niedziela, 2 marca 2014

"STEPHEN LIVES"

Zastanawiam się, dlaczego w dalszym ciągu panuje pogląd, że samobójcza śmierć zasługuje na społeczne potępienie ? 
Czy dzieje się tak dlatego, że zakończenie życia następuje w tym wypadku stosunkowo szybko? 

Jeśli ktoś odbiera sobie życie nagle, przy pomocy broni palnej, tabletek, czy sznura, to popełnia grzech ciężki ?

Człowiek nie ma prawa decydować o zakończeniu swojego życia, leży to tylko i wyłącznie w gestii Boga.  Akt samobójstwa to grzech, przeciwko przykazaniu „Nie zabijaj”, a zatem potępienie na wieczność…
To tylko ogromne uproszczenie, które niestety do dziś pokutuje. Zweryfikujmy to: Naukowcy już jakiś czas temu stwierdzili, że większość takich osób w chwili popełniania tego aktu, nie jest w pełni poczytalna, często pod wpływem środków odurzających. Nie może więc świadomie popełnić grzechu ciężkiego.
Samobójcy, to istoty, które przeważnie są bardzo samotne, opuszczone, przerażone sytuacją w której się znalazły, kieruje nimi strach, lęk przed dalszą egzystencją, brak wsparcia czy jakiejkolwiek pomocy, niezliczone pokłady  cierpienia i rozpaczy.
Obłędem jest przypuszczać, że Bóg domaga się, aby cierpienie nie miało końca i że szybkie położenie jemu kresu jest rzeczą złą.

A co z tymi, którzy zatruwają swój organizm, wdychając substancje rakotwórcze, czy spożywają żywność skażoną środkami chemicznymi, co na dłuższą metę jest przecież zabójcze. Na tysiące różnych sposobów niszczymy własne zdrowie, wiedząc, mając świadomość, że to wszystko jest dla nas szkodliwe. A skoro substancje te nie zabijają od razu, skracamy sobie życie bezkarnie. Jeśli zaś trujemy się czymś, co działa szybciej, mówi się, że łamiemy moralne prawo.

Bóg dał nam wolną wolę. Możemy zatem odmienić to, co przechodzimy, kiedy tylko chcemy. Wierzę bardzo mocno w to, że nasi bliscy, znajomi, czy zupełnie obcy nam ludzie, którzy zakończyli w ten sposób swoje fizyczne, ziemskie życie, mają się świetnie, bo Bóg nie karze, on kocha. I w chwilach naszej rozpaczliwej bezsilności otwiera swoje ramiona w geście miłości…


Jest na ten temat świetna książka „Stefan lives” Anne Puryear, która opowiada o jej nastoletnim synu – samobójcy. Polecam ją tym, którzy nie mogą sobie poradzić z własnym życiem po odejściu w taki właśnie sposób ukochanej osoby. Może pomóc w gojeniu się bolesnych ran.

12 komentarzy:

  1. wiesz co? właśnie zaczęłam inaczej patrzeć na ten problem. chociaż tak do końca nie wiemy, czy Bóg odrzuca od siebie samobójców na zawsze, czy tylko ich oddala na czas pokuty. przecież największą karą dla człowieka jest oddalenie od Boga. być może jest też tak, że Bóg roztacza jeszcze większą opiekę nad samobójcami, bo widzi, że zadanie życia ich przerosło sam nie był w stanie ich powstrzymać przed śmiercią. nie pomógł, kiedy tego potrzebowali, a może oni nie chcieli tej pomocy zauważyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że Bóg nikogo od siebie nie odrzuca i nikomu nie zadaje pokuty, a decyzję o życiu lub opuszczeniu ciała podejmuje dusza. To ona zostaje, albo odchodzi, jeśli taka właśnie jest jej wola. Gdy uświadomi sobie, że z tym ciałem już nie jest w stanie rozwijać się, ewoluować, to nikt nie jest w stanie jej powstrzymać.
      „… być może jest też tak, że Bóg roztacza jeszcze większą opiekę nad samobójcami, bo widzi, że zadanie życia ich przerosło sam nie był w stanie ich powstrzymać przed śmiercią. nie pomógł, kiedy tego potrzebowali, a może oni nie chcieli tej pomocy zauważyć.”
      A może Bóg nie chce ich powstrzymywać przed śmiercią? Przywołuje ich do siebie, aby zakończyć ich męki. Kiedy zrozumiesz, że życie jest wieczne, pojmiesz, że śmierć jest iluzją. Serdeczności przesyłam

