wtorek, 17 października 2017

Ewangelia jest prosta....

 Wielu ludzi czeka na Boga, aż da im jakiś znak, przemówi...
Szukają Go... Nie widzą, że On już zrobił wielki krok w ich stronę - posłał swojego Syna. Lecz gdy tylko zrobimy krok w Jego stronę, On się pojawia, momentalnie się pojawia, gdyż czeka na Nas. Taka jest Ewangelia - prosta. 
Gdy Bóg stworzył świat, człowiek chodził razem z Bogiem,  świat był doskonały zanim pojawił się grzech. W Edenie było wiele drzew: drzewo życia,  drzewo poznania dobra i zła i inne... Człowiek miał jeść z drzewa życia i żyć wiecznie. Jednak zgrzeszył, złamał Boże prawo. Wcześniej był otwarty na Boga, był bez grzechu. 
Ludzie stali się zamknięci na Boga, stali się grzeszni. Bóg wiedział, że  jeśli człowiek zje z drzewa życia, to będzie żył wiecznie i wieczniędzil ludzi z Raju, oddzielił ich od drzewa życia.  
Nagle mamy zupełnie inny świat. Pierwsi ludzie maja dzieci, które się zabijają,  potem kolejne,które to robią . Dzisiaj żyjemy w świecie tak różnym od tego, który był dziełem Boga. Ludzie często mówią: Nie wierzę w Boga, bo jest tyle zła. (Czytaj Biblię, będzie jeszcze gorzej), bo dzisiaj panem tego świata jest szatan. Grzech jest problemem, ale my tego nie rozumiemy. 
Gdy porównujesz się z ludźmi wokół siebie, myślisz: Nie jestem taki zły w porównaniu z innymi. Są gorsi ode mnie.  Jednak gdy porównamy się z Bogiem, albo z ludźmi sprzed upadku, nagle mamy zupełnie inny standard. Grzech to jest to, o czym trzeba powiedzieć trochę więcej. Jezus mówił, że żaden kłamca nie wejdzie do Królestwa Bożego. Często myślimy: "Przecież kłamstwo nie jest takie złe,  są gorsze grzechy." Jednak nie chodzi o to, co ty czy ja zrobiłam. Chodzi o to przeciwko komu to zrobiłam. Jeśli oszukasz dziecko, to ono nic nie zrobi, jest małe.  Jeśli oszukasz żonę, to możesz mieć problemy,  jeśli oszukasz swojego szefa , możesz mieć większe problemy, nawet możesz stracić pracę. Jeśli skłamiesz sędziemu w sądzie, to możesz trafić do więzienia (Mówimy cały czas o kłamstwie)
Jednak istotne jest przeciwko komu kłamiesz. Im większy autorytet, tym większa czeka Cię kara. Biblia mówi, że jeśli kłamiemy,  to kłamiemy przeciwko Bogu. Temu, który dał nam życie, powietrze do oddychania, usta do mówienia, do wypowiadania słów mądrości i miłości, a my to wykorzystujemy przeciwko Niemu. Jezus nie tylko sądzi to, co robimy, ale także osadzi pragnienia naszego serca. On powiedział : "Napisano: Nie będziesz zabijał", a ja powiem więcej , jeśli nienawidzisz w swoim sercu to już jesteś zabójcą. Możesz nie cudzołożyć, ale gdy pożądliwie spojrzysz na kobietę, to już popełniłeś cudzołóstwo w swoim sercu. Może nie zrobiłeś tego fizycznie, ale dla Boga nie ma różnicy. Kiedy staniemy przed Bogiem, nasze standardy Go nie zainteresują. 
On kieruje się standardami, jakie sam ustalił, ustanowił.  
Ty sam wiesz ile zrobiłeś dobrych, niesamowitych rzeczy, pomagałeś ludziom.... Lecz pomyśl...   Gdy stajesz przed sędzia w sądzie , to on nie patrzy na Twoje zasługi,  bo stoisz tam z powodu swojego przewinienia. Bóg patrzy na Twoje przewinienia. Wyobraź sobie, że wrzucam do netu, np na Facebooka   5 minutowy filmik nie tylko z Twoimi fizycznymi grzechami, ale także z tym, czego nie zrobiłeś, a powinieneś zrobić; co złego powiedziałeś,  co pomyślałeś, nieczyste rzeczy, grzechy seksualne, kłamstwo, kradzież, oszustwo, to wszystko co robiłeś za zamkniętymi drzwiami, przy zgaszonym świetle... 
Czy chciałbyś, aby ludzie, Twoi znajomi, rodzina zobaczyli to wszystko, mimo że wiesz, iż wielu czyni podobnie? Byłoby Ci wstyd. Jak każdemu o kim taki film by wyemitowano. Byłoby nam wstyd, nawet pośród grzeszników. 

Któregoś dnia staniemy nadzy przed Świętym Bogiem , który wszystko widzi. 
I co Mu powiesz?  Nie jestem taki zły, inni są gorsi? 
Jak myślisz, co usłyszysz?  Winny, winny, winny! !!!  

Biblia mówi, skoro złamales jedno przykazanie, jesteś winien wszystkich, gdyż złamałeś zasady ustanowione przez Niego. 
Często tego nie rozumiemy, ale gdy sami ustalamy zasady, a ktoś je łamie, wtedy nie dziwi nas ze go karzemy.  
Jednak Bóg jest dobry . Posłał swojego syna Jezusa. On przyszedł,  zrodzony bez grzechu . Chodził między nami bez grzechu . Nie kłamał, nie kradł, nie uprawiał seksu pozamałżeńskiego . Nie patrzył pożądliwie,  nie robił tego wszystkiego, co my robimy.  
Gdy miał 30 lat, został ochrzczony w wodzie. Gdy się wynurzył, Duch Boży na nim spoczął. Został wypełniony Duchem Świętym.Od tego czasu, chodził i głosił Ewangelię. Uzdrawiał chorych i nawoływał do opamiętania. Potem zawisł na krzyżu i umarł. 
Gdyby choć raz skłamał,  ukradł coś lub zrobił coś, co my robimy - byłby winny.
Jednak ponieważ był jedynym człowiekiem  bez grzechu, zmartwychwstał i zasiadł po prawicy Ojca. I posłał swojego Ducha Świętego do nas. I co teraz my mamy zrobić. ? 
Biblia mówi, że musimy się na nowo narodzić, pokutować za swoje grzechy. 
Potem mamy być ochrzczeni w Jezusa i wtedy otrzymamy Ducha Świętego. Czym jest pokuta?  To zdanie sobie sprawy, że grzeszyłem nie tylko przeciwko ludziom, ale przeciwko Bogu. Znałeś prawo, a mimo to grzeszyłeś. 
Zdasz sobie z tego sprawę, odwrócisz się od grzechu i poprosisz o przebaczenie. Zaufasz Jezusowi. Gdy to zrobisz stanie się coś niesamowitego. Bóg zabierze Ci "kamienne serce" i da ci nowe . 
Pomyśl jeszcze raz: 
Niemowlęta nie rozróżniają dobra i zła, dlatego są bez grzechu. Ale przychodzi czas, gdy zaczynają różnicować dobro i zło. Rozpoznają grzech i stają się go świadomi. To dotyczy sumienia. Robimy coś złego ale już przestajemy widzieć problem, bo robimy to często no i widzimy, że inni też to robią. Nasze sumienie staje się jakby rozmyte. Gdy się rodzimy na nowo, otrzymujemy nowe serce. Bóg wpisuje swoje prawo w nasze serca.  
Życie jest w naszym wnętrzu, ale ciało jest martwe. Ono jeszcze jest grzeszne. Kto grzeszy staje się niewolnikiem grzechu. Co trzeba zrobić z martwym ciałem?  Pochować je. I tu dochodzimy do chrztu. Umieramy z Chrystusem i rodzimy się z Chrystusem. Chrzest to obmycie grzesznego ciała. Potem otrzymujesz DŚ. Tego DS, którego miał Jezus. 
Od tej pory jak mówi Biblia: "Jak ojciec mnie posłał tak i ja was posyłam". Jesteś ciałem Jezusa tu na Ziemi. Teraz Ty masz jak Jezus głosić Ewangelie, uzdrawiać chorych, wypędzać demony. Przyprowadzać ludzi do Ojca.
Ot i cała Ewangelia - Dobra Nowina...

18 komentarzy:

  1. Prosta, uniwersalna, a nawet jak się dobrze wczytać w to co było przed nią, nie jest niczym aż tak bardzo odkrywczym o nowym. Pod warunkiem jednak że wywalimy z niej dogmatyzm.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację Radku, dogmatyzm, a może po prostu religia zaciemnia nam prosty odbiór Ewangelii.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  2. Może nie o wszystkim, bo bym przynudzał.

    Jeśli Ewangelia miałaby być prosta, wystarczyłoby kilka sensownych i mądrych zdań, no może, kilka akapitów. A tak mamy Księgi, które gmatwają dokładnie wszystko, w efekcie porobiło się jak porobiło. Wręcz nikt nic nie wie, a wszyscy mają się za mędrców w temacie jej rozumienia.

    Piszesz: „świat był doskonały zanim pojawił się grzech”. Nic bardziej mylnego. Raj był enklawą, po za którą był zły świat, taki jak mamy teraz, inaczej Bóg nie miałby gdzie wysłać grzeszników. Ta historia jest alegorią i w żadnym przypadku nie można jej traktować dosłownie. Gdyby tak było, jak Biblia opisuje stworzenie świata, a przede wszystkim stworzenia człowieka, Bóg byłby największym kłamcą, jakiego można sobie wyobrazić. Ale ja nie chcę być aż tak bluźnierczy. Kłamcami są twórcy Biblii, choć pewnie kłamcami nie do końca świadomymi. Im bardzo był potrzebny motyw „grzechu pierworodnego”, gdyż nie potrafili sobie wytłumaczyć istniejącego w świecie i w nich samych zła. Chrześcijanom ten motyw jest potrzebny jeszcze bardziej, bez niego „odkupienie” na krzyżu nie miałoby racji bytu. Okazałoby się, że religia jest oparta na zmyślonej (kłamliwej) historii.

    Podobnie Twój watek „winny, winny, winny”. Znamienną dla niemal każdej religii jest konieczność poczucia winy. Wpaja nam się to poczucie, by mieć nad nami pełnię władzę. Nic tak nie czyni nas bezwolnymi jak to poczucie winy, choć paradoksalnie mówi się jednocześnie, że tylko Bóg uczyni Cię wolnym, a to kompletny nonsens. Wolnymi czyni nas akceptacja naszych ułomności (oczywiście do pewnych granic) a nie pogłębianie w nas poczucia winy i wstydu. Bo przecież nie ma nikogo bez wad. To nie moja opinia, gdzieś ją wyczytałem, ale to Bóg staje się największym wrogiem człowieka, właśnie przez epatowanie swoją doskonałością i wyolbrzymianie naszych słabości.

    A już największe zdumienie budzi owo „pokutowanie za grzechy” (na ziemi). Tu już nie mogę uciec od sarkazmu. Wierzący będą mieli czas na pokutowanie cała wieczność, o ile zdajesz sobie sprawę, co znaczy słowo „wieczność”. A potem będą żyli długo i szczęśliwie..., też wieczność.

    Pozdrawia Cię Twój ulubiony ateista :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Asmodeuszu, nie chodzi tu o pogłębianie poczucia winy i wstydu. Nowe Narodzenie zmienia wszystko. Przyjęcie daru zbawienia zmienia wszystko. Tu już nie ma poczucia winy. Tu jest raczej dziękczynienie za zdjęcie z człowieka poczucia winy. Mój uzubiony ateisto :)tu nie chodzi o nieustajace pokutowanie za grzechy na Ziemi. Pokuta to czynność jednorazowa. Odkupienie, jakie mamy w Jezusie dotyczy grzechów przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. A zatem tam, gdzie grzech przebaczono, nie może być mowy o pokucie. Chyba jedynie Katolicy pokutują całe swoje życie, gdyż nie pamietają, że Jezus zabrał ich grzechy raz na zawsze. Dlatego spowiedź nie ma sensu. On przyniósł Nowe Przymierze, zupełnie inne niż to, które dał naszym praojcom. Hebr.8:10 "Bo miłosciw będę nieprawościom ich, a grzechów ich i nieprawości nie wspomnę wiecej" NIEPRAWOSCI NIE WSPOMNI WIĘCEJ!
      Hmmm...Człowiek jednak jest niepoprawny, gdyż nieustannie dopytuje "A co jesli wezmę rozwód? A co jeśli popełnię morderstwo? A co jeśli zmagam się nieustannie z tym samym grzechem? Wszyscy nieustannie upadamy, ale Jezus zapłacił już za każdy nasz grzech, dokonał czegoś perfekcyjnego, wykonał to doskonale i dzieło Jego jest skończone. "Wykonało się" A zatem mamy przebaczone i już nigdy więcej nie mamy prosić o przebaczenie. Dlaczego? Dlatego, że my mamy przebaczone z powodu przelanej krwi, a nie dlatego, że przepraszamy.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
    2. Sama piszesz: „Biblia mówi, że musimy się na nowo narodzić, pokutować za swoje grzechy”. Jeśli nawet na nowo się narodzisz, nie chroni Cię to przed nowymi grzechami. Nigdy nie masz szans stać się jak Bóg, zupełnie bezgrzeszną.

      Usuń
    3. Hmmm...Asmodeuszu, Bóg jest święty...
      Oczywiscie, że nowe narodzenie nie chroni od popełniania nowych grzechów. Poełniasz je nadal, ale Twoje sumienie jest na nie bardziej wyczulone. Oczywiście długo jeszcze masz cielesne przyzwyczajenia, nawyki ale stopniowo pozbywasz się tego balastu dzięki łasce. i nie bedzie to Twoją zasługą i Twoim staraniem. Duch Boży będzie wszystko w Tobie zmieniał, dzien za dniem... My nie mamy za zadanie Asmodeuszu stawać się jak Bóg, z resztą nie dali byśmy rady tego uczynić, chociażby dlatego, że żyjemy w grzesznym świecie. Jednak ważne jest to, że Ojciec patrzy na naszego nowego ducha, który jest doskonały i bezgrzeszny. Ciało nic nie znaczy.

      Usuń
    4. Pokutujesz za swoje grzechy ( czyli odwracasz się od nich, zdajesz sobie sprawę z tego, że były złem) Tu nie chodzi o pokutę w sensie katolickim, gdzie ksiądz w konfesjonale mówi do Ciebie: A teraz jako pokutę za grzechy odmów "Ojcze nasz"oraz 5 razy "Zdrowaś Mario" - To nie ma sensu! Przecież gdy się rodzisz na nowo w Chrystusie, wszystkie Twoje grzechy są Ci odpuszczone, przyszłe też. Zatem spowiedź nie ma sensu. Teraz, gdy Twoje sumienie pokazuje Ci grzech, jaki aktualnie popełniasz, jedyne co możesz uczynić, to po prostu podziękować Jezusowi, że już za to własną krwią zapłacił 2000 lat temu. Zostało Ci przebaczone raz na zawsze. A Duch Święty będzie Twoim wsparciem, abyś z dobrej drogi zbaczał coraz rzadziej.

      Usuń
    5. To nie ma sensu, nawet w ujęciu katolickim. Schemat jest ten sam, tylko metody inne.
      Najpierw piszesz: „nowe narodzenie nie chroni od popełniania nowych grzechów” by w tym samym komentarzu dodać: „Ojciec patrzy na naszego nowego ducha, który jest doskonały i bezgrzeszny”. Kto jest bezgrzeszny, Bóg czy nasz nowych duch? Że Bóg to wiadomo więc ten wniosek niczego nie wnosi, w drugim wariancie, nowego ducha, jest zaprzeczeniem pierwszego zdania. Na marginesie, ja się nie odnoszę do ciała.

      Świadomość, że Chrystus odkupił już i moje przyszłe grzechy, w większości przypadków, pozwala bagatelizować te popełniane teraz. Moje sumienie, jak wiesz, nie ma w sobie ducha świętego, a przecież i bez niego je doskonalę. Nie popełniam „grzeszków”, które popełniałem kiedyś, np. dawno przestałem kłamać, choć kiedyś miałem to we krwi, nie przechodzę obojętnie wobec cierpienia, choć kiedyś uważałem, że mnie to nie dotyczy, itd., itp. I dochodzimy do sedna. To, co można czynić i doskonalić w sobie bez udziału ducha świętego, Ty musisz przypisać jemu. Te deprecjacja Twojego człowieczeństwa, bo uważasz, że być dobrym bez duch świętego, jest niemożliwe.

      Usuń
    6. Asmodeuszu, nowe narodzenie nie chroni nas przed popełnianiem nowych grzechów. Człowiek to duch, dusza i ciało. Odrodzeni jesteśmy w duchu. To nasz duch jest bezgrzeszny i doskonały. Jednak w dalszym ciągu mamy cielesne przyzwyczajenia, stare sposoby myślenia, które stopniowo będa eliminowane. Grzech dociera tylko do twojego ciała i duszy, ale nie dociera do Twojego ducha. Bóg patrzy na naszego odnowionego ducha. On nie patrzy na tę czesć Ciebie, która ma braki. On widzi w Tobie tylko świetego, bezgrzesznego, doskonałego ducha. A zatem Twoja relacja z Bogiem już nigdy nie zmienia się, nawet jak upadniesz, bo upadamy jedynie w ciele i w duszy. Jeśli zyjesz w grzechu, to jesteś głupi, gdyż tym sposobem dajesz diabłu dostęp do Twojego zycia, a on bedzie je niszczył chorobami, troskami, ubóstwem...Gdy poddajesz się diabłu, zatrzymujesz Boże błogosławienstwo.
      Widzisz...my nie mamy podobać się Bogu, dlatego że robimy coś dobrego, bo to są uczynki. Na przychylność Bożą człowiek nie może sobie zasłużyć. Łaską zbawieni jesteśmy.
      Wszystkie grzechy zostały Ci zapomniane, odpuszczone, przyszłe też. Jednak to nie znaczy, że masz teraz licencję na grzeszenie. Wydawałoby się, że możesz teraz robić, co zechcesz. Nie! Teraz musisz odkryć, czego naprawdę chcesz. I tu Duch Świety bedzie Ciebie inspirował, a Twój odrodzony duch bedzie wpływał na Twoją dusze i ciało, bedzie odnawiał Twój umysł.
      Bez udziału Ducha Świetego możesz panować nad niektórymi grzechami (tak jak piszesz) ale nie możesz panować nad wszystkimi swoimi grzechami... tak to działa, wszystko albo nic. Jednak to akurat jest najmniej istotne. Liczy się przede wszystkim niezasłużona przychylność Boża. Nie zasłużyliśmy, a Bóg nam przebaczył ze względu na dzieło Jezusa.

      Usuń
    7. Polemizujesz ze mną jakbym było wierzącym choć błądzącym. Ani nie wierzę, ani nie błądzę. Idę swoją, przez siebie wytyczoną ścieżką, wolną od wiary Boga i bożków oraz zniewolenia religijnego. Ponieważ w Boga nie wierzę, tylko ludzie mogą mnie z tej ścieżki zwieść. Jeśli więc piszesz o jakiś komplikacjach duchowych, pisz o sobie lub o kimś kto jest Ci gotów uwierzyć.

      A popełniasz dość fatalny błąd dualność ciała i duszy (cokolwiek pod pojęciem duszy rozumieć). Prosty eksperyment, który miałem okazję przetestować na sobie, choć nie z powodu omawianego problemu. Dwa razy w życiu byłem pozbawiony świadomości z powodu zabiegów medycznych. Gdyby dusza i ciało były odrębnymi, po tych zabiegach moja dusza mogłaby mi „opowiedzieć”, co się ze mną na ten czas działo. Ale ona była tak samo „wyłączona" z świadomości jak mój umysł. Miała taką samą dziurę w pamięci jak ja. A według tezy o dualności – nie powinna jej mieć.

      Na wszelki wypadek zacząłem grzebać, co mają do powiedzenia Twoi współwierni. I znalazłem stronę zboru w Jaworze. Czytam: „dusza podtrzymuje życie, uczestnicząc we wszystkim, co dotyczy jego przetrwania, zagrożenia i utraty. Dlatego w wielu przypadkach wyrazy "dusza" i "życie" są stosowane zamiennie. (...) dusza przenika i zamieszkuje wszystkie części ciała. (...) dusza odbiera bodźce ze świata zewnętrznego za pośrednictwem ciała, a konkretnie zmysłów (wzrok, słuch, smak, węch i dotyk), które poprzez układ nerwowy przekazują każdy bodziec do mózgu. (...) dusza kontaktuje się z otoczeniem przez ciało, które spełnia wtedy rolę narzędzia. Odczuwanie, myślenie, wola i inne akty charakterystyczne dla osoby są wykonywane przez duszę lub inaczej jaźń”. Dalekie to od mojego pojmowania duszy (dla mnie dusz to świadomość wraz z duchowością), ale równie dalekie od tego w jaki sposób Ty mi możliwości duszy tłumaczysz.
      Wniosek: jeśli więc, jak wynika ze słów powyżej, ciało popełnia grzech, za ten grzech jest (musi) być odpowiedzialna dusza, bo ciało ma być „narzędziem duszy” (sic!)

      Usuń
    8. A uważasz, że ciało nie jest narzędziem duszy???? Według mnie jak najbardziej jest. Ciało tak naprawdę niczego nie kontroluje. Idzie za tym, co widzi, smakuje, słyszy, czuje. Ciało jest amoralne, ani dobre, ani złe. Generalnie wiekszość chrześcijan nie posiada praktycznej wiedzy na temat ducha, duszy i ciała, dlatego że są zdominowani przez to, co widzą, słyszą, smakuja i czują. Gdy rodzimy się na nowo, odnawia się nasz duch. Bog wkłada moc, zwycięstwo, radość i pokój do naszego wnetrza. Nasz duch jest odnowiony, świety, doskonały. Jednak my tego nie jesteśmy w stanie dojrzeć. Możemy odczuwać zarówno swoje ciało i duszę, ale nie odczuwamy ducha. Dlaczego? Dlatego, że nasze ciało i dusza nie mają tak naprawdę dostępu do naszego ducha. Tu nie ma bezpośredniego połączenia. Oczywiście są powiązane, ale duch jest duchem, a ciało ciałem. Jan 3:6 "Co się narodziło z ciała, ciałem jest, a co się narodziło z ducha, duchem jest"
      Po prostu nie mozesz porozumieć się ze swoim duchem przez Twoje emocje, czy fizyczne ciało. Jęli chcesz sie dowiedzieć, jak ma sie Twój duch, musisz dowiedziec sie tego ze Słowa Bożego. A Ono mówi, że w swoim duchu masz tę samą moc, która wzbudziła Jezusa z martwych. Jeśli Twoja dusza jak zawór zostaje zamknieta na tę prawdę, ta moc nigdy nie bedzie mogła się zamanifestowac, nie doświadczysz tej mocy. Mozesz nawet umrzeć z tą mocą, która wzbudziła Jezusa z martwych, przebywajacą w Tobie i nigdy jej nie uzyc. To tak jakby umrzec z pragnienia, opierajac się o studnię pełną życiodajnej wody.
      Moc zbawienia jest potężna, ale nie umiemy w pełni z niej korzystać, gdyż odnawianie naszego umysłu przez przyjmowanie tego wszystkiego co mówi o naszym duchu Słowo Boże to proces, w którym trwamy.
      Nie odczytuj moich słów osobiście, piszę ogólnie...Przeciez zdaję sobie sprawę z tego, że nie wierzysz...
      Pozdrawiam :)

      Usuń
    9. Nie da się rozumieć ciała jako narzędzia czegokolwiek, tym bardziej duszy. Ta koncepcja dualności jest z kilku względów błędna, ale aż tak problemu nie będę roztrząsał. W moim, ateistycznym pojmowaniu dusza (bardziej duchowość), to wytwór naszej świadomości, zaś świadomość powstaje w mózgu. Po prostu mózg nas oszukuje, zresztą nie tylko w tym temacie, stwarzając wrażenie, że ta nasza świadomość jest tworem niezależnym od ciała. Najprostszym przykładem oszustwa mózgu jest nasze oko. Tak naprawdę widzimy obraz odwrócony „do góry nogami” ale takie patrzenie sprawiałoby nam spore kłopoty, więc ten mózg przywraca nam właściwe pojęcie góry i dołu. Ten organ jest tak sprytny, że wyłączył z naszej świadomości konieczność kontroli wszystkich mięśni odpowiedzialnych za nasze ruchy i życiowe funkcje, bo inaczej nasza świadomość by się „przegrzała”, nie mielibyśmy czasu na inne myślenie. Świadomość wytwarza mylne pojęcie o dualności, byśmy mogli siebie kontrolować w najbardziej racjonalny z możliwych sposobów. To dzięki tej metodzie szukamy przyczyny, np. bólu a i nie pozostajemy na etapie świadomości, że ból jest. Nie wystarczy widzieć coś by wiedzieć, że to coś nam zagraża, to świadomość za pomocą tej pozornej dualności ocenia ryzyko i sposób jego uniknięcia. Starożytni nie znając mechanizmów działania mózgu, nie mogąc sobie poradzić z tą pozorną dualnością widzenia siebie z pozornego oddalenia, wymyślili pojęcie duszy, a religie to natychmiast podchwyciły, jako doskonałe narzędzie do wpływania na ludzką świadomość. Dziś już, z naukowego punktu widzenia wiadomo, że więcej w tej duszy pozorności i iluzji niż starożytnej i religijnej prawdy.

      Wiem, że z takim podejściem nie będziesz się zgadzać, ale spróbuj mu coś zarzucić ;)

      Usuń
  3. Jeżeli można,Olimpio.

    "Pomyśl jeszcze raz:
    Niemowlęta nie rozróżniają dobra i zła, dlatego są bez grzechu. Ale przychodzi czas, gdy zaczynają różnicować dobro i zło. Rozpoznają grzech i stają się go świadomi. To dotyczy sumienia. Robimy coś złego ale już przestajemy widzieć problem, bo robimy to często no i widzimy, że inni też to robią. Nasze sumienie staje się jakby rozmyte. Gdy się rodzimy na nowo, otrzymujemy nowe serce. Bóg wpisuje swoje prawo w nasze serca."

    Pomyśl jeszcze raz.
    Niemowlęta mają rodziców którzy kształtują ich sumienie.Jest to,moim zdaniem,najważniejsza rola rodziców,bo od tego zależy jakimi będą w przyszłości dorosłymi ludźmi.
    W związku z tym pytanie:
    Jak w praktyce wygląda wychowywanie w wierze chrześcijańskiej dziecka u zielonoświątkowców do momentu ochrzczenia dziecka i czy ich dzieci do czasu przyjęcia chrztu są chrześcijanami?
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No własnie Józefie, może najpierw powinniśmy wyjaśnić sobie znaczenie słowa "chrześcijanin" Kto nim jest: Nazwa przecież nie pochodzi od chrztu. Chrześcijanin to ktoś, kto wyznaje wiarę w Jezusa Chrystusa. Słowo to zostało trzy razy użyte w Nowym Testamencie Dz.A. 11:26; 26:28; 1Piotra 4:16 Uczniowie Jezusa po raz pierwszy zostali nazwani "chrześcijanami" w Antiochii, ponieważ ich zachowanie, działania i słowa przypominały Chrystusa. Dosłownie "chrześcijanin" oznacza "Należący do drużyny Jezusa" Chrześcijanin to ktoś, kto narodził się na nowo z Boga i uwierzył oraz zaufał Jezusowi Chrystusowi. Prawdziwy Chrześcijanin to ktoś, kto pokutował ze swoich grzechów oraz zaufał i uwierzył tylko Jezusowi. Jego wiara w zbawienie nie jest ugruntowana religijnością, zestawem przepisów moralnych czy listą zakazów i nakazów. Tu potrzebna jest wiara w to, że śmierć Jezusa na krzyżu była karą za nasze grzechy, a Jego zmartwychwstanie, to uwieńczenie zwycięstwa nad śmiercią i dowód, że Bóg da życie wieczne tym, którzy w Niego wierzą. Cechą charakterystyczną prawdziwego Chrześcijanina jest miłość do bliźnich i posłuszeństwo wobec Słowa Bożego. 1Jan 2:5 "Kto mówi: Znam go, a przykazania jego nie zachowuje, kłamcą jest, a prawdy w nim nie masz"
      Chodzenie do kościoła czy chrzest nie czynią nas chrześcijanami, tak jak siedzenie w łodzi nie czyni nas rybakami. Chrzest nie daje nam zbawienia. Zbawienie przychodzi z wiarą w skończone dzieło Jezusa.
      Czy dzieci są chrześcijanami? No cóż...Od chwili kiedy świadomie uwierzą - Tak. Jednak do tego czasu śmiem twierdzić, że nie. Jednak Jezus nigdy nie zabraniał dzieciom przychodzić do Niego. Marek 10:13-16 13 "Przynosili Mu również dzieci, żeby ich dotknął; lecz uczniowie szorstko zabraniali im tego. A Jezus, widząc to, oburzył się i rzekł do nich: «Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, nie przeszkadzajcie im; do takich bowiem należy królestwo Boże. Zaprawdę, powiadam wam: Kto nie przyjmie królestwa Bożego jak dziecko, ten nie wejdzie do niego». I biorąc je w objęcia, kładł na nie ręce i błogosławił je"
      Józefie, Jezus błogosławi dzieciom, one niejako z automatu dziedziczą Królestwo Boże. Zatem odpowiedź na pytanie, co stanie się z dziećmi, które nie zdążyły podjąć osobistej decyzji może być tylko taka, że są one zbawione przez Boga na podstawie łaski Bożej i miłosierdzia. Myśle, że ta sama zasada odnosi się także do osób umysłowo chorych, które nie potrafią pojąc swojej grzesznosci oraz potrzeby zawierzenia Zbawicielowi.
      Wiem, że katolicy dużą rolę przypisują chrztowi, przy czym przeważnie praktykuje się chrzest niemowląt. Jednak trzeba pamiętac, że chrzest nie zbawia. Nie ma znaczenia czy byłeś ochrzczony przez zanurzenie czy polanie - jeśli najpierw nie zaufałeś Chrystusowi ku zbawieniu. Wszak "Łaską jesteśmy zbawieni przez wiarę"
      Chrzest jest bezużyteczny, gdyż jest on jedynie wyrazem posłuszeństwa wykonanym po przyjęciu zbawienia, jako publiczne wyznanie wiary w Chrystusa.
      W moim kościele rodzice przynoszą swoje dziecko i proszą, przy wsparciu społeczności wierzących o Boże błogosławieństwo, poświęcając je Panu. Od tej pory na rodzicach i sołeczności ciąży obowiązek stopniowego przyprowadzania dzieci do Jezusa. Owo przyprowadzanie, to nauczanie w domu przez rodziców, a także przez uczestnictwo w coniedzielnych szkółkach. W czasie gdy dorośli uczestniczą w nabożeństwie, dzieci mają zajęcia szkółki niedzielnej. Kiedy dziecko dorośnie i tak samodzielnie będzie musiało podjąć osobistą decyzję odnośnie wiary w Jezusa, aby zostało zbawione.
      Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
    2. Dziękuję za odpowiedź.
      Pozdrawiam.

      Usuń
    3. A to ciekawe. Napisałaś; "Chrześcijanin to ktoś, kto wyznaje wiarę w Jezusa Chrystusa." Świadkowie Jehowy wyznają Jehowę a także uważają siebie za chrześcijan. Jezusa nazywają stworzeniem, drugim Michałem Archaniołem. Głosząc Armagedon twierdzą,że głoszą Dobrą Nowinę. Na kim się wzorowali? kto przyczynił się do powstania tej sekty?
      Olimpio- problem w tym, że każdy po swojemu interpretuje Dobrą Nowinę. Napisałaś; Ewangelia jest prosta...Tego typu twierdzenie może być dla kogoś pułapką. Zwodniczym działaniem. Jak prosta skoro nawet uczniowie i słuchacze Jezusa mówili;
      "A spośród Jego uczniów, którzy to usłyszeli, wielu mówiło: "Trudna jest ta mowa. Któż jej może słuchać?" 61 Jezus jednak świadom tego, że uczniowie Jego na to szemrali, rzekł do nich: "To was gorszy?">
      Rzekł więc: "Oto dlaczego wam powiedziałem: Nikt nie może przyjść do Mnie, jeżeli mu to nie zostało dane przez Ojca". Odtąd wielu uczniów Jego się wycofało i już z Nim nie chodziło".
      Naoczni świadkowie Jezusa się wycofali, a co dopiero ludzie, którzy dostali różne "talenty" i mają ograniczone możliwości poznania.
      Może dla Ciebie "Ewangelia jest prosta..." ale widać nie dla wszystkich, skoro powstaje tyle odłamów kościoła, tyle wyznań i tyle sekt. Im dalej od czasów Jezusa, tym więcej indywidualnych tłumaczeń i interpretacji "Ewangelii prostej..."

      Usuń
    4. Ewangelia jest prosta i każdy chrześcijanin powinien ją zrozumieć. Kazde wyznanie w sumie kieruje się tym samym, jeśli oczywiście podąża za tym wszystkim, co mówi Słowo Boże, gdyż w nim mamy ukazane sedno Ewangelii. Ja zdaję sobie sprawę z tego, że wielu chrześcijan wciąż chodzi w jarzmie Starego Przymierza, uznając prawo (Dekalog) za wyznacznik ich drogi, traktując je jako naturalny obowiązek. Jednak właśnie po to przyszedł Jezus, aby wykupić nas spod prawa. Uczynił to dlatego, że my ludzie zupełnie sobie z przestrzeganiem tegoż nie radziliśmy. Uczynił to za nas, dlatego mamy zbawienie z łaski. Paweł w 1 tym. 1:8-11 wyraźnie mówi, że prawo jest tylko dla niewierzących i zapewnia jedynie właściwe poznanie grzechu. Jeśli uwierzymy w dzieło Jezusa i podążamy za Nim - jesteśmy zbawieni. A skro zbawieni to i wyposażeni w moc Ducha Świetgo. A Ci, których Duch Świety prowadzi, nie podlegają żadnemu Prawu.
      Galacjan 3:2-3 (Biblia Tysiąclecia - katolicka) "Tego jednego chciałbym się od was dowiedzieć, czy Ducha otrzymaliście na skutek wypełnienia Prawa za pomocą uczynków, czy też stąd, że daliście posłuch wierze? Czyż jesteście aż tak nierozumni, że zacząwszy duchem, chcecie teraz kończyć ciałem?"
      Paweł kieruje te słowa do tych, którzy otrzymali już Ducha Świetego, ale znowu wracają do Prawa, jako sposobu na samodoskonalenie. Poprzez wiarę otrzymali Ducha, a teraz chcą polegać na własnych siłach. Jednak Aisab trzeba tu powiedzieć jasno, że Prawo nie znikło wraz z pojawieniem się Jezusa, ono działa dalej, ale jest jedynie narzędziem przekonującym niewierzących o grzechu. I właśnie w tym kontekście Jezus powiedział: "Prawo na zawsze pozostanie, dopóki nie przeminie niebo i ziemia".
      Nie chcę tu dyskutować na temat wiary Świadków Jehowy, gdyż ich Pismo Świete Nowego Świata nie jest dla mnie miarodajne. Teksty biblijne w wielu zasadniczych kwestiach bardzo odbiegają od kanonu Biblii. Ja osobiście swojego czasu zadałam sobie wiele trudu, aby przebrnąć przez Biblię Świadków Jehowy, gdyż osobiście chciałam sobie wyrobić pogląd odnośnie wszelkich zmian w tekście. I uwierz mi, że jest tego sporo. Być może dlatego ich wyznanie uznawane jest za sektę.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
    5. Pięknie to napisałaś Olimpio. Ewangelia jest prosta to prawda, tu nie ma się czego domyślać. Trzeba po prostu w to uwierzyć, przyjąć jako pewnik i żyć tym.
      Pozdrawiam Alicja

      Usuń