sobota, 25 sierpnia 2018

Obietnica Jezusa działa wczoraj, dzisiaj, jutro i na wieki...

Kiedy w dawnym Izraelu arcykapłan wychodził z miejsca najświętszego Świątyni Jerozolimskiej, ogłaszał odpuszczenie grzechów. 
Te praktyki wykonywał ponownie i ponownie... 
Gdy przyszedł Jezus, jako najwyższy arcykapłan też powiedział: Wasze grzechy są odpuszczone. 
Ogłosił przebaczenie grzechów. Powiedział dokładnie to, co arcykapłan w Izraelu, z tą jednak różnicą, że Jezus zrobił to jeden jedyny raz. Raz umarł, raz zmartwychwstał i raz ogłosił przebaczenie grzechów i nie musi tego powtarzać. 
Nawet jeśli Ty nie jesteś doskonały, Jego obietnica odpuszczenia grzechów działa. 
Ta obietnica działa wczoraj, dzisiaj, jutro i na wieki. Nawet Twoje przyszłe grzechy są odpuszczone, ponieważ On to powiedział 2000 lat temu i cały czas, nieustannie moc przebaczenia działa. 
Naszym jedynym zadaniem jest wierzyć w Jego dzieło krzyża i w Tego, który Go posłał. 

20 komentarzy:

  1. Tak, tylko z ciekawości zapytam: czy jeśli za godzinę wyjdę z domu i zabiję nożem (pistoletu nie mam) pierwszą napotkaną osobę, to też mi będzie odpuszczone? Ok, nie mam w sobie morderczych skłonności , nawet do rękoczynów się nie skłaniam, więc może inaczej: jeśli powiem, że Jezus był człowiekiem, i tylko człowiekiem, a wszystkim wierzącym jego boskość się w mózgach coś pomieszało, to też będę miał odpuszczone?
    Te, z pozoru idiotyczne pytania są nie mniej idiotyczne jak stwierdzenie, że Jezus odpuścił wszystkim ich grzechu na wyrost (na przyszłość). To jest idea wyrzucająca poza nawias wszystkie reguły moralne, tym samym sprzeczna z naukami Jezusa.
    To chciałaś nam tą notką przekazać? Jakem ateista – nie wierzę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chwila...chwila...Po pierwsze, jeśli odnajdziesz Jezusa i oddasz Mu swoje życie, to na pewno nie będzie w Tobie żadnej skłonności do odebrania życia komukolwiek. A z resztą Asmodeuszu, o czym my rozmawiamy??? Uśmiercenie człowieka, to tak jak pstryknięcie palcami i już??? Chyba raczej odrobinę się zagalopowałeś...
      Jedynym grzechem, który dyskwalifikuje nas w oczach Boga jest niewiara w Jezusa Chrystusa i Jego zbawcze dzieło. Wszystkie inne grzechy są odpuszczone.
      Piszesz Asmodeuszu:"Te, z pozoru idiotyczne pytania są nie mniej idiotyczne jak stwierdzenie, że Jezus odpuścił wszystkim ich grzechu na wyrost (na przyszłość). To jest idea wyrzucająca poza nawias wszystkie reguły moralne, tym samym sprzeczna z naukami Jezusa."
      Pomyśl, kiedy Jezus 2000 lat temu umierał na krzyżu za nasze grzechy to ani mnie, ani Ciebie nie było jeszcze na świecie, więc defakto umarł za nasze przyszłe grzechy, które popełnić możemy, dopiero gdy się narodzimy. Cyż nie???
      Ofiara Jezusa jest doskonała, wystarczająca, dokonała się jeden jedyny raz i na tym koniec. Odpuszczenie wszystkich grzechów nie jest zgodą na grzeszenie. Przecież, gdy decydujesz się pojść za Jezusem, nowy duch pojawia się w Twoim wnętrzu, ten sam, który wskrzesił Jezusa z martwych- stajesz się oddzielony dla Boga i to On a nie Ty będzie Ciebie uświęcał, On.... Twoje starania to marny wysiłek... Zobacz, jak wielu ludzi się stara, a do konfesjonału przylatują wciąż z tymi samymi grzechami...
      Ja wiem, że Jezus przybił do krzyża mój list dłużny, od tej pory jestem czysta przed Bogiem, Słowo Boże mnie wzmacnia i sprawia, że coraz intensywniej otwieram się na Boże błogosławieństwa, a "zły" nie może mnie oskarżać, bo Jezus zapłacił za mnie, usprawiedliwił mnie, moje grzechy zostały wymazane... Co robi wtedy "zły"??? Idzie gnębić i oskarżać innych, np. ateistów :) Okłada ich z każdej strony, a to chorobami, a to nałogami, a to rozpadającymi się związkami, ubóstwem, depresją, itd...
      Widzisz...Ja uważam, że to jest głupie Asmodeuszu...Jezus przyszedł aby podarować nam życie i to życie w obfitości, a większość z nas wybiera choroby, niedostatek i śmierć...
      Nie wiem dlaczego uważasz, że to o czym piszę jest sprzeczne z naukami Jezusa??? Przecież cały Nowy Testament o tym huczy...jak można tego nie dostrzec???
      Pozdrawiam :)

