czwartek, 1 grudnia 2016

Czy naprawdę nie było niczego ważniejszego do zrobienia?


Gdy czytam o pierwszym cudzie Jezusa w Kanie Galilejskiej, kiedy przemienia wodę w wino. Zastanawiam się dlaczego zaczął swoją posługę od takiego prozaicznego cudu... 
Czy naprawdę nie było niczego ważniejszego do zrobienia? 
Zapewne wielu chrześcijan zadaje sobie podobne pytanie... 
Trzej ewangeliści: Mateusz, Marek i Łukasz skupiają się stricte na cudach jakich dokonywał Jezus. Jan natomiast pisał inaczej, ponieważ mówił o cudach – znakach... Znaki miały głębszy sens, przepowiadały to, co dopiero miało nadejść. 
Wesele w Kanie Galilejskiej odbywało się trzeciego dnia (tak czytamy w Biblii) i moje skojarzenia prowadzą mnie do dnia zmartwychwstania, odkupienia człowieka (trzeciego dnia zmartwychwstał)
Myślę, że z rozmysłem Jezus wprowadza na ucztę weselną kamienne stągwie, które służyły do rytualnych obmyć, oczyszczeń. Jak wiadomo, znajdowały   się w nich wszelkie nieczystości. Brudne, zaplute stągwie, które mogą symbolizować grzesznych ludzi żyjących pod prawem. I co robi Jezus? Poleca napełnić je po brzegi wodą i przemienia w wino, dokonuje najlepszej przemiany, dokonuje oczyszczenia z grzechu, przemienia starego człowieka w nowego. Uczta weselna to zapewne także obraz odkupienia, obraz Wesela Baranka, na którą my chrześcijanie czekamy. Przemieniając wodę w wino... zamienia prawo(wodę) w łaskę(wino). 
Myślałeś kiedyś, dlaczego tych stągwi jest sześć? Być może symbolizują one człowieka (szóstego dnia Bóg stworzył człowieka), albo niedoskonałość, brak pełni... Warto zwrócić uwagę także na to, iż poleca On wypełnić stągwie po brzegi wodą. Skoro woda symbolizuje prawo, to Jezus jak wiemy z Ewangelii wypełnił prawo „po brzegi” Nie uchybił ani na jotę…Urodził się pod prawem, aby wykupić ludzi spod prawa. Wraz z Jego śmiercią, umiera stare, a zaczyna obowiązywać Nowe Przymierze. Hebrajczyków 8:10-12 „Prawa moje włożę w ich umysły i na sercach ich wypiszę je. I będę im Bogiem, a oni będą moim ludem. Będę łaskawy na nieprawości ich. A grzechów ich nie wspomnę więcej”
Wszystko się zmienia, gdy pojawia się na planie Jezus. Wniosek jest jeden: Nie możemy w dalszym ciągu żyć prawem i zwracać się do Jezusa. To jest brak konsekwencji… Chrześcijanie myślą, że będą sądzeni za swoje grzechy. 
- Nie!!! 
Czyż Jezus nie został już za nie osądzony? 
Jaki był werdykt? 
- Winny!!! 
Jaka była kara?
 - Śmierć! 
Co zrobił Jezus?
 - Umarł! 
Wszystkie nasze grzechy zostały załatwione raz na zawsze! 
Jezus powiedział "Ten kto we mnie wierzy, nie będzie sądzony" 
Ew. Jana 3:17-18 "Bo nie posłał Bóg Syna na świat, aby sądził świat, lecz aby świat był przez niego zbawiony. Kto wierzy w niego, nie będzie sądzony; kto zaś nie wierzy, już jest osądzony dlatego, że nie uwierzył w imię jednorodzonego Syna Bożego"

Pisząc o cudzie-znaku w Kanie Galilejskiej warto zwrócić uwagę na słowa, jakie wypowiada Matka Jezusa do posługujących. Biblijna Maria  wysyła istotny komunikat, daje niezwykłą radę: „Zróbcie cokolwiek wam powie” Już na samym początku Maria kieruje nas w stronę Jezusa, poleca stawiać na pierwszym miejscu słowa, nauki Syna... Bo tylko wtedy nasza przemiana będzie możliwa. Jezus i tylko Jezus… Mnie to daje wiele do myślenia...

