W
zasadzie nikt z nas tak naprawdę nie interesuje się tym, co dzieje się w nauce,
a szczególnie w takich dziedzinach jak: paleontologia czy antropologia, dopóki
ktoś sensacyjnie nie ogłosi, że znalazł brakujące ogniwo w ewolucji człowieka i
małp człekokształtnych. Media oczywiście szybko obwieszczają kolejny „sukces” nauki,
po czym stawiają odkrywcę na piedestale bohatera, ale jedynie do czasu aż ktoś
inny nie nazwie odkrycia następną pomyłką, czy wręcz oszustwem. No i co?
Naukowiec spada z piedestału, media nie robią z tego większej sensacji, a tym
samym większość ludzi jest przekonanych, że muzea świata pełne są dowodów na
to, że brakujące ogniwo już zostało odkryte.
Poszukiwania
„brakującego ogniwa” faktycznie ciągle trwają. Od czasu do czasu nawet wydaje
się, że jest dosłownie na wyciągnięcie ręki i ma już długą historię nieustającej
nadziei, że może w końcu, że już za chwilę….
Brakujące ogniwo ma połączyć
inteligentnego, korzystającego z technologii, którą tworzy, z artystycznymi i
matematycznymi zdolnościami, wyrafinowanego w różnych formach komunikacji
człowieka ze zwierzętami, które nie liczą, nie piszą, nie używają języka i w
większości żyją na drzewach. Gdyby to ogniwo, w którego istnienie wątpił nawet
sam Darwin kiedykolwiek istniało w formie małpoluda, jego szczątki, skamieliny,
artefakty i ślady postępu jego rozwoju powinny były zachować się w większych
ilościach niż jakiegokolwiek innego stworzenia. Czy nie dziwi fakt, że
znaleziono 384 rodzaje dinozaurów, a do dzisiejszego dnia nie został odkryty
ani jeden małpolud?
Według teorii ewolucji musiałyby istnieć przecież także niezliczone
formy przejściowe, jednakże jakoś dziwnym trafem nie
znajdujemy ich niezliczenie osadzonych w skorupie ziemskiej? Biblia podaje proste wyjaśnienie, dlaczego dzisiaj nie ma takich ogniw pośrednich, bo tak naprawdę nigdy ich nie było!
Kolejny mit małpoluda, a tym samym
mit teorii ewolucji potyka się na rynku, a teoria, która jest oparta na
hipotezach musi być brana na wiarę, jeśli ktoś przyjmuje ją jako swój
światopogląd…
No cóż…w czasach kiedy Darwin wyłożył
swoje tezy w „O pochodzeniu gatunków” oparł je na współczesnej jemu wiedzy.
Wsparł się na nauce, która była w procesie początkowego rozwoju. Czy Darwin
dzisiaj upierałby się przy swoich założeniach?...
Sorry, ale cały ten wpis opiera się na logice, że jeżeli mamy trupa zamordowanego, a nie ma przy nim mordercy - znaczy to że morderca nie istnieje. W sumie całej pojęcie przedstawione tu jako "brakujące ogniwo" bazuje na na błędnym jego rozumieniu.
OdpowiedzUsuńW zasadzie nie ma czegoś takiego jak jedno brakujące ogniwo w ewolucji - jest to cały szereg elementów w tzw. drzewie filogenetycznym, dotyczący różnych istot i w różnych epokach. Mówimy o formach pośrednich - i czy jeśli weźmiemy np. pod uwagę jakiegoś ptaka - a w łańcuchu bytowania tegoż ptaka znajdzie się kilka brakujących ogniw - będzie to oznaczać że tyle razy ile brakuje ogniwa ptak został na nowo stworzony?
Oczywiście, że chodzi o formy pośrednie...
UsuńCzy nie uważasz, że podany przez Ciebie przykład jest nadmiernym uproszczeniem i w zasadzie nie ma tu pola do dyskusji? Pozdrawiam :)
No to raczej oczywiste, że brakuje pola do dyskusji, gdy zestawi się kreacjonizm z faktami. Ewolucja mogła nie przebiegać wcale tak jak Darwin sobie założył, zresztą nawet za jego czasów liczba "brakujących ogniw" była o wiele większa niż dziś, nawet jeśli chodzi o człowieka, bo wiele skamienielin odkryto później, niemniej jednak istnieją inne potwierdzające tą teorię odkrycia (ostatnie z 2007 roku, przesuwające istnienie człowieka wyprostowanego o kilka tysięcy lat wstecz).
