jesteś - jak sądzę - rzecznikiem Boga i nie uzgodniłaś do przekazania - jak myślę - Jego opinii na mój temat, więc nie wiesz, co o mnie sądzi, ni co mi pokazuje, zaś twoje "słowo" [neofitko] nie jest - jak mi się wydaje - Słowem Bożym. Słowo "skumać" - z języka prymitywnych małoletnich meneli a nie od Niego pochodzi... A przy tym - wszystko ad personam i niczego ad rem... Nie jest to raczej szczyt umysłowego Olimpu - siedziby bogów...

      Usuń
    3. Janie Krystianie, coś musisz być mocno zakompleksiony, skoro słowa Olimpii przyjąłeś jako oceniający Twoją osobę. Olimpia opisała stan rzeczy: nie narodziłeś się na nowo, Jesteś oddzielony od Bożych spraw i w oprciu o ten opis, Olimpia prognozuje, jekie masz sansę na nawiązanie osobistej relacji z Bogiem.
      Terminologia, jakiej używa Olimpia, jest mi trochę obca (na przykład nie bardzo rozumiem, czym się różni dusza od ducha (chyba, że to pierwsze to warstwa emocjonalna człowieka)), ale tego jestem pewien, że absolutnie Ciebie nie oceniała. Ktoś Cię musiał mocno skrzywdzić, skoro jesteś taki przewrażliwiony - udaj się może do jakiegoś psychologa. Jest nadzieja, że Ci pomoże.

      Usuń
    4. @Leszku
      Na wstepie, dziekuję, ze stanąłeś w mojej obronie. Bardzo to doceniam, ponieważ faktycznie JKN wylał wiadro pomyj na moją głowę. W sumie chyba nawet mnie to za bardzo nie zabolało, bo któż mnie może osadzac? Tylko Bóg. Ale ja w sumie nie o tym.
      Piszesz, że nie bardzo rozumiesz czym się różni dusza od ducha. Zapewniam Cię, że doskonale wiesz w czym rzecz, może jedynie rozumiesz to trochę opatrznie.
      Zacytuję Ci Biblię, wersety, które dobitnie stwierdzaja, że człowiek to duch, dusza i ciało. Posłużę się Pismem katolickim (Biblia Tysiąclecia), żebyś nie myślał, że próbuję coś przeinaczyć. 1 Tesaloniczan 5:23 " Sam Bóg pokoju niech was całkowicie uświęca, aby nienaruszony duch wasz, dusza i ciało bez zarzutu zachowały się na przyjście Pana naszego Jezusa Chrystusa"
      Nie wiem dlaczego, wiekszość ludzi wierzy, że składamy się jedynie z duszy i ciała, myli im się duch i dusza, jako w zasadzie jedno i to samo. Ciało to fizyczna cześć Ciebie, którą możesz zobaczyć w lustrze i tu jakby sprawa jest oczywista. Dusza to mentalna część Ciebie. Można ją zdefiniować jako Twój umysł, wolę, emocje, a także sumienie. Dusza jest tym, co większość ludzi nazywa osobowością. Sfery ducha nie da się zobaczyć, ani poczuć w sposób naturalny. Jedynym sposobem jej poznania jest Biblia. Po prostu trzebą wziąć Słowo Boże i uwierzyć w nie. Odkrywa ono rzeczywistość duchową. Jeśli chcesz wiedzieć, jak ma się Twój duch, musisz dowiedzieć się tego ze Słowa. Biblia odzwierciedla w doskonały sposób, kim jesteś w duchu. Musisz zaufać temu wszystkiemu, co Biblia mówi o Tobie.
      Kiedy Bóg uformował Adama, tchnął w niego dech życia. (1 Mojżeszowa 2:7) To hebrajskie słowo "dech" oznacza w innych miejscach Biblii - "duch". Ciało i dusza Adama (fizyczne, psychiczne i emocjonalne cześci) nie miały w sobie życia, dopóki duch nie został dodany. Duch jest częścią, która daje życie. Leszku, Twój duch, jako osoby wierzacej w Jezusa i Jego dzieło krzyża ma tę samą moc , która wzbudziła Jezusa z martwych. Efezjan 1:15-20 "Przeto i ja, usłyszawszy o waszej wierze w Pana Jezusa i o miłości względem wszystkich świętych, nie zaprzestaję dziękczynienia, wspominając was w moich modlitwach. [Proszę w nich], aby Bóg Pana naszego Jezusa Chrystusa, Ojciec chwały, dał wam ducha mądrości i objawienia* w głębszym poznaniu Jego samego. [Niech da] wam światłe oczy serca tak, byście wiedzieli, czym jest nadzieja waszego powołania, czym bogactwo chwały Jego dziedzictwa wśród świętych i czym przemożny ogrom Jego mocy względem nas wierzących - na podstawie działania Jego potęgi i siły. Wykazał On je,
      gdy wskrzesił Go z martwych".
      Najciekawsze jest to, że możesz nawet umrzeć z całą tą mocą, która wzbudziła Jezusa z martwych, przebywającą w Tobie (w Twoim duchu) i nigdy jej nie użyć. To jakby umrzeć z pragnienia opierając się o studnię życiodajnej wody.
      Ja codziennie karmię się Słowem Bozym, z wiarą przyjmuję wszystko to, co Bóg mówi o mnie, o moim zdrowiu, zyciu, pokoju, miłości, w ten sposób odnawiam mój umysł i przyjmuję wszystko to, co już mam w moim duchu.

      Usuń
    5. @Jan Krysian Niegłowicz
      A kim Ty jesteś, żeby mnie oceniać, czy osądzać? Jedynie Bóg ma do tego prawo. Napisałam Ci jedynie kim jesteś w odniesieniu do Słowa Bożego, nie było w tym osobistych podjazdów. Nie zrozumiałeś tego, co napisałam, bo nie mogłeś zrozumiec. Nie usłyszaleś, gdyż Twoje ucho zamknięte jest na Słowo Boże. Nawet nie mogę mieć do Ciebie o to pretensji, gdyż Twoja perspektywa jest znacznie ograniczona. Ludzie oddzieleni od Boga właśnie tak maja.

      Usuń
    6. Olimpio, właściwie na to, co tu napisałaś, odpowiedziałem Ci nie wcześniej.
      Tak naprawdę najważniejsze jest to, że ta miłość, z jaką wychodzimy do innych, ma obejmować całego człowieka. Jeśli zaczynamy to dzielić, to wydaje mi się, że należy to dzielić to tak, by współczesny człowiek to zroozumiał.

