Zastanawiam się, jak daleko w swoim bałwochwalstwie są jeszcze w stanie posunąć się niektórzy Katolicy???
To, co dzisiaj wyczytałam na blogu Aisab, po prostu przeszyło mnie lodowatym huraganem... Mowa o Marii, która jak widać zastąpić chyba może Katolikom samego Boga. Link do posta Barbary, o którym mowa
Aisab podaje za księdzem T. Jelonkiem: "Maria, jako Matka Boga miała być łaski pełna i Pan miał być z Nią, czyli miała dostąpić szczególniejszego obcowania z Bogiem. Ona jedna miała stanąć obok Boga i dlatego Bóg postanowił wyposażyć ją taką pełnią łaski, że poznając tę głębię musimy oniemieć, paść na kolana i tylko potrafimy wymówić: Cała piękna jesteś, Maryjo, lub uprzytomniwszy sobie tę wielkość łaski zachwycamy się samym brzmieniem Imienia Maryja"
Ale idźmy dalej, gdyż określeń jakie padają, aby uhonorować Marię, aby ukazać jej niesamowitą (wręcz Boską) moc, jest niezliczona ilość:
Matka Stworzyciela
Królowa Wszechświata
Matka Chrystusa (dlatego pośredniczka wszystkich łask)
Królowa Nieba
Królowa Ziemi
Królowa Aniołow
Królowa Wszystkich Świetych
Wyżej nad chóry anielskie wyniesiona
Przebłogosławiona
Niepokalanie poczeta
Depcze szatana swą dziewiczą stopą
Zwierciadło Sprawiedliwości
Uzdrowicielka chorych
Ucieczka grzeszników
Pocieszycielka strapionych
Królowa Pokoju
BIBLIA ANI JEDNYM WERSETEM TYCH BREDNI NIE POTWIERDZA!!!
Jednak najbardziej mnie zabolało, że stawia się Ją na równi z Jezusem, mówiąc o zbawieniu "Wciągnijmy się w służbę Chrystusa i Maryi, bo Oni nam mówią: Kto mnie znajdzie, znajdzie żywot i dostąpi zbawienia od Pana"
Kto znajdzie Chrystusa i Marię (i Marię?????) dostąpi zbawienia????
Sam Jezus jak widać, bez Marii nic w kwestii zbawienia zdziałać nie mógł i nie może...
Jedynie w duecie ze swoją matką może doprowadzić nas do Ojca???
Ja nawet nie chcę tego komentować, bo to są już naprawdę przebzdury i przejaja !!!!
Pismo Świete jednoznacznie rozprawia się z tym bluźnierstwem słowami Pana Jezusa:
„Przykazania Boże zaniedbujecie, a ludzkiej nauki się trzymacie.” Ew.Marka 7:8
„Chytrze uchylacie przykazanie Boże, aby naukę swoją zachować.”Ew.Marka 7:9
„Daremnie mi jednak cześć oddają, głosząc nauki, które są nakazami ludzkimi.” Ew.Marka.7:7
Panie Jezu, otwórz oczy tym wszystkim, którzy umniejszają Twoje dzieło krzyża, wymyślając wyssane z palca brednie o rzekomym współodkupicielstwie Marii, obdarzając Ją tylko Tobie należnymi tytułami... Wybacz im, bo ślepców mają za przewodników... Jedynie Ty jesteś naszym Panem i Zbawicielem, wszystkie oczy świata powinny zwracać się jedynie w Twoją stronę...
Olimpia, ludzie w Kosciele Rzymskim tak wierza! Oni nie ukrywaja, ze sa w Kosciele Rzymskim i ze tam sie tak wierzy. Kto chce poznac Boga i Jezusa Chrystusa to odchodzi z RK. Wiem,ze ludzie sie urodzili do RK, ale ciagle moga odejsc i wybaczyc temu,kto ich oddal pod "opieke" krolowej nieba.
OdpowiedzUsuńChrzescijanie maja glosic niezmiernie atrakcyjne Krolestwo Boga, tak by nikt nie mial wytlumaczenia, ze o nim nie wiedzial.