UsuńZresztą wobec widocznej przewagi faktów naukowych nad dosłownie branym biblijnym opisem stworzenia wymyślono koncepcję inteligentnego projektu - nadal pozostawiającego pałeczkę w ręku stwórcy, którego wola doprowadziła do wykreowania świata i istot posiadających możliwość abstrakcyjnego myślenia.
Hmmm...A czy według Ciebie teoria ewolucji, bezkompromisowo zaprzecza teizmowi? Czy obie te te koncepcje nie mogą istnieć równolegle?
UsuńPozdrawiam :)
A ja wierzę w ewolucję – w ewolucję na cmentarzu. Jest ona tam bardzo widoczna, nie brak żadnego ogniwa i zdaje się nie mieć końca. Od prostego organizmu zatrutego śmiercią po niekończącą się drogę zamiany w inne formy. Ludzkie komórki ewoluują, przestając być ludzkimi komórkami. Fantastyczne prawda?
OdpowiedzUsuńA tak poważnie, ewolucjonizm jest taką samą teorią, kładzioną na wiarę, jak kreacjonizm. Do tej pory nie ma jasnych dowodów ewolucji, tak samo jak nikt nie jest w stanie udowodnić, że nasza planeta ma miliardy lat (bo najprawdopodobniej nie ma). Polecam wykłady naukowe doktora Kenta Hovinda.
Tak Aniu, znam wykłady K. Hovinda, jakiś czas temu słuchałam jego wykładów. Mnie raczej ostatnio inspiruje tematyka "jakiejś tam drogi ewolucyjnej", gdzie kreacjonizm istnieje równolegle. No bo przecież w sumie teoria ewolucji nie zaprzecza teizmowi, ani nie obala nauczania o stworzeniu świata przez Boga. Pozdrawiam :)
UsuńBooooo teoria Darwina, to wciąż tylko teoria, ale tak bardzo zakorzeniła się w umysłach ludzi, że zaczęto o niej nauczać w szkole i przyjmować za pewnik. Przyznam, że ja się nie zastanawiam nad tym, czy Darwin miał rację. Wierzę, że zostaliśmy stworzeni przez Boga i nosimy w sobie Jego DNA. niedawno słuchałam kazania Reincharda Hirtlera na ten temat i bardzo we mnie utkwiły jego słowa. jak chcesz to mogę Ci podesłać link. Pozdrawiam :) Cieszę się, że znowu jesteś :D
OdpowiedzUsuńTak, słuchałam jego wykładów na Tajemnym Planie - F. Błaszkiewicza i faktycznie robi wrażenie tym bardziej, że wpisuje się w mój światopogląd...
UsuńSerdeczności przesyłam :)
A Fabian też jest niesamowity i przekazuje tyyyle wiedzy, że jego każdy wykład dzielę na etapy. A znasz....pewnie tak, Kubę Kamińskiego? W październiku znowu będzie w Legnicy, juz tupię nogami :)))
UsuńFabian to były jezuita, zna KK od podszewki, więc z łatwością punktuję wszelką niebiblijność. Słucham jego wykładów z prawdziwą przyjemnością. Kuby Kaminskiego jeszcze nie słuchałam, ale odnajdę go w sieci, dziękuję za polecenie, pozdrawiam :)
UsuńUjęły mnie szczególnie dwa zdania: „Czy nie dziwi fakt, że znaleziono 384 rodzaje dinozaurów, a do dzisiejszego dnia nie został odkryty ani jeden małpolud?”, i drugie: „Biblia podaje proste wyjaśnienie, dlaczego dzisiaj nie ma takich ogniw pośrednich, bo tak naprawdę nigdy ich nie było!”.
OdpowiedzUsuńA dlatego mnie ujęły, że Biblia też nic nie mówi o dinozaurach, a jednak okazuje się, że... były. Sama o tym piszesz. Wpadłaś we własne sidła, bo gdzie tu konsekwencja?
Asmo, a zatem polecam Ci BIBLIĘ - Księgę Hioba 40:15, Bóg opowiada tam Hiobowi o hipopotamie, ale czy według Ciebie jest to zaiste opis hipcia? Z uwagi na Twoją dociekliwość i rzetelność w podejściu do każdego tematu, uważam że możesz się odrobinkę zdziwić, gdy rzeczony hipopotam okaże się dinozaurem...