17 komentarzy:

  1. Nie neguję wprawdzie symboliki tego cudu, ale zawsze mnie zastanawia co by wynikało z niego dla gości weselnych, którzy, hmm po prostu dostali wino.

    Tu po lekturze tej notki rodzi się pytanie, czy należy owe cuda rozumieć w sensie dosłownym, czy jako alegorię dla znacznie bardziej skomplikowanej przemiany, która się za nią kryje. Być może Jezus nigdy nie zmieniał wody w wino. Być może chodzi o ludzi, których uszlachetniał swoją nauką.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmmm...Jezus nigdy nie działał bez istotnej przyczyny... Za każdym razem w Jego dziele tkwił jakiś głębszy zamysł...Jeśli Jan opisuje ten cud, to chyba jednak jest on istotny. Myślę sobie, że cud - znak przemiany wody w wino należałoby rozpatrywać w sensie dosłownym, ale także jako alegorię... W sensie dosłownym, ponieważ właśnie wtedy uwierzyli w Jezusa Jego uczniowie... To był znak dla uczniów. Oni pierwszy raz coś tak niesamowitego widzieli na oczy. Jako alegorię, ponieważ symbolika tego zdarzenia może odwoływać się do przyszłego odkupienia. W sensie domyślnym mówi o zamianie prawa w łaskę. I tu raczej nie mam wątpliwości... Zastanawiam się jednak nad symboliką starosty weselnego, który wypowiada następujące słowa do oblubieńca: "Każdy człowiek pierwej daje wino dobre, a gdy sobie podpiją, tedy podlejsze, a tys dobre wino zachował aż do tego czasu" Ew. Jana 2:10 Mam sporo przemyśleń... ale o tym może kiedy indziej...
      "...zawsze mnie zastanawia co by wynikało z niego dla gości weselnych, którzy, hmm po prostu dostali wino"
      Świetnie to spuentowałeś, chociaż chyba jednak zupełnie nieświadomie... Ja odniosłabym to do każdego człowieka, który otrzymał dar zbawienia z łaski (wino), a jednak nieustannie tkwi w prawie. "po prostu dostali wino" ale nie rozumieją co to tak naprawdę oznacza... Ktoś tam nieustannie biega do konfesjonału i prosi o przebaczenie. Ale przecież to nie nasze prośby błagalne sprawiły, że Jezus umarł. Sprawiła to przelana krew, a nie to, że przepraszamy. Prośba o przebaczenie nie istnieje nigdzie w Biblii. Znajduje się za to 12 razy w Koranie, ale ani razu w Biblii....
      Efezjan 2:15 "On zniósł zakon przykazań i przepisów"
      Rzymian 6:14 "Albowiem grzech nad wami panował nie będzie, bo nie jesteście pod zakonem, ale pod łaską"
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  2. Nie chciałabym być sądzona za swoje grzechy.
    Ciekawe refleksje. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haniu, zbawienie z łaski można przyjąć, albo odrzucic... Jeśli je przyjmujesz, Biblia mówi, że nie będziesz sądzona za swoje grzechy... Pozdrawiam :)