      Usuń
    7. Olimpio. A co Ty robisz sama? - Oceniasz, osądzasz, usiłujesz poniżyć tych, którzy nie podzielają Twego systemu wartości przez pokazanie własnej wyższości z racji wyboru jakoby jedynej słusznej opcji. Przez sześćdziesiąt lat swego dorosłego życia spotykałem takich zaangażowanych "ideolożek" i przemądrzałych Leszków na pęczki. "Koronnym" argumentem takich "świadkowojehowatych" i im pokrewnych indywiduów jest "Musisz być"... tu następuje "wnikliwa" - i w zamiarze deprecjonująca go - projekcja osobowości nieznanego sobie człowieka. Pozostaje tylko - kopać się [gdybyż aż z koniem] z...koniowatym, lub usmiechnąć się i nakreślić na czole znak kółka z kropką w środku. Kopać się nie zamierzam, uśmiechać - owszem... Słuchać oceniających me ego "psychologów" - absolwentów Smorgony? - Absolutnie nie...
      Pozdrawiam z uśmiechem
      JKN

      Usuń
    8. Janie Krystianie jeszcze raz powtórzę:
      Janie Krystianie, coś musisz być mocno zakompleksiony, skoro słowa Olimpii przyjąłeś jako oceniający Twoją osobę. Olimpia opisała stan rzeczy: nie narodziłeś się na nowo, Jesteś oddzielony od Bożych spraw i w oprciu o ten opis, Olimpia prognozuje, jekie masz sansę na nawiązanie osobistej relacji z Bogiem.
      Strasznie jesteś poraniony, skoro w ogóle nie potrafisz mówić rzeczowo - nie zacytowałeś ani jednego zdania Olimpii, które by Cię oceniało - bo niczego takiego nie było. Ale mimo wszystko czujesz się poniżony, oceniany. Bardzo Ci współczuję.
      Jeszcze raz Ci radzę udaj się do jakiegoś terapeuty, bo zmarnujesz sobie życie.

      Usuń
    9. Olimpio, chyba sama widzisz, do jakich problemów dochodzi, gdy mówisz językiem, którego inni nie rozumieją – z Asmodeuszem kompletnie się nie dogadasz, bo on wcale nie zamierza przyjmować Twojego systemu pojęciowego. Ty będziesz mówić swoje, on swoje i zupełnie nic z tego nie wyniknie.
      Przy czym problem z odróżniania ducha i duszy jest większy, niż próbujesz to pokazać. Słowo dusza jest tak wyraźnie przeciwstawiona duchowi tylko w tym liście, na który się powoływałaś; przy czym ten cytat nie precyzuje, co się pod tym kryje – głównie chodzi w nim o ukazanie, że to obejmuje całego człowieka. Kontekst, w jakim to słowo występuje, najczęściej mówi o warstwie emocjonalnej (mowa jest np. o radości duszy) – i zapewne takie znaczenie występuje również w liście do Tesaloniczan. Ale pamiętaj, że to samo słowo występuje w sformułowaniu, które mówi o zbawieniu duszy! A więc to duszę mamy zbawić! – kompletne zaprzeczenie podawanej przez Ciebie interpretacji – a akurat właśnie to znaczenie weszło do języka powszechnego.

      Usuń
    10. @Leszku, tak! Mowa jest o radości duszy, ponieważ tak jak napisałam - dusza to osobowość, a więc także i emocje (radość) Nie zbawisz duszy, jeśli nie wypłynie to z Twojego ducha. Niestety dusza i ciało nic nie znaczą. Jedyne, co możesz zrobić to przemiana, odnawianie umysłu przez czytanie Słowa Bożego. Wtedy zmienia się nasze myślenie i zaczynamy przyjmować, wierzyć w to co Biblia mówi o naszej obecnej rzeczywistości. A co mówi? Bardzo dużo, np.: Jesteś nowym stworzeniem, Stare rzeczy przeminęły, Wszystko stało się nowe. Jesteś pojednany z Bogiem przez Jezusa. Jesteś sprawiedliwością Bożą w Chrystusie. Jesteś współpracownikiem Boga. Chodzisz w nowości życia. Obfitujesz we wszystko. Obfitujesz w wiarę. Obfitujesz w wiedzę. Obfitujesz w radość. Obfitujesz w zdrowie. To Tobie Bóg dał ducha mądrości i objawienia. Przemieniaj swój umysł karmiąc się tym wszystkim, co zostało Ci dane w Jezusie. To wszystko masz w Piśmie Świętym.

      Usuń
    11. Olimpio, to z Tobą się trudno rozmawia - ja Ci pokazałem, jakie są konsekwencje tego, że używasz języka, który nie wszedł do powszechnej świadomości. Do ludzi trzeba mówić prostym językiem - takim, jaki jest dla nich zrozumiały. Dalsza Twoja konwersacja z Asmodeuszem potwierdziła moje obawy - on kompletnie nie ma ochoty zagłębiać się w Twoje rozumienie słowa dusza i słowa duch. Nie dogadacie się. A przy tym w Biblii słowo dusza występuje w dwóch różnych znaczeniach - więc w imię czego upierasz się przy takim rozumieniu, które nie jest używane?

      Usuń
  3. gdy tak obrać ten tekst z całej jego metaforyki, baroku słów, to wychodzi zaiste piękny przekaz:
    "każda/y TO już ma" :)
    okay, tylko co to jest TO?...
    a czy to naprawdę takie konieczne, aby TO nazywać?... mnóstwo ludzi traci czas na szukanie nazwy i skupieni na tej jałowej czynności wspomniane TO przegapiają...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy to już ma w swoim duchu - "To" czyli totalnie wszystko, co jest potrzebne do życia i pobożności, wystarczy sięgnąć po to :)
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  4. Jeśli czujemy się z jakąś ideą dobrze i buduje ona nas, pomaga nam wychodzić ze strefy komfortu, to świetna sprawa. Na Ciebie tak działa Twoje wyznanie, na mnie tak działa bezwyznaniowość, myślę, że obie wyciągamy z życia co najlepsze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mylisz się, na mnie nie działa wyznanie, na mnie działa Jezus. Jeśli natomiast uważasz, że wyciągasz z życia wszystko, co najlepsze, to BINGO!!! Tylko, że życie kochana takie kruche jest, iż warto byłoby zadbać też o to co potem... :) :)
      Pozdrawiam :)

      Usuń
    2. Wezmę w obronę Świechnę. Życie jest kruche dla niej i dla Ciebie. Dbanie o to, co będzie potem, jest tylko Twoim chciejstwem. Natomiast jestem przekonany, że ona dba o to swoje „kruche” życie z należytą starannością ;)