OdpowiedzUsuńSerdeczności ślę :)
po rosyjsku "bjegiemot" to właśnie hipopotam... a po polsku "Behemot" to jedno z diabelskich imion... i jest w tym pewien sens, bo na zabobonnym podróżniku w tamtych czasach ujrzenie hipopotama w realu mogło zrobić pewne mocne wrażenie...
UsuńTaaa, Hibowy hipopotam to jednak hipopotam (w dodatku jest ssakiem, a nie gadem), tak jak dalej krokodyl jest krokodylem. Barwne, leciutko przejaskrawione (alegorycznie) opisy. Szkoda, że nie wspomniałaś o wielorybie, który według autorów Biblii jest... rybą. Zdolną nie tylko połknąć człowieka, ale i go wypluć w całości po trzech dniach. Żywego...! [Jon 2, 11].
UsuńPiotrze, chcesz mi powiedzieć, że autorzy Biblii znali język rosyjski, skąd zaczerpnęli źródłosłów hipopotama?
Usuńat Asmo...
Usuńnie wiem, moje poszukiwania wyjaśnienia tej zagadki lingwistycznej ograniczyły się rzutu oka do słownika greckiego (koine), ale to był fałszywy trop, bo po grecku jest "ippopotamos"... ale to chyba raczej rosyjski zaczerpnął z hebrajskiego (b'hemoth) lub arabskiego (bahimuth), co oznacza "bestia" (w domyśle dość duża)...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńWyjaśnijmy. Nawet dziś, gdyś bezpośrednio spotkał się z hipopotamem w bliskim sam na sam, bez wątpienia uznałbyś go za bestię. I miałbyś rację, o ile byś przeżył ;)))
Usuńwcale tego nie wykluczam, a gdybym był wyznawcą jakiejś religii, w której diabeł funkcjonuje jako realność, to być może też bym tego zwierzaka z nim utożsamił...
Usuńza to ciekawostką jest skąd się wzięła w omawianym tekście druga diabelska postać: Lewiatan... jego pierwowzorem nie mógł być krokodyl, bo w tamtych rejonach /Egipt i okolice/ ludzie byli z tym stworem oswojeni... hipopotamy i krokodyle żyją na jednym terenie, w tym samym biotopie, ale hipopotamy nie zapuszczały się tak daleko na północ jak krokodyle, więc były mniej znane...
Lewiatan wg Księgi Izajasza to wąż płochliwy, wąż kręty, a tego trudno skojarzyć z dinozaurami. Jest zaś mowa o potworze morskim, którego z kolei w Księdze Psalmów też nazywa się Lewiatanem, który tylko igra w morzu (jak wydry morskie?). W Księdze Henocha Lewiatan to potwór żeński zamieszkujący morza, a Behemot, potwór męski mieszkający na pustyni Dendaid. Ze względu na ścisłe powiązanie z płcią, trudno tu mówić o czymś innym niż duchach, bo przecież dinozaury rozmnażały się drogą płciową. Najciekawiej jest zaś w Księdze Ezdrasza, gdzie oba te potwory są smaczną przekąską dla Wybranych. Nie za bardzo wiem, kim są ci Wybrani, ale jeśli to duchy przodków w niebie, jakoś tak nie do końca wiem, czy oni muszą jeść dinozaury, tym bardziej, że dziś ich już nie ma.
UsuńTo fakt, hipopotamy tak daleko na północ nie wędrowały, za to Egipcjanie wypuszczali się daleko na południe.
UsuńAsmo, przyznam, że jestem zawiedziona ;(
UsuńBardzo pobieżnie potraktowałeś temat, a materiał z Księgi Hioba, odsłania olbrzymie pole do rozważań, nawet biorąc pod uwagę Twoją niewiarę w istnienie Boga.
Niby hipopotam opisany w Hiobowej Księdze, zupełnie nie wpisuje się w obraz tegoż zwierzęcia. Gdy zagłębisz się w tekst, poprzedzający opis samego "hipka", spostrzeżesz, że Bóg pokazuje Hiobowi tegoż zwierzaka, a Hiob wie o czym mowa.
