Ot i mamy odpowiedź na pytanie :) Wolnosć wyboru to wspaniała sprawa, ale niesie ze sobą niebezpieczeństwo ryzyka, buntu, a także odrzucenia Bożej miłości. Miłosć do Boga nie może być zaprogramowana, ani narzucona siłą. Powinna byc ofiarowana dobrowolnie... Aby tak się stało musimy miec wolny wybór... A więc mamy :) Pozdrawiam :)
Wybacz, nie mogę się oprzeć. Oto znalazłem dziś w necie tekst, który od razu skojarzył mi się z Twoim blogiem, a przede wszystkim z Twoim słowami o „nowym narodzeniu”. Pozwolę sobie na cytat: „Narodziłem się na nowo 13 maja 1981 roku na placu Świętego Piotra. To był rok zerowy. Zostałem wysłany na ziemię przez Stwórcę, żeby powiedzieć o zbliżającym się końcu świata”. Wyjaśnię. Nie zamierzam kpić z Twojej propozycji, uważam tylko, że powinnaś być w niej bardzo ostrożna, bowiem te słowa powiedział nie kto inny jak Ali Agca, zamachowiec na Jana Pawła II. Można myśleć, co się chce o bohaterach tego wydarzenia, niemniej takie pojmowanie „nowego narodzenia” może prowadzić do trudnych do przewidzenia konsekwencji. Pozdrawiam.
Asmodeo, kogo masz na mysli mowiac o "bohaterach" tamtego wydarzenia? Ali Agce czy moze papieza? Ci dwaj to tacy sami ludzie, jak my. A zatem zwyczajni, bladzacy smiertelnicy. Dlaczego wiec ich poglady mialyby byc dla nas wskazowka na zycie? Dlaczego przytaczasz slowa jednego z nas, smiertelnikow, skoro podwazaja one autorytet Stworcy? Poraz kolejny ja sama buntuje sie na taki sposob odrzucania istnienia Boga, czyli na slowa i czyny tych, ktorzy Go nie znaja, a wypowiadaja sie jako spece, czyli ci z najwyzszych schodkow ambon.Zbyt wielu ludzi odrzuca Boga tylko dlatego, ze wlasnie ci "spece od wiary" to czynia w swoj, im tylko znany i narzucajacy innym, sposob. Do "trudnych do przewidzenia konsekwencji" prowadza raczej skroty myslowe nas wielu, a wlasciwie lenistwo w samodzielnym mysleniu. Miedzy innymi powolywanie sie na leniwe skroty myslowe innych. Papugi tez tak potrafia. Czepiam sie? :)
Alenko: Mam na myśli obu. Ale ja nie twierdzę, że oni mają być wskazówkami dla naszego życia, bardziej idzie o to, do czego prowadzi nieopatrzne słowo. Agca uznał się za wysłannika Boga, JP II uznał się za uratowanego przez Matkę Boską. A całe to wydarzenie, wprawdzie tragiczne, ale nie mające nic z mistycyzmu połączono jeszcze z objawieniami pastuszków. Niemniej najbardziej kuriozalnym jest stwierdzenie Agcy „urodziłem się na nowo...” i choć to chronologicznie jest niespójne jest jakby odpowiedzią na apele Autorki bloga. Nawet dobrze, że poruszyłaś temat „lenistwa umysłowego”. Jest jedna wątpliwość – czy samodzielna analiza tekstów świętych Ksiąg zawsze skutkuje tym samym? Może dojść do dwóch skrajnie różnych postaw: od uwielbienia jakie towarzyszy Olimpii, po zupełną negację jak w moim przypadku. Ja jednak posiłkowałem się opiniami i wyjaśnieniami teologów i kaznodziei, choć najczęściej się z nimi nie zgadzałem. I jeszcze jedno, nie opierałem się na kazaniach a na obszernych tekstach. Te pierwsze cechują właśnie skróty myślowe. Mnie „czepianie się” nie przeszkadza ;)
Asmodeuszu, to co piszesz zupełnie nie przystaje do mojego zrozumienia nowego narodzenia. Podajesz przykład, który chyba tylko według Ciebie wpisuje się w treści, jakie zamieszczam na moim blogu. Śmiem twierdzić, że zupełnie nie rozumiesz istoty nowego narodzenia w Chrystusie, skoro odnosisz to do słów Ali Agcy. Pozdrawiam :)
Przecież ja Cię nie posadzam o takie samo nowo narodzenie jakie dotknęło Ali Agcę. Ja tylko stwierdzam, że tego typu odnowa duchowa może przynieść różne, czasami nieprzewidziane i groźne skutki. Czego niby nie mam rozumieć? W końcu to tylko pełne i bezkrytyczne przyjęcie nauk Jezusa. Cały problem w tym, że nie mamy oryginalnej wersji tych nauk, to relacje z drugiej, czasami trzeciej ręki (Nowy Testament).
