niedziela, 2 września 2018

Niezasłużona Boża przychylność...

List do Rzymian 3:21-24  
"Ale teraz jawną się stała sprawiedliwość Boża niezależna od Prawa, poświadczona przez Prawo i Proroków. Jest to sprawiedliwość Boża przez wiarę w Jezusa Chrystusa dla wszystkich, którzy wierzą. Bo nie ma tu różnicy:  wszyscy bowiem zgrzeszyli i pozbawieni są chwały Bożej, 
a dostępują usprawiedliwienia darmo, 
z Jego łaski, przez odkupienie które jest 
w Chrystusie Jezusie." 
Boże Słowo mówi o usprawiedliwieniu... 
Czyż nie jest to przecudownie radosna nowina???
Pomyśl...
W momencie, gdy ogłaszasz wiarę w Jezusa Chrystusa, gdy wierzysz, że On jest Twoim Barankiem, 
że On zaniósł Twoje grzechy na krzyż, że Jego ofiara jest doskonała, wystarczająca 
i dokończona, a Ty nie możesz już sam od siebie niczego do tej ofiary dodać, gdyż sam Bóg za Ciebie zapłacił. 
Ta ofiara Jezusa sprawia, że natychmiast stajesz się sprawiedliwy.
Przebłagalna krew Chrystusa nas oczyszcza przez naszą wiarę. Tylko wtedy, gdy wierzysz, ta krew działa. 
Bóg usprawiedliwia tylko tych, którzy wierzą w Jezusa, gdyż to On stal się grzechem za nas wszystkich. Kara spadła właśnie na Niego i to On sam postanowił tę karę przyjąć. Nie pytał nas czy tego chcemy, czy też nie. On to uczynił, gdyż nas kocha.
Gdy przyjmujesz ofiarę Jezusa, niejako automatycznie masz pokój z Bogiem. Pokój - szalom - w jednym z głównych, hebrajskich tłumaczeń:- spełnienie się we wszystkim.
A zatem, gdy jesteś usprawiedliwiony, masz pokój z Bogiem. Masz pokój, masz spokój ,który jest w Tobie i wypływa z Ciebie. Nie czujesz lęku, nie stresujesz się. (90% chorób ma podłoże w stresie)
Gdy biblijny syn marnotrawny wrócił do domu, ojciec momentalnie mu przebaczył i nie mówił: Teraz musisz zrobić to czy tamto, aby odpokutować. W jednej chwili otrzymał pierścień, sandały i płaszcz - symbole władzy, symbole przywrócenia mu statusu syna. 
Tak samo jest z nami. 
Gdy mamy pokój z Bogiem - mamy dostęp do wszystkiego, do wszelkich błogosławieństw. Nawet nie musimy prosić o to, czy o tamto, gdyż nieustannie chodzimy w błogosławieństwie, usprawiedliwiony niejako pociąga za sobą błogosławieństwo. 
Ks. Przys. 3:33 "Przekleństwo Pana jest w domu niegodziwego, lecz Pan błogosławi mieszkanie sprawiedliwych."
Tak wielu chrześcijan, którzy nie przyjęli tego usprawiedliwienia, tylko żyją w oparciu o swoje uczynki, swoje starania boryka się z rożnymi kłopotami, chorobami, niedostatkami, depresją, strachem o swoją przyszłość, nałogami...
Dlatego wiara w usprawiedliwienie niezależnie od Twoich uczynków jest naprawdę doskonałą dla każdego człowieka nowiną...
..."To nie moja moc, nie moje starania. To nie moja mądrość, to Łaska Twa. Najwspanialszy dar, źródło mojej siły. Dzięki Łasce Twej żyję, żyję dzięki niej..." 
Chwała Panu Jezusowi!