      Usuń
    2. Ja się nie chwalę – ja jestem jasnowidz ;) Wiedziałem, że co do argumentu o przebaczaniu przyszłych grzechów tak mi odpiszesz: „jeśli pokochasz Jezusa, nie będziesz grzeszył”. To ja zapytam w takim razie, to dlaczego piszesz, że Jezus wybacza przyszłe grzechy, skoro miłujący Jezusa ich nie popełniają? Rozumiesz bezsens takiego stwierdzenia i tłumaczenia? Jak można wybaczać coś, czego nie będzie (wg Twojej interpretacji)? Potrafisz mi to wyjaśnić, skoro w kolejnym akapicie przeczysz sama sobie? Kto kocha Jezusa nie popełni grzechów – ale te grzechy (niepopełnione) Jezus nam wybacza. Poza tym jednym, gdy nie uwierzymy w boskość Jezusa (tu też jest błąd logiczny, bo skoro mi nie wybaczy tego jednego, nie wybaczy mi i pozostałych), co też przeczy twierdzeniu, że wybacza wszystkie. Musisz się bardziej postarać.

      I brniesz w ten karkołomny korkociąg, jak orka na plażę. by na niej wyzionąć ducha pod własnym ciężarem. Mój ulubiony argument. W więzieniach pełno wierzących, i w Jezusa, i w Ducha Świętego. I choć jest w tym argumencie pewien błąd, nie da się nie wyciągnąć jednego słusznego wniosku: ani wiara w Jezusa, ani Duch Święty nie chroni nas przed grzechem. Ja już pomnę grzechy ciężkie, ale czy Duch Święty chroni przed drobnymi grzeszkami? Wymyśliłaś konstrukcję, która uwalnia nas od odpowiedzialności nawet za te drobne, z pozoru tylko niewinne grzeszki, bo niewinnych grzechów nie ma. Aby było śmieszniej, ja ateista też sobie wybaczam te całkiem drobne (jak to się zabawnie określa – o małej szkodliwości społecznej) i do tego żaden Jezus nie jest mi potrzebny. Rzecz jest w czymś innym, Ty siebie usprawiedliwiasz „listem dłużny” i masz jeden problem z głowy – zwolniłaś siebie z odpowiedzialności za własne winy, bo Jezus już za Ciebie poniósł karę na krzyżu. Nie obraź się, problem dotyczy nie tylko Ciebie ale i całe rzesze wierzących – to klasyczny przykład hipokryzji. Nie będę rozwijał, sama przemyśl.

