sobota, 16 stycznia 2016

Modlitwa nie jest błaganiem, ani proszeniem... (1)


Hmm... Tak sobie myślę, że zamiarem Jezusa nie było, żebyśmy recytowali słowo w słowo, tego, co tradycyjnie nazywamy "Modlitwą Pańską", tak jak to jest dzisiaj praktykowane w kościele. 
Tak naprawdę, to nawet nie jest prawdziwa modlitwa nowotestamentowa. 
No bo czy nie dziwi nas, że nie modlimy się w niej w imieniu Jezusa? 
Czy On przed śmiercią nie powiedział: 
"Do tej pory o nic nie prosiliście w imieniu moim. Proście, a otrzymacie, aby radość wasza była pełna. O cokolwiek prosicie Ojca w imieniu moim, da wam" Ew. Jana 16:23-24 Modlitwa w nowym przymierzu ( a takie obowiązuje od śmierci Mesjasza) ma być wypowiadana w imieniu właśnie Jezusa. 
On podał nam wzór modlitwy, a nie coś, co mamy powtarzać. 
Jeśli recytujemy słowa "Ojcze nasz, któryś jest w niebie" jedynie usprawiedliwiamy swoje sumienie. I wychodzi na to, że wszystko, co z tego będziemy mieć, to poczucie wypełnienia swojego religijnego obowiązku. 
Te słowa to jedynie próżne klepanie, przeciwko któremu nauczał Jezus (Ew. Mateusza 6,7) Według mnie, prawdziwa modlitwa to wejście w Bożą obecność, wejście w szczególną, osobistą z nim relację poprzez dziękowanie, chwalenie i błogosławienie wszystkiego, co dla mnie uczynił. Bo czyż naprawdę nie mamy za co dziękować każdego dnia?  
Pamiętajmy przy tym, że On nigdy nie jest na nas zły, nawet jeśli ponownie nawalimy... 
Tak naprawdę, to religia uczyniła w naszych relacjach z Bogiem wiele złego, wciskając nam pewien protokół zachowań. To ona nauczyła nas zawsze spodziewać się, że Bóg jest nami lekko poirytowany. Przekonała nas, że wciąż powinniśmy łagodzić Jego gniew. 
I takie właśnie podejście jest błędne. 
Ojciec nie chce żeby tak było. 
Gdybyśmy naprawdę zrozumieli czym jest wzór Modlitwy Pańskiej, przestalibyśmy wierzyć, że to Bóg zsyła do naszego życia złe rzeczy, żeby nas czegoś nauczyć. 
To religia naucza tych bzdur! 
Dlatego nie ma się co dziwić, że nie osiągamy lepszych rezultatów w modlitwie. Musimy zrozumieć, koniecznie zrozumieć i zapamiętać, że Bóg chce aby Jego wola wypełniała się na ziemi, tak jak jest w niebie. To własnie powinno nam posłużyć za wskazówkę, czego się od Niego możemy spodziewać. Powinniśmy się modlić, aby to, co już czeka na nas w niebie, zaczęło manifestować się tu w naszym życiu na ziemi.
cdn.

23 komentarze:

  1. Pięknie napisane :)
    Zgadzam się z Twoimi słowami w 100%.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja dla odmiany mam szereg zastrzeżeń, ale tylko ze względu na wzgląd, zachowam je dla siebie. :)
    Pozdrawiam wieczorową porą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wiesz Asmodeuszu, zdziwiłabym się gdybyś nie miał zastrzeżeń :) Odpozdrawiam wieczorową porą :)

      Usuń
  3. W pewnym sensie przyznaję Ci rację Olimpio ale tylko w pewnym sensie. Wiara jest każdemu człowiekowi potrzebna również i modlitwa a ludzie różni są jak przecież wiesz i nie wszyscy muszą tak się dokładnie zastanawiać nad tym ,bo ważne jest przecież nasze postępowanie. Nie wszyscy którzy mówią,, Panie Panie" wejdą do Królestwa no nie? A wzór modlitwy(jednak to wzór) genialny.Pozdrawiam niedzielnie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie twierdzę Uleńko, że modlitwa nie jest nam potrzebna, wręcz przeciwnie... Raczej pisałam o sposobie, o tym czy rozumiemy prawdziwy przekaz Modlitwy Pańskiej... Serdecznie pozdrawiam :)

      Usuń
    2. Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie. Moja Teściowa prosta kobieta niewykształcona ja tu u ciebie kiedy piszesz że ,,klepala" swoje modlitwy tak wzruszająco w czasie, kiedy cierpiała na demencję a modlitwy do końca jednak pamiętała, to jak myślisz, że Pan Bóg nie zna nasze dusze i nasze intencje, nawet jak prosty człowiek wyuczone modlitwy i pacierze klepie się nad tym człowiekiem nie pochyla?