Ks.Hioba 40:15 "Oto hipopotam, którego stworzyłem jak i ciebie. Żywi się trawą jak wół, ale popatrz jaka siła w jego biodrach i jaka moc w mięśniach jego cielska. Swój ogon wypręża jak cedr"
Wiesz Asmodeuszu, hipopotam wszystko ma ogromne, z wyjątkiem ogona. Czy mam rację??? Cedr ma ok 15-20 metrów. Czy może on przypominać ogonek hipopotama??? Dobra, dalej pójdźmy "Ścięgna ud jego są mocno splecione. Jego kości niby rury miedziane, jego członki jak drągi żelazne, jest on przedniejszym, z dzieł Bożych. jego Stwórca zaopatrzył go w miecz. Góry, gdzie igrają wszystkie dzikie zwierzęta, dostarczają mu paszy. Wyleguje się pod krzewami lotosu, w ukryciu trzciny i bagna. Krzewy lotosu osłaniają go cieniem, otaczają go wierzby nad potokiem. Oto, gdy rzeka wzbiera, nie płoszy się; jest spokojny, choćby Jordan wpadł do jego paszczy. Czy można go wyciągnąć hakami albo przekłuć kołkiem jego nozdrza?"
Rury miedziane, czyli powiedzmy kości puste w środku??? Hmmm... Język jakim posługuje się autor ks. Hioba mówi o czymś absolutnie ogromnym.
Apatozaur, to jeden z dinozaurów, którego opis warto tu przytoczyć. Było to jedno z największych zwierząt lądowych, jakie kiedykolwiek żyło na ziemi. Apatozaur osiągał średnio ok. 20 m długości i ok 23 t wagi. Miał długą szyję i malutką głowę. Jego ogon składał się z 82 masywnych kręgów. jego waga była jednak mniejsza niż innych dinozaurów z powodu pustych przestrzeni w kościach, a całe jego ciało wspierało się na nogach podobnych do kolumn. Początkowo uważano, że zauropody, czyli np. apatozaury były zbyt masywne, żeby utrzymać swoje cielsko na lądzie i dlatego prowadziły wodny tryb życia, ale spokojnie były zdolne do życia także na lądzie. Ostanie badania wykazały, że szyje ich nie były zbyt giętkie i w razie chęci spionizowania ich, doszłoby do uszkodzenia. Uważa się zatem, że żerowały bardzo nisko nad ziemią, na podmokłych terenach.
To by było na tyle...
Hmmm, a dlaczego napisałeś, że opisy w Ks.hioba są leciutko przejaskrawione (alegorycznie) ???
Pozdrawiam :)
ogon hipopotama to nie jest taki sobie ogonek, tylko bardzo ważna sprawa, służy mu do rozrzucania kupy po akwenie, aby w ten sposób zaznaczyć teren należący do niego /wraz z paniami hipotamicami/... kiedyś w NatGeo widziałem film, na którym dwa takie grubasy walczyły o ten teren... walka była okrutna, oba kąsały się i raniły głęboko, w końcu jeden uznał, że nie da racy i zrobił w tył zwrot w ramach odwrotu, zaś zwycięzca na koniec odgryzł mu ogon... w tym momencie ten pokonany był już skończony, tak społecznie, jak i w ogóle... odpłynął gdzieś dalej i wpadł w depresyjny stupor, a krokodyle dokończyły temat...
Usuń...
natomiast wracając do Behemotha i Lewiatana, to skoro pierwszy żywił się tylko trawą, a drugi był płochliwy to na mocy jakiej asocjacji myślowej zaczęto te stwory kojarzyć z satanicznym "złem", które jakoby było wynikiem świadomego i dobrowolnego działania?... toć tego zła w nich jest tyle, co w słoniu, który może niechcący kogoś nieostrożnego przygnieść do ściany, ba, nawet nie można uznać za złego słonia w stanie "must", gdy testosteron w swym ultra nadmiarze powoduje, że biedne słonisko atakuje i niszczy wszystko, co spotka na swej drodze... czy niepoczytalny wariat może być "zły" we wspomnianym rozumieniu "satanicznego zła"?...