16 komentarzy:

  1. A to mnie zadziwiasz, powiedz mi dlaczego nie słyszę takiego nauczania w moim kościele? Z drugiej strony, zastanawiam się czy Ty aby nie za bardzo upaszczasz? Łaska tak, ale bez przesady.
    Bogna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bogna, nie wiem dlaczego nie słyszysz takiego nauczania w Twoim kościele. Nie wiem nawet jaki to jest kościół. Jednak myślę, że może powinnaś zajrzeć do Biblii, przeczytaj Ewangelie, tam to wszystko znajdziesz. Po prostu szukaj prawdy o Jezusie. Pozdrawiam :)

      Usuń
  2. Zacznę od tego listu św. Pawła. Mojego rozumienie może wydać się wypaczone, ale w odróżnieniu od Ciebie stać mnie patrzeć na niego z boku, czyli w miarę obiektywnie. Mamy w tym liście metodę kija i marchewki. Albo uwierzysz i będziesz zbawiony, albo piekło cię pochłonie. Ale paradoksalnie ja mu się nie dziwię. Mądry człowiek był. Miał niewielkie szans wśród Żydów, których Jezus próbował „wyprostować” to sięgnął po pogan, gdzie mógł zyskać poklask. Czymś ich musiał kupić, stąd to zbawienie i przebaczenie grzechów. Samo to by nie wystarczyło, więc straszy tym potępieniem. Skutecznie.

    Tak się zastanawiam, czy Ty wiesz, co znaczy słowo „sprawiedliwy”? Śmiem wątpić, że wątpię. Sprawiedliwym nie staje się przez uwierzenie w boskość Chrystusa. Mielibyśmy na świecie prawie samych sprawiedliwych, a przecież nawet w Kościołach chrześcijańskich ze świecą takich szukać. Sprawiedliwość nie polega na wierze w Jezusa, lub nie wierze. Sprawiedliwym jest ten, kto stosuje się do obowiązujących norm moralnych, a nie przez to, że ktoś, kiedyś umarł na krzyżu. Tym bardziej, że w ten sposób umierało tysiące przed i po Chrystsie.

    Można by nawet rzec, że Bóg jest wyjątkowo niesprawiedliwy, skoro usprawiedliwia tylko tych, co wierzą w Chrystusa, Cóż to za wręcz absurdalny warunek moralności? Piszesz: „A zatem, gdy jesteś usprawiedliwiony, masz pokój z Bogiem”, a ja zapytam: gdzie Twoje osobiste sumienie? Nie obraź się, ale musi być marnej jakości, skoro wybaczasz sobie postępki, bo Bóg Cię usprawiedliwił. Nie wiem jak Ty, ale ja w sytuacji, gdy komuś, nawet niechcący, zrobię krzywdę, i ten ktoś mi wybaczy, dalej będę miał wyrzuty sumienia, które każą mi na przyszłość uważać, które chronią mnie przed popełnieniem tego samego błędu. Oczywiście, jest mi lżej, że ten ktoś mi wybaczył, ale tylko trochę i nigdy nie powiem, że mam „pokój w sercu”.

    Piszesz też: „Dlatego wiara w usprawiedliwienie niezależnie od Twoich uczynków jest naprawdę doskonałą dla każdego człowieka nowiną”. A ja myślę, że to jednak bardzo zła nowina i to bez względu na wyznawaną wiarę. Hitler i Stalin też się nie przejmowali swoimi uczynkami.