      Usuń
    3. Pan Bóg pochyla się nad każdym sprawiedliwym ( wierzącym ), aczkolwiek wypowiadanie modlitwy w raczej bezmyślny sposób, sprawia, że zaprzeczamy temu wszystkiemu co uczynił dla nas Jezus. No bo pomyśl Uleńko, gdy wypowiadasz słowa modlitwy: I odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom" To jest jasne, iż taka modlitwa nie jest nowotestamentową modlitwą, bo przecież Twoje grzechy zostały już odpuszczone... Jezus zakrył je wszystkie umierając na krzyżu... Więc jaki sens ma ponowna prośba o odpuszczenie grzechów? Przecież przez wiarę w Chrystusa przeszliśmy z jednego królestwa do drugiego... Jezus wybawił na z królestwa ciemności i przeprowadził do królestwa światłości... Za to Go chwalmy. Lecz abyśmy mogli Go chwalić musimy zrozumieć, co faktycznie wydarzyło się na krzyżu. Pamiętaj, że Jezus wszystko odmienił. On poniósł nasz grzech. Bóg nie jest już więcej rozgniewany na ludzi, gdyż Jego sprawiedliwość została zaspokojona przez doskonałą ofiarę Baranka. Dlatego, powiedz mi jaki sens dla Ciebie ma wypowiadanie słów "Odpuść nam nasze winy..." Bo ja tego nie pojmuję... Kiedy staniesz w niebie, Bóg nie zapyta Cię "A co z tym i tamtym grzechem" On będzie chciał wiedzieć, co zrobiłaś z Jezusem. Czy zgięłaś przed nim swoje kolano i uczyniłaś Go Panem swojego życia, czy nie. Czy przyjęłaś jego zapłatę za Twoje grzechy, czy nie...To właśnie zadecyduje czy zostaniesz przyjęta, czy odrzucona... To jest bardzo proste... Więc jeśli modlisz się tak, jak mówisz - oznacza to, że dla Ciebie ofiara Jezusa była daremna, albo po prostu w nią nie wierzysz... Serdeczności przesyłam :)

      Usuń
    4. Bóg zapewnia doskonałe rozwiązanie

      Zobaczmy, jakie rozwiązanie przedstawił Bóg, gdy ogłaszał wyrok na Szatana Diabła. Jehowa oznajmił: „Wprowadzę nieprzyjaźń między ciebie a niewiastę [niebiańską organizację Bożą] i między twoje potomstwo [świat władany przez Szatana] a jej potomstwo [Jezusa Chrystusa]. On rozgniecie ci [Szatanowi] głowę, a ty rozgnieciesz mu piętę [śmierć Jezusa]” (Rodzaju 3:15). W tym pierwszym proroctwie biblijnym Jehowa nawiązał do swego zamierzenia, według którego Jego niebiański, duchowy syn miał przyjść na ziemię jako doskonały człowiek i w takim samym bezgrzesznym stanie doznać zmiażdżenia pięty, czyli ponieść śmierć.

      Dlaczego Jehowa Bóg wymagał śmierci doskonałego człowieka? A jaką karę zapowiedział Adamowi, gdyby ten zgrzeszył? Czy nie śmierć? (Rodzaju 2:16, 17). „Zapłatą, którą płaci grzech, jest śmierć” — napisał apostoł Paweł (Rzymian 6:23). Adam zapłacił za swój grzech własną śmiercią. Otrzymał życie, ale wybrał grzech i za karę umarł (Rodzaju 3:19). A co z potępieniem, jakie z powodu tego grzechu spadło na wszystkich ludzi? Aby odkupić ich grzechy, potrzebna była śmierć. Ale czyja śmierć mogła w sposób zgodny z zasadami sprawiedliwości zakryć przewinienia całego rodzaju ludzkiego?