Olimpio kochana, tak bylo od poczatku stworzenia czlowieka. Asmodeo ma racje - kwestia wyboru. Pamietajmy jednak, ze kazdy czlowiek jest dzieckiem naszego Tatki, a zatem kazdy z nas jest przez Niego kochany. Z dziecmi roznie bywa. Przechodzimy rozne fazy, zmieniamy sie, zmienia sie tez nasz swiatopoglad. A Tatko niezmiennie nas kocha. Ostrzegl najpierw, jak kazdy dobry ojciec, ze trzeba Go sluchac; jak kazdego dobrego ojca. Boleje nad tym, ze niszczymy swiat i siebie wzajemnie. Jak kazdy dobry ojciec. Obiecal nam jednak, ze ten swiat, ktorym tak nieudolnie rzadzimy On sam zmieni w odpowiednim czasie. Ja Mu wierze; jak mojemu dobremu ojcu :) Caluje :)
Powiem Ci w sekrecie, nic mnie tak nie mierzi jak stwierdzenie „On nas wszystkich kocha”. Ziemski tatko za nieposłuszeństwo stosuje reprymendę, mniej rozważny daje klapsa i wyjaśnia w czym rzecz, ale zrobi wszystko by chronić swoje dziatki przed złem (na ile to możliwe). „Twój Tatko” obdarza nas nieustannym cierpieniem i grozi wiecznym piekłem za nieposłuszeństwo. Za ślepe oddanie obiecuje zbawienie, które będzie polegać na oddawaniu mu stale chwały i pokłonów. Tak to przynajmniej wynika z Apokalipsy św. Jana. Ja oczywiście nie mam nic przeciw temu, że Mu wierzysz, tylko mnie żadna z tych perspektyw nie pociąga.