      Usuń
  3. Nie odniosę się bezpośrednio do cudu, bo w cuda nie wierzę.
    Moja refleksja dotyczy przytoczonych przez Ciebie słów: „Wszystkie nasze grzechy zostały załatwione raz na zawsze! Jezus powiedział "Ten kto we mnie wierzy, nie będzie sądzony." W to też z oczywistych względów nie wierzę, ale nie widzisz w tym pewnej niekonsekwencji? Bo to tak, jakby mówić: „chrześcijaninie, skoro we Mnie wierzysz, możesz grzeszyć.” Pewnie grzech ciężki wykluczony, ale drobne i średnie grzeszki i grzechy? Swego rodzaju czysta hipokryzja i dobrze, że świeckie prawo do takiej interpretacji darowania winy podchodzi z daleko posuniętą ostrożnością.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Asmodeuszu, problem w ty, że podchodzisz do tematu patrząc jak mi się zdaje przez pryzmat wiary katolickiej, która dzieli grzechy na ciężkie i powszednie. Jednak zobacz, że Biblia nigdzie takowego podziału nie odnotowuje. Każdy grzech to grzech i basta! Jezus załatwił je wszystkie, ponieważ została przelana krew, w tym wypadku Jego krew. Cofnijmy się do czasów sprzed krzyża. Spójrz Asmodeu-szu na ówczesnych Żydów, którzy wychodząc ze świątyni czuli się znacznie lepiej z powodu przelanej krwi zwierząt. Ta ofiara przykrywała ich grzechy na rok. I tak właśnie my powinniśmy czcić krew Jezusa, ponieważ zabrała ona nasze grzechy, a Bóg powiedział „że nie wspomni naszych grzechów już nigdy”. Żydzi pomyśleli ok, nie ma już potrzeby składania ofiary co rok. To się skończyło! Krew Jezusa została przelana. Koniec, kropka. Piszesz Asmodeuszu, że według Ciebie jest to licencja na grzeszenie, że teraz można robić co się chce… Hmm… Nie! Teraz dopiero odkryjesz czego naprawdę chcesz…. Bo dokonuje się „operacja na Twoim sercu” Bóg zmienia nasze nastawienie, sprawia, że odwracamy się od grzechu o 180 stopni. To właśnie jest pokuta: Grzeszyłeś – Przestań! To jest proste, bo albo będziesz się budził każdego dnia blisko Boga, albo będziesz starał się być czysty, jak to czynią Katolicy… Krew Jezusa zakrywa Twoje grzechy, On Ciebie ożywia, nowego ducha wkłada do Twojego wnętrza, odnawia Twoją relację z Ojcem, a skoro Ciebie ożywił, to będzie także inspirował… Jeśli zaufasz Jezusowi, On będzie Ciebie motywował.
      „Bo to tak, jakby mówić: Chrześcijaninie, skoro we mnie wierzysz, możesz grzeszyć” O nie! To tak nie działa! Ty nie będziesz chciał grzeszyć i będziesz to czynił bez żadnego starania… Tak po prostu… Dlaczego? Dlatego, że Jezus stwarza Nowego Człowieka… Nowy TY z tym samym Duchem, który, sprawił, że Jezus zmartwychwstał… Zupełnie nowe stworzenie… Mało tego, On zsyła Ci Ducha Święte-go, aby Ciebie prowadził… Hmmm… Asmodeuszu, zapewne sobie tak czytasz, czytasz, czytasz i myślisz… Cóż…to nie jest moja bajka… Ale nie przekonasz się o tym jeśli tego nie sprawdzisz… Sprawdź…Pozdrawiam :)

      Usuń
  4. *Co stworzył Bóg Ojciec jako pierwsze?

    Kolejny cud i to w XXI wieku...
    https://www.ewtn.co.uk/news/world/astonishing-discovery-at-christ-s-tomb-supports-turin-shroud

    Dlaczego naukowcy dostali tylko 64 godziny na zbadanie grobu Chrystusa?
    pozdrawiam


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmmm... Na temat Całunu Turyńskiego mam swoją opinię. Uważam, że nie może on być tym, w który owinęto ciało Jezusa. Tradycja żydowska tamtych czasów charakteryzowała się zupełnie inną procedurą pochówku, a mianowicie owijano całe ciało PASKAMI lnianego płótna ( przypominały one jakby szerszy bandaż) A z tego co wiemy o Całunie Turyńskim ma on wymiary 4,36 m x 1,10 m Już nie wspomnę nawet, że samo płótno wedle badań pochodzi z XVI w.
      A tak nota bene, pisz po prostu o co konkretnie Ci chodzi, bo domyślać to się można wiele... Pozdrawiam :)