    Sorry, że tak mocno przekornie, ale nie potrafię inaczej. Za to pozdrawiam serdecznie (to potrafię) :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmmm...No i nasuwa mi się pierwsze pytanie: Dlaczego uważasz, że Twoje spojrzenie na list Pawła jest obiektywne??? Bo jesteś ateistą???
      Piszesz, że Paweł straszył potępieniem skutecznie. Ale to nie o to chyba chodzi Asmodeuszu, nie o strach przed potępieniem tu idzie. Tu otwiera się cała tajemnica zbawienia, które zakłada nie tylko ratunek przed piekłem, ale także lepsze życie tu i teraz. Zbawienie od chorób, trosk, stresu, niedostatku w każdej dziedzinie życia. Mieć pokój z Bogiem, to przecież także wszelkie błogosławieństwo, które pozwala także Tobie błogosławić innym ludziom.
      Pisząc "sprawiedliwy" mówię o usprawiedliwionym przed obliczem Boga. Biblia własnie tak określa tych wszystkich, ktorzy przyjęli zbawienie z łaski przez wiarę w doskonałe dzieło Jezusa.
      Bóg usprawiedliwia tych co wierzą w Chrystusa, ponieważ to Chrystus za nich zapłacił na krzyżu. Święty, dobry, bezgrzeszny Jezus cierpiał męki i umarł za nas, aby uratować nas ludzi od wiecznego potępienia. Jenak wiara w to, że Ci przebaczono występki, nie zwalnia Cię z ponoszenia konsekwencji swoich grzesznych czynów. Jeśli kogoś zabijesz, idziesz siedzieć i tyle. Grzesząc dopuszczasz do swojego życia "złego", więc nie ma się co dziwić, że wcześniej czy później poniesiesz konsekwencje swoich błędów tu na Ziemi. Gdy przychodzisz do Jezusa ze skruszonym sercem, On Co wybacza, nowego ducha wkłada do Twojego wnętrza i zsyła Ducha Świętego, który będzie Cię wspierał. Od tej pory jesteś nowym stworzeniem (chociaż na zewnątrz tej zmiany jeszcze nie widać). Myślisz inaczej, działasz inaczej, masz pokój z Bogiem, zaczynasz przemieniać swój umysł i duszę,odczuwasz spokój, mimo, że ponosisz konsekwencje swoich wcześniejszych grzesznych czynów. W tym wszystkim istotna jest szczerość, bo przecież Bóg bada nasze serca. Jeśli przychodzisz do Niego ze skruszonym sercem, On Cię oczyszcza.
      Piszesz "Hitler i Stalin, też nie przejmowali się swoimi uczynkami" Paradoksalnie Jezus umarł na krzyżu także za Stalina i Hitlera, cierpiał za wszystkich, ale nie wszyscy jak widać odwracają się od swoich grzechów, nie wszyscy żałują zła jakie uczynili, więc nie ma dla nich zbawienia, nie ma odpuszczenia grzechów.
      Asmodeuszu, a spróbuj odpowiedzieć mi na jeszcze jedno pytanie: Czy nie uważasz, że każdy człowiek, każdy bez wyjątku może mieć szansę na "nowe życie"? Czy błędy jakie popełniamy skreślają nas jako ludzi raz na zawsze?
      Piszesz: "Nie wiem jak Ty, ale ja w sytuacji, gdy komuś, nawet niechcący, zrobię krzywdę, i ten ktoś mi wybaczy, dalej będę miał wyrzuty sumienia, które każą mi na przyszłość uważać, które chronią mnie przed popełnieniem tego samego błędu. Oczywiście, jest mi lżej, że ten ktoś mi wybaczył, ale tylko trochę i nigdy nie powiem, że mam „pokój w sercu” - Jeśli nieustannie będą Tobą targały wyrzuty sumienia, mimo że wybaczono Ci, nie zaznasz spokoju i w zależności od kalibru Twego czynu będziesz sam siebie osądzał, obwiniał. Niepokój w sercu rodzi strach, a od strachu już tylko krok do depresji. Wiara w Jezusa przynosi pokój w sercu, On Cię podnosi i wspiera. Wziął na siebie Twoje przewinienia, abyś Ty mógł sam sobie wybaczyć, żebyś mógł rozpocząć nowe życie w oparciu o Jego dzieło. Sam Bóg przychodzi nam z pomocą, abyśmy mieli pokój w sercu. Izajasz 41:13-14 " Albowiem Ja, Pan, twój Bóg, ująłem cię za prawicę mówiąc ci: «Nie lękaj się, przychodzę ci z pomocą». Nie bój się, robaczku Jakubie, nieboraku Izraelu! Ja cię wspomagam - wyrocznia Pana - odkupicielem* twoim - Święty Izraela." Wspaniały, jedyny, cudowny Jezus zdejmuje z Ciebie wszelkie potępienie, bo miłość Jego jest niepojęta.

