poniedziałek, 10 kwietnia 2017

Osobisty wykładowca Słowa Bożego...

Można mijać się z Bogiem przez całe swoje życie, zadając wciąż te same, nic nieznaczące pytania... 
- Czy Biblia jest zrozumiała? 
- Czy odpowiednio interpretowana?
- Czy jest spójna? 
No i cóż...biorąc pod uwagę światopogląd pytającego, odpowiedź może być tylko jedna:
- " Absolutnie nie!!! Każda denominacja interpretuje po swojemu! Prawidłowy i realny sposób analizy biblijnych tekstów jest niemożliwy!  Biblia jest niespójna i zagmatwana".
I tak bez końca... 
Po co pytać, skoro zna się jedynie słuszne odpowiedzi? 
Zabawne jest to, że najwięcej do powiedzenia na temat Słowa Bożego mają niewierzący... Zaciekle atakują Biblię, ale wcale nie chcą poznać prawdy, ich celem jest jedynie atak! (Szkoda, że tak późno to zrozumiałam, zaoszczędziłabym sobie niepotrzebnej pisaniny w próżnię)

Gdy czytam, że ten i ów prześcigają się w komunikowaniu jak to kilka razy przeczytali Biblię od deski do deski, natychmiast nasuwa mi się pytanie: No i co z tego wynika??? 
Chyba tylko to, że z uporem maniaka można potem powtarzać, że Biblia jest niezrozumiała i niespójna. 
Hmmm... 
Jeśli chodzi o mnie, to przede wszystkim wierzę, że Biblia jest natchnionym Słowem Bożym... 
I żeby była jasność - nie mówię tu o jakimś wycinku, jednej księdze, czy kilku wersetach. 
Cała Biblia jest pismem natchnionym!!! Bóg wpłynął na ludzkich autorów, aby dokładnie przekazali Jego każde słowo. 
Czytam ją i studiuję, ponieważ sprawia mi to przyjemność, daje mi radość obcowania z Bogiem... Ja nią żyję... Ona jest moją rzeczywistością...Każdy mój dzień jest podporządkowany SB... 
Ja nie korzystam z opracowań biblijnych...
Dlaczego??? 
Dlatego, że ja mam swojego osobistego, nieomylnego, wykładowcę - Ducha Świętego, który sprawia, że stopniowo, krok za krokiem rozpoznaję Boże tajemnice i nie dlatego, że jetem jakaś wyjątkowa... 
Ten wykładowca jest dostępny dla każdego!!! Dla mnie i dla Ciebie, dla wszystkich nowonarodzonych chrześcijan... 
Pozwólmy zatem Duchowi Świętemu aby nas prowadził, aby otwierał nasze oczy i aby otwierał nasze serca, gdyż bez prowadzenia Ducha Świętego, Biblia jest chlebem niejadalnym!

22 komentarze:

  1. Zaciekle atakują również wierzący,
    bo znają jedyną prawdę na Boga.
    A przynajmniej im się tak wydaje :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro takie są Twoje doświadczenia... Serdeczności przesylam :)