I jeszcze drobnostka. Piszesz: „Pamiętajmy, że każdy człowiek jest dzieckiem naszego Tatki”. Oczywiści, znów daję Ci pełne prawo tak wierzyć, ale nie zmuszaj do tego innych, tzn. to pogląd przyjęty a priori, przyjęty na podstawie alegorycznego opisu Księgi Rodzaju. Alegoria ma to do siebie, że niekoniecznie jest prawdziwa. Nieuprawnienie deprecjonujesz niewierzących, zmuszając ich do przyjęcia tezy, że ich niewiara wynika z wolnej woli jaką podobno dał nam Bóg. Ta insynuacja jest zaprzeczeniem niewiary, bo gdybym się z Tobą zgodził w tym wątku, musiałbym uznać, że On jednak jest. Zdecydowanie bardziej do przyjęcia byłoby zdanie: „Wierzę, że każdy człowiek jest dzieckiem naszego Tatki” – wtedy podkreślasz, że jest to Twój pogląd, a ja nie miałbym się do czego doczepić ;)
@Alenko, zupełnie nie rozumiem Twojej polemiki z Asmodeuszem w odniesieniu do mojego wpisu. Wybacz, ale nie wiem, które z moich słów masz na myśli... Pozdrawiam :)
Twoja notka jest bardzo krociutka, lecz wiele w niej smutnej tresci Olimpio. Zrozumialam, iz mialas na mysli prawde, ze nie wszyscy ludzie wierza w istnienie Boga i Jego Slowo. Takie sa nasze ludzkie wybory, takie nasze prawo, taka wolnosc. Ja jednak deklaruje swoja wiare i chyba czynie to nie w sposob narzucajacy. Nie chcialabym nikomu tego robic :) Caluje :)
Eee tam Asmodeo! :) Wiem, ze Olimpia wierzy w istnienie Boga, podobnie jak ja. Odpowiedzialam Jej wiec slowami tej wiary. Z zadnym ateista nie rozmawialabym w taki sposob. Nie lubie narzucac swojego slowa, zwlaszcza swojego swiatopogladu. To rzecz bardzo osobista i nienaruszalna. To wlasnie jest wolnosc, jaka dal nam Wszechswiat. Pozdrowka :)
Olimpio przepraszam, że dopiero dzisiaj odpisałam na Twoją wiadomość. Sama wiesz jak to jest z tą pocztą gmail - rzadko się tam zagląda. Pozdrawiam Cię serdecznie:)
Choć nie jestem bogiem odpowiem (sorry, że żartobliwie): bo Bóg podobno dał ludziom wolną wolę ;)
OdpowiedzUsuńOt i mamy odpowiedź na pytanie :)
UsuńWolnosć wyboru to wspaniała sprawa, ale niesie ze sobą niebezpieczeństwo ryzyka, buntu, a także odrzucenia Bożej miłości. Miłosć do Boga nie może być zaprogramowana, ani narzucona siłą. Powinna byc ofiarowana dobrowolnie... Aby tak się stało musimy miec wolny wybór... A więc mamy :)
Pozdrawiam :)
Wybacz, nie mogę się oprzeć.
OdpowiedzUsuńOto znalazłem dziś w necie tekst, który od razu skojarzył mi się z Twoim blogiem, a przede wszystkim z Twoim słowami o „nowym narodzeniu”. Pozwolę sobie na cytat: „Narodziłem się na nowo 13 maja 1981 roku na placu Świętego Piotra. To był rok zerowy. Zostałem wysłany na ziemię przez Stwórcę, żeby powiedzieć o zbliżającym się końcu świata”. Wyjaśnię. Nie zamierzam kpić z Twojej propozycji, uważam tylko, że powinnaś być w niej bardzo ostrożna, bowiem te słowa powiedział nie kto inny jak Ali Agca, zamachowiec na Jana Pawła II. Można myśleć, co się chce o bohaterach tego wydarzenia, niemniej takie pojmowanie „nowego narodzenia” może prowadzić do trudnych do przewidzenia konsekwencji.
Pozdrawiam.
Asmodeo, kogo masz na mysli mowiac o "bohaterach" tamtego wydarzenia? Ali Agce czy moze papieza? Ci dwaj to tacy sami ludzie, jak my. A zatem zwyczajni, bladzacy smiertelnicy. Dlaczego wiec ich poglady mialyby byc dla nas wskazowka na zycie? Dlaczego przytaczasz slowa jednego z nas, smiertelnikow, skoro podwazaja one autorytet Stworcy? Poraz kolejny ja sama buntuje sie na taki sposob odrzucania istnienia Boga, czyli na slowa i czyny tych, ktorzy Go nie znaja, a wypowiadaja sie jako spece, czyli ci z najwyzszych schodkow ambon.Zbyt wielu ludzi odrzuca Boga tylko dlatego, ze wlasnie ci "spece od wiary" to czynia w swoj, im tylko znany i narzucajacy innym, sposob. Do "trudnych do przewidzenia konsekwencji" prowadza raczej skroty myslowe nas wielu, a wlasciwie lenistwo w samodzielnym mysleniu. Miedzy innymi powolywanie sie na leniwe skroty myslowe innych. Papugi tez tak potrafia. Czepiam sie? :)
UsuńAlenko:
UsuńMam na myśli obu. Ale ja nie twierdzę, że oni mają być wskazówkami dla naszego życia, bardziej idzie o to, do czego prowadzi nieopatrzne słowo. Agca uznał się za wysłannika Boga, JP II uznał się za uratowanego przez Matkę Boską. A całe to wydarzenie, wprawdzie tragiczne, ale nie mające nic z mistycyzmu połączono jeszcze z objawieniami pastuszków. Niemniej najbardziej kuriozalnym jest stwierdzenie Agcy „urodziłem się na nowo...” i choć to chronologicznie jest niespójne jest jakby odpowiedzią na apele Autorki bloga.
Nawet dobrze, że poruszyłaś temat „lenistwa umysłowego”. Jest jedna wątpliwość – czy samodzielna analiza tekstów świętych Ksiąg zawsze skutkuje tym samym? Może dojść do dwóch skrajnie różnych postaw: od uwielbienia jakie towarzyszy Olimpii, po zupełną negację jak w moim przypadku. Ja jednak posiłkowałem się opiniami i wyjaśnieniami teologów i kaznodziei, choć najczęściej się z nimi nie zgadzałem. I jeszcze jedno, nie opierałem się na kazaniach a na obszernych tekstach. Te pierwsze cechują właśnie skróty myślowe.
Mnie „czepianie się” nie przeszkadza ;)
Asmodeuszu, to co piszesz zupełnie nie przystaje do mojego zrozumienia nowego narodzenia. Podajesz przykład, który chyba tylko według Ciebie wpisuje się w treści, jakie zamieszczam na moim blogu. Śmiem twierdzić, że zupełnie nie rozumiesz istoty nowego narodzenia w Chrystusie, skoro odnosisz to do słów Ali Agcy.
UsuńPozdrawiam :)
Przecież ja Cię nie posadzam o takie samo nowo narodzenie jakie dotknęło Ali Agcę. Ja tylko stwierdzam, że tego typu odnowa duchowa może przynieść różne, czasami nieprzewidziane i groźne skutki. Czego niby nie mam rozumieć? W końcu to tylko pełne i bezkrytyczne przyjęcie nauk Jezusa. Cały problem w tym, że nie mamy oryginalnej wersji tych nauk, to relacje z drugiej, czasami trzeciej ręki (Nowy Testament).
UsuńPS. A któryż to blog tak bardzo Cię zbulwersował?
Wierzę Asmodeuszu, że na pewno się domyślisz, który to blog. Póki co, chwilowo umieściłam go na liście blogów, na które zagladam :)
UsuńPozdrawiam :)
Olimpio kochana, tak bylo od poczatku stworzenia czlowieka. Asmodeo ma racje - kwestia wyboru. Pamietajmy jednak, ze kazdy czlowiek jest dzieckiem naszego Tatki, a zatem kazdy z nas jest przez Niego kochany. Z dziecmi roznie bywa. Przechodzimy rozne fazy, zmieniamy sie, zmienia sie tez nasz swiatopoglad. A Tatko niezmiennie nas kocha. Ostrzegl najpierw, jak kazdy dobry ojciec, ze trzeba Go sluchac; jak kazdego dobrego ojca. Boleje nad tym, ze niszczymy swiat i siebie wzajemnie. Jak kazdy dobry ojciec. Obiecal nam jednak, ze ten swiat, ktorym tak nieudolnie rzadzimy On sam zmieni w odpowiednim czasie. Ja Mu wierze; jak mojemu dobremu ojcu :)
OdpowiedzUsuńCaluje :)
Alenko, teraz ja się będę czepiał ;)
UsuńPowiem Ci w sekrecie, nic mnie tak nie mierzi jak stwierdzenie „On nas wszystkich kocha”. Ziemski tatko za nieposłuszeństwo stosuje reprymendę, mniej rozważny daje klapsa i wyjaśnia w czym rzecz, ale zrobi wszystko by chronić swoje dziatki przed złem (na ile to możliwe). „Twój Tatko” obdarza nas nieustannym cierpieniem i grozi wiecznym piekłem za nieposłuszeństwo. Za ślepe oddanie obiecuje zbawienie, które będzie polegać na oddawaniu mu stale chwały i pokłonów. Tak to przynajmniej wynika z Apokalipsy św. Jana. Ja oczywiście nie mam nic przeciw temu, że Mu wierzysz, tylko mnie żadna z tych perspektyw nie pociąga.