      Usuń
  5. Dlaczego uważasz, że się nie przekonam (w czasie przyszłym)? Podkreślałem już nie raz, byłem wierzącym przez czterdzieści lat, z czego dwadzieścia w pełni świadomie gorliwym. Jedynym efektem tej gorliwości stał się mój ateizm i to z kilku powodów.
    Byłoby pięknie gdyby to, co piszesz w komentarzu było prawdziwe. Tym bardziej w oparciu o stwierdzenie, że nie ma grzechów ciężkich i lekkich, wszystkie są grzechem. Pewnie stwierdzisz stanowczo, że dzięki wierze nie popełniasz żadnych, ale niczego Ci nie ujmując, to jest tylko Twoja, w pełni subiektywna ocena, niemożliwa do weryfikacji przez tenże subiektywizm, i śmiem tak twierdzić choć zupełnie Cię nie znam.
    Opisujesz mi judaistyczne odpuszczenie grzechów, ale ono dotyczyło tylko czasu przeszłego, żadna ich „krwawa” ofiara nie dotyczyła przyszłości. Problem w tym, że nikt z nas nie wie, co mu się jutro czy za miesiąc przytrafi, nie jest w stanie przewidzieć jak się zachowa np. w kontrowersyjnej sytuacji, kiedy przyjdzie mu wybierać między większym a mniejszym złem. Ale zawsze złem. I nie będzie to miało żadnego znaczenia dla samej definicji grzechu. Bo, co z tego, że ja sam siebie usprawiedliwię faktem, ze nie było innego wyjścia? Nie my sami (podobno) będziemy oceniać nasze postępowanie, a sama wiara nie jest przepustką do zbawienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Doskonale pamiętam Asmodeuszu, co pisałeś na temat swojej wiary. Jednak o ile mnie pamięć nie myli był to kościół katolicki. I tu pojawia się poważny problem… KK jakoś tak wszystko zagmatwał, a Ewangelia jest dziecinnie prosta. Niestety ludzka teologia bardzo ją skomplikowała. Zobacz Asmodeuszu, na kartach ST czytamy, że Bóg stworzył bezgrzesznego Adama. Ten upadł oddając całe bogactwo Boga Ojca, z którego mógł nieskrępowanie korzystać. 4000 lat później zjawia się Jezus. Zastanawiałeś się po co przyszedł? Po to, aby przywrócić nas do stanu sprzed upadku. Usunąć stare serce i podarować nowe, wzbudzić naszą duszę, aby wypełnić ją Duchem Świętym. Jezus na krzyżu nie umarł dla Ciebie, On umarł jako Ty. Zanim jednak umarł, zył świętym życiem, jako jedyny sprawiedliwy, bezgrzeszny człowiek. Wypełnił kazde jedno przykazanie. Zrobił to, czego Ty nie byłeś w stanie uczynić. Wypełnił pierwsze przymierze, aby ustanowić drugie. Jezus umarł za każdy jeden Twój grzech: przyszły, teraźniejszy i przeszły. On zniósł nad Tobą zakon przepisów i przykazań i w zamian za to daje Ci swoją sprawiedliwość (czytaj świętość) To jest właśnie ŁASKA. Jeśli to przyjmiesz, jeśli uwierzysz w jego dzieło na krzyżu, jeśli uwierzysz w Jego śmierć, a także zmartwychwstanie – wtedy nie jesteś już pod Prawem, jesteś pod Łaską. Stajesz się istotą duchową. Masz cielesne przy-zwyczajenia, ale nie chodzisz już nigdy w ciele. Masz cielesne nawyki, stare sposoby myślenia. Jednak one będą eliminowane przez Jezusa, bo bez Niego niczego uczynić nie możemy. I tak naprawdę, to nie Ty decydujesz, to nie Ty wybierasz Boga, ale On wybiera Ciebie. Ew. Jana 15:16 „Nie wy mnie wybraliście, ja was wybrałem i przeznaczyłem was abyście szli i owoc wydawali i aby owoc wasz był trwały, by to o cokolwiek prosicie w imieniu moim, dał wam” Jeśli zatem uwierzysz – to jesteś wszczepiony w Jezusa. Bo nie żyjesz już Ty, ale na zawsze żyje w Tobie Jezus, który nigdy Cię nie zostawi, nigdy nie opuści. A Ty będziesz chciał Go poznawać więcej i więcej, będziesz czytał Biblię z Mocą Ducha Świętego i gwarantuje Ci, że nie jeden raz powiesz: Niesamowite! Tego tu wcześniej nie było, bo Duch Święty otwiera oczy, daje zrozumienie… Katolicy nieustannie mieszają starego człowieka z nowym, dlatego żyją w totalnym chaosie. Mieszają Prawo z Łaską. My się nie mamy podobać Bogu, dlatego że robimy coś dobrego. Bo to są uczynki. Nie wolno nam myśleć: Jeśli zrobiłem więcej dobrego niż złego, to jestem na plusie i podobam się Bogu. Jeśli czytasz Biblię Asmodeuszu, to wiesz, że Bóg nie patrzy na nas w taki sposób… On patrzy na nas przez pryzmat Jezusa, widzi nas sprawiedliwych, ponieważ Chrystus takimi nas uczynił. Asmodeuszu, oczywiście, że upadam, ale może inaczej, może rzadziej, a jeśli nawet – to z pomocą Ducha Świętego jakoś odwracam się od grzechu. On mi to ułatwia, On pokazuje jak mam sobie radzić z moimi upadkami. Ja chodzę z Duchem Świętym, może dlatego jest mi łatwiej omijać miny na drogach mojego życia. Nie muszę dokonywać trudnych wyborów… Ja po prostu żyję Słowem Bożym, a takie życie wiele zmienia…wiele ułatwia…
      Judaistyczne odpuszczanie grzechów opisałam, aby Ci pokazać, że Żydzi nie mieli z tym problemu. Świetnie rozumieli Bożą ekonomię krwi. Uważali, że krew zwierzęcia zakrywa ich grzechy na jakiś czas. Dlaczego zatem mamy taki problem z zaakceptowaniem ofiary Jezusa? O to mi chodziło…
      Asmodeuszu wiara jak najbardziej jest przepustką, wiara i chrzest ( świadomy chrzest) Ew. Marka 16:16 „Kto uwierzy i ochrzczony zostanie – zbawiony będzie” Pytanie jest tylko jedno: W kogo i w co mamy uwierzyć? Czy znasz odpowiedź?
      Pozdrawiam :)