      Usuń
  2. Olimpio podpisuję się pod Twoim postem obiema łapami:)
    Ja również często spotykam w swoim życiu ludzi, którzy tak naprawdę w ogóle nie znając Biblii poddają ją ciągłej krytyce, a tych ludzi którzy Biblię czytają i żyją nią na co dzień - uważają za sekciarzy.
    Tak zawsze było, jest i będzie, dlatego nie poddajmy się krytyce i niech Duch Święty zawsze nas prowadzi Olimpio, a wtedy żadne przeciwności losu nie będą nam straszne.
    Ja również jestem przekonana, że tak jak pisze apostoł Paweł w 2 liście do Tymoteusza 3,16: „Całe Pismo jest natchnione przez Boga i pożyteczne do nauczania, do upominania, do prostowania”.
    I albo biorę to wszystko na serio, czasem nawet do końca nie pojmując pewnych rzeczy, albo nie wierzę w nic. Najgorszy jest stan pośredni, kiedy człowiek po części wierzy Biblii, a po części tradycji kościelnej.
    W Objawieniu Jana jest napisane: "Obyś był zimny albo gorący! A tak, żeś letni, (...) wypluję cię z ust moich." (Obj. 3, 15-16).
    Każdy człowiek ma wolną wolę i sam dokonuje swoich życiowych wyborów.
    Serdecznie Cię pozdrawiam Olimpio:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mario, mnie nawet nie irytują te niepoparte biblijną wiedzą spostrzeżenia, którym ludzie tak łatwo ulegają...Mi po prostu jest bardzo smutno, gdy czytam z jaką niebywałą niechecią i zajadłością niektórzy krytykują mojego Ojca w niebie. (I ja kiedyś zaliczałam się do kręgu tych ludzi) Przychodzi jednak czas, gdy cały nasz światopogląd zostaje wywrócony do góry nogami, a wszystko to dzieje się za sprawą Jezusa. On przychodzi z mocą i otwiera nasze serca, dotyka nas tak pięknie, że nie umiemy już żyć bez Niego. I co najważniejsze: nikt ani nic nie jest w stanie wyrwać nas z Jego ręki. Takiego własnie stanu ducha życzyłabym wszystkim ludziom... Bo to jest swoista rewolucja, która zmienia nas na zawsze, zmienia nas ku dobremu. Serdeczności przesyłam :)

      Usuń
  3. Nawet z uznaniem tego natchnienia bywa niestety różnie.

    Ponad tysiąc lat KK dywagował, które pisma Starego i Nowego Testamentu są natchnione, które nie. Ostatecznie W 1546 ustalono ostatecznie kanon Biblii na soborze trydenckim.
    Prawosławni dołączyli do niej Księgi deuterokanoniczne, a protestanci wyrzucili część Starego Testamentu traktując je jako apokryfy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z wiarą to już tak jest, że albo całym sercem wierzysz, albo nie...
      Co do kanonu natchnionych pism, to myślę, że studiując ich zawartość z Duchem Świętym, sami jesteśmy w stanie dokonać oceny ich wiarygodności. Naprawdę łatwo jest stwierdzić, że apokryfy to tylko legendy i bajki, które nawet nie mają uzasadnienia w odniesieniu do prawdy historycznej czy geograficznej, przeczą też części kanonicznej biblii. Widoczne są też różnice w stylu pisania. Nie dziwi Ciebie, że w Piśmie Świętym nie ma śladu, żeby na ksiegi apokryficzne powoływali się Jezus, czy autorzy Nowego Testamentu? A przecież w NT jest ponad 260 dokładnych cytatów prawie ze wszystkich ksiag Starego Testamentu. Oczywiście każdy ma prawo czytać apokryfy, jednak "szukanie złota w błocie, wielkiej wymaga roztropności" Ja traktuję Biblię jako słowo Boże, które daje duchowe życie i myślę, że warto pamiętać, co Ono mówi: Przyp. Salomona 30:5-6 "Każde słowo Pana jest prawdziwe. On jest tarczą dla tych, ktorzy mu ufają. Nie dodawaj nic do Jego słów aby cię nie zganił i nie uznał za kłamcę"
      Do XVI stulecia księgi apokryficzne nie były oficjalnie traktowane jako księgi natchnione, ale KK wpisał apokryfy do kanonu, gdyż na tych księgach opiera swoje niektóre doktryny, przeciwne reszcie Pisma Świętego np: możliwość modlitw za zmarłych, co nie ma potwierdzenia w kanonicznej części Biblii.
      Serdeczności przesyłam :)

      Usuń
  4. Pozwól, że schlebię sobie. Ponieważ ten Twój tekst jest ewidentnie inspirowany moją notką (tak, tak, ja też wciąż czytam Twoje teksty), pozwolę sobie na kilka pytań.
    - Chciałbym bowiem wiedzieć, dlaczego odmawiasz mi możliwości odnoszenia się do treści Biblii?
    - Kto i na jakiej podstawie uznał, że Biblia jest natchniona, jeśli nie człowiek, wcale nie wolny od pomyłek, skoro to jest tylko wiara w natchnioność?
    - Na jakiej podstawie uważasz, że Twój Wykładowca jest dostępny każdemu, skoro jest tak wiele interpretacji przede wszystkim wśród wierzących, też powołujących się z pełnym przekonaniem na tego samego Wykładowcę?

