sobota, 20 maja 2017

Moje watpliwości...

Dzisiaj miałam przyjemność uczestniczyć 
w I Komunii Świętej syna moich katolickich przyjaciół. Już na wstępie moje wątpliwości budził fakt wyznania wiary i przyjęcia Jezusa do serduszek tych małych dzieci. 
Pojawiło się pytanie, czy tak małe dzieci rozumieją, co tak naprawdę wydarzyło się dzisiaj... 
Śmiem twierdzić, że jednak nie, a już na pewno nie wszystkie dzieciaki z pełną świadomością przyjęły ten wielki dar. 
Ale zostawmy to... 
Kolejna sprawa to słowa kapłana: "Bierzcie i pijcie z niego wszyscy: To jest bowiem kielich Krwi mojej nowego i wiecznego przymierza, która za was i za wielu będzie wylana na odpuszczenie grzechów" .. po czym wino spożywa tylko sam kapłan... 
Tak zastanawiam się czy zebrani, wierni słuchają bez zrozumienia, czy może jest im obojętne, że nie mają pełnego udziału w tej ważnej chwili, kiedy to nie tylko spożywamy ciało Jezusa, ale także pijemy Jego krew (chociaż wedle moich przekonań, chodzi tu o symbolikę, a nie o przeistoczenie, jak to utrzymuje KK) 
Kapłan mówi jedno, a robi drugie. 
Dlaczego??? 
Przecież rozróżnianie ciała i krwi, to zasadnicza sprawa. Wino, które symbolizuje krew Jezusa jest na odpuszczenie grzechów. Chleb natomiast jest naszym uzdrowieniem, ponieważ jest symbolem Jego złamanego ciała, złamanego aby nasze mogło być w pełni zdrowe.
Myślę też, że takie male dzieci nie mogą w pełni uczestniczyć w pamiątce męki i zmartwychwstania Pańskiego (spożywaniu ciała i  krwi, a konkretnie mam tu na myśli wino), chociażby z uwagi na to, iż wedle prawa nie są pełnoletnie.  Być może to właśnie jest powodem spożywania jedynie chleba - opłatka. 
Jednak przyjmowanie Chrystusa pod obiema postaciami jest nakazem samego Pana.  I tenże sam Chrystus słowami Ewangelii mówi do nas – „Bierzcie i jedzcie... Bierzcie i pijcie”, i w innym miejscu „Kto spożywa Ciało moje i Krew moją pije, nie umrze...”. 
Trudno jest doszukać się jakiegokolwiek uzasadnienia katolickich praktyk w tej mierze.  
Nie rozumiem, dlaczego w czasie każdej Mszy wierni nie mogą otrzymać Chrystusa pod obiema postaciami? Skoro sam Chrystus jasno i jednoznacznie wypowiada się w tej sprawie, to wszystko, co jest ponadto nie może pochodzić od Boga.



13 komentarzy:

  1. Po części się z Tobą zgadzam, dziewięciolatki – komuniści :) – nie mogą być w pełni świadome tego z czym wiąże się ten rytualny obrzęd religijny. Jest jednak dość zasadne „ale”. Podobno wszyscy jesteśmy DZIEĆMI Boga i chyba się zgodzisz ze mną, że nie pojmiemy do końca tego, jakimi motywami kieruje się Bóg, tak a nie inaczej kształtując nasz byt. Jeden przykład: karze nam wierzyć w wieczne zbawienie, nie wyjaśniając jak ono będzie wyglądać. Jakby na sprawę nie patrzeć, ziemscy rodzice w ten sam sposób kształtują swoje dzieci. Mają wierzyć i postępować tak jak każe tradycja, nie koniecznie wszystko rozumiejąc...

    Nieco inaczej jest z obrzędem przyjmowania komunii świętej przez wiernych, ściślej nie popijania winem. Tak naprawdę słowa Jezusa można odnieść do samej wieczerzy jako całości „jedzcie i pijcie” Nie ważne jest co, ważny jest sam udział w mszy. Innymi słowy to czysta symbolika. Czy wierzący popełnia świętokradztwo uczestnicząc w mszy bez przyjęcia komunikatów? Tak samo nie stanowi żadnego problemu, a na pewno nie jest grzechem, brak konsumpcji wina, bo jak by się czuł taki prawdziwy abstynent?