      Usuń
    2. Ale mi odstrzeliłaś wykład :)
      Nie będzie po kolei, ale to mi potrzebne w moim toku rozumowania. Piszesz: „Masz cielesne nawyki, stare sposoby myślenia. Jednak one będą eliminowane przez Jezusa, bo bez Niego niczego uczynić nie możemy. I tak naprawdę, to nie Ty decydujesz, to nie Ty wybierasz Boga, ale On wybiera Ciebie.” To budzi mój stanowczy sprzeciw, bo ja nie chcę być marionetką, a szczególnie w rękach niematerialnej już istoty. Ja chcę być sobą, sam decydować za siebie i ponosić konsekwencje swoich czynów. Moje „ja” jest moje i wara każdemu, kto po nie sięga. Nic innego tak naprawdę nie mam, Twój Bóg mógłby mi zabrać wszystko, ale siebie nie dam, nawet za cenę wiecznego potępienia. Oglądałaś „Westworld”? Jeśli nie, gorąco polecam, choć tam nie ma odniesienia do żadnego Boga, to jest serial tylko i wyłącznie o tym, czym dla nas jest poczucie własnego „ja”. Ty mi proponujesz byciem pozornie samorealizującym się robotem, bycie kimś, kto nie decyduje o sobie, ma być tylko „zabawką” w rękach twórców. To jest chore i mi nie powiesz, że Jezus chciałby nas takimi uczynić. Tyle w kwestii moralnej bycia istotą duchową, którą włada Jezus, nie ja, ani nie Ty.
      Mam też poważne zastrzeżenia co do tekstu: „(...) na zawsze żyje w Tobie Jezus, który nigdy Cię nie zostawi, nigdy nie opuści.” Otóż, gdy pokładałem w Nim największe nadzieje, gdy potrzeba mi było nie tyle pomocy ile tylko „znaku”, Jego nie było, zapadła się pod ziemię jak ulatnia się kamfora. I nawet nie chodziło o mnie, gdyż nawet nie śmiałem o nic prosić dla siebie. To wśród zwykłych ludzi prędzej znajdziesz wsparcie, tylko mi nie pisz, że to przez nich przemawia Jezus, bo wtedy nawet ludzi gotowych mi choćby tylko zaświadczyć, też nie było. Śmiem twierdzić, że nie było Ci dane doznać takiego stanu, i naprawdę Ci go nie życzę, ale nie byłabyś wtedy pewna swoich słów.
      Tak, masz rację, niejednokrotnie czytając Biblię (całą) mówiłem sobie: to niesamowite! Problem w tym, że ta niesamowitość miała pejoratywny wydźwięk. Nie zmienia tego przekazu nawet nowe Przymierze, bo nawet w Nowym Testamencie znajdziesz sprzeczne ze sobą stwierdzenia, okrucieństwa nie wyłączając (Apokalipsa). Śmiem twierdzić, że nie tylko katolicy żyją w totalnym chaosie, ten chaos dotyczy każdego wierzącego, choć miewa różne oblicza. Każdy wierzący szuka ukojenia dla własnych wątpliwości, rozpaczliwie szuka Boga, tam gdzie Go nie ma, by udowodnić tylko sobie, że wszystko jest w porządeczku, że wszystko ma sens, nawet tam gdzie sensu nie ma. Bo jakiż jest sens życia na tym ziemskim padole jeśli celem jest życie wieczne, daleko, jeśli nie diametralnie, inne niż to ziemskie? Po co ta cała zabawa w ciuciubabkę? Po co heca z wolną wolą, skoro według Ciebie jej nie mamy?
      O historii stworzenia, a raczej jej bezsensownej interpretacji w Biblii pisałem w notce „Adam i Ewa i drzewa.” Piszesz: „Ten upadł oddając całe bogactwo Boga Ojca, z którego mógł nieskrępowanie korzystać.” Przecież to przeczy tezie o wygnaniu z Raju, bo Adam został wygnany za to, że chciał poznać więcej niż mu Bóg zezwoli. Gdzie więc ta nieskrępowana możliwość korzystania ze wszystkiego? Coś strasznie pogmatwałaś, straszniej niż to czyni Biblia.
      Sorry, że tak obszernie.