      Tym szatanem dręczącym ateistów, rozbawiłaś mnie do łez. Często spotkałem się ze stwierdzeniem, że szatan nie musi gnębić ateistów, bo oni są już jego, na wieki wieków amen. :D I ja tego szatana rozumiem. Czemu ma się męczyć ze mną na ziemi, skoro będzie miał okazję całą wieczność w piekle? Oby mu się tylko nie znudziło :D

      Odwzajemniam pozdrowienia :)

      Usuń
    3. Asmodeuszu, wkładasz w moje usta słowa, których nie wypowiadam. Cytuję:
      „jeśli pokochasz Jezusa, nie będziesz grzeszył” Nie piszę, że wszyscy miłujacy Jezusa nie grzeszą. Piszę natomiast, że wszyscy Ci, którzy w Niego wierzą mają odpuszczone. Bóg nie poczytuje im ich grzechów. Więc nawet jeśli upadamy, w dalszym ciągu jesteśmy oczyszczeni, a Bóg nam błogosławi i to nawet nie dlatego, że z całych sił staramy się nie grzeszyć, ale dlatego, że ofiara Jezusa była doskonała. Jesteśmy zbawieni przez wiarę w Jego dzieło.
      Hmmm...Nie ma grzechów drobnych Asmodeuszu, wszystkie mają taki sam ciężar w oczach Boga. To my ludzie próbujemy je kategoryzować, aby czuć się nieco lepiej w porównaniu z innymi, według nas większymi grzesznikami.
      Piszesz "Ty siebie usprawiedliwiasz „listem dłużny” i masz jeden problem z głowy – zwolniłaś siebie z odpowiedzialności za własne winy, bo Jezus już za Ciebie poniósł karę na krzyżu. Nie obraź się, problem dotyczy nie tylko Ciebie ale i całe rzesze wierzących – to klasyczny przykład hipokryzji." Asmodeuszu, ja nie czuję się zwolniona z odpowiedzialności za moje grzechy, a chociażby dlatego, że żyję tu i teraz. Konsekwencje moich złych czynów będę ponosiła, a jakże, ale dzięki wierze w odkupieńcze dzieło Jezusa, wiem że zostało mi wybaczone, że Bóg od tej pory będzie mi błogosławił w każdej dziedzinie mojego życia, a tym samym pomoże mi przejść przez owe konsekwencje, będzie mnie wspierał, będzie prostował moje drogi... co czyni nader często i chwała Jemu za to!
      Pozdrawiam Asmodeuszu :)

      Usuń
    4. Przeczysz sama sobie, wiedziałaś o tym? W pierwszym komentarzu pod moim piszesz: „Przecież, gdy decydujesz się pójść za Jezusem, nowy duch pojawia się w Twoim wnętrzu”. Jak rozumiem, ten „nowy duch” ma Cię chronić przed grzesznością inaczej zdaje się być zbyteczny. A teraz „Nie piszę, że wszyscy miłujący Jezusa nie grzeszą”. Jest gorzej, Olimpio, zdecydowanie gorzej. Nie na darmo pisałem, że takie pojmowanie odpuszczenia grzechów prowadzi do zakłamania moralności. Jeśli bowiem wierzysz, możesz grzeszyć bo: „Bóg nie poczytuje im ich grzechów” (sic!) Tego się nie da inaczej zrozumieć, jak zwolnienie z odpowiedzialności za własne czyny. Taki sam człowiek, nie grzeszący bardziej ani mniej będzie potępiony, bo nie uwierzył. Ty naprawdę rozumiesz tę konstrukcję myślową? Bo ja tylko tak zapytam: czy przez to, że nie wierzę w Boga, tu na ziemi, jestem od Ciebie kimś gorszym, że użyję modnego sformułowania „gorszy sort”? A czy moja niewiara czyni komuś krzywdę?

      Aby była jasność, ja Ci nie zazdroszczę zbawienia, na które liczysz, ba, ja nie chcę być wśród duszyczek, które myślą takimi kategoriami. Trudno bowiem o większą hipokryzję – mogę grzeszyć bo Jezus za mnie odpokutował i jestem lepsza, tylko dlatego, że w Niego uwierzyłam. To ma swoją nazwę, ale przez grzeczność – zmilczę.