Olimpio:
UsuńDla odmiany napiszę, że to ja czuję się rozczarowany Twoimi wyjaśnieniami. A niby co w opisie hipopotama jest niezwykłego? Porównanie jego kości do rur miedzianych? Wybacz, albo nie znasz anatomii tego zwierzęcia, ani nie wiesz jakie właściwości mają rury miedziane, ani nie masz zielonego pojęcia czym jest porównanie czy metafora. I to ostatnie budzi mój o Ciebie największy niepokój. Jeśli jest napisane: „jego kości jak rury miedziane” to nie znaczy, że kości są rzeczywiście z miedzi, przy czym brak tu nawet określenia średnicy i długości tych rur. Jeśli pisze: „jego nogi jak sztaby żelazne” to znów to nie znaczy, że ma nogi ze sztab żelaznych i dalej nie wiemy jak wielkie są te sztaby. W dodatku jest dość precyzyjne porównanie wielkości hipopotama do wielkości... wołu, co dla dziesięciokrotnie większego dinozaura mogłoby stanowić li tylko jednorazową przekąskę. I wreszcie najważniejsze – w czasach kiedy żył Hiob, po dinozaurach pozostały tylko skamieliny, których nawet nie widział.
Jeśli więc traktujesz słowa Biblii dosłownie zapytam, co z tą rybą wielorybem, w której wnętrzu da się przeżyć trzy dni bez szwanku dla zdrowia?
Piotrze:Ogon to ważna część ciała, tak ważna, że nawet nam Bóg pozostawił jego fragment w postaci kości ogonowej ;)))
UsuńStarożytni nie potrafili sobie wyobrazić sensu istnienia zła. Nawet dziś większość chrześcijan nie potrafi nie tylko znaleźć sensu, ale nawet go nie rozumie. Stąd ta potrzeba personifikacji, kiedyś do postaci Behemotha i Lewiatana, dziś do postaci diabła. W końcu to abstrakt, a wierzący nie uznają żadnych abstraktów.
@PKanalia
UsuńWow, ciekawe informacje na temat rytuałów godowych hipopotamów. Przyznam, że nie wiedziałam, iż tak się sprawy mają. Pokonany ustępuje placu, a zwycięzca jest nieprzejednany, eliminuje intruza i tyle. Ma pewność, że już więcej nie stanie na drodze jemu, ani innemu hipkowi. Ot świat zwierząt, czasami z ludźmi jest podobnie, chociaż niedosłownie. Pozdrawiam :)
@Asmodeusz
UsuńKurcze, myślałam ze komu jak komu, ale Tobie nie muszę pisać drukowanymi literami i tłumaczyć jak krowie na rowie (bez urazy) Przeczytaj jeszcze raz mój komentarz. Oczywiste jest dla mnie, że skoro napisane jest, że „jego kości jak rury miedziane” to nie znaczy, że kości są rzeczywiście z miedzi. Chodzi o to, że jak rury - puste są wewnątrz. Naukowcy całkiem nie tak dawno odkryli, że dinozaury ( mowa o konkretnym gatunku - zauropodów) mają puste przestrzenie w kościach. A co do wielkości ogonka hipopotama, to czy naprawdę uważasz, że można go porównać z cedrem, który osiąga czasami nawet 50 metrów ????
Pozdrawiam :)
witaj Olimpio, fajnie że znowu zaistniałaś w blogosferze...
OdpowiedzUsuńdarwinowska Teoria Ewolucji sama ewoluuje od czasów opublikowania pierwszych prac Darwina, poza tym wielu jej zwolenników nie do końca wie, czego tak naprawdę są zwolennikami... ja akurat, też zwolennik, skłaniam się do poglądu, że gadanie o "brakującym ogniwie" nie ma sensu, co zresztą jest zgodne z wątpliwościami Darwina, o których sama wspomniałaś... bo tak naprawdę, to każdy gatunek w danym momencie można uważać za ogniwo pośrednie pomiędzy gatunkiem będącym wcześniej i będącym później... obecnie istniejący gatunek "naga małpa" /w skrócie zwana "człowiekiem"/ też jest ogniwem łączącym jego odmianę przeszłą i przyszłą... co prawda przyszłej odmiany człowieka już nie będzie, gdyż obecna skutecznie niszczy Ziemię, więc niedługo większość form życia nie będzie miała warunków do zaistnienia, ale to już jest osobna sprawa...
czyli "brakującego ogniwa" nie ma, jest tylko niedobór znalezisk świadczących o istnieniu danego gatunku w danym miejscu i momencie...
co do tzw. "kreacjonizmu" to jak wiesz, nie jestem chrystianocentryczny i wszelkie mity z wszelkich religii i tradycji traktuję tak samo, więc mit biblijny również... w każdym z tych mitów istnieją sprzeczności z prawda naukową, a równocześnie w każdym z nich "coś jest", można tylko dyskutować/dla sportu, niezobowiązująco/ o trafności intuicji i metafor w nich zawartych, tudzież interpretacji tych metafor...
aha... akurat szczątków małpoludów odkryto sporo, tylko nie ma zgodności, ile w nich jest małpy, ile luda... spór jest natury bardziej terminologicznej, niż taksonomicznej... ja akurat nie mam z tym problemu: jesteśmy zwierzętami, do tego małpami... jednym z gatunków i tyle... być może szczególnym, ale taki goryl też jest gatunkiem szczególnym, kwestia tylko na jakie kryteria "szczególności" się umówimy...
p.jzns :)...