      Usuń
    3. Hmmm...A czyż naprawdę Adam nie korzystał z całego bogactwa Boga przed swoim upadkiem? Nie bardzo rozumiem, o co Ci chodzi? Czy Ty Asmodeuszu, przestrzegając dziecko przed gorącym czajnikiem masz na myśli: To jest mój czajnik i dlatego nie wolno ci go dotykać? Czy może raczej czynisz to w trosce o dziecko. Tak samo uczynił Bóg, uczynił to w trosce o Adama życie.(należy w tym ostrzeżeniu poszukać głębszego sensu) Rozmawiamy ze sobą, ale tak naprawdę, ani ty mnie nie rozumiesz, ani ja Ciebie. Piszesz, że stanowczy sprzeciw budzi w Tobie fakt, że to Bóg wybiera Ciebie, że zmienia Twoje serce itd Hmm...Bóg jednak wybiera, czy Ci się to podoba czy nie...Chociaż w Twoim wypadku raczej nie wybrał, albo może po prostu jeszcze nie nadszedł Twój czas. Ew. Mateusza "A ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do żywota; i niewielu jest tych, którzy ją znajdują" Piszesz, że w trudnym dla Ciebie czasie Bóg nie wysłuchał Twoich próśb... A zastanawiałeś się nad tym, czy On w ogóle Ciebie słyszał? Pozdrawiam :)

      Usuń
    4. Właśnie, czym jest grzech pierworodny, bo zerwanie zakazanego owocu to raczej alegoria niż dosłowność? Gdyby moje dziecko dokonało czynu zakazanego, nie wyrzuciłbym go z domu, może jakaś reprymenda, kazanko i koniec, tematu nie ma. Gdyby zostawił je sam na sam z gorącym czajnikiem, nie zasługiwałbym na miano odpowiedzialnego rodzica. Tyle, że to ludzka mentalność, nie boska.