Pozdrawiam serdecznie.
Ja wiem KnittingDays, że Katolicy wierzą inaczej i że każdy sam musi rozpoznać wszelkie zwiedzenie, ale trudno bedzie to uczynić bez studiowania Słowa Bożego. Ja akurat miałam to szczęście, że spotkałam na swojej drodze właściwego przewodnika, który otworzył mi oczy na niebiblijnosć nauk KK. Jednak mogło to się zadziać dopiero wtedy, gdy moją wolą była chęć sprawdzenia w Słowie Bożym tego wszystkiego, co od niego usłyszałam. Dopiero wtedy miałam potrzębę zrobienia kroku wiary i poznałam prawdziwego Boga, bez tej całej katolickiej nadbudowy i maryjnego zwiedzenia. Dlatego wiem, że nic na siłę, ale to nie znaczy, że nie mamy ewangelizować... Mimo wszystko musimy głosić Jezusa w oparciu o Jego nauki. Wielu Katolików z przekonania odchodzi ze swojego kościoła, a inni po prostu w naturalny sposób wygaszają swoją wiarę. Sakrament po sakramencie jest ich udziałem, ale tak naprawdę od Boga są daleko, coraz dalej.
UsuńPozdrawiam :)
Dlatego właśnie nie lubię dogmatyzmu. Mógłbym wciąć się z jakimiś swoimi przemyśleniami na temat Biblii, bo to w sumie ciekawy materiał do setek interpretacji, ale po co. Czy Bogu na tym zależy?
OdpowiedzUsuńMyślę, że Bogu przede wszystkim zależy na tym, abyśmy podążali za Jezusem, gdyż to właśnie On objawił nam Ojca. To On zatroszczył sie o nasze zbawienie, przelewając krew na krzyżu Golgoty. To On każdego z nas chce przyprowadzić przez wiarę do Ojca. To On zabiega, aby wprowadzić nas do Królestwa Bożego, które zaczyna się już tu na Ziemi. Dlatego musimy podążać za Jego Słowem, aby móc przyjmować wszelkie błogosławieństwo. Tylko Jezus i tylko Jego Słowo. Wszystko inne to ludzka nauka.
UsuńPozdrawiam :)
O Jezusie też wiesz tylko z ludzkich nauk.
UsuńChyba zbyt upraszczasz Rademensie. W końcu Pismo św. to podstawa dla wszystkich chrześcijan. Uważasz, że Pan Bóg nie potrafił wszystkiego co ważne przekazać przez Jezusa (i apostołów), kiedy ten był na ziemi? I trzeba to jakoś "łatać" dogmatami przez następne wieki?
UsuńMaria 2
Pytanie czy ludzie potrafili to zrozumieć. Spory teologiczne zaczęły się już w 100, lub 200 lat po Jego śmierci. Jednym z pierwszych problemów chrześcijan była współistotność Bogu, która niemal doprowadziła do rozłamu. Ba, doprowadziła - dopiero synod w 325 roku uznał nauki Ariusza dotyczące relacji Chrystusa z Bogiem ojcem za herezję. Samo Pismo Święte na przestrzeni dziejów, a raczej jego tłumaczenia były ciągle zmieniane i pełno w nich błędów, począwszy od tak istotnej sprawy, że prawdopodobnie tekst z Genesis nie mówi wcale o stworzeniu świata - tylko wydzieleniu z niego miejsca dla człowieka.
UsuńBiblia odsłania nam co rusz to nowe treści i tak zapewne bedzie aż do skończenia świata. Dlatego należy pochylić się nad jej przekazem, studiować, rozmyślać, aby poznać Bożą prawdę. Nasze poznanie obecnie jest niewielkie, jednak za pośrednictwem Ducha Świetego odkrywamy nowe horyzonty, wzrastamy w wierze...Przyjdzie czas taki, że odkryjemy i zrozumiemy pełnię Bożego przekazu. A stanie się to, może dopiero wtedy, gdy Jezus wróci znów, tak jak obiecał, gdy staniemy z Nim twarzą w twarz...
Usuń1 Kor. 13:12-13 "Teraz widzimy jakby w zwierciadle, niejasno; wtedy zaś [zobaczymy] twarzą w twarz: Teraz poznaję po części, wtedy zaś poznam tak, jak i zostałem poznany"
Pozdrawiam :)
Jeżeli nasz świat i my powstaliśmy ze słowa, wyrażenia jakiejś woli potężnego bytu - to słowo jest w nas. W Biblii są bardzo proste prawidła - określenie dobra i zła, reszta popostawia zbyt rozległe pole do interpretacji, żeby człowiek współczesny odkrył ukrytą w niej treść przez ludzi żyjących dwa tysiące lat temu. Ja już nie mam potrzeby studiować Biblii, dopuszczam wszelkie prawdy i wyobrażenia, które człowiek z niej wyciąga. I mam spokój... :)
UsuńPozdrawiam.
A co ze zbawieniem Rademenesie ? Myślę, że czegos trzeba się uchwycić...
UsuńA czym w ogóle jest zbawienie? Anioły, trąby, Bóg zasiadający na tronie... Jakież to przyziemne wyobrażenia, ale inaczej nie da się śmiertelnikom oddać potęgi jakiegoś majestatu, niż odnosząc ją do ziemskich wyobrażeń.
Usuń"Pytanie czy ludzie potrafili to zrozumieć" - w tym rzecz, że nie "rozum" (utożsamiany z mądrością) w wierze jest najważniejszy (nie pamiętamy o "prostaczkach"? I o zakryciu "tych spraw" przed mądrymi tego świata?). :)
UsuńW końcu Ariusz był tylko człowiekiem, nigdy nie był w niebie, nie widział Boga (bo nikt Go nie oglądał) ani nawet Jezusa, a wziął się "za badanie" relacji Bóg Ojciec-Jezus? Słusznie został uznany za heretyka. Człowiek jest "za mały" na takie badania.
Nie wiem też, czy sprawa polega na tym, żeby człowiek współczesny wprost rozumiał Biblię tak jak ludzie żyjący dwa tysiące lat temu. Wydaje mi się, że te przywołane bardzo proste prawidła powinien rozumieć i je stosować w swoim życiu - tu i teraz, w warunkach, w jakich przyszło mu żyć. I będzie dobrze! :)
Maria 2
@Radku, Jan w swoim Objawieniu, opisał nasze przyszłe życie w obecności Boga, tak jak potrafił i tylko na tyle, na ile pozwalało mu 5 ludzkich zmysłów. Jednak Słowo Boże, wyraźnie mówi, że kiedyś poznamy wszystko, co teraz jeszcze jest przed nami cześciowo zakryte, poznamy tak, jak jesteśmy poznani.
UsuńJednak co do zbawienia, to zapominasz może, że tyczy się ono także obecnego życia tu na Ziemi. Królestwo Boże przecież już teraz otwiera przed wierzącymi swoje bramy. Zbawienie to nie tylko przyszłe życie wieczne, to także błogosławienstwo tu i teraz. Wolność od chorób i wszelkiej niemocy. To tutaj, na Ziemi zaczyna się dla wierzącego wspaniałe życie w obecności Bożej łaski, Bożej przychylności. Jednak, żeby tego wszystkiego doświadczać potrzebny jest z naszej strony krok wiary, krok w kierunku Jezusa.
@Mario 2, oczywiście, że w naszym życiu najważniejsza jest miłość bliźniego i o tym Jezus przecież często mówił. A co do Biblijnego, Bożego przekazu, to przecież po coś on jest. Bóg niczego nie robi bez konkretnej przyczyny. Jeśli zostawił nam swoje Słowo, to właśnie po to, abyśmy się w nie wgłębiali, abyśmy czytali je, a posłany na Ziemię przez Boga Duch Świety poprowadzi nas, pomoże zrozumieć, bo taka jest jego rola tu i teraz.
UsuńZobacz Mario, przecież 80% przepowiedni biblijnych sprawdziło się, inne dzieją się na naszych oczach, to sprawia, że z ufnością powinniśmy podążać za słowem Pana. Apokalipsa Jana to opis zdarzeń przyszłych, ale ja wierzę, że i te przepowiednie staną się faktem.
Jak widzę, masz większe problemy z „wierzącą inaczej” niż z ateistą :D
OdpowiedzUsuńCzytałem notkę Aisab i tylko czekałem cierpliwie, kiedy nastąpi reakcja. W swoich przewidywaniach nie pomyliłem się ani na jotę. Prorok czy cóś...? :D
Powiem szczerze, że nie rozumiem tego Waszego sporu. Wiadomo nie od dziś, że protestantyzm nie uznaje dogmatów o Maryi, natomiast katolicyzm go „rozkręca”. Dwie różne drogi mające doprowadzić do jednego celu, którego żadna z Was nie może być pewna, choć Obie jesteście o nim święcie przekonane. Pytanie jakie mi się narzuca: w czym jeden model wiary przeszkadza drugiemu?
Pozdrawiam serdecznie :)
Reakcja nastąpiła, fakt, gdyż nie mogło być inaczej. Ja, gdy czytam, czy słyszę te wszystkie słowa wręcz boskiego uwielbienia dla Marii, gdy obserwuję jakimi przymiotami się ją określa, to bolą mnie wszystkie członki mojego ciała, a serducho zamiera z niepokoju.
UsuńPiszesz "Powiem szczerze, że nie rozumiem tego Waszego sporu. Wiadomo nie od dziś, że protestantyzm nie uznaje dogmatów o Maryi, natomiast katolicyzm go „rozkręca”. Dwie różne drogi mające doprowadzić do jednego celu, którego żadna z Was nie może być pewna, choć Obie jesteście o nim święcie przekonane". I tu masz rację, są to dwie różne drogi, ale nie mogę się zgodzić z tym, że prowadzą one do tego samego celu. (No chyba, że bedziemy rozważać jedynie to, co nam się wydaje, że jest) Zbawienie jest tylko w Jezusie, z uwagi na Jego dzieło krzyża. Jednak wierzyć w to wszystko, co dla nas uczynił, to także podążać za Jego Słowem. Nie można wierzyć w Jezusa i jednocześnie zupełnie przeczyć Jego naukom. Chyba sam przyznasz, że to tak nie może działać. To jest bardzo proste Asmodeuszu, jeśli żyjesz Jego Słowem, wierzysz w to wszystko, co mówił o nas i przyjmujesz to jako jedyną prawdę, to Jesteś w Nim całkowicie zanurzony, schowany. Wchodzisz do Królestwa Bożego już tu na Ziemi (Biblia o tym mówi) Królestwo Boże to moc wszelkiego błogosławieństwa. Wywyższanie Marii, czy innych świetych katolickich to nic innego jak sprzeciwianie się temu, co mówił Jezus. Bóg chroni swoje dzieci, leczy i wspiera. A czy chroni, leczy i wspiera wszystkich? Nie wiem, śmiem twierdzić, że chyba nie. Dlaczego tak się dzieje? Odpowiedź jest prosta...
Piszesz: „Jednak wierzyć w to wszystko, co dla nas uczynił, to także podążać za Jego Słowem”. Gdybyś zapytała Marię, ona Ci przytaknie (tak przypuszczam), bo przecież podąża za Jego Słowem, a że dobrała sobie za towarzyszkę Jego matkę... Ona Ci przecież nie nakazuje iść w tym samym towarzystwie.
UsuńAle do sedna. Przytoczę fragment listu św. Jakuba: „Niech zbyt wielu z was nie uchodzi za nauczycieli, moi bracia, bo wiecie, iż tym bardziej surowy czeka nas sąd” [3,1], oraz dalej: „Języka natomiast nikt z ludzi nie potrafi okiełznać, to zło niestateczne, pełne zabójczego jadu. Przy jego pomocy wielbimy Boga i Ojca i nim przeklinamy ludzi, stworzonych na podobieństwo Boże. Z tych samych ust wychodzi błogosławieństwo i przekleństwo. Tak być nie może, bracia moi!” [8-10] Wreszcie na koniec: „Kto spośród was jest mądry i rozsądny? Niech wykaże się w swoim nienagannym postępowaniu uczynkami dokonanymi z łagodnością właściwą mądrości! Natomiast jeżeli żywicie w sercach waszych gorzką zazdrość i skłonność do kłótni, to nie przechwalajcie się i nie sprzeciwiajcie się kłamstwem prawdzie! Nie na tym polega zstępująca z góry mądrość, ale mądrość ziemska, zmysłowa i szatańska. Gdzie bowiem zazdrość i żądza sporu, tam też bezład i wszelki występek. Mądrość zaś [zstępująca] z góry jest przede wszystkim czysta, dalej, skłonna do zgody, ustępliwa, posłuszna, pełna miłosierdzia i dobrych owoców, wolna od względów ludzkich i obłudy” [13-17]
Jak powiedziałem wcześniej, czytałem jej notkę i chętnie bym jej napisał w podobny sposób, ale ona teraz jest nieobecna, a pisać sobie a muzom, to tylko mogę na swoim blogu :)
Rozumiem, że to przejęzyczenie i masz na myśli Basię, a nie Marię K.
UsuńMyślę, że wersety, jakie zacytowałeś nie odnoszą się do dyskusji na temat wiary i Jezusa. Chodzi tu raczej o spory zycia codziennego, zwyczajnych ludzkich spraw. Natomiast co do bałwochwalstwa, jakim jawi mi się kult Marii, milczeć nie mogę. Jezus mimo pokornego ducha był bezkompromisowy, a żarliwość o dom Ojca pochłaniała Go.
Jan 2:17 "Żarliwość o dom twój pożera mnie"
Popatrzmy na Jezusa, jak biczem wypędzał wszystkich z targowiska, krzycząc przy tym: Handlarze ze świątyni – precz!. Cóż za arogancja!!! Bicz w ręce, smagający przypadkowo trafione części ciała niepokornych jeszcze handlarzy. Wreszcie wszystko ucichło. Dało się słyszeć tylko płacz - nie wiadomo czy złości czy smutku - i te dziwne słowa wypowiedziane przez łzy: "Z domu Ojca mego nie czyńcie targowiska, zabierzcie to stąd". Nagle cichy szept... Szept, a jednak głośny i przeszywający serce. Szept jakby przez olśnienie umysłu zwykły, a jednak wywołujący ciarki na ciele: "Żarliwość o dom Twój pożera mnie"
Jeszcze kilka tygodni wcześniej ten sam Jezus nawoływał do bycia cichym i pokornego serca, co więc skłoniło go do zachowania tak odbiegającego od jego własnych słów? Żarliwość o dom Ojca pożerała samego Syna od środka. Stała się obsesją, czymś nie do opanowania. I ja Asmodeuszu, czuję się może podobnie jak Jezus, gdy słyszę, że to wszystko, co należne jest tylko Bogu, przypisuje się Marii- człowiekowi (człowiekowi,jak każdy z nas) Takie bluźnierstwa do głębi poruszają moją duszę i wstrząsają mną całą. Serca wszystkich wiernych Jezusowi, powinny również zapałać gorliwością do dbania o czystość w domu Ojca, do wypędzenia wszystkiego, co sprawia wywyższenie kogoś innego, a nie Jego. Symbolika historii zachowania Jezusa w świątyni jest prosta i nie wymaga wiele tłumaczenia. Kult Marii, to jakby walka Jezusa z wiatrakami, bo jego słowa odbijają się od ludzi jak piłka od słupka bramki. To jakby jakaś nowa religia rodziła się na naszych oczach, gdzie Maria jest wszystkim, czego potrzebują Katolicy.
To było faktycznie przejęzyczenie, miałem na myśli Aisab.
UsuńPiszesz: „Myślę, że wersety, jakie zacytowałeś nie odnoszą się do dyskusji na temat wiary i Jezusa. Chodzi tu raczej o spory życia codziennego, zwyczajnych ludzkich spraw”. Chyba nic bardziej błędnego, przeczytaj cały list św. Jakuba. Ja Ci tylko zwrócę uwagę na jeszcze jeden fragment: „Jeżeli ktoś uważa się za człowieka religijnego, lecz łudząc serce swoje nie powściąga swego języka, to pobożność jego pozbawiona jest podstaw. Religijność czysta i bez skazy wobec Boga i Ojca wyraża się w opiece nad sierotami i wdowami w ich utrapieniach” [26,27].
I nie zasłaniaj się zachowaniem Jezusa, bo mógłbym sądzić, że uważasz się za równą Jemu. W dodatku to nie Aisab weszła do Twojej świątyni, a wręcz na odwrót, to Ty podjęłaś krytykę wyznawanego przez Nią kultu, w dodatku dość brutalnie (tu zwróć uwagę jeszcze raz na przytoczony powyżej fragment listu). Zauważ, że sam mam zastrzeżenia do tego kultu, tyle że nie w sferze wiary a merytorycznie, ściślej: jego nadmiernej obrzędowości. Aisab mimo to też ma problem z moimi treściami, ale wierzący (wszyscy, łącznie z Tobą) mają problemy z krytyką rozumianą w sensie stricte, i odbierają ją jako formę ataku na swoją wiarę.
Podkreślę, mnie istota sporu, czy kult Maryi jest uprawniony czy nie, kompletnie nie interesuje.
Do Asmodeusza.
OdpowiedzUsuńTutaj nie chodzi o żaden model, lecz prawdę biblijną.
Jeśli człowiek trzyma się zasad oraz nauczania Pisma Świętego to doskonale wie, że stworzenie oraz "rozkręcanie" kultu Maryjnego jest absolutnie niebiblijne.
Gdyby Jezus uznał, że po jego śmierci Maria powinna być w jakikolwiek sposób wywyższona i wyróżniona, z całą pewnością przekazałby taką informację swoim apostołom.
"Przyszła Jego matka i Jego bracia i zatrzymawszy się na zewnątrz, posłali do Niego, aby Go przywołać. 32 A przy Nim siedziała wielka gromada. Powiedzieli Mu: "Oto Twoja matka, Twoi bracia i Twoje siostry czekają na Ciebie na zewnątrz". 33 On w odpowiedzi rzekł im: "Kto jest moją matką i moimi braćmi?" 34 Spojrzawszy po siedzących wokół siebie powiedział: "Oto moja matka i moi bracia. 35 Kto spełni wolę Boga, ten będzie moim bratem, i siostrą, i matką".
Asmodeuszu ja myślę, że Olimpii nie chodzi o wszczynanie sporu, lecz uświadomienie innym ludziom, że nasza wiara i wynikające z niej oddawanie czci powinno być zarezerwowane tylko i wyłącznie dla Boga, poprzez jedynego pośrednika Jezusa Chrystusa.
"Albowiem jeden jest Bóg, jeden też pośrednik między Bogiem a ludźmi, człowiek Chrystus Jezus" - 1 Tym. 2;5
Maria, podobnie jak każdy inny, śmiertelny człowiek nie może pełnić takiej roli i przypuszczam, że gdyby mogła teraz przemówić odrzuciłaby swój kult, wskazując na swojego Syna jako jedynego Pośrednika.
Jeśli chodzi o kwestię objawień maryjnych to już zupełnie odrębna sprawa i z całą pewnością nie pochodzą one od Boga.
Pozdrawiam serdecznie:)
Ja się nie wypowiadam w kwestii tego, która prawda jest prawdziwsza i nie mam zamiaru w tym sporze brać udziału. Moje pytanie brzmi: w czym Olimpii i Marii, przeszkadza odmienne podejście do tego czy innego modelu wiary? Spór rozgorzał na moim blogu, choć chyba zrodził się wcześniej. Obie Panie kłócą się o sprawy w gruncie rzeczy nieistotne z ich punktów widzenia. Jeśli Maria chce wyznawać kult Maryi, a Olimpia nie chce go uznać, kto im broni pozostawać przy swojej „prawdzie”? Wcale nie trzeba przyjmować modelu oponentki, wystarczyłaby odrobina wzajemnej wyrozumiałości. Rzecz w tym, że z tego sporu nic innego nie wyjdzie, jak tylko wzajemna animozja. Gdzie tu jest miejsce na tak eksponowaną przez obie Panie „Bożą miłość”?
UsuńPozdrawiam równie serdecznie :)
@Maria Kołodziejczyk
UsuńNo właśnie Mario, pięknie to wszystko wyłożylaś. Ja nie chcę sie tu wypowiadać na temat zbawienia w KK, gdyż jest to sprawa bardzo indywidualna. Jednak kult Marii na pewno się do tego nie przyczynia, wręcz przeciwnie. Z resztą nie tylko o Marię tu idzie. Jest wiele katolickich dogmatów, które przeczą Bożemu Słowu, albo zastępują je ludzkimi naukami. Ślepi przewodnicy, sami do Królestwa Bożego nie wchodzą i innym wejsć nie dają.
Mateusz 23:13 "Ci przewodnicy, co mnie zwodzili Dalej wciąż ludzi zwodzą.
Innym nie dają wejść do Królestwa I sami też nie wchodzą"
Pozdrawiam Ciebie Mario serdecznie :)
Asmodeuszu, nie nazywaj kłótnią tego, co zupełnie nią nie jest. Z Basią wymieniamy poglądy, a że czasami sposób dyskusji przybiera bardziej radykalną formę...Cóż...Tak bywa...A co do prawdy Asmo, to czy mogą być dwie??? Prawda jest zawsze tylko jedna. Na kompromis tu nie ma miejsca...Bóg jest jeden i żadna Maria nigdy nie była i nie będzie wspołbogiem. Ja zdaję sobie sprawę z tego, że z mojego z Basią sporu nic nie wyjdzie, ale próbować trzeba. Może właśnie w imię tej "Bożej miłości" do drugiego człowieka o której piszesz.
UsuńPozdrawiam :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńJeśli Ty uważasz pełną ekspresji i pretensji jej notkę z 3 IX za formę wymiany poglądów?! Ja bym tego nawet nie nazwał polemiką...
UsuńWyjaśnię też, że w chrześcijaństwie, tym ogólnie pojętym, nie ma dwóch „prawd”..., ich jest kilkadziesiąt, jeśli nie setki, i to nie ja je wymyśliłem. I co zawsze podkreślam, każda z nich jest prawdziwsza od pozostałych. To jest fakt, któremu żadne zaklinanie rzeczywistości nie zaprzeczy. Już tak na marginesie, nikt nikogo nie przekona, ośmieszając jego poglądy – spróbowałaś ją przekonać w najgorszy z możliwych sposobów.
W sumie masz rację, co do tej mojej z Aisab polemiki. Nie wiem, ale chyba jednak powinnam odpuścić to nasze mierzenie się na wersety z Pisma. Nic to nie zmienia, a sprawia, że mówimy do siebie z wrogością. To prawda, że ośmieszanie czyichś przekonań, nie jest dobrą metoda otwierania ludziom oczu. Więcej z tego nieprzyjemnego poirytowania niż sensownych przemyśleń.
Usuńpozdrawiam :)
Co do księży to ja się już nawet nie wypowiadam. Wierzę w Boga, jest mi bliski i tyle.
OdpowiedzUsuńBardzo serdecznie Cię pozdrawiam. :)
A zatem idź za Nim Agnieszko, a On pokaże Ci rzeczy niezwykłe, o których jeszcze nie wiesz.
UsuńPozdrawiam :)
I jeszcze do tego dodać to ,że Biblia była "tłumaczona" tyle razy ,że nie wiadomo co jest prawdą a co nie...
OdpowiedzUsuńnie wiadomo co jest prawdą a co nie, nie wiadomo kto ma rację a kto nie.
Nie usiłuję Ciebie przekonać, ale żyj i daj żyć innym.
Ale za twoją pasję bardzo ciebie lubię :-)
Krysiu, to jest nieistotne ile razy tłumaczona była Biblia. Bóg czuwa nad swoim Słowem od zawsze i jest ono niezmienne. Moja pasja Krysiu wynika z faktu, że poznałam Jezusa i jest mi najbliższy. On jest drżeniem mojego serca i nie mogę przejść do porządku dziennego, gdy słyszę, że to Maria jest Królową Nieba i Ziemi. To jest wierutne kłamstwo skierowane przeciwko Jezusowi.
