niedziela, 27 grudnia 2015

Dawanie i przyjmowanie...

Dawanie...? Czy przyjmowanie...?  Co sprawia więcej radości...?   Hmm… 
Chyba jednak sztuką jest znalezienie równowagi między obdarowywaniem, a przyjmowaniem… 
Tak sobie myślę, że bez tej równowagi, kształtujemy ludzi, którzy tylko dają, poświęcają się i nie chcą niczego w zamian, nie chcą niczego dla siebie… 
Jednocześnie  stwarzamy tych, którzy nie dorośli nigdy do dawania, zatrzymali się gdzieś w kolejce do Mikołaja i w dalszym ciągu jedynie biorą… Hmm… 

19 komentarzy:

  1. Hola, hola, czyżby czysty altruizm był przestępstwem? Co w tym złego, jeśli ktoś bezinteresownie chce od siebie coś dać? Bo z tekstu notki można odnieść wrażenie, że to jest postawa niezbyt chlubna. Rzecz w tym, że jeśli komuś coś dajemy, to ktoś inny po prostu bierze. Zgoda, zdarzają się przypadki skrajne, bo ktoś daje dla poklasku (to już nie jest czysty altruizm), lub ktoś bierze (bo tak mu wygodnie), ale w żadnej mierze nie należy w ten sposób sprawy uogólniać, bo czynisz krzywdę i tym dającym i tym biorącym. Obdarowywanie kogoś z jakieś okazji, jeśli nie jest przesadą, jak niejednokrotnie zdarza się z okazji pierwszej Komunii, nie niesie za sobą znamion rozpieszczania.
    Sorry, że tak obcesowo, ale przekaz mnie lekko zbulwersował.
    Pozdrawiam za to ze szczerym uśmiechem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Asmodeuszu... Czytam Twój komentarz i nie rozumiem (mimo najszczerszych chęci) co tak naprawdę Ciebie w nim bulwersuje (? ) Piszę o równowadze między dawaniem i braniem ( O RÓWNOWADZE!) a Ty chyba jednak wszystko odbierasz na opak...
      Znasz takie powiedzenie "Odwracać kota ogonem" ?
      Pozdrawiam z równie szczerym uśmiechem :)

      Usuń
    2. Pytasz, co daje więcej radości... i odpowiadasz: hmm, czyli rozumiem, że nie masz pewności. Później kwestionujesz (negujesz) postawę tych, którzy tylko dają, jak i tych, którzy tylko biorą. Po co dającemu równowaga, skoro ma, skąd równowaga u tego, co bierze? O jaką równowagę tu może chodzić? Być może chciałaś to ująć inaczej, zawrzeć w tym inną treść, ale weź pod uwagę, że tak przedstawiony problem, jak w Twojej notce, może sugerować różną interpretację, np., taką jak moja. I nie ma w tym nic z czepialstwa, może jest tylko prośba o wyjaśnienie. Bo nie rozumiem...
      Z pełną życzliwością :)

      Usuń
    3. Asmodeuszu... mam pewność, że się ze mną jedynie droczysz... (taka Twoja uroda)
      Pisząc posta, autorka miała na myśli, jedynie uporządkowanie swoich prywatnych odczuć... Gdzieś tam, pod moją kokardą, pojawiła się refleksja o konieczności wyposażenia naszych dzieci, naszych bliskich w umiejetność zarówno dawania jak i otrzymywania. I myślę, że zdrowa równowaga jest tu jedynym mądrym nauczycielem... Serdeczności przesyłam :)

      Usuń
    4. Teraz już wszystko jasne, więc honor zwracam. Było tak od razu, że o dzieci chodzi... Zgodziłbym się natychmiast i od razu :)
      Pięknie się do Ciebie uśmiecham :)

      Usuń
  2. Olimpia napisałaś co ostatnio i mnie przyszło na myśl w czasie kiedy sobie pod choinką dajemy prezenty. Są tacy którzy mają własne już dochody( w domu się też nie muszą dokładać na swoje utrzymanie) ale ciągle czują się dziećmi i ani im do głowy nie przychodzi dawać coś od siebie. Patrzą tylko co i ile dostali od rodziny. Pozdrawiam już poświątecznie-;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otóż to Uleczko, własnie o to chodzi, aby nie wkładać do głów ludziom, że im się należy i basa, a sami od siebie nie potrafią ofiarować nic. I nie myślę tu o jakichś wyszukanych giftach, ale czasami po prostu o skromnym geście. Pozdrawiam ciepło :)

      Usuń
  3. Równowaga jest bardzo ważna.
    bardzo wiele jednak ludzi nie potrafi ani jednego ani drugiego...
    Pozdrawiam poświątecznie !