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na wstępie może napiszę, że chyba jednak nie wszyscy jesteśmy dziećmi Boga. Jan 1:12 pisze "Wszystkim tym jednak, którzy je (Słowo Boże) przyjęli, dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi, tym którzy wierzą w imię Jego (Jezusa)" Wiara jest tu słowem kluczowym. Ci, którzy nie wierzą, fakt są dziećmi, ale raczej nieposłuszeństwa i gniewu, są dziećmi szatana. A wtedy jesteśmy oddzieleni od Ojca. Tu nie ma niczego pośredniego, a wybór ojca należy do nas.
      Piszesz, że Bóg każe nam wierzyć w wieczne zbawienie, nie wyjasniając jak ono będzie wygladać. Fakt, niewiele wiemy na temat przyszłego naszego życia w niebie, ale coś tam wiemy. Biblia przecież mówi, że „Nie będzie tam więcej śmierci, opłakiwania, bólu i łez."
      Nie będzie więcej „śmierci”? To znaczy: raka, AIDS, wojen i morderstw? Nie będzie więcej „opłakiwania”?( młodych wdów, dzieci porywanych przez pomyleńców, przydrożnych krzyży upamiętniających osoby zabite przez pijanych kierowców, miast znikających w wyniku trzęsień ziemi) Czy to nie brzmi pięknie???
      Nie będzie więcej „łez”? To znaczy: rozwodów i rozpadających się rodzin, córek gwałconych przez ojców, nastolatków sprzedających swoje ciała za pieniądze, niepewnych siebie ludzi, bo są albo za niscy albo za wysocy, za grubi lub za chudzi, samotnych staruszek których mężowie umarli na długo przed nimi, utalentowanych ludzi marnujących życie przez uzależnienie od narkotyków, mężów „na gazie” używających swoich żon i dzieci jako worków treningowych, żadnych obelg lub złośliwości tylko dlatego, że ktoś ma inny kolor skóry, żadnych pełnych nienawiści słów?
      Jak jeszcze może być w niebie? Nikt tego nie wie, jedynie Bóg. Ale, oczywiście, będzie to zupełnie inne życie. I jeśli obecny świat jest jakąkolwiek wskazówką, to możemy oczekiwać, że w tym następnym widać jeszcze więcej Bożej kreatywności. Mówimy o innych wymiarach czasu i przestrzeni, o zajęciach i rozrywkach, o których nigdy nawet nie śniliśmy. I to jest właśnie sedno sprawy: niebo przekracza nasze wyobrażenia.
      Czy umiałbyś wymyślić cztery pory roku? A to, żeby ziemia obracała się wokół własnej osi wirując wokół słońca? Lub wpływ księżyca na przypływy i odpływy oceanu? A co z ludzkim okiem? A co z seksem? Czy kiedykolwiek zastanawiałeś się, czy Bóg zaplanował coś lepszego niż seks na przyszłe życie? A co jeśli?
      Bóg jest bardzo kreatywny. Musimy jedynie rozejrzeć się wokół siebie. Nasz świat jest zdumiewający. A jednak On mógł nie pokazać nam jeszcze tego, co naprawdę potrafi. Lecz jednego możemy być pewni: jakkolwiek wygląda niebo, przekracza nasze najśmielsze wyobrażenia :)Nie potrafimy pojąć ziemskich spraw, więc jak możemy pojąć te niebiańskie??? Ale przyjdzie czas, że poznamy tak, jak jestesmy poznani... ( Kiedyś tam wyczytałam w sieci i spodobało mi się)
      Pozdrawiam :)