      Prawo Boże dane starożytnym Izraelitom wymagało „duszy za duszę”, czyli życia za życie (Wyjścia 21:23). Według tej zasady śmierć, która mogłaby zakryć przewinienia ludzkości, musiałaby dokładnie odpowiadać wartością temu, co stracił Adam. Za grzech można było zapłacić tylko śmiercią doskonałego człowieka. Okazał się nim Jezus. Był naprawdę „odpowiednim okupem”, umożliwiającym wybawienie wszystkich godnych tego potomków Adama (1 Tymoteusza 2:6; Rzymian 5:16, 17).

      Ogromna wartość śmierci Jezusa

      Śmierć Adama nie miała żadnej wartości; zasłużył na nią, gdyż dopuścił się grzechu. Ale śmierć Jezusa miała ogromne znaczenie, ponieważ do końca swych dni nie popełnił on najmniejszego uchybienia. Jehowa Bóg mógł przyjąć wartość doskonałego życia Jezusa jako okup za posłuszne potomstwo grzesznego Adama. Ofiara Jezusa umożliwia znacznie więcej niż tylko zakrycie naszych dawniejszych występków. Gdyby do tego się ograniczała, nie mielibyśmy żadnych widoków na przyszłość. Ponieważ zostaliśmy poczęci w grzechu, z całą pewnością znów byśmy zbłądzili (Psalm 51:5). Jakże możemy być wdzięczni, że śmierć Jezusa toruje nam drogę do osiągnięcia doskonałości, jak tego od początku chciał Jehowa dla potomków Adama i Ewy!

      Adam przypomina ojca pozostawiającego dzieci (nas) z długiem (grzechem), którego nie są w stanie samodzielnie spłacić. Tymczasem Jezus jest jak dobry ojciec — gdy umarł, zostawił nam wspaniałe dziedzictwo, które nie dość, że uwalnia nas od potężnego długu, jakim obciążył nas Adam, to jeszcze otwiera widoki na życie wieczne. Śmierć Jezusa umożliwia nie tylko wymazanie dawniejszych grzechów, lecz także skorzystanie ze wspaniałych postanowień związanych z naszą przyszłością.

      Jezus zbawia, ponieważ za nas umarł. Jakże cennym darem jest jego śmierć! Kiedy postrzegamy ją jako element Bożego sposobu rozwiązania problemów wynikłych z grzechu Adama, umacnia się nasza wiara w Jehowę i zaufanie do Jego sposobu działania. Śmierć Jezusa naprawdę uwolni każdego, „kto w niego wierzy”, od grzechu, chorób, starości i śmierci (Jana 3:16). Czy jesteś wdzięczny Bogu, że życzliwie zadbał o to, byśmy mogli zostać wybawieni?

      Usuń
    5. Jak widzisz to nie chodzi o te grzechy które w czasie naszego życia popełniamy, tu chodziło o grzech Adama który spadł na cały rodzaj ludzki..i z tego wybawił nas Chrystus swoją śmiercią na krzyżu.