      Usuń
    3. Asmo, jeśli dla Ciebie jest niczym, to co przyjdzie po śmierci, to Twoja broszka. Dla mnie nie jest to obojetne. Mało tego, dokładnie wiem, co stanie się ze mną, gdy życie moje dobiegnie końca. Ty tego nie zrozumiesz, że życie i śmierć są dla mnie zyskiem. Amen

      Usuń
    4. Błagam, żadnych broszek nie noszę ;)))

      I ja uważam, że życie i śmierć jest zyskiem. Życie nie trafia się dwa razy, ba, w obliczu miliardów bytów, które się nie narodziły, mogę uważać się za szczęśliwca. A ponieważ, co żyje to umiera, śmierć jest wybawieniem od zramolałego ciała ;)

      Usuń
    5. Życie jest kruche, krótkie, ulotne ... i to jest dla mnie powód, aby jak najmniej żyć złudzeniami, bo okazja do cieszenia się rzeczywistością nigdy więcej się nie powtórzy. Oczywiście popieram prawo każdego człowieka do czerpania przyjemności z rozważań, co będzie po śmierci i z faktu, że ktoś zrobił wszystko, aby po śmierci mieć lepiej niż inni. Ale na świecie jest tyle innych powodów do czerpania satysfakcji, że dla mnie osobiście kwestia życia pozagrobowego nie jest dość atrakcyjna, aby w niej upatrywać swoich nadziei :)

      Usuń
    6. @Świechna
      Ale zbawienie to nie tylko kwestia życia pozagrobowego, zbawienie to także to, co tu i teraz. Zbawienie to życie w zdrowiu, radości, pokoju, dostatku... Pozdrawiam :)

      Usuń
    7. Znów się wtrącę. Pytaniem. Czy bez Boga nie jest możliwe życie w zdrowiu, radości, pokoju i dostatku?

      Usuń
    8. @Olimpio, wyznawana przez Ciebie wiara w "zbawienie" może dotyczyć czego tylko chcesz, bo to Ty wyznaczasz zakres profitów. Z mojego odległego punktu widzenia, Twoja wiara i jej atrakcyjność (bo musiała być dla Ciebie atrakcyjna, skoro ją przyjęłaś do siebie) dotyczy tu i teraz (w końcu w życie pozagrobowe nie wierzę). I stąd wynikał mój pierwszy komentarz w temacie. Wiara dla Ciebie = zdrowie, radość, pokój, dostatek. Ktoś może oczywiście krytykować, że nie tylko zdrowi i bogaci są wierzący, a w zasadzie trend jest odwrotny i pewnie da się to pokazać statystycznie. No ale wiara to świat wyobraźni. Jeśli nawet jej jedyną funkcją jest zaprzeczać temu, co każdy z zewnątrz widzi, to człowiek jest w dużej mierze swoim własnym wyobrażeniem i let it be.

      Usuń
    9. przeważnie /choć nie zawsze/ jest tak, że gdy ktoś znajdzie swój haj, to pragnie się nim podzielić z otoczeniem... jest to bardzo okay, miłe i sympatyczne, zaś słabe zaczyna być dopiero wtedy, gdy ów ktoś przekroczy granicę za którą jest postawa "mój haj to jest HAJ, a twój haj to nawet nie jest haj"...
      czy Olimpia przekroczyła tą granicę?... moim zdaniem nie, ale moja percepcja nie musi być "jedyną słuszną" percepcją...

      Usuń
    10. @PKanalio, odczuwam podobnie, inna sprawa jest taka, że ja niewiele rzeczy płynących od obcych ludzi biorę do siebie :)

      Usuń
  5. Daruj Agnieszko, ale nie przekonuje mnie Twój komentarz. Tak sobie myślę, że zupełnie nie byłoby potrzeby powoływania do życia ludzi, gdyby chodziło o ratowanie Ziemi, bo czyż człowiek nie jest jej najwiekszym niszczycielem?

    OdpowiedzUsuń
  6. Spotkałaś się kiedyś z pojęciem percepcji zmysłowej?

    Wielu z nas twierdzi, że np. liść jest zielony, co z racjonalnego punktu widzenia jest błędem. Liść nie jest zielony, liść odbija światło wchłaniając pewien zakres białego światła, tworząc iluzję zieleni. Wystarczy nocą spojrzeć na ten liść. Twój mózg błędnie zarejestrował, że jest zielony, więc w noc może sobie tę barwę najwyżej wyobrazić. I tu posłużę się Twoimi słowami: „Nie daj sobie wmówić, że jest inaczej”. Jezus był człowiekiem, ktoś Ci powiedział, że stał się Bogiem i Twoja percepcja zmysłowa widzi Go jako Boga. W Twoim wyobrażeniu (fantazyjnym) wyobrażasz sobie coś, co mogłoby być spostrzegane.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż, Słowo Boże przecież mówi wyraźnie, że nie w oglądaniu chodzimy, ale w wierze, gdyż wszystko co dookoła jest złudną iluzją. Taki Matrix.
      Jezus nie jest fantazją, On jest mega realny. Ja to wiem, ponieważ żyje w Nim, a On we mnie. Rozmawiam z Nim, a On mi odpowiada. Nie pojmiesz tego, ponieważ nie masz takiej zdolności. Twój duch jest martwy, a zatem nie przyjmuje niczego, co duchowe. Nie przeżyłeś duchowego odrodzenia, więc nie jesteś w stanie zrozumieć tego, co pochodzi od Ducha Bożego. Kiedy przyjmujesz zbawienie, masz pokój z Bogiem, masz dostęp do wszystkich Jego błogosławieństw. Nawet nie musisz o nie prosić. Kończą się Twoje modlitwy o to, czy tamto. Każde błogosławieństwo pociąga za sobą kolejne. Zbawienie to nie tylko ratunek od śmierci. Zbawienie to także błogosłąwione życie tu i teraz.
      Psalm 14 -"Mówi głupi w sercu swoim: Nie ma Boga" hmmm...

      Usuń
    2. Znam ci ja, znam ten psalm, oj znam ;))) Argument , że lepszego nie znajdziesz ;))) Moja siostrzyczka mi tak w piaskownicy mówiła, gdy nie chciałem się z nią bawić: „głupi jesteś”..., a przecież Biblii nie znała.