      Hmmm... Nie irytuje mnie Twoja przekora, piszesz co myślisz i tyle. Żal mi jedynie tego, że nie piszesz jako obrońca Boga, to dopiero byłoby coś... Z Twoim polotem i lekkością pióra wielu przyprowadziłbyś do Jezusa, aby mogli odzyskać spokój i radość życia.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
    2. W kwestiach metafizyki, myślenie ateisty wolne jest od indoktrynacji religijnej, więc stać je na obiektywizm. Dziś podchodzę do zagadnień wiary w sposób, rzekłbym... dziewiczy. To taka sama metafora jak Twoje ujęcie słowa „sprawiedliwy”. Bo jeśli ktoś przyjął zbawienie, to jest zbawiony, co nie zawsze jest tożsame z byciem sprawiedliwym. Jeśli ta sprawiedliwość ma znaczyć usprawiedliwienie, to jeśli nie napiszesz dosłownie, to ja mam prawo rozumieć owo sprawiedliwy dosłownie, tak jak to tłumaczy słownik języka polskiego. Chyba przyznasz, że być sprawiedliwym a usprawiedliwionym to wręcz dwie skrajnie przeciwstawne sytuacje.

      Gdyby św. Paweł nie chciał straszyć, nie pisałby w ten sposób [Rz 1, 18-28], polecam też (Rz 2, 5]. Czytając list Pawła do Rzymian jakbym słuchał dziś pisowców: będzie dobrze jak na nich zagłosuję, ale marny mój los jeśli nie.

      Nie sądzisz, że ta konstrukcja: „Jezus uwolnił wszystkich od potępienia, wszak pod jednym warunkiem...” to też czysta propaganda? Wiesz dlaczego? Bo nikt jeszcze tej wieczności, rzekomo poza nim samym, nie widział i nie potwierdził. Ale mnie nawet o to nie chodzi. Nie zrozumiem, nigdy nie pojmę, dlaczego dobry niewierzący ma być gorszy od złego wierzącego? Spróbuj mnie logicznie przekonać, że ta konstrukcja jest słuszna. Dlaczego ktoś pokroju Hitlera, tylko dlatego, że uwierzył, ma mieć w konsekwencji lepiej od kogoś, kto nie popełnił nie tylko straszliwej zbrodni, ale pomaga innym?
      Pytasz o szansie stania się innym człowiekiem? Każdy ma, pod warunkiem, że nie tylko odpokutuje winy tu i teraz, ale zadośćuczyni swoim ofiarom. Byle nie gdzieś tam w iluzorycznym niebie. A teraz ja zapytam, czy morderca przywróci życie swojej ofierze? Czy bandyta wymaże z pamięci strach i ból ofiary w czasie napadu, czy alkoholik wróci swej rodzinie lata upokorzeń?
      Zapytam też, czy taki ktoś ma prosić Boga o przebaczenie czy bardziej swoje ofiary? Ty dokładnie proponujesz to pierwsze, bo cóż dla Ciebie ofiary zbrodni, skoro na pierwszym miejscu jest Jezus.
      Nie ma usprawiedliwienia bez naprawy wyrządzonych krzywd, usprawiedliwienie, które Ty proponujesz jest chore, możliwe tylko przy indoktrynacji religijnej.

      Zrozum, jeśli nie będziesz mieć świadomości popełnionych błędów będziesz całe życie je popełniać. Jeśli się sparzysz od palnika gazowego, drugi raz ręki tam nie włożysz. Ale czy pamiętając o tym błędzie popadniesz w depresję? Nie przesadzaj!

      Olimpio, ile mi zapłacisz za obronę Boga? U mnie stawki mniejsze niż w kancelarii prawniczej... Darmo mogę bronić swoich przekonań, a niestety, nie ma w nich miejsca na żadnego Boga.