      Czyli optujesz za tym, że Bóg uczynił Cię marionetką? On za Ciebie o wszystkim decyduje. W moim przypadku to Jego czas minął. Załóżmy hipotetycznie, że jest. Oto ja ani lepszy, ani gorszy od innych nie doczekam zbawienia, bo nie uwierzyłem. I słusznie, rzecz w tym, że jeśli tylko z tego powodu, to ja nie mam czego żałować. Taki Bóg jest najzwyklej w świecie małostkowy, nie warty mojej czci.

      Tak, zastanawiałem się czy mnie słyszy, również nad tym czy mnie chce w ogóle słyszeć, i co najważniejsze, czy w ogóle jest ktoś, kto mógłby mnie słyszeć? Mam swoje lata, mam i miałem zdecydowanie więcej znajomych, samych wierzących. Nigdy nie słyszałem, poza informacjami z drugiej ręki o zupełnie nieznanych mi osobach, aby kogoś wysłuchał.

      Usuń
    5. Asmodeuszu, Bóg małostkowy??? 1 Mojżeszowa 2:16-17 „I dał pan Bóg człowiekowi taki nakaz: Z każdego drzewa tego ogrodu możesz jeść. Ale z drzewa poznania dobra i zła, nie wolno Ci jeść, bo na pewno umrzesz” Oczywiście chodziło tu o śmierć duchową, o oddzielenie od Boga, bo jak wiadomo Adam z Ewą nie umarli fizycznie po spożyciu owocu z zakazanego drzewa. Zobacz Asmodeuszu, Bóg nie starał się zniewolić człowieka, nie chciał uczynić go jak to piszesz „marionetką” Pozwolił ludziom decydować samodzielnie, ale jako dobry i kochający Ojciec, ostrzegł ich o zagrażającym niebezpieczeństwie. Widzisz, tak to już jest, że aby miłość stała się miłością, musi ona przyznać nam prawo do powiedzenia nie tylko TAK. Musi także przyznać nam prawo do powiedzenia NIE. Zastanów się Asmodeuszu, czy miłość, która nie pozwala Ci powiedzieć NIE jest naprawdę miłością? Przecież to jest gwałt. Miłości nie da się wymusić. Dlatego Bóg w Edenie pozwolił człowiekowi powiedzieć TAK, ale i NIE. On bardzo chciał aby człowiek był z nim na wieki, ale jego miłość nie mogła tego na nim wymusić. Pierwsi ludzie wybrali wolność od Boga. Poszli za Jego wrogiem. Szatan powiedział im „Na pewno nie umrzecie, otworzą wam się oczy i poznacie dobro i zło, jak Bóg” No i poznali… Rozejrzyj się dokoła, Planeta jaką stworzył Bóg jako ogród, stała się wrakiem diabelskiej sztuczki. A szatan wskazuje na Boga i mówi: To On to uczynił. Popatrz, Ty też uwierzyłeś temu kłamstwu. Pozdrawiam :)

      Usuń
    6. Przeczysz sama sobie i to uwypukliłem w poprzednim komentarzu. Piszesz: „A czyż naprawdę Adam nie korzystał z całego bogactwa Boga przed swoim upadkiem” i na potwierdzenie(?) przedstawiasz mi fragment, który wyraźnie mówi o zakazie?! Ale skoro wspomniałaś o „drzewie poznania dobra i zła” to w tym jest największa niekonsekwencja. Po pierwsze, skoro Raj był ucieleśnieniem dobra, więc tym samym Adam już dobro poznał. Ale nie sposób ocenić wartości tego „dobra” nie mając odniesienie do tego czym jest „zło”. Po drugie, to podobno Bóg obdarzył człowieka rozumem. Istotną cechą tego rozumu jest możliwość zadawania pytań i szukania na nie odpowiedzi. Inaczej, skoro człowiek miał być czym „lepszym” od zwierząt, które można wytresować, tym samym zyskał możliwość poznawania wszystkiego, nawet tego, co było poza Rajem.