      Usuń
    2. @Asmodeusz,cd.
      Hmm...W dalszej części Twojego komentarza zastanawiasz się czy uczestnicząc we mszy i nie spożywając chleba i wina popełniamy grzech? Uważam, że nie. Jednak gdy korzystamy ze stołu pańskiego przyjmujemy przebaczenie grzechów, a także uzdrowienie. Dodajemy lat do naszego życia i życia do naszych lat. Pełne uczestnictwo w komunii jest przywilejem chrześcijanina nabytym przez śmierć Jezusa, gdzie przebaczenie grzechów i uzdrowienie idą ręka w rękę. Ty się nie pytaj czy grzeszysz nie uczestnicząc w komunii, Ty się lepiej zapytaj dlaczego nie korzystasz z tego wszystkiego, co Jezus już ofiarował Ci przez swoją smierć na krzyżu...Jezus polecił nam abyśmy często uczestniczyli w Wieczerzy Pańskiej, komunii, ponieważ stoi za tym potężna siła, to Boży kanał uzdrowienia i pełni. Musimy pamietac i być świadomymi tego, dlaczego spożywamy chleb i pijemy wino. Ludzie, którzy nie mają pojęcia dlaczego to robią, będą słabi, chorowici i często przedwcześnie zejdą z tego świata. Dlatego Paweł w 1 Kor 11:29-30 napisał: "Bo jedząc i pijąc niegodnie, je i pije dla siebie potępienie, nie rozróżniając ciała Pana. Przez to jest między wami wielu nędznych, chorych oraz dość liczni zasypiają" Koryntianie nie uświadamiali sobie dlaczego uczestniczą w ciele Pańskim, kiedy przystępowali do Jego stołu.
      Nie zachowujmy się jak Koryntianie, a bedziemy kroczyć w uzdrowieniu i pełni zdrowia, które Bóg ma dla nas.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
    3. Najpierw wyjaśnijmy nieporozumienie. Pisząc o dzieciach nie miałem na myśli tych, którzy w Niego wierzą, ale istoty, które podobno przez Niego zostały stworzone. Piszę podobno, bo to nie moja bajka. A jak sama wiesz, podobny Zły ludzi nie tworzy. To jednak rodzi dość poważne konsekwencje. Cóż to za Ojciec, który odtrąca swoje dzieci i skazuje je na wieczne potępienie? Ten marny człowiek jest w takiej sytuacji zdecydowanie bardziej miłosierny, bo tylko rodzic kanalia przeklina na zawsze swoje potomstwo. Ale mnie bardziej chodziło o to, co z dziećmi bożymi, które nie miały okazji poznać Jego nauk, nie z własnej winy, bo np. urodziły się w zupełnie innych kulturach. W tym miejscu logika warunków wiecznego zbawienia lega w gruzach.
      Jeśli nie będzie łez i chorób, wojen i morderstw – ściślej zła – nie będzie też dobra w tym sensie jakim go teraz rozumiemy. Gdy nie ma zła, dobro niczym się nie będzie wyróżniać. Nie da się być na wiecznym „haju”, w pełnej ekstazie, a pamiętaj, że przed Tobą wieczność, coś, co nie ma końca. I przez całą tę wieczność będziesz musiała uważać, by nie popełnić grzechu (sic!) To, co dziś nazywamy wolną wolą przestanie istnieć, a jeśli wierzyć św. Janowi od Apokalipsy, ta wieczność w większej części będzie wypełniona pokłonami na klęczkach i śpiewaniem psalmów i hymnów pochwalnych. Zaiste, bardzo to atrakcyjna perspektywa...
      Zupełnie nie pojmuję argumentacji o stworzeniu, a jeszcze mniej o seksie. Dla mnie to ma sens tylko w doczesnym życiu. Gdyby ludzie mieli się rozmnażać w wiecznym życiu, kiedyś we wszechświecie zabraknie miejsca jako skutek tejże wieczności. Kto to nakarmi?
      Mocno przesadzasz z tą kreatywnością Boga, skoro na tej ziemi jedno życie pożera drugie by żyć – a jak to będzie wyglądać w niebie? Nie będzie okrucieństwa? A może nie będziesz głodna? Głodna niczego (wiedzy, ¬ bo tę w końcu całą posiądziesz, jedzenia – bo ono wymaga zabijania, miłości – bo tę zawładnie Bóg)? I najważniejsze – na pewno wiesz, że będziesz jeszcze sobą?
      Powiesz mi, że moja wersja jest niemożliwa (prawdę mówiąc też w nią nie wierzę). Nie będę się spierał, ale Ty też nic o tej wieczności nie wiesz. Nic! Tym samym moje stwierdzenie, że wieczna szczęśliwość jest enigmatyczna, że obietnica Boga to tylko nieziszczalne marzenie ograniczonego człowieka, jest tu najbardziej uprawnione.
      Otóż to, nie znamy świata doczesnego, ale go poznajemy! Niebiańskie życie pozostaje tylko w strefie marzeń. Sieć Ci tego nie przybliży ani na jotę, tam tez tylko znajdziesz marzenia.

      Msza, komunia – to tylko obrzędy i rytuały – spuścizna po starożytnych religiach. Prawdziwej wierze nie są do niczego potrzebne.

      Pozdrawiam :)

      Usuń
    4. No cóż, na Twój komentarz mogę odpowiedzieć w sumie tylko tak: Każdy z nas ma wolny wybór, dlatego samodzielnie dokonuje wyboru swojego Pana, przeciez ja tu do niczego Ciebie nie zmuszam... Serdeczności :)

      Usuń
  2. Tu u nas w tak ważnych uroczystościach jednak macza się Hostię w winie. Dziś tu w naszej Parafii jest 1 Komunia. Ja swoją pamiętam, i to bardzo dobrze pamiętam. Przeżynam Euforię i nie chciało mi się nawet kościół opuścić tak bardzo to spotkanie w Eucharystii przeżywałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uleńko, mam nieco inne spojrzenie, na coś, co Ty nazywasz Eucharystią, ale zostawmy to. Każdy przeżywa na swój sposób i wedle swoich przekonań. Słyszałam, że w niektórych KK właśnie macza się hostię w winie, ale są też takie, w których komunia jest przyjmowana pod postacią chleba i wina. Pozdrawiam :)