      Pozdrawiam :)

      Usuń
    3. Asmodeuszu, sprawiedliwy w ujęciu biblijnym ma odniesienie do kogoś, kto jest usprawiedliwiony przez Boga, a tym samym jest święty w Jego oczach. Twoje pojmowanie świętości i sprawiedliwości pochodzi ze świata, moje ma charakter stricte duchowy.
      Możemy oczywiście dyskutować sobie na ten temat, ale musimy mieć świadomość, że rozmawiamy na różnych płaszczyznach, gdzie o porozumieniu chyba raczej nie może być mowy.
      Wersety z listu Pawła, jakimi zechciałeś się podeprzeć, mówią o zaćmieniu umysłow ludzi bezbożnych, ludzi niewierzących. Podając się za mądrych, stali się głupimi. Największa głupota tkwi w tym, że nie przyjmują oni zbawienia, odrzucając tym samym Boże blogosławienstwo, Bozy pokój w sercu. Jednym słowem, jeśli odpowiada Ci życie zamknięte w chorobach, problemach i niedostatku - Twój wybór. Odrzucasz coś, co Bóg daje Ci za darmo, a co jest wyrazem jego wielkiej miłości do Cibie. Wie, że będziesz nawalał przez całe swoje życie, więc umiera za Cibie, gdyż nie ma innej rady, jak zaakceptować nas takimi jacy jesteśmy. On całą naszą grzeszność bierze na siebie i to On będzie nas zmieniał, będzie prostował nasze ścieżki, będzie nas wspierał, będzie porządkował cały nasz grzeszny bałagan. On jest Bogiem i potrafi wszystko i wszystkich zmienić.
      Gdy masz o Bogu negatywne wyobrażenie, jesteś przegrany, bo wtedy szatan będzie to Twoje wyobrażenie wykorzystywał ze szkodą dla Ciebie.
      Morderca nie przywróci życia swojej ofierze, ale jeśli przychodzi czas opamiętania, czas wyrzutów sumienia, które być może będą prześladowały go do samej śmierci, to może wiara w Jezusa, tego, który zapłacił za Jego czyny, pomoże mu spojrzeć na siebie nieco inaczej. Bóg daje nowe życie każdemu, kto do niego przyjdzie z obolałym sercem, każdemu kto szczerze żałuje za swoje upadki.
      Pomyśl o tym, wszak i ty jesteś ojcem dla swoich dzieci. Czy wyrzekłbyś się ich w chwili najcięższej ich życiowej porażki??? Cierpiałbyś na pewno, ale czy umiałbyś wymazać dziecko ze swojego życia, odrzucić?
      Miejsce dla Boga w naszym życiu zawsze jest, tylko nie zawsze umiemy je znaleźć... Ja jestem wielką szczęściarą, gdyż widzę Go wszędzie i we wszystkim, co dobre i piękne. Jezus jest drżeniem mojego serca, moją miłością i nikt, ani nic nie jest w stanie wyrwać mnie z Jego ręki.
      Pozdrowienia ślę :)

      Usuń
    4. Jeśli sprawiedliwy, usprawiedliwiony ma znaczyć święty, to dlaczego nie piszesz o tym wprost? Polski język należy do najbardziej precyzyjnych w świecie i jak myślę – oboje go znamy.

      Błagam, nie mów do mnie językiem przedszkolanki, bo mnie obrażasz. Zbliżam się do wieku siedemdziesięciu lat i zbyt wiele widziałem, abyś mnie wzięła na takie plewy. Nie wierzyłem w Boga a mimo to cieszyłem się doskonałym zdrowiem, choć ci moi rówieśnicy, co wierzyli, w większości pomarli z powodu strasznych chorób. Dziś dopadły mnie dwie choroby, ale nie dlatego, że w Niego nie wierzę, a dlatego, że się starzeję. Bo tak nas stworzył (wg Twojej wersji) Bóg. To dzięki ludziom, nie Bogu, mam szanse normalnie funkcjonować mimo tych dolegliwości. Życzę Ci jak najlepiej, ale mam prawo twierdzić, że choroby tego wieku też Cię dopadną. Sam Bóg Ci nie pomoże, pomogą Ci ludzie. Kiedyś ludzie kochali tego Boga bardziej niż my teraz, a mimo tego rzadko kto dożywał pięćdziesiątki.
      Dodam, że ja jestem zadowolony z tego, że trafiają mi się różnego rodzaju problemy. Bez nich życie byłoby nudne jak przysłowiowe flaki z olejem, bez nich nie wiedziałbym czym są chwile szczęścia.