    I końcowa dygresja. Coraz bardziej przypominasz mi tego kaznodzieję z mojej ostatniej notki, który autorytatywnie stwierdza, że: „jedynie Kościół (katolicki) jest źródłem zbawienia”, choć wiem, że się z tym Kościołem nie identyfikujesz.

    Jak zwykle pozdrawiam (bez ironii)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Asmodeuszu, ja w przeciwienstwie do Ciebie, nie odmawiam Ci możliwosci wypowiadania własnych myśli. Po prostu pisz tak jak czujesz... Natomiast nie możesz chyba jednak ingerować w treści, które wynikają z moich przekonań, podyktowanych tym wszystkim w co wierzę. Ja piszę tak jak czuję i nie zamierzam Ci się z tego tłumaczyć...
      "Na jakiej podstawie uważasz, że Twój Wykładowca jest dostępny każdemu, skoro jest tak wiele interpretacji przede wszystkim wśród wierzących, też powołujących się z pełnym przekonaniem na tego samego Wykładowcę?"
      No widzisz Asmodeuszu, tutaj trzeba zadać sobie pytanie czy Duch Świety może prowadzić nas na manowce? Czy na pewno jesteśmy pod Jego wpływem, gdy doznajemy objawienia czegoś, co nie jest zgodne z naukami Jezusa? To proste, tylko taka interpretacja, która nie przeczy naukom Jezusa jest prawdziwa. A zatem Duch Świety prowadzi nas jedynie ku prawdzie. Jeśli filtrujesz wszystko, przez dzieło jakiego dokonał Jezus na krzyżu, nigdy się nie potkniesz.
      A co do porównania mojej osoby z księdzem z Twojej notki, to nikt ani nic nie jest w stanie mnie przekonac, że podażam niewłasciwą drogą. Ja głęboko wierzę, iz podążam jedyną drogą. Innych dróg po prostu nie ma. Pozdrawiam :)

      Usuń
    2. Dlaczego piszesz „ja w przeciwienstwie do Ciebie”? Czyżbym Ci zabronił komentowania? Nieładnie Olimpio, nieładnie tak komuś coś imputować.

      Zapytaj o te manowce tych, którzy przekonani o owym Wykładowcy, rozumieją tekst Biblii inaczej niż Ty. Ja Ci nie odpowiem, bo sam nie mogę tego pojąć.

      Jedna trzecia ludzkości to chrześcijanie. To tak blisko trzy miliardy. Wszyscy się mylą o prócz Ciebie (sic!) i kilku Tobie podobnym.. Pięknie!

      Życzę zdrowych i spokojnych świąt – jeśli oczywiście przyjmiesz życzenia ateisty ;)

      Usuń
    3. Asmodeuszu, komentarz pod jakimkolwiek postem, to suwerenna wypowiedź, wypływajaca z indywidualnych ocen czy odczuć... Jak mam się odnieść do Twoich ataków na moją osobę? Dobrze wiesz, że spijanie z dzióbków to nie moja domena. Jeśli się nie zgadzam z tym, co piszesz, komunikuję to jednoznacznie. Ale skoro Ty przyjmujesz do wiadomości tylko i wyłacznie komentarze, które wpisują się w Twoje przekonania, to moje wypowiadanie się na Twoim blogu nie ma sensu. A co do imputowania, zajrzyj do niektórych treści swojego bloga i przypomnij sobie łaskawie w jaki sposób potraktowałeś moje wypowiedzi. Mnie osobiście nie chce się nawet tego cytować.
      Co do prowadzenia Ducha Świetego... Cóż... Rozumiem Biblię tak jak rozumiem... Wierzę, że On wiedzie mnie dobrą drogą i zamierzam na tej drodze pozostać... Nie przekonuje mnie fakt, że 1/3 ludzkości to chrześcijanie, którzy myślą inaczej niż ja. Dlaczego? Dlatego, że Słowo Boże wyraźnie mówi:
      Ew. Mateusza 7:13-14 "Wchodźcie przez ciasną bramę, bo przestronna brama i szeroka ta droga, która wiedzie do zguby, a wielu jest tych, którzy przez nią wchodzą. Jakże ciasna brama i wąska droga wiodąca do życia! Nieliczni są ci, którzy ją znajdują"
      NIELICZNI SĄ CI, KTÓRZY JĄ ZNAJDUJĄ !
      Pozdrawiam poświątecznie :)