      Piszesz „Bóg nie starał się zniewolić człowieka, nie chciał uczynić go jak to piszesz „marionetką”” a wcześniej coś wręcz odwrotnego: „Jednak one (sposoby myślenia) będą eliminowane przez Jezusa, bo bez Niego niczego uczynić nie możemy. I tak naprawdę, to nie Ty decydujesz (...)” Naprawdę nie widzisz sprzeczności?

      Piszesz: „Pierwsi ludzie wybrali wolność od Boga.” I uzasadniasz to teorią o wolności w miłości. Skąd pewność, że ostatecznie porzucili Boga? Jak sama uzasadniasz kochającej osobie nie możesz zabronić niczego, nawet odejścia, bo to już jest władcza i zaborcza miłość. Tu jest pewien paradoks. Gdyby Adam i Ewa bezwzględnie się podporządkowali Bogu, to już nie jest prawdziwa miłość, to jest miłość dwóch nieszczęśliwych istot. Boga, który ma świadomość, że coś wymusza, Adam i Ewy, bo mają taką samo świadomość, że ich wolność jest ograniczona. Co to ma wspólnego z prawdziwą, doskonałą miłością? A co robi Bóg? Bóg za tę wybór wolności się ewidentnie mści! Czyli, albo nie ma pojęcia czym jest miłość, albo tak naprawdę nie kochał ludzi, albo jest właśnie małostkowy. Nawet rodzice uwielbiający i kochający swoje dzieci, choć z żalem, w końcu i tak godzą się na ich odejście. Nikt przez to nikogo nie przestaje kochać, nikt się za to nie mści.

      Mamy zupełnie inną ocenę planety zwanej Ziemią. Bo też Ziemia nigdy nie była prawdziwie doskonała (nawet w czasach istnienia Edenu, skoro pojawił się tam Szatan), nie jest teraz i nie będzie nigdy. Wyjaśnię, Eden był ściśle chronioną enklawą na tej Ziemi, choć nie do końca skutecznie, skoro mógł się tam pojawić Szatan. Reszta Ziemi była, jeśli nie zupełnym zaprzeczeniem Edenu, to na pewno daleko mniej komfortowa i idealna.

      Usuń
  6. Raj to okres ,,niemowlęctwa człowieka". Z chwilą od kiedy zaczyna się mieć świadomość że się jest, i rozróżnia się zło od dobra, to ludzkość staje się tym czym jest teraz , no i bezpowrotnie traci Raj.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę tak myślisz? A co z niemowlętami maltretowanymi przez rodziców od urodzenia? Przecież one czują ból...Tak ma wyglądać ich raj? Uleńko, raj utraciliśmy dawno temu, za czasów Adama i Ewy. Z chwilą gdy pierwsi ludzie wybrali, gdy chcieli dowiedzieć się jaka jest różnica między dobrem i złem. Raj to chyba raczej przebywanie w obecności Najwyższego, życie w obecności dobrego Boga, gdzie nie ma śmierci, bólu, zmartwień, trosk, chorób, kłamstwa, pychy, zazdrości itp. Człowiek jednak (jak podaje Biblia - Objawienie Jana) nie wraca do ogrodu Eden, ale zaproszony zostaje do doskonałego miasta. Co ważne i o czym Biblia mówi bez cienia wątpliwości – to, co jest na końcu objawienia jest większe, lepsze i doskonalsze niż to, co było na początku. Miasto okazuje się lepsze niż ogród, a niebiańska cywilizacja doskonalsza niż rajska natura. Ja tu widzę przejście od natury do cywilizacji. Jan, żeby opisać doskonałość końca czasów, używa pojęć, które są wytworem ludzkiej cywilizacji. Opisuje dość szczegółowo miasto, z jego infrastrukturą komunikacyjną (ulice), mieszkaniową (domy) oraz obronną (mury i bramy). To będzie Uleńko miasto, nowe Jeruzalem Objawienie Jana 21,22

      Usuń