      Usuń
    6. Ulenko, stare przeminęło... Jezus wszystko zmienił... Dlatego my nie żyjemy już w starym przymierzu, ale w nowym. Po śmierci Jezusa żyjemy już w nowym przymierzu...Jezus zapłacił za wszystkie nasze grzechy, za wszystkie minione, obecne, a także przyszłe. Jednak pod warunkiem, że narodzimy się na nowo przez wiarę w to co Chrystus dla nas uczynił i Jemu oddamy swoje życie. A wtedy On ześle nam Ducha Świętego. Nowego ducha włoży w nasze ciała, tego samego, który wzbudził Go z martwych.
      „Tak więc, jeśli ktoś jest w Chrystusie, nowym jest stworzeniem; stare przeminęło, oto wszystko stało się nowe” (2 Kor 5,17)
      To przecież jest kluczowa sprawa. Cały Stary i Nowy Testament o tym mówią, w różnych opowieściach, przypowieściach, wprost i na okrętkę. Jądrem i sednem Biblii, na której wszak opiera się chrześcijaństwo jest Ofiara Jezusa Chrystusa za nasze grzechy (za wszystkie grzechy, także te przyszłe) Ofiara, która otwiera drogę do łaski, to On stał się drogą, prawdą i życiem. Jego ofiara jest WYSTARCZAJĄCA ! Grzechy zostały odkupione przez Chrystusa na krzyżu Golgoty, bo On z miłości do nas to uczynił. Ogrom miłości Boga wlewa się przez Ducha Bożego w nasze serca, że doświadczamy zbawienia, przeniesienia do Królestwa Bożego, tu i teraz w naszym duchu. Boży to dar, dla tych, którzy na Boże wołanie się otworzą i bezgranicznie oddadzą Bogu swoje życie, swoją przyszłość, swoje pragnienia. Zrodzeni z Boga, możemy podążać dalej w życie, już poszukując i wykonując nie własną wolę, ale wolę Boga.
      Oczywiście po tym, przychodzi kwestia kościoła, woli Bożej, modlitwy, świadectwa, wzrostu, rozwoju, dojrzałości itp. Ale bez nowonarodzenia nie ma nic, bo osoba nie odrodzona nie jest przecież dzieckiem Boga. Jan. 1. 12-13 oraz Rz. 8,9
      Natomiast kiedy uważamy się za chrześcijan bez nowonarodzenia, jesteśmy zwodzeni, być może i przez naszych przewodników, nauczycieli. Nieba dla nas nie ma. Nie ma innej drogi do Królestwa Bożego, jak tylko przez wiarę w to, co uczyniła dla nas Jezus, a także przez nowe narodzenie... Pozdrawiam

      Usuń
    7. Komu grzechy odpuścicie będą odpuszczone, a komu zatrzymacie będą zatrzymane. Ale to już koniec dyskusji pozdrawiam-;)

      Usuń
    8. Tak Ulenko, ale w tym cytacie, chodzi akurat o wybaczanie... Pozdrawiam cieplutko tego chłodnego ranka :)

      Usuń
  4. wiesz Olimpio chyba masz racje co do modlitwy,hm Bog musi byc bardzo cierpliwym jesli jest w stanie wysluchac tak wielu identycznych regulek...
    pozdrawiam niedzielnie i cieplo ulka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bóg w istocie jest cierpliwy i wysłuchuje tego wszystkiego, co mamy Mu do powiedzenia, jednak nie wiem jaki sens ma nieustanne klepanie wyuczonych modlitw ... Szczera rozmowa ze stwórcą, taka która płynie z głębi serca jest oznaką prawdziwej, osobistej z Nim relacji... A przecież o to chyba chodzi... Pozdrawiam ciepło :)

      Usuń
  5. Jeżeli chodzi o modlitwy to jakiś kanon jest chyba potrzebny -na użytek wszystkich wiernych.
    Jezus nie powiedział macie wzór modlitwy,rzekł "Kiedy się modlicie, mówcie..."

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Być może jakiś kanon jest potrzebny, ale pod warunkiem, że nie sprawi iż nasza modlitwa okaże się bezsensowna...

      Usuń
  6. prawdziwa modlitwa pochodzi z głębi serca i na pewno nie jest to recytowanie formułek, często wręcz bezmyślne.
    pozdrówka :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak Polly, ale często religia wpaja nam dokładnie co innego... Dziesiatki modlitw, które nic nie znaczą... A jakże często katujemy nimi nasze przed komunijne dzieci... Hmm... Serdeczności przesyłam :)

      Usuń
  7. No właśnie protokół zachowań, ceremoniał a gdzie coś od siebie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko po co to wszystko ? Dla spokoju sumienia?
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  8. Widzę Olimpio, że podkreśliłaś bardzo ważny element wiary chrześcijańskiej. Sam się zastanawiam skąd w Tobie tyle mądrości? Przecież na ogół modlitwa "Ojcze Nasz" nie dociera de ludzkich serc !!!
    A przecież kierowana jest nie do kogo innego jak tylko do Boga Ojca, który ma swoje własne imię i to najważniejsza kwestia postawiona na samym początku. I wyczekiwanie Jego Królestwa :)
    Gratuluję i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń