poniedziałek, 22 lutego 2016

Zabierzcie mi Biblię...

Tak myślę sobie, że w naszym społeczeństwie obraz Jezusa jest zniekształcony, ponieważ nie zadajemy sobie trudu aby poznać go osobiście... Pomyślisz sobie zapewne: 
No chwila... 
Olimpio, jak osobiście? 
Przecież tak się nie da... 
Jest to możliwe, pod warunkiem, że nie spojrzysz na Niego przez pryzmat tego wszystkiego, co mówią na Jego temat inni: księży, pastorów, wspaniałych mówców, wykładowców, rodziców, znajomych, dziadków, wujków czy tradycji.... 
Po prostu...
Zwyczajnie... 
Nie polegaj na tłumie... 
Nie polegaj na historiach opowiadanych przez ludzi... 
Poznaj Go osobiście, a dowiesz się jaki jest naprawdę... 
Jest taka przypowieść w Ew. Łukasza 19 o Zacheuszu- przełożonym celników, który nie miał zbyt dobrej opinii wśród ludzi. Zapragnął jednak zobaczyć Jezusa, lecz nie mógł z powodu swojego niskiego wzrostu i tłumu. Pobiegł więc naprzód  i wspiął się na drzewo sykomory, a Jezus przechodząc tamtędy, spojrzał w górę i rzekł: Zacheuszu zejdź śpiesznie, gdyż dziś zatrzymam się w twoim domu. 
Zobacz...
Ludzie opowiadali o Jezusie... 
Zacheusz chciał jednak osobiście Go zobaczyć...
Osobiści Go poznać...
Wszedł na drzewo, aby dowiedzieć się kim jest Jezus... 
Ty także wejdź na drzewo sykomory, którym jest Biblia. Na jej podstawie stwórz swoją opinię...  
Wejdź na drzewo i wpatruj się w Jezusa, wtedy On zacznie zwracać się do Ciebie po imieniu, zacznie osobistą z Tobą relację... Zmieni Twój sposób myślenia...
A gdy zabierzesz go do swojego domu, rozpocznie się idealne przemeblowanie, będziesz myśleć o rodzinie, o mężu, o dzieciach... Zaczniesz myśleć o drugim człowieku... 
Wtedy właśnie zgaśnie Twój egoizm...
Rozumiesz?
Zgaśnie Twój egoizm!!! 
Jezus zacznie naprawiać Twoje wszystkie relacje, zacznie naprawiać Twoją przeszłość... 
Czytam Słowo Boże każdego dnia... 
Każdego dnia coraz lepiej poznaję Jezusa... 
Każdego dnia staram się chodzić z Bogiem... 
Żyję według jego Słowa...
Ale zabierzcie mi Biblię...
Zabierzcie mi Biblię, a doprowadzicie do zamieszania w moim życiu...
Bo gdy relacja z Jezusem jest słaba, albo żadna, nasz egoizm bierze górę... a wtedy czynimy wszystko jedynie dla siebie, myślimy tylko o sobie... 
Drugi człowiek nie liczy się dla nas... 
Może być jedynie rywalem w naszej ziemskiej grze o tron, albo gderającą przeszkodą w drodze do pięknego, miłego i łatwego życia...
Jeśli sam nie powalczysz o wejście na drzewo sykomory, jeśli nie znajdziesz w sobie Zacheusza - Nigdy tak naprawdę nie zobaczysz Jezusa, nigdy nie usłyszysz swojego imienia...

28 komentarzy:

  1. Szkoda ze mój ślubny nie czyta biblii, może moje życie inny by miało obraz
    BB

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeczysz sama sobie Olimpio. Piszesz: „Nie polegaj na historiach opowiadanych przez ludzi…” Czym jest Biblia jak nie zbiorem opowieści napisanych przez ludzi, nawet jeśli uznanych za świętych (też za takich uznanych tylko przez innych ludzi)?
    I jesteś daleko niesprawiedliwa w ocenie innych, szczególnie tych, którzy nie mają relacji z Jezusem. Bo jakim prawem osądzasz, skoro nie doznajesz życia bez tej relacji? Jakim prawem śmiesz twierdzić, że dla mnie drugi człowiek się nie liczy? Bo w moim mniemaniu drugi człowiek ma dla mnie większe znaczenie niż dla Ciebie. U mnie inny człowiek jest na pierwszym miejscu, dla Ciebie na trzecim, jeśli nie dalszym. I już ostatni zarzut: co to za relacja z Jezusem, skoro brak Biblii jest Cię w stanie tej relacji pozbawić, jest Cię w stanie doprowadzić do tragedii?
    Mimo wszystko, jak zwykle, serdecznie pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Biblia Asmodeuszu jest natchnionym Słowem Bożym, to po pierwsze... Pytasz, jakim prawem osądzam, skoro nie doznaję życia bez tej relacji... No coż, był czas kiedy takowa relacja dla mnie nie istniała... I właśnie dlatego wiem, jak wygląda życie bez Biblii, bez nauk zawartych na jej stronicach.
      Po trzecie, każdy temat rozpatrujesz, zerkając zza swojego płotu, a tak się jakoś składa, że wokół ciebie mnóstwo jest innych ludzi, którzy przychodząc do Jezusa składają świadectwo o tym wszystkim, co działo się z ich życiem bez Jezusa, bez relacji z Nim...
      Z niebywałą łatwością oceniasz moje rozważania, przypisujesz mi myśli i odczucia, których nie są tu moim udziałem... Jest mi przykro, że tak właśnie mnie oceniasz, ale wyobraź sobie, że dla mnie każdy człowiek jest ważny, wierzący czy ateista, nie ma znaczenia... Każdy.... Asmodeusz także...
      Co do Twojego ostatniego zarzutu, Biblia to księga Bożego Słowa... I własnie o braku Bożego Słowa (wody żywej) pisałam... o braku relacji z Bogiem... A jak możesz mieć relację z Bogiem, skoro go nie znasz, niczego o nim nie wiesz... Taka jeszcze refleksja na koniec: Postaraj się Asmodeuszu budować mosty, bo póki co, jedynie mury wyrastają spod twojego słowa...
      Dziękuję za pozdrowienia i oczywiście serdecznie odpozdrawiam :)

      Usuń
    2. - Jak wyglądało Twoje życie bez Biblii jest tylko Twoim doświadczeniem. Nie wszyscy muszą mieć tak samo. ? Podobnie jak Ty bez Biblii, ja żyłem długie lata z Biblią i oprócz rozczarowań niczego więcej nie doznałem.
      - ja się opieram tylko na Twoich słowach, a nie domniemaniach, a z nich w tej notce wynika jasno, że ten kto nie opiera się na Biblii musi być człowiekiem złym, obojętnym na drugiego człowieka. Przeczytaj jeszcze raz to, co sama napisałaś. I wtedy zapytaj, które z nas buduje mury?
      - nie tylko w tej notce brak jakiegokolwiek świadectwa tego, że każdy człowiek jest dla Ciebie ważny. To wyciągam od Ciebie poprzez komentarze. Z Twoich notek to nie wynika.
      - a zza jakiego płotu mam oglądać Oliwio, jeśli nie zza swojego? Mam być kimś innym niż jestem i sypać pochwałami, z którymi w żaden sposób utożsamić się nie potrafię? Pewnie lepiej dla nas dwojga będzie, jeśli wezmę sobie urlop :)

      By zakończyć. Ja nie mam nic przeciw temu, że czytasz Biblię, że swoje życie opierasz na naukach Jezusa. Nigdy takiego zarzutu Ci nie czyniłem i nie zamierzam czynić. Ja zabieram tylko głos wtedy, gdy Ty deprecjonujesz ludzi, którzy nie czynią tak jak Ty, i to nie dotyczy tylko niewierzących. Usiłuję prostować Twoje opinie, niesprawiedliwe w ocenie innych.
      Zupełnie szczerze, miło było...

      Usuń
    3. Asmodeuszu, Ty nie żyłeś z Biblią, Tobie tylko tak się wydawało... Nie zrozumie sensu Bożego przekazu, ktoś komu Duch Święty zrozumieć nie pomoże...
      W moich wpisać daję upust osobistym odczuciom... Nie silę się na wszechwiedząca postać... Mówię: jestem grzeszna, jestem słaba, chwytam się słów Jezusa, bo one sprawiają, że na każdego człowieka patrzę sercem... Nikogo nie przekreślam, mam tez nadzieję, że nikogo nie obrażam... Pragnę jedynie, aby mówić ludziom o Jezusie... Aby pokazać im, gdzie mogą znaleźć Jego "obraz"... A wiesz dlaczego? Aby mogli żyć jego miłością, aby mogli zmieniać swoje życie, żeby mogli skorzystać z Jego łaski, z Jego szczodrości, z Jego pomocy, z Jego uzdrowienia, z Jego zbawienia... Nigdy nie skorzystasz z tego wszystkiego, jeśli nie poznasz Jezusa...
      "Ratuj wydanych na śmierć, a tych których się wiedzie na zatracenie, zatrzymaj" Przyp. Salom. 24:11
      Szkoda, że nie potrafisz mnie zrozumieć...
      Pozdrawiam :)

      Usuń
    4. Aaaa... Nie wyobrażam sobie powrotu do życia, w którym nie ma Boga...

      Usuń
    5. Skąd pewność, że Ty naprawdę żyjesz Biblią? Może Tobie też się tylko wydaje? I wreszcie skąd Ty możesz wiedzieć, że mnie się tylko wydawało, skoro sama przyznajesz, że nie jesteś wszechwiedząca, ba!, nie możesz mieć zielonego pojęcia kim byłem kiedyś?

      Powiedz o Jego miłości, o Jego łaskach, o Jego szczodrości, o Jego pomocy, uzdrawianiu i zbawieniu tym wszystkim chrześcijanom, którzy dziś giną z rąk oprawców spod znaku ISIS, tym którzy ginęli w wyniku zamachów czy bratobójczych, religijnych walk w Afryce.

      Ja od Ciebie nie wymagam życia bez Biblii, życia bez Boga, tylko, co powtórzę po raz wtóry, nie piętnuj tych, którzy tego nie chcą.

      Usuń
    6. Asmodeuszu, ktoś kto spotkał się tak naprawdę z Jezusem, nigdy się od niego nie odwraca, nie odchodzi... Dlatego uważam, że chyba jednak nigdy Go tak naprawdę nie poznałeś... W przeciwnym razie, zapewne byłbyś dzisiaj moim nauczycielem w sprawach Bożych...
      ISIS nie jest Bożym wymysłem... Otrząśnij się Asmodeuszu... ISIS wymyślili ludzie...


      Usuń
    7. Jego nie poznasz w Biblii, nawet jeśli uważasz, że to pismo natchnione. Jeśli odszedłem od wiary to przede wszystkim za sprawą Biblii. Już Ci kiedyś pisałem, tam jest zbyt dużo sprzeczności, za dużo metafor i przypowieści, które można w dowolny sposób interpretować. Oczywiście można ją czytać tak, by zawsze wyszło na Twoje, ale to ucieczka przed próbą zmierzenia się z tekstem. Zauważ, że ile odłamów religii chrześcijańskiej tyle interpretacji. I każda uważa się za jedynie słuszną.

      Wybrałaś, Twoja sprawa, nie zamierzam Cię odciągać.

      W Biblii jest napisane: „Bo w Nim zostało wszystko stworzone, i to, co w niebiosach, i to, co na ziemi, byty widzialne i niewidzialne, czy Trony, czy Panowania, czy Zwierzchności, czy Władze. Wszystko przez Niego i dla Niego zostało stworzone.” [Kol, 1, 16] Wynika z tego, że i ISIS.

      Usuń
    8. Nawet chyba nie muszę pisać, jak bardzo zaskoczona jestem, że przyrównujesz ISIS do dzieła Bożego, tym bardziej że owocem ofiary Jezusa jest Boży pokój, przenikający cały wszechświat. Dlatego każdy, kto wprowadza pokój, przyczynia się do realizowania Bożego zbawienia w świecie.
      Zacytowany przez Ciebie fragment Biblii ukazuje pierwszeństwo Chrystusa w odniesieniu do świata i Kościoła. Temat ten zostaje wprowadzony w związku z błędną nauką podważającą to pierwszeństwo i stanowi pouczenie Kolosan w tej sprawie. Słowa Pawła przedstawiają Chrystusa jako obraz Boga. Ma to na celu podkreślenie relacji Chrystusa z Bogiem. Jezus jest Jego odbiciem, tzn. sam jest Bogiem i jako taki objawia nam prawdziwą naturę Boga. Wszystko więc zostało stworzone przez Niego i ze względu na odkupienie, jakiego miał dokonać. Dlatego cześć i hołd należą się jedynie Chrystusowi, a nie jakimś bytom duchowym czy anielskim, nazwanym tu tronami, panowaniami, zwierzchnościami i władzami, ponieważ Chrystus jest ponad nimi. ) czyli Asmodeuszu owe trony... władze - są to kategorie bytów duchowych (aniołów) Jeszcze raz zaznaczam, że Pismo Święte, to księga natchniona przez Pana i jedynie Duch Święty doprowadzi nas do całej prawdy w niej zawartej, bo On rozjaśnia słowa… Bez Jego wsparcia błądzimy w Bożym Słowie.
      Nie obraź się Asmodeuszu, ale uważam, że Ty wcale nie odszedłeś od wiary, Ty jej tak naprawdę nie miałeś... Gdybyś ją posiadał, to Duch Święty byłby z Tobą i wyjaśniłby Ci wszelkie sprzeczności jakie jawiły Ci się w Słowie. Bo On prowadzi, On wyjaśnia, On daje poznanie... Pozdrawiam Ciebie Asmodeuszu i przesyłam uśmiechy...

      Usuń
    9. Ja dobrze wiem, czego dotyczy przytoczony przeze mnie fragment z listu do Kolosan. Niemniej ten fragment świadczy o jednym – skoro Bóg jest Stworzycielem wszystkiego, za w s z y s t k o jest odpowiedzialny. Wszystko przez Niego i dla Niego. I jest tam również wyraźnie napisane: „byty widzialne i niewidzialne”, czyli nie jest to, jakbyś chciała, ograniczenie do aniołów. Tego fragmentu nie sposób inaczej interpretować niż tak jak jest napisany. W odróżnieniu od Ciebie, ja znam właściwe tłumaczenie (wyjaśnienie) tego tekstu, bo to, co Ty piszesz, wybacz, jest mało jasne i sensowne, i tak naprawdę nic nie wyjaśnia. Tylko bez kompleksów, bo nad tym trudzili się nie byle jacy teologowie.

      Ja się nie obrażam, ale wszystko, co usiłujesz pisać na mój temat jest tylko gdybaniem. Gdyby oprzeć się na Twojej diagnozie, można by wysnuć wniosek, że 99 proc. wierzących nigdy wiary nie doznało, nigdy nie miało do czynienia z Duchem Świętym. Na dobrą sprawę, przykład z Listem do Kolosan świadczy o tym, że Twój Duch Święty też nie we wszystkim daje rady. A jest jeszcze multum takich fragmentów Biblii, przy których również nie dasz rady bez egzegezy. Ale ja nie mam zamiaru Cię gnębić.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
    10. Asmodeuszu, Asmodeuszu dlaczego ciągle i na każdym kroku podważasz istnienie Boga, w którego podobno nie wierzysz? Przypominasz mi swoim zachowaniem i zatwardziałymi poglądami Szawła, prześladującego chrześcijan. I wiem, że będziesz to robił dopóty, dopóki nie staniesz się Pawłem, a Duch Święty nie przekona Cię o tym, że tak naprawdę walczysz nie z Bogiem lecz sam ze sobą.
      Ani Olimpia, ani ja, ani żaden inny człowiek nie jest w stanie przekonać Ciebie, dopóki Ty sam nie zechcesz przekonać siebie. Przecież to jest Twój wybór i Twoje życie, więc skoro nie wierzysz, że pod wpływem Biblii człowiek potrafi się zmienić - nikt Cię do tego zmuszał nie będzie. Pozwól tylko wierzyć innym i nie neguj za każdym razem istnienia Boga, ponieważ Ci którzy Go poznali nigdy w niego nie zwątpią, natomiast Ty nie sprawisz, że Olimpia lub ktokolwiek inny zmieni swój stosunek go Niego.
      Asmodeuszu, czy powstał kiedykolwiek i jakikolwiek post z którym Ty byś się zgadzał i zaaprobował go? Zauważyłam, że Ty już na wstępie negujesz wszystko co Cię otacza, a najbardziej Boga w którego przecież nie wierzysz. Jak możesz zatem negować istnienie kogoś, kogo po prostu nie ma?
      Odnoszę dziwne wrażenie, że kiedyś zawiodłeś się na Bogu i jedna część Twojego jestestwa w niego nie wierzy i odrzuca Go, ale Twoja druga połowa nie do końca jest o tym przekonana i ciągle walczy:)

      Usuń
    11. @Asmodeuszu... Ja fragment ten rozumiem świetnie i chyba faktycznie, tak jak zauważa to Maria K. nie ma tak naprawdę sensu jakakolwiek polemika z Tobą, tłumaczenie, wykładanie problemu... bo oczywiście to, co Ty piszesz jest jedynie słuszne... Co bym nie napisała i tak wszystko zanegujesz... bo nie rozumiesz i nie zrozumiesz dopóki Jezus nie otworzy Ci serca, a Duch Święty nie wskaże Ci drogi... Pozdrawiam...

      Usuń
    12. Drogie Panie. Jeszcze raz starannie przeczytałem swoje komentarze pod tą notką i nie znalazłem ani jednego zdania, w którym podważałbym istnienie Boga. Jeśli się mylę, proszę mi takie słowa wskazać.
      Ja mam wrażenie, że skoro nie sposób zbić moich argumentów, a te w żadnym sformułowaniu nie dotyczą istnienia, czy nieistnienia Boga, usiłuje mi się takie postępowanie przypisać. Po prostu nieładnie... Nikomu nie bronię prób przekonania mnie, że racji nie mam, a to, że nie zawsze się udaje, to zapytam z przekorą: czyja to wina? Zauważcie obie, że ja nie uciekam od Waszych argumentów, nie próbuję je zbyć prostackim: nie, bo nie.
      Ale rozumiem, chcecie mi dać w delikatny sposób, żebym się zamknął. Ok, ja problemu nie widzę, ba!, ja się o to nie obrażam, tylko wydaje mi się, że wystarczyło to napisać wprost.
      Pozdrawiam pięknie i życzę sukcesów.

      Usuń
    13. Asmodeuszu... nieładnie odwracać kota ogonem...W którym miejscu pisałam, że podważasz istnienie Boga???... Wyjaśniłam o czym mowa w przedstawionym przez Ciebie fragmencie listu Pawła do Kolosan... Jednak w dalszym ciągu drążysz temat... To jest tak jak z ośmiornicą, jeśli jedno z ramion się wyśliźnie, masz jeszcze siedem innych aby się uchwycić...
      A tak na marginesie, ja nikomu nie zabraniam komentowania moich postów... Mogę się z Tobą nie zgadzać, możemy wymieniać poglądy, ale biorę pod uwagę fakt, że każdy ma prawo do własnej, nieskrępowanej wypowiedzi... Pozdrowienia przesyłam :)

      Usuń
  3. Nie polegaj na historiach opowiadanych przez ludzi...
    Poznaj Go osobiście, a dowiesz się jaki jest naprawdę...
    Jest taka przypowieść w Ew. Łukasza
    Olimpia przecież Ewangelista Łukasz to też człowiek he he..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Biblia Uleńko jest natchniona przez Boga, to nie jest zwyczajna książka... Ty jako osoba wierząca chyba jednak masz tego świadomość... Pozdrawiam :)

      Usuń
    2. Uleczka a jaki Ty znasz jeszcze inny-lepszy i bardziej wiarygodny sposób na poznanie Boga poza Pismem Świętym?

      Usuń
    3. Mam i czytam Stary i Nowy Testament. Jednak pisali to ludzie. Zgoda że natchnieni byli przez Boga. A mój komentarz był odpowiedzią na zdanie ,,Nie polegaj na historiach opowiadanych przez ludzi..."

      Usuń
  4. Przyznam, że nie przeczytałam jeszcze całej Biblii. Jednak obiecałam sobie, że jak znajdę czas to to zrobię.
    ściskam najserdeczniej:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie się wydaje, że z Biblią to jest tak, że za każdym kolejnym razem odkrywasz coś więcej... Biblia według mnie jest do czytania-studiowania- do przemyśleń na co dzień... Ona otwiera umysł i serce... Jest przewodnikiem po chrześcijańskim życiu... Serdeczności przesyłam :)

      Usuń
  5. Ile żaru w Twoich wypowiedziach! Zazdroszczę takiej wiary :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hmmm...Haniu, bo ja dopiero teraz, po tylu latach mojej niby-wiary, odkryłam prawdziwego Jezusa... Dopiero teraz czuje czym jest prawdziwa wiara i na czym polega prawdziwa relacja z Nim... Dopiero teraz wiedzę, że On jest żywym Bogiem, że naprawdę jest obok i błogosławi mi na wszystkich moich drogach... Serdeczności przesyłam :)

      Usuń
  6. "Jeśli odszedłem od wiary to przede wszystkim za sprawą Biblii" pisze Asmodeusz... hmmm - powinno być chyba "odszedłem od religii (w domyśle Rzymsko-katolickiej jak zakładam)- od wiary się nie odchodzi (to błąd gramatyczny i formalny), wiarę można utracić lub zyskać, zakładam zatem, że nie wierzyłeś (i nie wierzysz), a za sprawą Biblii odszedłeś od religii /Kościoła, a to diametralna różnica jest. mogło też być inaczej - wierzyłeś, ale przeżyłeś głęboki kryzys wiary i odrzuciłeś Boga i wiarę w Niego. To by tłumaczyło mi, dlaczego tyle miejsca poświęcasz sprawom wiary (innych ludzi - z naciskiem na - wiary w porządku katolickim) i sprawom Kościoła w Polsce. Jesteś zatem Asmodeuszu nie ateistą (ci o Bogu i boskich sprawach nie pisują), a zwyczajnie - polskim antyklerykałem (których to ludzi charakteryzuje głęboki ból duchowy, gdyż fakt, że inni wierzą, a ty już nie powoduje u ciebie doznanie cierpienia, i nienawiści do ludzi wierzących). Asmodeuszu - czyżbyś był takim przypadkiem właśnie? zatruwając się jadem własnej nienawiści nie pomagasz sobie, nie ułatwiasz sobie żywota człowieka antyklerykalnego... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To być może faktycznie błąd formalny. Nie mam z tym problemu, niech więc będzie, że „dzięki” Biblii utraciłem wiarę. Jeśli jednak nie mam wiary, to kim jestem jeśli nie ateistą? Natomiast zastanawia mnie, skąd tak wielka troska u Ciebie z powodu mojego ateizmu? Z powodu antyklerykalizmu też, bo nie ukrywam, że i to ma miejsce w moim przypadku. Jeszcze bardziej zdumiewa mnie fakt, że jesteś pewien mojego olbrzymiego cierpienia (sic!), a ja Cię zapewniam, że jest mi z tym znacznie lepiej niż wtedy gdy wierzyłem. Jesteś też w błędzie twierdząc, że ateiści nie piszą o wierze, mógłbym przypuszczać, że nic nie czytasz, albo nie jesteś świadomy istnienia takiej literatury. A zapewniam Cię, że niejeden ateista wie zdecydowanie więcej o wierze niż wierzący, w tym mieści się również wiedza dotycząca samej Biblii.
      Reasumując, jestem przekonany, że to Ty masz większy problem ze mną niż ja z Tobą, co wynika z faktu, że nigdy nie komentujesz na bieżąco, jakby w obawie przed polemiką (nie mylić z kłótnią).
      Łączę pozdrowienia :)

      Usuń
  7. Strasznie denerwują mnie ci wszyscy anonimowi ; na tym blogu ludzie się podpisują i nie ukrywają swoich poglądów ,chociaż są różne. Odwagi ,anonimowy ,odwagi !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak się podpisze Pawel to juz nie jestem anonimowy ?

      Usuń