      Ja nie mam negatywnego wyobrażenia o Bogu, nie można mieć wyobrażenie o czymś, co nie istnieje. Potrafisz tę prostą myśl zrozumieć? Jeśli już, mam negatywne stosunek do Twojego wyobrażenie czegoś, co nazywasz Bogiem. Ale to jest tylko Twoje wyobrażenie, bo przecież Go nie widziałaś. Nawet Twoje słowa: „widzę Go wszędzie i we wszystkim, co dobre i piękne” są tylko Twoim wyobrażeniem, by nie napisać chciejstwem. Widzisz Boga we wszystkim, bo tak chcesz widzieć, ale przekornie zapytam: będziesz go też widzieć w siedliski pająków, myszy, szczurów albo węży? To też przecież stworzenia Boże i jak myślę (lekko ironicznie) „drżenie Twojego serca” będzie zdecydowanie bardziej odczuwalne. Tej ironii nie musisz mi wybaczać. Jest odpowiedzią na Twoje słowa: „Największa głupota tkwi w tym, że nie przyjmują oni zbawienia, odrzucając tym samym Boże błogosławieństwo”. Chyba Cię już prosiłem, abyś mnie spróbowała przekonać do tego zbawienia, teraz poproszę również o przekonanie do tego błogosławieństwa.

      Łączę pozdrowienia :)

      Usuń
    5. Asmodeuszu, niejednokrotnie chwalisz się znajomościa Pisma Świętego, dlatego uznałam, iż dokladnie wiesz co oznacza "sprawiedliwy" Daruj, ale jest to sformułowanie właściwe i zrozumiałe dla znawcy PŚ. Okazuje się, że Twoje znawstwo, to jedynie slowa...słowa...słowa... Widzisz... gdybyś faktycznie znał PŚ, zagłebiał się w jego treść - dzisiaj nie byłbyś ateistą... Kropka!
      Zdrowie - to błogosławieństwo Boże, jeśli go nie ma, wypada sobie zadać pytanie, dlaczego tak jest??? I nie pisz mi, że każdy, kto zbliża się do siedemdziesiatki z automatu musi zmagać się z chorobami, gdyz nie ma to związku z prawdą, w każdym razie nie w każdym przypadku.
      Jezus jest ze mną w każdej chwili mojego życia. Odczuwam to nader intensywnie, mówi do mnie, słysze Jego głos... Ty tego pojąć nie możesz, gdyż brak wiary odstawia Twoją osobę na boczny tor i co gorsze, dzieje się tak na Twoje życzenie.
      Bez wiary nie ma błogosławienstwa, a ja nie zamierzam Cię do niczego przekonywać. Twoje życie, Twoje wybory... Nic na siłę...
      Pozdrawiam :)

      Usuń
    6. Jeśli sprawiedliwy znaczy to, co w Biblii, to jak określisz człowieka, który wydaje sprawiedliwe oceny i wyroki? Oczywiście, język Biblii rządzi się swoimi regułami, ale one obowiązywały dwa i więcej tysięcy lat temu. Dziś zupełnie nonsensowne jest używanie takich formuł, chyba że cytujesz tekst Biblii dosłownie. W potocznej mowie, to tak jakbym ja do Ciebie zwracał się gwarą śląską.
      Tak na marginesie – gdyby nie dokładne przestudiowanie Biblii, kto wie, może dziś bym jeszcze wierzył, choć to nie jedyny powód, że przestałem.