      Usuń
    5. Asmodeuszu, jednak niczego nie rozumiesz, a jeszcze dodatkowo oceniasz zbawienie z wiary jedynie przez łaskę (Łaska - niezasłużona przychylność) Oceniasz Boże dzieło z punktu widzenia swojego ludzkiego widzi mi się. Jednak zrozum, że Twoje rozumowanie dzieła Jezusa nie ma tu racji bytu. Bóg postanowił odpuścić nam nasze grzechy i tak też uczynił. To, że jakiś tam Asmodeusz uznaje odpuszczenie wszystkich grzechów za największą głupotę, nie zmienia faktu, że Boże dzieło się dokonało i kropka.

      Boże usprawiedliwienie nie jest w żadnym razie zwolnieniem od odpowiedzialności za nasze teraźniejsze i przyszłe upadki, nie jest przyzwoleniem na grzeszenie! A tak zapytam przekornie: Jak sobie radziłeś z grzeszeniem do tej pory?

      Kolejny raz Ci powtarzam, że nie ma ludzi bez grzechu. Rzym.3:23 "Wszyscy bowiem zgrzeszyli i brak im chwały Bożej" A zatem nie wypisuj mi tu, że jakiś tam człowiek nie grzeszący...itd ( to jest utopia)
      I jeszcze do jednego z Twoich pytań spróbuję się odnieść: " Bo ja tylko tak zapytam: czy przez to, że nie wierzę w Boga, tu na ziemi, jestem od Ciebie kimś gorszym, że użyję modnego sformułowania „gorszy sort”? A czy moja niewiara czyni komuś krzywdę?"
      Asmodeuszu, na pytanie czy jesteś gorszy, odpowiedz sobie sam...aczkolwiek ja powiedziałabym raczej, że jesteś mało rozgarnięty ( z góry przepraszam, ale nie znalazłam w moim słowniku innego bardziej adekwatnego słowa), gdyż przez swoją niewiarę pozbawiasz siebie błogosławieństw Bożych.
      Twoja niewiara największą krzywdę wyrządza Tobie samemu, gdyż tym samym nie masz pokoju z Bogiem (szalom - pokój -czyli spełnienie się we wszystkim), błogosławieństwo w każdej dziedzinie Twojego życia (zdrowie, finanse, pomyślność zawodowa, itd.)
      Asmodeuszu, coś tam, coś tam sobie tu wypisujesz, ale co Ci to da w końcowym rozrachunku? Działasz na swoją niekorzyść, a to ma tez swoją nazwę, ale przez grzeczność zmilczę.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  2. Trafiłaś w samo sedno. Szkoda, że większość ludzi po prostu nie zna prawdziwej idei Zbawienia-odkupienia grzechów, dlatego szatan nieustannie ich dojeżdża.
    Jarek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, dobitnie, aczkolwiek trafnie to określiłeś :)
      Pozdrawiam :)

      Usuń
    2. Taaaa Jarku. Szatan dojeżdżał też te półtora miliona ofiar w Auschwitz Hurtem jak leci... Śmieszne, nie?!

      Usuń
    3. Asmodeusz, nie, to wcale nie jest smieszne. To co w czasie holokaustu działo się z Żydami przepowiedziano w Biblii. Oni nie wierzą w Jezusa jako Mesjasa. Do tej pory na Niego czekają mimo że nawet wszystkie ich święta dobitnie o Nim mówią. Są zaslepieni, podobnie jak Ty. Jednak przyjdzie czas że Go rozpoznają, o tym też mówi Pismo. "Kto nie ma Syna, nie ma Ojca" A więc Szatan dojeżdża ich jak chce. Tylko Jezus daje życie i wszelkie błogosławieństwo. Żydzi na obecne czasy są odlaczeni, więc nie ma dla nich ochrony. Grzech odrzucenia Jezusa, sprawia że nie są zbawieni tak samo jak każdy inny nienawrocony.
      Sprawiasz wrażenie jakbyś nie wiedział że holokaust to sprawka człowieka, ludzi których prowadził szatan.
      Jarek

      Usuń
    4. Ależ ja wiem, kto jest winien Holokaustu, pytanie powinno brzmieć, gdzie był Bóg? Tyle, że według wiernych za czynami nazistów stał szatan, podobno
      przez Jezusa i Maryję pokonany.

      Podoba mi się za to ta interpretacja zbawienia wg Ciebie. Przekonuje mnie, że nie mogłem wybrać lepiej, porzucając wiarę. Wynika z niej, że ludzie dobrzy, a którzy nie uwierzyli w Chrystusa, są gorsi od tych, co grzeszą ale w Chrystusa uwierzyli. Solidaryzuję się z tymi pierwszymi, towarzystwo drugich mnie nie pociąga.

      Nie wiem, czy Ty wiesz. Dla Żydów chrześcijanie to heretycy. Ktoś kto nie ma syna jest bezdzietnym, ale ojca zawsze ma. Jezus też miał ojca, ale syna nie miał, więc coś z tym cytatem jest nie tak.

      Usuń
    5. Asmodeusz, ja nie zamierzam Ciebie nawracać. Każdy z nas ma wolną wolę daną z resztą nam przez Boga.
      Bóg zawsze jest na swoim miejscu. Ludzie robią okropne rzeczy, jedni drugim, a Ty się pytasz gdzie był Bóg? No to ja Ci odpowiem. Na pewno nie było to z nimi. Bo gdyby był, nie posuwaliby się do takich okrucieństw.
      Piszesz "-Wynika z niej, że ludzie dobrzy, a którzy nie uwierzyli w Chrystusa, są gorsi od tych, co grzeszą ale w Chrystusa uwierzyli." Nie ma ludzi bez grzechu, więc o jakich dobrych Ty mówisz?
      Dyskusja z Tobą jest martwa, bo i z siebie i że mnie robisz glupka. Ironizujesz, myśląc że zapedzasz mnie w kozi róg, ale czy tym samym z siebie nie robisz jedynie chlopka roztropka? Daruj, ale takim właśnie mi się jawisz. Ż resztą chyba nie tylko mi.
      Jarek

      Usuń
    6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    7. Uwielbiam te Wasze wersy o wolnej woli danej od Boga. To Bóg w swojej wspaniałomyślności pozwolił mi w Niego nie wierzyć. (sic!) Czyli, ateisto!, jesteś na straconej pozycji, musisz uwierzyć, że to Bóg, w którego nie wierzysz, dał ci możliwość nie wierzyć. Absurd tej logiki powala. Mam dziękować Bogu, że pozwolił mi w niego nie wierzyć? Mówisz do myślącego człowieka, czy do przedszkolaka, który dopiero co przestał ssać cycek?

      Otóż, gdyby Bóg nawet był, zapewniam Cię, że w obliczu takich tragedii jak Holokaust dowodzi, że ludzie, Jego stworzenia, zupełnie nie interesują.

      Jakich dobrych? Masz rację, ludzie są grzeszni, ale jedni bardziej, drudzy mniej. Jedni mają odwagę brać swoje winy na własne sumienie, inni zasłaniają się szatanem. Jedni próbują tę swoją grzeszność ocenić by więcej im się nie przytrafiła, drudzy idą do spowiedzi, podobno świętej, by tam dostać rozgrzeszenie i dalej trwać w tej grzeszności, bo podobno wszyscy są grzeszni. Poczytaj sobie artykuł na portalu Pch24.pl „Świętość Kościoła w obliczu grzechów katolików”. Tam jest takie zdanie: „Katolicy – tak świeccy, jak i duchowni – grzeszą. Mimo tego Kościół był, jest i zawsze pozostanie święty, co zresztą stanowi treść naszej Wiary” – jak żyję większej hipokryzji nie czytałem. Mnie tłumaczono, że Kościół ma nas uszlachetniać, czynić dobrymi, w czym ma nas wspomagać Jezus. A co ja się dowiaduję? Kościół jest dla grzeszników (sic!) Chciałoby się dodać sarkastycznie: a Ty mi Go reklamujesz...
      Jasne, że dyskusja ze mną jest martwa, ale tylko dlatego, że Ty i Tobie podobni boicie się zwykłej prawdy. Dla Was ważniejsza jest Prawda (przez duże P), zwana również Tajemnicą (przez duże T), której nikt za życia nie pozna (sic!) I napiszę Ci w sekrecie, bardzo bym się cieszył, gdy ktoś w końcu zapędził mnie w kozi róg, szczególnie zaś w związku z opinią o Kościele, i szczególnie dziś, gdy biskup biskupa ogonem (diablim) pogania.