Witaj, no wiem, że do Boga trochę Ci daleko, ale to nie znaczy, że któregoś dnia nie spotkasz Go. Jak wiadomo wszystko się może zdarzyć :) :) Co do teorii ewolucji, nie przekonuje mnie, za dużo znaków zapytania i domniemań...Dla mnie ewolucja jest teorią stworzenia świata dla "religii ateizmu" Własciwie sam Darwin mówił, że jeśli nie zostaną znalezione szczątki ogniwa, wskazujące na związek człowieka ze zwierzęciem i to w tysiącach - należy jego teorię odrzucić. Minęło 150 lat, a szczątków w sumie nie ma...Zatem...hmmm.... A co myślisz o badaniach Johna Sanforda - genetyka, który na podstawie przeprowadzonych badań stwierdził, że ludzkie DNA rozpada się (pogarsza) w zastraszającym tempie. Czy aby mechanizm tego rozpadu nie zaprzecza ewolucji i długiemu okresowi rozwoju organizmów??? Mi to jednak daje do myślenia. Pozdrawiam :)
Usuńpytanie jeszcze do którego Boga, wszak tylu ich ludzie wymyślili... ale to prawda, że nie można wykluczyć, iż na stare lata mój mózg może ulec takim zmianom organicznym, że w efekcie umysł zacznie postrzegać jako real cudze iluzje lub tworzyć własne - to ostatnie mogłoby powiększyć istniejącą już kolekcję Bogów :)...
Usuńpożartowaliśmy, a teraz ad rem:
chyba wystarczającym dowodem na pokrewieństwo człowieka z innymi zwierzętami są pewne wspólne zestawy genów, np. szympans ma podobno aż 95% wspólnych genów z ludzkimi... ja uważam, że szukanie "brakującego ogniwa" nie ma za bardzo sensu, bo niemożliwym jest dokładnie oznaczyć moment, w którym dziecko pre-człowieka było już człowiekiem... można sobie tylko z grubsza szacować przedział czasu, kiedy osobnicy populacji pre-ludzi mieli już tyle cech człowieka, że można ich nazwać "ludźmi"...
nie znam za dokładnie badań i prac Sandforda /spróbuję poszperać w międzyczasie i się lepiej z tym zapoznać/, ale zakładając że prawdą jest, iż genotyp ludzki się "psuje", czyli rośnie ilość mutacji niekorzystnych dla przeżycia i rozwoju, to wyjaśnienie w tego zjawiska wydaje mi się dość proste: obecny ekosystem ulega coraz szybszej degradacji /przemilczmy tu, że za sprawą ludzkiej działalności, bo osobna sprawa/, oddychamy truciznami, jemy trucizny /tak to ujmę najprościej/ etc, więc jakoś mnie nie dziwią owe mutacje... tak więc moim zdaniem wyniki badań Sanforda mają się nijak do dyskusji na temat teorii ewolucji...
pozdrawiam :)...
Myślę, że nie ma co udowadniać ludziom myślącym inaczej. Zawsze odwrócą kota ogonem, choćby sami nie wierzyli w to co mówią. Wszyscy tacy mądrzy są za życia, a naprawdę w duchu gdzieś tam trzęsą portkami ;)
OdpowiedzUsuńNo własnie, masz rację...Pozdrowienia ślę :)
UsuńDo mnie najbardziej przemawia teoria, zgodnie z którą do najbardziej rozwiniętego ciała zwierzęcia na pewnym etapie ewolucji wcielił się ludzki duch (czyli nieświadomy człowiek), który miał rozwijać się w materii, uszlachetniać ją, poznawać siebie i Stwórcę i jako rozwinięty i już świadomy siebie duch miał wrócić do punktu wyjścia, duchowości czyli raju. O ile nie zbłądzi i nie utknie w materii z powodu swoich niskich skłonności.
OdpowiedzUsuń