      Usuń
    2. doskonale rozumiem, że życie jest wieczne, a śmierć jest iluzją :) myślę nawet bardziej, że to obecne życie jest iluzją, a prawdziwe jest po śmierci. życie służy nam do rozwijania duszy, do wykonywania kolejnych zadań i tylko od nas zależy, kiedy nasza dusza będzie na tyle rozwinięta, by nie musieć kolejny raz wracać na ziemię. myślę tylko, że Bóg nie daje nam zadania, które przerosłoby nasze siły......chociaż patrząc na to z perspektywy samobójstwa, może jest tak, jak mówisz, że skraca nasze męki, żeby nam ulżyć i wyznaczyć łatwiejsze zadanie. no tak, ale czy on może się mylić w doborze zadań, bo kiedy godzi się na czyjeś samobójstwo, uznaje, że przydzielił zbyt trudne życie, duszy, która nie była na nie przygotowana.
      wreszcie mam z kim podyskutować na ten temat, dzięki :)))) buziaki :)

      Usuń
    3. Wiesz, gdzieś kiedyś czytałam, że każda dusza przed powrotem na Ziemię, zawiera z samą sobą umowę, która pozwoli jej opuścić ciało, kiedy uzna dalszy w nim pobyt za bezcelowy. Jest to taki rodzaj wyjścia awaryjnego. Może samobójstwo jest takim wyjściem awaryjnym? Co do zadań, jakie w kolejnym wcieleniu bierze na siebie dusza, to trzeba pamiętać o naszej wolnej woli. Niby mamy ogólnie założony plan życia, ale wszelkie decyzje podejmujemy sami. "Jesteśmy sobie sterem, żeglarzem i okrętem" Jedynym celem ( nie zadaniem) , który nam tu na Ziemi przyświeca, jest przypomnienie sobie kim tak naprawdę jesteśmy. Ale przecież ja tego tak naprawdę nie wiem. Czytam, szperam, dociekam i wybieram to wszystko, co mnie przekonuje.
      Ja też się cieszę, że tu wpadasz i tak pięknie poszerzasz mój przekaz słowny. Pozdrawiam cieplutko

      Usuń
  2. Zgadzam się z powyższym, również uważam,że Bóg nie karze za odebranie sobie życia.Skoro zdecydowaliśmy się na ten krok to znaczy,że były ku temu ważne powody ,które min wymieniłaś.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za odwiedziny i cieszę się, że nadajemy na tych samych falach. Pozdrawiam ciepło

      Usuń
  3. No cóż, czasami religia wprowadza wiele niepotrzebnego zamętu. pozdro

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawt chyba nie do końca zdajemy sobie sprawę z tego jak bardzo. Serdeczności

      Usuń
  4. To ja zapytam tak trochę przekornie:
    Czy tchórzostwem nie jest ucieczka w śmierć niż stawienie czoła przeciwnościom losu?
    Śmierć zasze przyjdzie. Prędzej, czy później zawsze jest nam pisana. Czyż nie lepiej wykorzystać do maksimum tę chwilę życia, którą nam dano?
    Kocham życie.Dzisiaj jest mrok i cięka wspinaczka pod górę, jutro zaświeci słońce.... Nie wiemy co będzie jutro. Śmierci zaś odwrócić nie można, niestety.
    O grzechu, Bogu wypowiadać się nie będę!
    Kocham cię życie nad życie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Być może jest to swoista ucieczka człowieka od przeciwności losu. Jak zwał, tak zwał, bardziej chodziło mi o kwestię potępienia czy oceny. Zauważ, że samobójca nigdy nie prosi o pomoc, ale jakby ślepo dąży do realizacji swojego planu. Na takie drastyczne rozwiązanie decyduje się człowiek często chory, w stanie głębokiej depresji. Myślę, że nie jesteśmy uprawnieni do jakiejkolwiek oceny, gdyż tak naprawdę nie wiemy dlaczego to się zdarza i czemu w ogólnym rozrachunku ma służyć. Zobacz, 2,5 mln Polaków zmarło w czasie ostatnich 50 lat z powodu palenia tytoniu. I czy to jest fair? Na tysiące różnych sposobów skracamy swoje życie jak najbardziej świadomie „ Czy nie lepiej wykorzystać do maksimum tę chwilę życia, którą nam dano?” Oczywiście, że lepiej, ale powiedz mi, dlaczego mam wrażenie, że coś tu jednak nie trybi ? Pozdrawiam

      Usuń
  5. Wszystko to sa jedynie domniemania, bo samobojca cala wiedze zabiera ze soba: poci i dlaczego. A oceny? zawsze z perspektywy konca wlasnego nosa i urzadzenia do siedzenia.
    BTW mialas kiedys do czynienia z rodzina samobojcy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zakładając tego bloga, postanowiłam nie pisać o mojej pracy zawodowej (Pracę zostawiam w pracy…) Jednak tym razem robię wyjątek.
      Pytasz, ja odpowiadam - w moim nowym poście, bo trochę tego sporo... Pozdrawiam ciepło

      Usuń