    OdpowiedzUsuń
  4. oczywiście, że lubię odbierać prezenty, ale chyba większe wzruszenie wywołuje we mnie reakcja osoby obdarowanej. a przy choinkowych prezentach, okrzykach radości, zaskoczeniu i ogólnej radości, zawsze się poryczę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wzrusza nas radość jaką sprawia dawanie jak i otrzymywanie... To jest piękne Polly... Buziole ślę :)

      Usuń
  5. Dawanie i przyjmowanie jest nierozłączne.Jedno nie może istnieć bez drugiego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę dokładnie tak samo jak Ty, serdeczności przesyłam:)

      Usuń
  6. Co do rozpoczętej dyskusji na Blogu Asmodeusza-nie uważam,żeby po opuszczeniu Raju została relacja z Bogiem.Ona cały czas trwała.Ona była już oczywiście inna.Grzech tylko zakłócił relację.Czyż grzech nie był częścią plany zbawczego Boga.Gdyby nie grzech nie byłoby potrzeby śmierci i zmartwychwstania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że grzech był częścią planu zbawczego, człowiek niestety nie potrafi samodzielnie uporać się ze swoja grzeszną naturą, dlatego przyszedł Jezus - jedyny sprawiedliwy. Przybył aby zapłacić za nasze grzechy. Zbawił nas, ale to nie koniec. Teraz każdy z nas musi sobie zadać pytanie: czy przyjmuje to zbawienie? A jeśli przyjmuje, to znaczy, że wierzy w Jezusa, w Jego boskość, w Jego zmartwychwstanie. Krew Jezusa oczyszcza nas tylko wtedy, jeśli mamy społeczność z Bogiem, gdy żyjemy w Bożej światłości. A jako, że Bóg jest dobry, to i my też musimy nauczyć się okazywania tego dobra. Zobacz... Gdy się zwrócisz do Jezusa całym swoim sercem, on przyjdzie do Ciebie i uczyni Ciebie całkiem nową osobą, da Ci całkiem nowe serce, nowe pragnienia. Sprawia, że człowiek po prostu szuka Boga. I to jest właśnie nowe narodzenie. Jezus, opuszczając ten ziemski padół, obiecał, że nie zostawi nas samych. Wszystkim, którzy w Niego wierzą i przychodzą do Niego ześle Ducha Świętego, aby nas prowadził, aby zmieniał nasz umysł, aby wskazywał drogę. Tego DŚ mamy w naszym wnętrzu, tego samego Ducha, który wskrzesiła Jezusa z martwych. To jest wielka siła, olbrzymia moc dana nam z góry. Rozumiesz teraz, co miałam na myśli, pisząc, że mamy bezpośredni dostęp do Boga? Mamy go poprzez Ducha Świętego. Serdeczności przesyłam

      Usuń
    2. Jeżeli grzech jest częścią planu zbawczego to dlaczego Bóg przed nim człowieka nie ustrzegł?W pewnym sensie to Bóg wydał człowieka na działanie pokuszenia.Dobry Ojciec nie powinien raczej tego robić.
      W moim rozumieniu to przecież Bóg powołał do istnienia też i tzw.Złego.Bóg nie stworzył tylko idyllicznego Raju,w którym Adam i Ewa trwać mieli wiecznie.To Bóg był tym,który przewrócił pierwszy pionek domina.
      Bóg daje przyzwolenie na grzech .Weźmy na przykład Jan 13.27 A po spożyciu kawałka [chleba] wszedł w niego szatan. Jezus zaś rzekł do niego: «Co chcesz czynić, czyń prędzej!». Wszystko się dzieje według Planu

      Usuń
    3. Bóg podarował człowiekowi wolną wolę... Czy naprawdę wolałabyś być ubezwłasnowolniona? Ludzie to nie marionetki w Bożym teatrze...
      Piszesz "Bóg daje przyzwolenie na grzech .Weźmy na przykład Jan 13.27 A po spożyciu kawałka [chleba] wszedł w niego szatan. Jezus zaś rzekł do niego: «Co chcesz czynić, czyń prędzej!». Wszystko się dzieje według Planu"
      Jezus dokładnie wiedział o zamiarach Judasza, wiedział, że szatan wykorzysta słabości Iskarioty. Jezus nie zaplanował tej zdrady, ale dokładnie wiedział, że się zdarzy. Pozdrawiam

      Usuń
    4. Bóg podarował nam wolną wolę,ale każdy wolny wybór niezgodny z wolą Boga uważany jest za grzech.
      Jeżeli Jezus wiedział dokładnie co się zdarzy dlaczego cała wina zdrady spada na Judasza.Zdrada wpisana była w Plan,więc Judasz po prawdzie nie miał szans,żeby uczynić inaczej.
      Jeżeli wiem,że ktoś popełnić chce przestępstwo inie robię nic ,żeby temu zapobiec,czy nie jestem w jakimś stopniu współwinna?

      Usuń