UsuńPozdrawiam :)
Dwa spojrzenia na rolę Maryi (Miriam).Tak różne,że nigdy do porozumienia nie dojdzie
OdpowiedzUsuńTo prawda, o porozumienie bardzo ciężko. Jednak wystarczy podążać za Biblijnym przekazem, aby móc oddzielić ziarno od plew.
UsuńPozdrawiam :)
"Zastanawiam się, jak daleko w swoim bałwochwalstwie są jeszcze w stanie posunąć się niektórzy Katolicy???".
OdpowiedzUsuńAisab starała się grzecznie tłumaczyć ci kim jest dla Katolików Matka Boska.Ani jednym zdaniem nie ubliżała tobie ani też wiernym Kościoła Zielonoświątkowego.Ty bezczelnie manipulujesz i ubliżasz katolikom.
Moim zdaniem nie wszyscy Zielonoświątkowcy tak się zachowują i prawdopodobnie byłoby ci przykro,gdybym napisał:
Zastanawiam się, jak daleko w swoim bałwochwalstwie są jeszcze w stanie posunąć się niektórzy Zielonoświątkowcy:
https://www.youtube.com/watch?v=-aKk16j-FVM
Pozdrawiam i życzę refleksji przed krytyką jakiejkolwiek wiary.
Czy możesz Olimpio jakoś odnieść się do "argumentu" Józefa podanego wyżej w linku w jego komentarzu (o "psach")? Co to za zabawa, bo przecież chyba nie jakiś obrzęd religijny?
UsuńMaria 2
Józefie i Anonimowy, widziałam filmik na youtub i przyznam szczerze, że i mną wstrząsnęly przedziwne zachowania "niby zielonoścwiatkowców". Wygląda to jak jakieś demoniczne opętanie... W moim kosciele nie ma takowych praktyk. Nigdy nie widziałam, aby ktokolwiek z moich współwyznawców tak demonstrował swoje duchowe przeżycia. My uwielbiamy Jezusa w pieśni i w słowie. Niektórzy wznoszą ręce do Pana, inni klaszczą, jeszcze inni w ciszy i zadumie wyrażają swoją miłość i podziw, za jego dzieło krzyża. Jednak nigdy nie wygląda to tak jak na załączonym przez Józefa filmiku. Nie wiem, być może jest to jakiś nawiedzony odłam. Może po prostu należałoby poczytać, dowiedzieć się w kogo i w co tak naprawdę wierzymy, aby nie przekłamywać rzeczywistości. Na youtub jest wiele takich dziwacznych rewelacji, także w odniesieniu do KK, Świadków Jehowy i innych wyznań, jednak nie można wszystkiego tak bezkrytycznie przyjmować jako pewnik. W sumie to nie wiadomo, jakie intencje miała osoba zamieszczająca film i czy faktycznie odnosiło się to do kościoła zielonoświatkowego.
UsuńNo cóż, w moim kościele takowych dziwacznych praktyk nie zobaczycie.
Pozdrawiam :)
"No cóż, w moim kościele takowych dziwacznych praktyk nie zobaczycie."
UsuńTakże tak uważam,bo Polska to jednak nie Ameryka gdzie różnych denominacji protestanckich, w tym zielonoświątkowców nikt nie jest w stanie się doliczyć.
Ale mam także nadzieję,że nie rozumiejąc religii katolickiej już nigdy nie napiszesz:
"Zastanawiam się, jak daleko w swoim bałwochwalstwie są jeszcze w stanie posunąć się niektórzy Katolicy???".
Jeżeli można cokolwiek ci doradzić,to podpowiem:
Gdy czegoś nie rozumiem,to pytam.
Pozdrawiam.
Tu chyba nie chodzi Józefie o niezrozumienie, ale o zupełnie inny odbiór nauk Jezusa i odmienny fundament. Cd. w moim kolejnym poście, gdyż w okienku komentarza, miejsca nie wystarczyło.
Usuń