poniedziałek, 9 sierpnia 2021

LISTY NIKODEMA


Piękna powieść historyczna, autorstwa Jana Dobraczyńskiego, opisująca losy rabbiego Nikodema, członka Sanhedrynu, który idąc śladami Jezusa odrzuca suchą literę prawa, przyjmując Jego naukę.              

Powieść jest rodzajem komentarza ewangelicznego, czyta się naprawdę dobrze. Bogate opisy miejsc i biblijnych postaci nowotestamentowych, aczkolwiek często przedstawianych z punktu widzenia typowego Katolika, co mnie osobiście odrobinę przeszkadzało.           

Przyznam się, że błędnie zakładałam, iż powieść pisana była na kanwie faktycznie istniejących listów Nikodema i że dowiem się czegoś więcej na temat tej biblijnej postaci, jego osobistych odczuć po spotkaniu z Mesjaszem. 

Autor starał się opisać faryzejskie spojrzenie na nauczanie Jezusa, oraz przemianę duchową, jaka dokonuje się w gorliwym faryzeuszu.  

Jako takie listy Nikodema nie istnieją, a wiedzę odnośnie tej postaci możemy czerpać jedynie z Biblii. 

Zainteresowanym polecam też wykłady Żyda mesjańskiego dr A. Fruchtenbauma, który rzuca dodatkowe światło (patrząc z żydowskiej perspektywy) na niektóre biblijne wątki  związane z Nikodemem. 

9 komentarzy:

  1. Ciekawie się zapowiada, chętnie przeczytam przy okazji. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawie się zapowiada, chętnie przeczytam przy okazji. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. CZYTAŁAM, TEŻ POLECAM
    BASIA

    OdpowiedzUsuń
  4. Słyszałam ostatnio o tej książce! Chciałam koniecznie kupić ją mojej mamie na urodziny, ale zapomniałam tytułu i nie mogłam jej później odszukać. Wielkie dzięki za ten wpis ;) Książkę z pewnością zakupię i może też sama przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. fajnie, że znowu się pojawiłaś w blogosferze... dlaczego "fajnie"?... nie wiem... nie muszę tego wiedzieć, nie muszę rozumieć, zamiast o tym myśleć, ubierać w słowa wolę czuć tą "fajność"...
    co do meritum, to niewiele mam do skomentowania, po prostu słabo się znam na Żydach... kiedyś zrobiłem podejście do książki Philipa Rotha "Operacja Shylock" traktującej o relacjach międzyżydowskich i szybko odpuściłem, bo kompletnie nie trybiłem, o co chodzi...
    natomiast zaciekawił mnie motyw Żydów (judaistów) mesjańskich /czy też mesjanistycznych/... jak dobrze rozumiem, to ta grupa uznaje postać mitycznego Jezusa za "mesjasza", ale nie dowiedziałem się, czy tym samym go deifikuje... opowiesz mi coś o tym?...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ojjjj...Miło mi, że przyczyniłam się do Twojego odczuwania fajności :)
    Co co Żydów mesjańskich czy mesjanistycznych, jak wolisz, to przyznam, że ostatnio w ogóle tematyka żydowska budzi moje szczere zainteresowanie. Może dlatego, że jakiś czas temu odkryłam, iż moja prababcia nosiła jakże wymownie brzmiące imię Salomea. Przyjmując, że były to czasy, gdy Polakom raczej nie nadawano typowo biblijnych (bardzo popularnych w kulturze żydowskiej imion) Być może chociaż odrobina krwi narodu wybranego płynie w moich żyłach 😊 ( …z tym, że niekoniecznie 😊) Potraktuj to z humorem :)
    Żydzi mesjańscy ( z tego, co mi wiadomo) to po prostu hebrajscy chrześcijanie (chociaż może się wydawać, że jest to połaczenie sprzecznych ze sobą pojęć) Większość Żydów ortodoksyjnych uważa, ze można być albo Żydem, albo chrześcijaninem, lecz nie można jednocześnie być jednym i drugim. Zatem, kto jest żydowskim chrześcijaninem, skoro Żyd jest potomkiem Abrahama, Izaaka i Jakuba? Chrześcijanin natomiast jest człowiekiem, który osobiście, z własnej woli przyjął Jezusa jako swego Mesjasza. Mesjańscy Żydzi nie maja jednak problemu ze stwierdzeniem, że hebrajski chrześcijanin jest Żydem, który wierzy, że Jezus jest jego Mesjaszem. Mało tego, narodowo Ż. mesjańscy utożsamiają się z ludem żydowskim i są dumni ze swego żydowskiego dziedzictwa, a jednocześnie z wiary w Mesjasza.
    Czytałam wiele świadectw Żydów mesjańskich, którzy nie na podstawie NT, ale w oparciu o Stary Testament rozpoznają w Jezusie Mesjasza (np. Ks. Izajasza 53) Ciekawe jest także to, że wszystkie święta, ustanowione dla narodu izraelskiego przez Stwórcę ( ich czas i miejsce w kalendarzu, a także swoista celebracja świadczą dobitnie o Jezusie, On jest istotą tych świąt) Gdy Go tam odnajdują, są zszokowani i wzruszeni…
    Od prawie trzech tysięcy lat mieli to wszystko, jak na talerzu, a jednak czas, okoliczności, a także oczekiwania sprawiły, że nie rozpoznali Go wtedy…
    Pozdrawiam serdecznie z poczuciem "fajności" :)

    OdpowiedzUsuń