      Też uważam Jezusa za realnego. Wszystko wskazuje, że jednak żył. Żył jako człowiek, boskość nadali mu ludzie nie potrafiący ogarnąć rzeczywistości. I powiem Ci w sekrecie, ja bym to ogarnął (kiedyś ogarniałem) tylko nie lubię żyć iluzją. Tobie oczywiście niczego nie zabraniam, Twój wybór.

      Usuń
    3. "Twój mózg błędnie zarejestrował, że jest zielony"
      Dlaczego Asmodeuszu twierdzisz, że to błędna rejestracja mózgu?
      To jest właściwa rejestracja dla światła białego (dziennego), tak jak i dla wszystkich innych bytów i rzeczy materialnych, które są zielone w świetle białym, inne w świetle niebieskim, inne w świetle czerwonym, inne w nocy, zwłaszcza takiej całkiem "czarnej", kiedy tego liścia w ogóle się nie zobaczy, itd.
      To jest najprawdziwsza fizyka (taka nauka) Asmo, a nie jakaś iluzja. :)

      Usuń
    4. "Twój duch jest martwy, a zatem nie przyjmuje niczego, co duchowe. "
      Podoba mi się taka teza Olimpio, tyle, że w odniesieniu do Asmodeusza uważam, że dotyczy to głównie jego wiary w Boga. W odniesieniu do spraw duchowych związanych np. z erotyką, ten Asmodeuszowy duch wydaje mi się jeszcze całkiem żywotny …. :)

      Usuń
    5. Żaden przedmiot, istota, nie ma koloru, ma powierzchnię, która w różny sposób odbija białe światło, dając złudzenie koloru, na domiar wszystkiego, mogące być postrzegane na różne sposoby, w zależności od budowy oka. Właśnie po to posłużyłem się przykładem nocy, gdzie zjawisko kolorów znika. Innymi słowy mamy klasyczny przykład percepcji zmysłowej. Tak a propos, widziałaś kiedyś taką noc, że nic nie było widać? Nawet w tę najczarniejszą, jakiś kontur dostrzeżesz. To zjawisko jest możliwe do „zobaczenia” na dole kopalni przy zgaszonym świetle. Choćbyś dotknęła palcem oko, to go nie zobaczysz.

      Wyraźnie mnie nie doceniasz ;))) Zapomniałaś o takich sprawach duchowych jak opera, książka itp., itd.

      Usuń
    6. @Mario,
      pisząc o duchu, że jest martwy miałam na myśli "oddzielony" od Boga, nieczynny, nieczuły na Boskie sprawy. Dopiero, gdy narodzimy się na nowo, gdy uwierzymy W Jezusa, On wkłada do naszego wnętrza nowego, żywego ducha, abyśmy mogli odkrywać, poznawać to wszystko, co przed oczami niewierzących jest zakryte.
      Jer.33:3 "Wołaj do mnie, a odpowiem ci i oznajmię ci rzeczy wielkie i niedostępne, o których nie wiesz!" To jest ta cudowna obietnica, która odkrywa się na moich oczach z każdym kolejnym dniem. Amen
      Pozdrawiam :)

      Usuń
    7. Aha, uważasz, że moja dusz jest martwa bo nie wierzę w Jezusa-Boga, więc nie ma w niej miejsca na duchowość. Gratuluje pychy i zarozumiałości ;)

      Usuń
    8. Asmodeuszu
      Duch w człowieku to ta część, która utrzymuje kontakt z duchowością, ze sferą z której wyszliśmy nieświadomi siebie. To jest najczystsza część w głębi duszy. Kiedy ta część działa poprawnie nie jest możliwe zaprzeczyć, że Jezus Chrystus był wysłańcem Bożym, bo czysty duch to zwyczajnie potrafi rozpoznać. Tylko poprzez ducha możemy nawiązać kontakt z Bogiem.
      I w zasadzie tylko duch jest ta nieśmiertelną częścią człowieka, reszta to skorupki. Gdyby w ludziach duch był aktywny, to na ziemi byłby odblask raju. I tak według zamierzeń Stwórcy miało być.
      Duchowość to nie książki i opery, choć one oddziałują na ducha. Duchowość to sfera w stworzeniu nie podlegająca rozkładowi. Sfera poza materią. Dlatego człowiek, który stał się duchowy może mówić o wskrzeszeniu z materii.
      Bożena
      Jak uszkodzisz sobie wi-fi w komputerze, to nie połączysz się z internetem, choć komputer będzie działał w innym zakresie.

      Usuń
    9. Bożeno

      Najpierw musiałabyś mnie przekonać, że Bóg jest. Tu dodam, że przez ponad trzy dekady mocno wierzyłem w Jego istnienie. Za sprawą religii ta wiara przestała istnieć.
      Po drugie, musielibyśmy ustalić czym jest dusza. Dla Ciebie jest to osobny byt, na chwilę sprzężony z Twoim ciałem (tzw. dualizm). Dla mnie to nasze psyche, świadomość istnienia pojawiająca się już po narodzeniu, ale kończąca się definitywnie wraz z śmiercią ciała. Skoro jednak się upierasz, to ja Ci powiem, że nie masz kontaktu z Bogiem, ale tylko z Jego wyobrażeniem, które utrwaliło Ci się głowie. Innymi słowy, masz tylko kontakt ze samą sobą, z wyobrażeniem postaci, którą wytworzyła Twoja wyobraźnia i duchowość. Bo wbrew pozorom, nie odbieram Ci prawa do duchowości, jak Ty czy Olimpia mnie.

      Oczywiście, że ani książka, ani opera nie jest duchowością, duchowością jest to, jakie emocje, doznania duchowe w Tobie te książki, opery, a sztuka w ogólności, są w stanie wywołać. Jeśli to dla Ciebie to nie jest przejawem duchowości, to w mojej ocenie Twoja duchowość (sorry za szczerość) jest uboga, albo po prostu ograniczona.

