Czytając 1 list do Koryntian, zauważymy, że Św. Paweł kończy go słowem: MARANATHA.
Słowo to samo w sobie nie pobudza naszych myśli i naszej wyobraźni.
Historycznie należało do języka, którym mówił Pan Jezus.
MARANATHA jest nie jakoby świętym słowem, pierwszą chrześcijańską modlitwą. MARANATHA czyli "Przyjdź Panie Jezu" jest jednym z niewielu aramejskich słów zawartych w Nowym Testamencie.
Ewangelie były tłumaczone z aramejskiego na grecki.
Niestety nie znamy oryginalnych słów Jezusa.
Znamy jedynie ich tłumaczenie.
MARANATHA to jakby przesłanie od samego Jezusa, o tym co ma nadejść...
A zatem "Przyjdź Panie, Przyjdź Panie Jezu" - MARANATHA
Maranatha - jedno słowo zawiera w sobie dwa słowa. Lubię takie językowe niespodzianki.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam :)
W zasadzie nie jestem do końca przekonana, czy faktycznie jest to jedno słowo, ponieważ spotkałam się też z zapisem Marana Tha. W moim przekładzie Biblii warszawskiej jest jednak Maranatha jako jedno słowo - wyraz. Pozdrawiam serdecznie :)
UsuńW zasadzie nie potrafię tej notki skomentować. Rzekłbym: poza zasięgiem moich rozważań :) Niemniej wydaje mi się, że właściwie to powinno być bez znaczenia, jakimi słowy zwracasz się do Jezusa.
OdpowiedzUsuńMyślę, że tu nie chodzi o słowa, jakimi zwracam się do Jezusa. Akurat zwrot Maranatha został uwieczniony we wszystkich chyba przekładach Pisma Świetego w pierwotnej formie, dokładnie w języku jakim posługiwał się Jezus. Dla mnie ważne jest raczej znaczenie tych słow, które są wypowiadane niejako w odpowiedzi na obietnicę Jego ponownego przyjścia. Dla Pawła były one na tyle ważne, iż nie zawarł tłumaczenia na grecki, a przecież greką także się posługiwał, gdyż był to język, którego znajomość pozwalała mu na nauczanie Ewangelii także poza granicami Izraela. Paweł spisał dokładne słowa Jezusa. Aramejski z tego co mi wiadomo był językiem potocznym, którym posługiwał się Jezus, gdyż jego nauk słuchały tłumy prostych ludzi, aramejskim posługiwali się także apostołowie. Pozdrawiam :)
UsuńTak mi się skojarzyło, trochę nie na temat. Dziś czytałem jak minister Błaszczak tłumaczył, dlaczego nie możemy przyjąć nawet chrześcijańskich uchodźców z Syrii bo (odtwarzam z pamięci): „oni rozmawiają tylko w języku Jezusa”...
UsuńAsmodeuszu, tak słuchałam wypowiedzi ministra Błaszczaka...Cóż...
UsuńJakimi słowami można się odnieść do tak idiotycznej wypowiedzi?
cyt. " Zabieranie z Bliskiego Wschodu wspólnoty, mówiącej w jezyku Jezusa Chrystusa i rozpraszanie jej gdzieś w Europie, jest czymś bardzo, ale to bardzo niewskazanym"
No szok!!!
A może dlatego własnie, że porozumiewają się w języku Pana Jezusa, bądź co bądź chrześcijański kraj, powinien bez mrugnięcia okiem okazać wsparcie uciekającym przed wojną Syryjczykom z 5-tysięcznego Malula?
Pozdrowienia przesyłam
No, proszę, człowiek całe życie się uczy.
OdpowiedzUsuń:) Pozdrawiam
UsuńJezus i ...gówno. Z jaką lekkością zmieszane tutaj. Smacznego.Dla mnie niestrawne.
OdpowiedzUsuńNo cóż, komentarz na poziomie pantofelka. Gratuluje
UsuńDziękuję, za udawanie niezrozumienia. Zawsze to jakieś wyjście z twarzą.
OdpowiedzUsuńA kto tu pisze o niezrozumieniu? Niezrozumienie to jak widać Twoja domena... A do tego niziutki poziom przekazu :(
UsuńBardzo mi wstyd ,że jestem tak głupia.Nawet sprzątać nie potrafię ni włączyć video. Pani pewnie włancza ,jak większość.
UsuńA cóż to za dziwna dyskusja ???
UsuńMoże już mi przeszło ale wtedy trafiło na Panią,ktoś musiał oberwać a ja jestem niewinna. Niekoniecznie Jezus ale ktoś może przyjdzie i przyniesie zimnej lemoniady.
OdpowiedzUsuń