      Wiesz ilu ludzi czeka po dwa, trzy lata na zabieg zćmy, choroba wieku senioralnego? Tylko w Polsce 40 tys. Wiesz jakie są kolejki do reumatologów, do naczyniowców czy kardiologów? O ontologach nawet nie wspomnę. Domyślam się, że o tym nie chcesz wiedzieć, bo to by zmąciło Twój obraz szczęśliwego czasu starości, czy dobrego i miłosiernego Jezusa. A ja Ci powiem prostą prawdę – na coś trzeba umrzeć i to jest zawsze choroba. Cudowny dar Boga dla ludzi.

      O tym mówieniu Jezusa do Ciebie zmilczę. Mogłabyś się poczuć urażona. Natomiast ja nie pytałem komu należy się błogosławieństwo – pytałem co to jest? Ale ok, rozumiem, że odpowiedź jest bardziej niż trudna, jeśli w ogóle możliwa.

      Pozdrawiam :)

      Usuń
    7. Hmmm...To co dla Ciebie jest nonsensowne, nie oznacza, że takie jest dla wszystkich. Wiedziałam, że usilnie będziesz starał się znaleźć wymówkę, która dla mnie oznacza jedynie tyle, że to Twoje studiowanie Biblii jest bardzo powierzchowne. Z resztą, prawdziwe jej poznanie i co za tym idzie zrozumienie przychodzi z wiarą, a zatem sam rozumiesz, że póki co nie może Ci być to dane.
      Wyobraź sobie, że zdaję sobie sobie sprawę z ogromnej liczby ludzi chorych na zaćmę starczą czy tych zreumatyzowanych i innych, o których piszesz. Jednak nie mam pewności, czy oni wszyscy wyznają prawdziwą wiarę w dzieło Jezusa na krzyżu. Śmiem watpić, bo gdyby tak było nie borykaliby się z takimi dolegliwościami. W Jezusie mamy zdrowie, gdyż On umarł także za słabości naszych ciał. I nieprawdą jest Twoje twierdzenie, że na coś trzeba umrzeć. Wszyscy, którzy poszli za Nim, mają życie, a jeśli życie to i zdrowie. Cała jego działalność na ziemi pokazuje nam, jakie jest stanowisko Boga względem choroby i śmierci. Boża wolą jest aby każdy człowiek był uzdrowiony. Pismo w wielu miejscach pokazuje nam, że każdy kto do Jezusa przyszedł był uzdrowiony.
      Piszesz, że choroba jest cudownym darem Boga dla ludzi... No przestań, jak to jest możliwe, skoro według Ciebie Boga nie ma... Strasznie się zamotałeś...
      A co do błogosławienstwa, to odpowiem może trochę ironicznie, że jest ono tym wszystkim, czego Ty na pewno w tej chwili nie posiadasz... Powtórzę jeszcze raz: Tak, słyszę jak Jezus do mnie mówi, dla Ciebie jest to niepojete, a może raczej niedorzeczne...Dlaczego? Dlatego, że po prostu negujesz wszystko, czego nie doświadczyłeś.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
    8. Śmiem twierdzić, że manipulujesz przekazem Biblii, tak zresztą robią wszyscy, co usiłują nam wmówić jej uniwersalność. Ta manipulacja polega na tym, że starannie pomija się te fragmenty, które mówią, jaki jest Bóg naprawdę: mściwy, okrutny, zazdrosny i... niesprawiedliwy. Te fragmenty tłumaczy się rzekomą alegorią, inne, choć są alegorią lub metaforą, każe się brać dosłownie. Lista takich fragmentów jest tak długa, że można by napisać wielotomową książkę.