      Przykład wi-fi jest śmieszny. Po pierwsze zawsze można naprawić, po drugie komputer nie jest moim bogiem, zawsze mogę iść do opery, albo poczytać książkę ;)

      Usuń
    10. Asmodeuszu
      Ja nikogo nie przekonam że Bóg istnieje, ale mam w sobie to przekonanie odkąd pamiętam. Nawet na zasadzie logiki - nie ma skutku bez przyczyny. Jakby Boga nie nazwać, Stwórcą, Praświatłem, - On Jest.
      Oczywiście że nie mam bezpośredniego kontaktu z Bogiem w takim zakresie, o jakim myślałeś że ja miałam na myśli. Tak jak patrząc na obraz możesz wiele powiedzieć o jego autorze, tak znajomość Boga poszerza się z poznawaniem doskonałości Jego dzieła, jakim jest wszechświat i rządzące nim prawa.
      Dusza jest tym, co ożywia istotę. Zwierzęta mają duszę, mogą się przemieszczać, odczuwają emocje, uczą się zbierając doświadczenia. Są świadome otoczenia, ale nie mają samoświadomości. Na pewnym etapie ewolucji w ciało rozwiniętego zwierzęcia, które nauka nazywa "praczłowiekiem" zamiast duszy zwierzęcej z kondensatu istotnego wcielił się ludzki duch z wyższego poziomu - z duchowości. Duch ten wszedł w materię obudzić i rozwijać tkwiące w nim zdolności, miał uszlachetniać otoczenie, osiągnąć samoświadomość i jako rozwinięty wrócić do poziomu duchowego, z którego wyszedł.
      Wrażenia i emocje nie nawiązują kontaktu z duchowością, kontakt ten jest możliwy tylko poprzez głębsze uczucia. Uduchowiony człowiek jest to człowiek "dobroserdeczny". Nie musi musi być rozumowo bystry.
      Temat współczesnej sztuki jest szeroki. Zakładając, że duch jest tym, co najczystsze i najjaśniejsze w człowieku, w wielu przypadkach szkodzi duchowi. Twórczość jest przejawem duchowości, ale i ona bywa wypaczona jeśli nie uwzniośla człowieka.
      Przykład z wi-fi jest śmieszny, ale nie miałam pod ręką innego odniesienia. Wielu ludzi przypomina komputery z zepsutym wi- fi. Mają szybkie procesory i mnóstwo programów, ale ta część, którą jedynie mogliby szukać kontaktu z czymś światłym, co w konsekwencji poprowadziłoby ich do zbliżenia się do Boga - nie działa. To, że u ciebie nastąpiło zakwestionowanie religijnych dogmatów może oznaczać większe przebudzenie ducha. Człowiek religijny może być duchowo martwy, człowiek areligijny odwrotnie. Przecież religie to tylko nauki, mniej lub bardziej zbliżone do prawdy o Bogu. A do nawiązania kontaktu z Bogiem chociażby w modlitwie potrzebne jest głębokie przezywanie.
      Boga nie można sobie wyobrażać, bo On nie jest istotą. Ale zapewniam Cię, że można odczuć Jego miłość. Tylko spróbuj się na nią otworzyć.
      Bożena
      Asmodeuszu, w zasadzie nie odpisuję ateistom, ale skoro wchodzisz na blog o tematyce duchowej to mogą być tylko dwa powody.

      Usuń
    11. C.D.
      Bo nie ukrywam, że trochę mnie to śmieszy, kiedy ktoś obnosi się ze swoim ateizmem na blogu osoby wierzącej. Polecam ci obejrzenie filmu "Nasz dom". Jest na YT. Umiera lekarz, dla którego sprawy duchowe były obce, a na ziemi był szanowanym i poważanym człowiekiem. Ale okazuje się, że wbrew wszystkiemu - nie przestał istnieć...

      Usuń
    12. Teraz ja Cię nie rozumiem. Co Cię obchodzi na jakiej zasadzie ja czasami bywam na blogu Olimpii? Rzekłbym: wścibiasz nos w nie swoje sprawy. Nie będę tu snuł opowieści na temat znajomości blogowej z Olimpią, ale od razu powiem Ci, że strasznie się mylisz. Naprawdę Ci to przeszkadza? Jeśli nawet, wara Ci od mojej z Olimpią, czasami szorstkiej relacji.

      Popadasz w klasyczny błąd skutku i przyczyny. Jeśli bowiem wg Ciebie Bóg istniał od zawsze i będzie istniał zawsze, nie widzę powodu, dlaczego materia nie miałaby mieć tej samej właściwości. Podobnie jest z tym obrazem, na podstawie którego chciałabyś zgadnąć kim jest, lub jaki jest jego autor. Po to się podpisuje, abyś wiedziała kim jest, ale i tak nic o nim nie wiesz, po za tym, co Ci „wiki” (to ironia) napisze, a Ty przeczytasz. Nawet nie będziesz wiedzieć w jakim nastroju malował ten obraz, jakie kierowały nim uczucia.

      Podoba mi się owo „ludzki duch z wyższego poziomu” ;) To również: „Duch ten wszedł w materię obudzić i rozwijać tkwiące w nim zdolności”. Już pisałem. Klasyczny przykład dualności, niezrozumienia chrześcijańskiego sensu duszy. Jeśli chcesz ze mną na ten temat polemizować, musisz się bardziej postarać (poszukać teologicznych wyjaśnień), bo ja przynajmniej ten sens znam, choć z oczywistych względów się z nim i tak nie zgodzę. Może nie zdajesz sobie sprawę, Twoje pojęcie duszy (platońskie) już dawno przestało obowiązywać (bodajże od czasów św. Tomasza z Akwinu). A już zdanie: „Uduchowiony człowiek jest to człowiek "dobroserdeczny". Nie musi być rozumowo bystry” jest poniżej krytyki. Sama się zastanów dlaczego.

      Nie deprecjonuj duchowości nie związanej z wiarą i religią (nie tylko dotyczącej sztuki), bo nie masz o niej zielonego pojęcia. Powiedz, że tacy wierzący twórcy, jak Michał Anioł, Jan Sebastian Bach, Wolfgang Amadeusz Mozart mieli „wypaczoną duchowość”, a grzeszysz nie tylko ciałem, ale i duszą.

      Jeśli chcesz koniecznie porównać człowieka do komputera, to tylko wierzących. Ktoś zainstalował na nich system operacyjny, niezdolny do samodzielnego myślenia, niezdolny do wykonywania innych operacji, niż to, co zostało zaprogramowane przez innych. Możesz mi przybliżyć sens zdania: „Człowiek religijny może być duchowo martwy, człowiek areligijny odwrotnie”, bo chyba coś niechcący pomyliłaś? Na moją korzyść ;)))

      Jestem cały czas otwarty na miłość. Jeśli ją poczułem to tylko od ludzi. Miłość Boga jest tak wyidealizowana, że niemożliwa w realizacji nawet przez Boga. O ile uwierzę Ci, że Ty Go kochasz, to nie uwierzę, że On Ciebie kocha, i to nie tylko dlatego, iż uważam, że Go nie ma.