      Usuń
    4. Wyjaśnijmy sobie. Nigdy nie atakuję Twojej osoby, nie czuję się uprawniony, czasami polemizuję z Twoimi poglądami i nie przypominam sobie, abym Cię za nie obrażał. To już znacznie częściej Ty odnosisz się niezbyt pochlebnie do moich zdolności intelektualnych. Nie robię z tego problemu. Nie przypominam też sobie, abym Twój komentarz pozostawił bez odpowiedzi chyba, że w którymś momencie dalsza dyskusja wydaje się bezzasadna, bo przecież nie chodzi o to, abym zmuszał Cię do zmiany poglądów i uznania moich.

      Właśnie ta jedna trzecia jest przekonana o tym samym, że znajduje się w gronie tych nielicznych, choć warto zwrócić uwagę na fragmenty stojące niejako w sprzeczności do tej „ciasnej bramy i wąskiej drogi”: „Jeżeli więc ustami swoimi wyznasz, że Jezus jest Panem, i w sercu swoim uwierzysz, że Bóg Go wskrzesił z martwych - osiągniesz zbawienie” [Rz 10,9] i dalej: „Wszak mówi Pismo: Żaden, kto wierzy w Niego, nie będzie zawstydzony [Rz 10, 11] oraz „Nie każdy, który Mi mówi: Panie, Panie!, wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie” [Mt 7,21]. Ciekawe do której grupy siebie zaliczysz? Szczególnie w kontekście słów ewangelii św. Marka: „Nauczycielu dobry, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne?” [10, 17b];
      „Znasz przykazania: Nie zabijaj, nie cudzołóż, nie kradnij, nie zeznawaj fałszywie, nie oszukuj, czcij swego ojca i matkę”. [10,19];
      „Wtedy Jezus spojrzał z miłością na niego i rzekł mu: Jednego ci brakuje. Idź, sprzedaj wszystko, co masz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za Mną”. [10,21]

      Łączę pozdrowienia.

      Usuń
    5. Tak Asmodeuszu, wszystko pięknie i ładnie... Jednak jest jedno ale... Musisz zadać sobie pytanie, kiedy Jezus wypowiadał zacytowane przez Ciebie słowa? On przyszedł na Ziemię jeszcze w starym przymierzu. Urodził się pod prawem i owe prawo przyszedł wypełnić ( wypełnic za nas, jako jedyny sprawiedliwy) Wszystko się zmienia po Jego śmierci krzyżowej, ponieważ wchodzimy tu już w nowe przymierze. W erę Ducha Świetego i to On w zastepstwie Jezusa ma teraz tu na Ziemi nas prowadzić. Może w kolejnym poście postaram się rozwinąc temat, na tyle na ile potrafię. Pozdrowienia ślę :)

      Usuń
    6. Taaak, mogę lekko ironicznie? Chcesz mi powiedzieć, że przed ukrzyżowaniem Jezus chciał zbawić cały lud Izraela, po zmartwychwstaniu już tylko wybranych? W pierwszej wersji obiecywał zbawienie wszystkim, w drugiej się rozmyślił i zaostrzył rygory?