      Usuń
  3. To prawda, że dla dzieci w tym wieku jest to niezrozumiałe.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No własnie, a jednak niczego sie w tej dziedzinie nie robi... Ja przyznam, że nie czułam się na tej uroczystości komfortowo, gdyż Eucharystia, a co za tym idzie przeistoczenie to już nie jest moja bajka...
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  4. W pełni zgadzam się z tym, co piszesz na temat komunii przyjmowanej tylko pod postacią chleba. Taka komunią niestety jest niepełna mimo,że jest to tylko symbolika ciała Pana Jezusa przyjmowana na pamiątkę Jego dzieła na krzyżu. Jan 6:51-54 "Rzekł do nich Jezus: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie. Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym."
    Krew i ciało spełniają dwie odrębne funkcje. Objawienie to jest konsekwentnie powtarzane przez Biblię. Krew Jezusa przynosi przebaczenie grzechów, wiec gdy pijesz wino, wiesz że ci przebaczono i że otrzymujesz prawo do odważnego przebywania w Jego obecności. Ciało Chrystusa (chleb) jest nam dane dla naszego uzdrowienia. Jego ciało zostało złamane aby nasze mogło być w pełni zdrowe. Musimy mieć tego świadomość. Bo Jezus poniósł na krzyż nie tylko nasze grzechy, ale również słabości naszych ciał, nasze choroby i boleści. Uczynił to jeden jedyny raz i to jest wystarczające. Wykonało się, zostało zapłacone w całości. KK postrzega komunię jako ponowną ofiarę Jezusa za nasze grzechy, na każdej mszy, praktycznie co godzinę. Już nawet nie wspomnę o przeistoczeniu opłata w prawdziwe ciało Chrystusa, którego dokonuje kaplan-człowiek.
    pozdrawiam Jacek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pięknie to wyjaśniasz Jacku, podpisuję się pod tym z całego serca.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  5. Zgadzam się z Jackiem, że Jezus raz poniósł swoją ofiarę na krzyżu i to nam, ludziom w zupełności wystarcza. Powtarzanie tej samej ofiary na każdej mszy jest zbędne, zupełnie nie potrzebne i umniejsza zasługi samego Jezusa.
    Przyjmowanie chleba oraz wina powinno mieć tylko i wyłącznie wymiar symboliczny, a nie dosłowny - jak ma to miejsce w KK.

    Możemy przeczytać o tym w liście Hebr. 10,10-18:

    "Na mocy tej woli uświęceni jesteśmy przez ofiarę ciała Jezusa Chrystusa raz na zawsze. Wprawdzie każdy kapłan staje codziennie do wykonywania swej służby, wiele razy te same składając ofiary, które żadną miarą nie mogą zgładzić grzechów.
    Ten przeciwnie, złożywszy raz na zawsze jedną ofiarę za grzechy, zasiadł po prawicy Boga, oczekując tylko, aż nieprzyjaciele Jego staną się podnóżkiem nóg Jego. Jedną bowiem ofiarą udoskonalił na wieki tych, którzy są uświęcani. Daje nam zaś świadectwo Duch Święty, skoro powiedział:
    Takie jest przymierze, które zawrę z nimi w owych dniach, mówi Pan:
    dając prawa moje w ich serca, także w umyśle ich wypiszę je.
    A grzechów ich oraz ich nieprawości więcej już wspominać nie będę.

    Gdzie zaś jest ich odpuszczenie, tam już więcej nie zachodzi potrzeba ofiary za grzechy".

    Ślę do Ciebie serdeczne pozdrowienia Olimpio:)

    Jeśli chodzi o komunię - masz absolutną rację.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak Mario, przyjmowanie chleba oraz wina powinno mieć tylko i wyłącznie wymiar symboliczny, a nie dosłowny.
      KK naucza, że w czasie przeistoczenia sam Bóg zstępuje na ołtarz... Czyli co? Oddaje się w rece kapłanów, przesuwają go z miejsca na miejsce, zamykają w tabernakulum. Dogmat KK, ustanowiony na soborze laterańskim w 1215 r. mówi, iż w czasie mszy ofiaruje się prawdziwe ciało i krew Jezusa, a nie ich symbol, że Msza Św. jest prawdziwą i doskonałą ofiarą składaną Bogu. Tylko, że Jezus w ostatnich słowach na krzyżu powiedział "Wykonało się" Jan 19:30 pisze: " Jezus złożywszy raz na zawsze jedną ofiarę za grzechy, zasiadł po prawicy Boga. Jedną bowiem ofiarą udoskonalił na wieki tych, którzy są uświeceni...gdzie jest zaś ich odpuszczenie, tam już więcej nie zachodzi potrzeba ofiary za grzechy"
      Co oznacza, że ofiara Jezusa była doskonała i nie wymaga powtarzania. Katolicka ofiara Mszy Św. kwestionuje doskonałość i wystarczalność ofiary Chrystusa. Czyli Mario kochana, nasze przekonania kroczą tą samą drogą, co bardzo mnie cieszy. Przesyłam serdeczności :)

      Usuń