I jeszcze drobnostka. Piszesz: „Pamiętajmy, że każdy człowiek jest dzieckiem naszego Tatki”. Oczywiści, znów daję Ci pełne prawo tak wierzyć, ale nie zmuszaj do tego innych, tzn. to pogląd przyjęty a priori, przyjęty na podstawie alegorycznego opisu Księgi Rodzaju. Alegoria ma to do siebie, że niekoniecznie jest prawdziwa. Nieuprawnienie deprecjonujesz niewierzących, zmuszając ich do przyjęcia tezy, że ich niewiara wynika z wolnej woli jaką podobno dał nam Bóg. Ta insynuacja jest zaprzeczeniem niewiary, bo gdybym się z Tobą zgodził w tym wątku, musiałbym uznać, że On jednak jest. Zdecydowanie bardziej do przyjęcia byłoby zdanie: „Wierzę, że każdy człowiek jest dzieckiem naszego Tatki” – wtedy podkreślasz, że jest to Twój pogląd, a ja nie miałbym się do czego doczepić ;)
Pozdrawiam :)
@Alenko, zupełnie nie rozumiem Twojej polemiki z Asmodeuszem w odniesieniu do mojego wpisu. Wybacz, ale nie wiem, które z moich słów masz na myśli...
UsuńPozdrawiam :)
Twoja notka jest bardzo krociutka, lecz wiele w niej smutnej tresci Olimpio. Zrozumialam, iz mialas na mysli prawde, ze nie wszyscy ludzie wierza w istnienie Boga i Jego Slowo. Takie sa nasze ludzkie wybory, takie nasze prawo, taka wolnosc. Ja jednak deklaruje swoja wiare i chyba czynie to nie w sposob narzucajacy. Nie chcialabym nikomu tego robic :)
UsuńCaluje :)
Eee tam Asmodeo! :) Wiem, ze Olimpia wierzy w istnienie Boga, podobnie jak ja. Odpowiedzialam Jej wiec slowami tej wiary. Z zadnym ateista nie rozmawialabym w taki sposob. Nie lubie narzucac swojego slowa, zwlaszcza swojego swiatopogladu. To rzecz bardzo osobista i nienaruszalna. To wlasnie jest wolnosc, jaka dal nam Wszechswiat.
UsuńPozdrowka :)
@Alenka
UsuńWszystko jasne Alenko, dzięki :)
Olimpio przepraszam, że dopiero dzisiaj odpisałam na Twoją wiadomość.
OdpowiedzUsuńSama wiesz jak to jest z tą pocztą gmail - rzadko się tam zagląda.
Pozdrawiam Cię serdecznie:)
Oczywiście, że rozumiem. Sama też niezbyt często zagladam na pocztę. Serdeczności przesyłam :)
UsuńCzęsto wiemy, co jest najlepsze, ale nie stosujemy się do tego.
OdpowiedzUsuńMoże to sprawa pamięci i dyscypliny. Pozdrawiam :)
No tak, wiele racji jest w tym co napisałaś, aczkolwiek wybieramy chyba raczej świadomie... Pozdrawiam :)
Usuń