      Usuń
    13. Jak dobrze wstać skoro świt:)
      I jeszcze na pół śpiąc przeczytać tak naładowaną emocjami odpowiedź. Nie obchodzi mnie, na jakiej zasadzie akurat Ty tu bywasz. Są też inni zadeklarowani ateiści. Masz rację, że otwierając komputer i komentując cokolwiek wścibiam nos w nieswoje sprawy. Nie będę z Tobą polemizować, bo do tego musiałabym wykorzystać tę część mózgu, która jest bardziej związana z materią niż z duchowością, a chciałabym dać jej odpocząć.
      Tylko dlatego, że chciałeś zróżnicować pojęcie ducha i duszy poleciłam Ci film "Nasz dom". W jakiejś przenośni pokazane są tam dusze, które opuszczają ciało. Ich stan jest różny, w zależności od obciążeń. Niektóre są tak ciemne, brudne i ciężkie, że zgodnie z prawem ciążenia lecą w dół.
      W każdej duszy jest ziarenko czystego ducha, ale bywa zgaszone jak iskra popiołem. Dusza mówiąc najprościej to duch z osłonkami różnych ciał subtelnych. W Biblii mówi się o tych osłonkach "szaty". Dlatego trudno nam uzgodnić o co chodzi z tą duchowością. Te "ciemne dusze" też miały swoje przeżycia duchem ożywione, ale nie dotarły w swoim rozwoju do sfery czystego ducha, która istnieje realnie w stworzeniu, tak jak istnieją warstwy atmosfery. Znasz z Biblii "Ducha nie gaście"?
      Nie deprecjonuję duchowości niezwiązanej z wiarą ani religią, o ile jest czysta. Nie interesuje mnie "duchowość" np. bohatera "Milczenia owiec" czyli piekielna. No bo on także byłby zapewne oburzony, że ktoś zaprzecza jego przeżyciom. Wolę duchowość Buddy, kogoś, kto postanowił odrzucić egoizm, próżność, chciwość, zarozumiałość i inne skłonności zaciemniające ducha.
      Nie pomyliłam niczego w zdaniu, które może być na Twoją korzyść. Jezus nie kazał nikomu bycia religijnym, tylko objaśniał wszystko, co może ludzkiego ducha poprowadzić wzwyż w stronę życia, a nie w sferę rozpadu.
      Boża miłość popędza do życia, głębokiego przezywania nawet w cierpieniu, ale jednak przeżywania, które jest zaprzeczeniem pustki i stagnacji. Ja potrafię nawet w niezbyt miłych dla mnie wydarzeniach odczuć miłość Boga. Jeśli byś zwalał swoje leniwe dziecko z łóżka, żeby pobudzić je do życia, a ono chciałoby tylko spać - czy to nie byłaby miłość?
      Bożena


      Usuń
    14. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    15. Z odrobiną lekkiej ciekawości, zapytam, a kto napisał „Bo nie ukrywam, że trochę mnie to śmieszy, kiedy ktoś obnosi się ze swoim ateizmem na blogu osoby wierzącej”? I teraz sens tego zdania próbuje zatuszować: „Nie obchodzi mnie, na jakiej zasadzie akurat Ty tu bywasz” (sic?) Tak na marginesie, kocham swoje emocje, ale zawsze nad nimi panuję.

      Oglądnę film „Nasz dom” jak przeczytasz „Boga urojonego” R. Dawkinsa, ok? ;) Nie lubię być karmiony papką z YouTube, tak jak Ty nie chcesz myśleć o świecie materialnym. Różnica między nami jest taka, że ja w tym układzie opieram się na rzeczywistości, Ty zaś na fantazji ludzi sprzed dwóch tysięcy i więcej lat. O ile ich jeszcze tłumaczy niski poziom wiedzy o otaczającym ich świecie, co może tłumaczyć Ciebie? Jak to napisałaś: „człowiek religijny może być duchowo martwy”? Coś w tym jest na rzeczy, ale aby nie było, to nie są moje słowa. I wyjaśnijmy, ja nigdzie nie chciałem zróżnicować duszy od ducha, więc na przyszłość proszę mi takich rzeczy nie imputować. Albo polemizujesz ze mną i z tym, co napisałem, albo z kimś wyimaginowanym.

      Jeśli mi zaś cytujesz list do Tesaloniczan, to ja proszę bez wyrywania z kontekstu. W objaśnieniach do wersu 23 czytamy: „Trzy te terminy oznaczają całego odkupionego człowieka: ciało, duszę i życie nadprzyrodzone”, zaś wers. 19 „Ducha nie gaście” odnosi się do charyzmatów, czyli Ducha Świętego, a nie części naszej duchowej świadomości. Innymi słowy, pani Bożeno, ciało, dusza i życie, stanowią nierozerwalną całość, żadne bez siebie istnieć nie może na tym ziemskich padole. Bez Ducha Świętego można istnieć, w sekrecie Ci powiem, że nawet dobrze ;)

      To niedobrze, że nie interesuje Cię duchowość bohatera „Milczenia owiec”, nawet jeśli jest zmyślona. Ale to znów nie ja ją przywołałem. Tak się bowiem składa, że wiara i religijność nie chroni przed wynaturzeniami i nie mam tu na myśli tylko pedofilii. Warto wiedzieć, jak duchowość prowadzi nas również na manowce. Łatwiej się przed tym ustrzec.

      Na pewno odczuwasz miłość Boga? A może tylko jej wyobrażenie? Pytasz: „Jeśli byś zwalał swoje leniwe dziecko z łóżka, żeby pobudzić je do życia, a ono chciałoby tylko spać - czy to nie byłaby miłość?” a ja Ci odpowiem, że to jest realna miłość człowieczego rodzica, wręcz namacalna. Posłużę się metaforą: nigdy Bóg mnie jeszcze z łóżka nie „zwalił”.

      Usuń
    16. Asmodeuszu, piszesz pod natchnieniem Kosmateusa?
      Nie oglądaj filmu "Nasz dom", bo ja na pewno nie przeczytam czegokolwiek, co nawet merytorycznie będzie próbowało podważyć istnienie Boga. Na pewno odczuwam Jego miłość tak samo realnie, jak drwiny ateistów. Za radą "Nie bójcie się tych, co zabijają ciało, ale tych, co zabijają ducha" ucinam nasza rozmowę. Ja etap intelektualnych popisów mam już za sobą. Owszem, mam jeszcze jakąś słabość, że się niekiedy wtrącę (jak to mi się wydaje "w obronie słusznej sprawy), ale nie po to, by błyszczeć swoją elokwencją i oczytaniem. A tyle pożytecznych rzeczy mogłam zrobić zamiast udziału w tej rozmowie, która niczego nikomu nie daje...

      Usuń
    17. Asmo, wklejam Twoj komentarz, żebyś wiedział, czego konkretnie dotyczy moja odpowiedz."Aha, uważasz, że moja dusz jest martwa bo nie wierzę w Jezusa-Boga, więc nie ma w niej miejsca na duchowość. Gratuluje pychy i zarozumiałości ;)"
      Tu moja pycha nie ma nic do rzeczy, ja po prostu napisałam to, o czym mówi Słowo Boże. Twoja dusza jest martwa (w sensie oddzielona od Boga), gdyż nie jesteś zbawiony, a własnie ze zbawieniem wiąże się narodzenie na nowo. To jest takie proste i oczywiste, ale Ty się oburzasz, ponieważ tego nie rozumiesz i nie zrozumiesz, dopóki nie zderzysz się z Jezusem. Tak to działa i tyle.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
    18. Dla mnie proste jest to, że traktujesz mnie jak głupiego cytując słowa: „Mówi głupi w sercu swoim: Nie ma Boga”, co potwierdzasz: „Nie pojmiesz tego, ponieważ nie masz takiej zdolności. Twój duch jest martwy, a zatem nie przyjmuje niczego, co duchowe”. W tym się przejawia Twoja pycha i zarozumiałość.

      W tym miejscu przypomnę Ci słowa ewangelii Mateusza: „Tak ostatni będą pierwszymi, a pierwsi ostatnimi”, a skoro wierzysz Słowu Bożemu, dołączę jeszcze z Łukasza: „Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony”. Masz o czym myśleć i Ci nie zazdroszczę.

      Pozdrawiam i obiecuję długo dać Ci spokój od siebie ;)

      Usuń
    19. Asmodeuszu, jesteś rozbrajający – nie uznajesz świata duchowego, wg Ciebie istnieje jedynie świat materialny, a jednak uważasz, że Olimpia się wywyższa, gdy stwierdza, że duch Twój jest martwy. Skoro sam mówisz, że świat duchowy w ogóle nie istnieje – a więc nie masz tego ducha, to chyba nie oczekujesz od innych, że będą mówili, iż Twój duch jest żywy! To już by była jakaś schizofrenia.
      Chłopie, zdecyduj się na coś.

      Usuń
    20. @Asmo, tak czy inaczej, wszystko, co zacytowałeś pochodzi ze Słowa Bożego, tu się nie ma co obrażać. Stwierdzasz, że się wywyższam, cytując Biblię... Otóż w żadnym razie. Piszę co czuję, co zrozumiałam, co odkrywa przede mną Słowo Boże. Dlaczego? Dlatego, że chciałabym aby każdy człowiek mógł doświadczyć tego wszystkiego, co mamy w Jezusie. Na pewno znasz słowa Modlitwy Pańskiej, jest tam jeden bardzo istotny wątek "Bądź wola Twoja, jak w niebie tak i na ziemi" - Jeśli podążasz za Słowem Bożym, to On pokaże Ci, że niebo zaczyna się tutaj na Ziemi. Królestwo Boże jest tutaj, a wraz z nim wszystkie błogosławieństwa Boże, dla tych, którzy poznali i uwierzyli w syna Jego jedynego.
      A to, że ostatni będą pierwszymi, to się zgadza i życzę Ci tego z całego serca. Mogę ustawić się na szarym końcu, jeśli to sprawi, że Ty będziesz pierwszy.

      Usuń
    21. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    22. Olimpio:

      Znów mi dajesz przykłady Swojej zarozumiałości i pychy. Ty tego naprawdę w swym zaślepieniu nie widzisz?
      - Ja się nie obrażam, takie osoby jak Ty nie są w stanie mnie obrazić, choć probują;
      - Piszesz: „chciałabym aby każdy człowiek mógł doświadczyć tego wszystkiego, co mamy w Jezusie”, innymi słowy uważasz, że jesteś lepsza niż inni. Wszyscy mają być jak Ty, tymczasem sama mi kiedyś tłumaczyłaś, że mamy podobno WOLNĄ WOLĘ, czyli nic innego jak prawo postrzegać rzeczywistość w inny sposób, niż Twoje chciejstwo. Chcesz być ważniejsza od Boga, zabierając ludziom tę wolną wolę?;
      - W swej dziwacznej „dobroci”, stojąc w „Prawdzie do Słowa Bożego”, plujesz jadem na wierzący inaczej (tu: katolików) i masz ich za takich samych głupców, jak mnie ateistę (patrz notka powyżej, i nie tylko);
      - Twoja duchowość (religijna) jest lepsza od każdej innej, ba!, wręcz uważasz, że innej nie ma, a jeśli jest to podła.

      Jeśli coś mnie odpycha od wierzących fanatyków, od wiary w Boga, to taka postawa jak Twoja i Tobie podobnych. Co z Wami, fanatykami wiary jest nie tak, że Waszym ulubionym zajęciem jest przymuszanie innych obelgami, insynuacjami, a nawet kłamstwem, do swoich racji?
      Przytoczyłem Ci te słowa nie dlatego, że mam jakieś zapędy być w gronie „pierwszych”, wiec sobie takie życzenia daruj, chciałem Ci tylko dać do zrozumienia, że możesz być ostatnią, która ma szanse (ale tylko szanse) przekroczyć bramy Twojego Nieba. Tak bowiem mówi Słowo Boże...

      Pozdrawiam :)

      Usuń
    23. @Asmo
      aż mnie korci, żeby napisać :"Uderz w stół, a nożyce się odezwą"
      Moja duchowość jest inna, piszę o niej na MOIM blogu, a jak powszechnie wiadomo "Wolnoć Tomku w swoim domku", ale o tym to Ty przecież doskonale wiesz, bo na swoim blogu jesteś nieomylnym Bogiem i carem swoich jedynie słusznych wpisów i komentarzy.
      Przykre jest to, co mi tu dzisiaj w swoim komentarzu wymalowałeś. Chociaż w sumie mogłam się tego spodziewać, ponieważ nie przyjmujesz żadnej krytyki, nawet tej którą Ci cytuję ze Słowa Bożego.
      To jest wręcz niebywałe, że aby mi dokopać jesteś w stanie stanąć w obronie Katolików rzekomo obrzucanych przeze mnie obelgami, podczas, gdy na swoim zacnym blogu nieustannie mieszasz ich z błotem, ośmieszasz i wyszydzasz.
      A podaj mi chociaż trzy przykłady wyszydzania czy plucia jadem na Katolików? Gdzie ja to czynię? Sam wiesz, że dyskusja czasami bywa ostra, ale plucie jadem? No bez przesady!
      I jeszcze jedno, nic mi do Twojej wiary czy niewiary. Uznajesz istnienie Boga czy nie uznajesz, Twoja sprawa, Twoje przekonania, Twoja WOLNA WOLA! o ironio - dar od Boga na który się powołujesz jednocześnie nie uznając istnienia dawcy owego daru. Toż to istna schizofrenia Asmo. Zdecyduj się wreszcie, bo jak na moje oko, to strasznie jesteś pogubiony...
      Pozdrawiam :)

      Usuń
    24. Żeby nie była, za „plucie jadem” przepraszam. Szczerze. Poniosło mnie nazwanie mnie przez Ciebie głupim, co w gruncie rzeczy nie jest usprawiedliwieniem.