      Zdajesz się nie rozumieć moich komentarzy, albo nimi manipulujesz tak jak Biblią. Jeśli ja piszę: „choroba jest cudownym darem Boga” to nie dlatego, że w Niego wierzę, ale dlatego, że tak należy interpretować niejasny przekaz Biblii. Przecież jesteś inteligentną kobietą, więc takie niuanse nie powinny stanowić dla Ciebie żadnego problemu. To w ewangelii św. Jana jest napisane: „Wszystko przez Nie się stało, a bez Niego nic się nie stało, co się stało” i choćbyś zaklinała rzeczywistość, wniosek jest tylko jeden: choroba jest darem Boga! Możesz też tę rzeczywistość zaklinać dwójnasób i mówić że życie jest darem Boga, ale czy tego chcesz, czy nie, to życie jest cierpieniem, bólem (nie tylko fizycznym) i zawsze kończy się wcale nie radosną śmiercią.

      Z tym tekstem: „nie mam pewności, czy oni wszyscy wyznają prawdziwą wiarę w dzieło Jezusa na krzyżu” pojechałaś po przysłowiowej bandzie. Po pierwsze, to skrajny przejaw pychy, po drugie, steki tysięcy niewierzących, na pewno dużo więcej strasznych przestępców też się cieszy doskonałym zdrowiem do późnej starości, więc daruj sobie takie argument.

      Nie widzę w tym unikaniu wyjaśnień czym jest błogosławieństwo ironii, widzę natomiast brak możliwości udzielenia odpowiedzi. Z Twojego zdania wynika, co najwyżej, że błogosławieństwem może być brak dziwki u mojego boku. Nigdy nie posiadałem, nie posiadam, ani nie będę posiadał. Te ostatnie dwa zdania to oczywiście ironia, ale skoro napisałaś, że błogosławieństwem jest wszystko to, czego nie posiadam...

      Usuń
    9. PS. miało być "setki" nie "steki{ - tak działa zaćma - dar Boży.

      Usuń
    10. Asmodeuszu, nie przekonam Ciebie i myślę że już nawet nie oczekuję tego. Mijamy się w naszym rozumowaniu wszystkiego co z wiarą związane. Nie bardzo chce mi się nieustannie tłumaczyć Ci jedno i to samo, podczas, gdy wszystko jedynie spłycasz i wyśmiewasz. Daruj, ale chyba jednak szkoda mojego czasu na takową polemikę.
      Łączę pozdrowienia :)

      Usuń
    11. Szanuję Twoją niechęć do dalszej polemiki.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  3. trochę się cofnę do dyskusji pod poprzednim postem... przypasowało mi jedno Twoje zdanie /cytuję/:
    "...jeśli odnajdziesz Jezusa i oddasz Mu swoje życie, to na pewno nie będzie w Tobie żadnej skłonności do odebrania życia komukolwiek"...
    pierwszą część rozumiem metaforycznie jako określenie pewnego stanu umysłu... pewnego, czyli jakiego?... to już wyjaśnia inne Twoje zdanie z obecnego posta:
    "Masz pokój, masz spokój ,który jest w Tobie i wypływa z Ciebie. Nie czujesz lęku, nie stresujesz się"... być może sporne jest, czy metoda "oddania Jezusowi życia" jest jedyna skuteczna na stresy i paranoje /bo lęk to strach przed zagrożeniem UROJONYM/, zgadzam się jednak po całości, że większość zabójstw popełnianych jest na tle lękowym właśnie...
    ...
    dziś byłem tam, gdzie miałem być, opiszę zaś za... nie wiem... na pewno jednak pierwszy mój post po przerwie /jakoś tak jeszcze we wrześniu/ będzie na ten temat... krótki post, bo w sumie wiele do opisywania nie ma, ale na pewno zawiodę amatorów sensacji...
    p.jzns :)...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A zatem czekam na refleksje... Ja coś ostatnio miewam mieszane uczucia, co do niedawno obranej drogi mojego kościoła. Mowa o włączaniu się w ruch ekumeniczny. Myślę, że nie po to wyszłam z KK, aby teraz iść na kompromis i akceptować to, czego nie uznaję. Jednak więcej o tym, może innym razem.
      Pozdrawiam :)

      Usuń