      Usuń
  3. Asmodeuszu, jedna prośba, nie podawaj mi przykładów rodem z KK. Gdyż jest to zagranie poniżej pasa. Nie wiem, może nie zauważyłeś ale z tym Kościołem zupełnie się nie utożsamiam. Jeśli więc chcesz polemizować że mną, musisz się bardziej postarać, bo moja wiara opiera się na Słowie Bożym, a nie na ludzk8ch wymysłach. Mnie ososcie się widzi, że wierni KK to w sumie (Tak im się przynajmniej wydaje ) oddani Bogu ludzie, których cała ta katolicka wierchuszka prowadzi w kierunku czarnej d... Pozwalają im wierzyć że są Kościołem Bożym, ale tak naprawdę są jedynie jakims tam zlepkiem chrzescijansko-poganskim, których do Jezusa prowadzi Maria, która z biblijną matka Pana Jezusa nie ma nic wspólnego, co dobitnie widać to w jej wszystkich objawiwniach. Słowo Boże mówi, że Jezus jest jedynym pośrednikiem między nami, a Bogiem, Katolicy zaś wymyślili sobie pośrednika do pośrednika w osobie Marii (i tu posłużę się Twoim "sic!) Według mnie Katolicyzm zaciemnia obraz prawdziwego Boga i ogólnie chrzescijanstwa. Ale to już osobny temat.
    Jarek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ok, ja Cię nawet przeproszę za to przyrównanie do katolicyzmu i myślę, że te przeprosiny przyjmiesz, bo nie ma w nich ironii.
      Tylko i tak mnie nie opuszcza przekonanie, że protestantyzm i wszystkie jego odłamy niewiele się różni od głównego rdzenia chrześcijaństwa. Przynajmniej w sderzez moralności. Kult Maryjny możemy sobie darować, on czy jego brak, niczego nie zmienia. Pewien katolicki kaznodzieja, w randze abp wypowiedział dziś dość znamienne słowa. Pozwolę je sobie przytoczyć: „Zagładę stworzyli w dużej mierze ludzie, trzeba to powiedzieć, niestety, z bólem serca, ludzie, których wychowywały Kościoły chrześcijańskie na swoich nabożeństwach”. Mnie trudno tu cokolwiek dodać, bo uważam, że trafił w sedno. Religie nie chronią przed złem, bez względu na to jak się określają. Chrześcijaństwo, rozumiane ogólnie, też.
      Nie pomoże zwalanie winy na złego, zło tkwi w samych religiach.

      Usuń
    2. Przeprosiny przyjęte chociaż urazy we mnie nie było. Przecież to tylko polemika i nie ma przymusu aby uczestniczyć w tej rozmowie, jeśli się komuś nie podoba to zabiera swoje zabawki i idzie do domu. Ja mam jedno pyranie: Czym jest religia?
      Jarek

      Usuń
    3. Definicja oficjalna – system wierzeń i praktyk obejmujących sferę sacrum. Na mój użytek mam odrobinę inną: zespół praktyk i obrzędów grupy ludzi skupionych wokół własnej interpretacji sacrum (Boga, bóstwa). Nie wolno mylić z wiarą, choć ze zrozumiałych względów daną religię musi cechować (łączyć) wiara w jakieś bóstwo, Boga.

      Usuń
    4. No wlasnie "Nie wolno mylić z wiarą" bo jak dla mnie religia często nie ma nic wspólnego z wiarą. Religia to całą machina, wszelkie obrzędy, zwyczaje, hierarchowie, jednym słowem instytucją koscielna. A prawdziwa wiara, relacja z Bogiem gdzieś na szarym końcu. A dla mnie najistotniejsza jest właśnie relacja, poznawanie Boga, odkrywanie Go za sprawą Słowa Bożego.
      Jarek

      Usuń
    5. Przynajmniej w tym jednym jesteśmy zgodni
      Pozdrowienia

      Usuń