      Nie zarzucaj mi natomiast braku przyjmowania krytyki. W odróżnieniu od Ciebie niejednokrotnie zdarzała mi się pod wpływem krytyki przyznać do pomyłki, czy uznać czyjeś racje. Tego niestety u Ciebie nie ma w ogóle. Czy Ty reagujesz na Słowo Boże, że czynisz mi zarzut? A przecież ono powinno być dla Ciebie, a nie dla mnie, święte.

      Tak, uznaję wolną wolę, ale nie jako dar od Boga, którego sobie wymyśliłaś (i to jest właśnie schizofrenią), a jako niezbywalne prawo do jej posiadania wynikające li tylko z faktu zaistnienia na tym świecie.

      W tym miejscu wypada mi się pożegnać. Już definitywnie. Nie sposób polemizować z zacietrzewieniem wierzących, bez względu na wyznawaną religię.

      Usuń
    25. @Asmo, przyjmuje przeprosiny.
      Sprostujmy, nie nazwałam Ciebie głupim, zacytowałam jedynie Słowo Boże. Tak wiem! Mogłam przypuszczać, że odbierzesz to osobiście. Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. Czasami słowa sięgają za głeboko. Natomiast jeśli przyjmiesz moje przeprosiny, to przepraszam. I też uwierz, że czynię to szczerze.
      Wiesz... Tak sobie myślę, że być może moje zacietrzewienie (jak to nazywasz) co do mojej wiary mogłabym porównać z Twoim ateistycznym zacietrzewieniem. Każdy w sumie broni tego w co wierzy.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  7. Agnieszko, a jak to będzie po polsku? Bo po "twojemu" to jest nieskładny bełkot - wycięty, bezmmyślnie wklejony, bzdurny...

    OdpowiedzUsuń
  8. "Martwy duch" - oksymoron, antyteza... Śmieszne bo bez konkretnej treści i bez jakiegokolwiek zakresu znaczeniowego...
    Straszenie "przeciwników" śmiercią i tym co ewentualnie po niej nastąpi, jest raczej mało wyrafinowanym chwytem erystycznym i żadnym argumentem w dyskusji, choć szalenie ulubionym przez rozmaitych sekciarzy, rojących sobie zarozumiale, że oni "będą" nieśmiertelnymi - a my nie!... Jest to zabieg typu - A u was biją Murzynów! A u nas nie, bo ich tu nie ma!
    - Bij więc, Olimpio, w braku ustawianego w pozycji do bicia Murzynka swoją świętą pianę, lecz nigdy nikogo nie strasz śmiercią, póki sama żyjesz. Ma to niewiele wspólnego z rozumem i niczego wspólnego z kulturą. Poza tym przecież wcześniej czy później panna Kostusia i tobą czule się zaopiekuje. I na pewno nie narodziłaś się i nie narodzisz się drugi raz. Ktoś, kto ci to powiedział lub podobną niedorzeczność w ciebie wmówił, jest fanatykiem, manipulatorem, fantastą lub wesołym kpiarzem. Słowo!
    https://www.youtube.com/watch?v=WL_5R-EeQPA

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A kogo ja straszę śmiercią????

      Usuń
    2. A wszystkich straszysz, duszyczko wyjątkowo oświecona religijnie i absolutnie zbawiona [w przyszłości}, wszystkich poza sobą.
      Ale, widzisz, dobrze jest się z takich pośmiać nieco. A nuż wyjdzie z nich trochę samonapompowanej ważności i "lepszości" i staną się mniej więcej ludziom podobni?

      CZY NIE OPATENTOWALIBYŚCIE TEGO PROGRAMU ZBAWCZEGO?
      Chyba poświęcę podobnym wam maleńki "poscik"...

      Usuń
    3. Pisać każdy może, a zatem pisz, nic mi do tego

      Usuń
  9. Odczuwasz w sobie moc i zwycięstwo, a więc gratuluję!
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haniu, ta moc jest dla każdego.
      Serdeczności przesyłam :)

      Usuń
  10. Olimpio, krótko powiem, że po przeczytaniu posta i Twoich komentarzy jedno rzuca się w oczy - PYCHA. Wiara jest łaską, a Ty wszystkie zasługi przypisujesz sobie. A ten zapał neofity jest irytujący. Bóg jest miłością a Ty przedstawiasz Go tak, że innym może być trudno w to uwierzyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zastanawiam się dlaczego nazywasz mnie neofitką? Przeszło czterdzieści lat byłam wierną KRK, jeśli już, to bardziej adekwatne byłoby nazwanie mnie prozelitką, z uwagi na to że przyjęłam nowe wyznanie. No chyba, że wiary katolickiej nie uznajesz jako wiarę, w takim wypadku pełna zgoda.
      A co do pychy, jaką mi zarzucasz, to może po prostu zajrzyj do Słowa Bożego. Zacznij je wreszcie studiować, a może wtedy zrozumiesz, że to nie pycha, ale prawdziwa, realna wiara przeze mnie przemawia. Trudno Ci uwierzyć w Boga, o którym mówię, bo Go nie znasz.
      „Wołaj do mnie, a odpowiem ci i oznajmię ci rzeczy wielkie i niedostępne, o których nie wiesz!” Księga Jeremiasza 33:3

      Usuń
  11. Tym komentarzem potwierdziłaś, że moje pierwsze wrażenie było trafne. Daruję sobie więc dalsze uwagi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @abasia, proszę nie kombinuj, po prostu zacznij studiowac Bibię, aby odnaleźć to wszystko co Jezus nakazuje nam wierzacym czynić, aby budować Jego Królestwo tu na Ziemi.

      Usuń
  12. https://mieczducha888.blogspot.com/2021/06/5-lat-po-amputacji-reki-pan-jezus-nadal.html

    OdpowiedzUsuń