      Trzy lata ewangelizacji przed zmartwychwstaniem w takim układzie nic nie znaczą, są przysłowiową ściemą, a przecież jakże często się na Jego słowa w tamtym czasie powołujesz. A może jest tylko tak, że, co nie raz podkreślałem, nawet ewangelie są pełne sprzeczności? I ja bym tego nawet nie składał na karb samego Jezusa, ile na niedoskonałość autorów tych Ksiąg.

      Tylko wtedy jest problem z ich natchnieniem. Weźmy dla przykładu cuda. W sumie jest ich 37. Marek opisuje 22, Mateusz 23, Łukasz 21 a Jan już tylko 8 z czego czterech poprzednicy jakby w ogóle nie znali – mało tego, że nie wszyscy opisują je w ten sam sposób to jeszcze nie wszyscy te same. Niby ok, bo to akurat nie jest sprzeczność, ale pierwszych trzech opierało się na tajemniczym wcześniejszym źródle, a Jan miał dostęp do wszystkich poprzednich tekstów (w tej wersji natchnienie jest jakby niepotrzebne). Czyżby nie wszystkich Duch Święty natchnął jednakowo?

      Zastanów się z tym "zastępstwem". W końcu to ten sam Bóg...

      Pozdrawiam.

      Usuń
    7. Tak, to ten sam Bóg, ale póki co Jezus po tej ziemi nie chodzi. Teraz obecny jest z nami Jego Święty Duch. A co do Twoich ironicznych treści komentarza, to daruj sobie i po prostu przyjmij moje słowa jako pewnik, bo i tak jako niewierzący nie dasz rady poprawnie zweryfikować biblijnych treści. I nie myśl, że piszę to złośliwie. Ważne jest, aby zrozumieć kiedy i do kogo Jezus kierował swoje słowa. W przeciwnym razie pojawia się mętlik. Dla Ciebie Biblia, to tylko martwa litera, dlatego nieustannie widzisz jedynie rozbieżności... Powiem więcej: Gdzie brak prowadzenia Ducha Świetego, tam wkrada się zamieszanie i wątpliwości. Pozdrawiam :)

      Usuń
    8. Ani to zamieszanie, ani wątpliwości. W Biblii jest tylko niekonsekwencja (to moja prywatna opinia). Możesz mi wyjaśnić sensownie skąd u Jezusa taka zmiana zdania na temat zbawienia? W końcu był Bogiem, w co przecież nie wątpisz, a to Bogu raczej nie przystoi zmieniać zdanie i to w tak ważnej kwestii.

      Niestety, nie uznaję żadnych dogmatów (nie tylko katolickich), to co jest dla Ciebie pewnikiem, dla mnie już nie jest. Skoro nie ma we mnie takiej wiary, nie możesz ode mnie żądać bym taki pewnik uznał. To tak jakbyś mi kazała zachwycać się pomidorami, których nie cierpię i nie jem. Różnica między moja niewiarą a nie lubieniem pomidorów jest taka, że pomidory widzę i nawet lubię ich zapach. O Bogu tego nie mogę powiedzieć. Sorry za to porównanie, ale inne mi w tej chwili nie przychodzi na myśl.

      A co do interpretacji. Zazwyczaj jest tak, że aby odnieść się do jakiegoś tekstu, trzeba dużej dozy obiektywizmu. Czasami piszę recenzje książek i ten obiektywizm jest koniecznym wymogiem dobrej recenzji. Wiem, powiesz mi od razu, że Biblia to szczególna Księga, problem w tym, że tę szczególność opierasz na wierze. Brak krytycyzmu jest może w Twojej sytuacji wskazany, ale nie może stanowić argumentu w polemice z kimś takim jak ja. Każesz mi wierzyć, kiedy we mnie wiary nie ma już nie tylko, co do treści, ale również w Twoją, w pełni subiektywną interpretację. Nie potrafię tego określić, ale nie rozumiem, jak można czytać Biblię i nie widzieć w niej sprzeczności, czy bulwersujących fragmentów?

      Pozdrawiam :)

      Usuń
    9. No widzisz, róznica miedzy nami jest taka, że ja wierzę, a Ty nie. Czy w takim razie zasadne jest podejmowanie polemiki na ten temat? Ja w słowach Jezusa nie widzę żadnej sprzeczności, bo niby które Jego słowa stoją w sprzeczności do pozostałych? Wszystko, co mówi jest prawdą, każde Jego słowo jest istotne i niezbędne. Co do polemiki z Tobą, to wybacz, ale póki co nie ma bazy, na której można budować. Wyczytujesz z Biblii to co chcesz wyczytać, a nie to co jest tam zapisane. Podajesz jakieś wyrwane z kontekstu wersety, nie zagłębiając się w prawdziwy sen całości przekazu. Sypiesz liczbami, jak by to miało jakieś zasadnicze znaczenie...
      Pozdrawiam :)

      Usuń
    10. Gdybym chciał opisać wszystkie sprzeczności Biblii musiałaby powstać książka. Póki co, odnoszę się tylko do tych wersów, które przytaczasz na blogu. Czynisz mi kilka zarzutów a przecież sama stosujesz tę samą metodę. Opierasz się na drobnych fragmentach, nie uwzględniając w ogóle tych, które odnoszą się do tego samego tematu i stoją w sprzeczności do Twoich wniosków, czy też mogą im nadać inne znaczenie.

      Powala mnie ten argument „Co do polemiki z Tobą, to wybacz, ale póki co nie ma bazy, na której można budować”. Czy ja znam inną Biblię niż Ty, nawet jeśli mówimy o różnych przekładach? Baza jest ta sama, każde z nas ją inaczej interpretuje i tylko to może być podstawą polemiki. Gdybym ja miał takie samo zapatrywanie jak Ty, nie byłoby podstaw do żadnej dyskusji. Nie byłoby o czym polemizować.

      Usuń
    11. Asmodeuszu ta baza to proste przesłanie Biblii, na które nie można spogladać beznamiętnym okiem uczonego, ale okiem dziecka, które słucha ojca i wierzy w jego każde słowo, uznając że Bóg powiedział dokładnie to, co chciał powiedzieć. W jednym jednak muszę przyznać Ci rację, piszesz: Gdybym ja miał takie samo zapatrywanie jak Ty, nie byłoby podstaw do żadnej dyskusji. Nie byłoby o czym polemizować". I z tym zgadzam się całkowicie. Zastanawiam się tylko jaki sens ma ta nasza dyskusja skoro myślimy zupełnie innymi kategoriami, co powoduje iż ani Ty moich argumentów nie przyjmujesz, ani ja Twoich. Pozdrawiam :)

      Usuń
    12. Odpowiem na wpół żartobliwie w obu kwestiach.
      Po pierwsze, gdy zabrałem się za lekturę Biblii już wyrosłem z lat dziecinnych, kiedy słowo ojca było ważniejsze niż wszystko inne. Gorzej, sam byłem ojcem i to na mnie spadł obowiązek kształtowania umysłów córek.
      Po drugie, nie wiem jak na Ciebie działa ta polemika, ja dzięki niej coraz bardziej utwierdzam się w swoich racjach.
      Pozdrawiam ;)

      Usuń
    13. Heh...Czyli rozumiem, iż nasze niekończące się dyskusje są niczym lanie miodu na Twoje serce...Skoro utwierdzam Cię w Twoich racjach, to co za tym idzie -
      zdecydowanie polepszam Twoje samopoczucie :) :) :)
      Pozdrawiam z uśmiechem :)

      Usuń
  5. **
    www.racjonalista.pl/kk.php/s,7460/q,,Dzieci.nie.sa.urodzonymi.wyznawcami..
    trzeba.je.tego.nauczyc

    www.racjonalista.pl/kk.php/s,319/q,Jezus.przyjdzie.w.glanach..Mysli.
    niepokorne

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A może po prostu spróbuj pisać własnego bloga, mogłbys rozwinąć temat.
      Pozdrawiam :)

      Usuń